Doktor
Anna Jones jest wziętą lekarką, pracującą na oddziale
kardiochirurgii w publicznym szpitalu na angielskim przedmieściu, a
jej ośmioletni syn Zack, kartą przetargową śmiertelnie
niebezpiecznych osobników. Niebawem kobieta ma zoperować cieszącego
się dużym poparciem społecznym lewicowego polityka Ahmeda Shabira,
a nieznajomi porywacze jej jedynego dziecka chcą, by doprowadziła
do zgonu pacjenta. W przeciwnym razie już nigdy nie zobaczy syna.
Życie Zacka za niepodejrzaną śmierć Ahmeda. To ma wyglądać na
nieprzewidziane komplikacje podczas w gruncie rzeczy rutynowego
zabiegu – jeśli spisek w ten czy inny sposób wyjdzie na jaw, Zack
zginie. Obserwowana przez bezwzględnych szantażystów, bestialsko
okradziona kochająca matka ma niewiele czasu na dokonanie
najtrudniejszego wyboru w swoim życiu. Wyparcie się swoich
przekonań, złamanie przysięgi lekarskiej, zabójstwo z
premedytacją albo definitywne rozstanie z najdroższą jej istotą.
Zegar tyka.
|
Okładka książki. „Śmierć, która cię ocali”, Muza 2023 |
Thriller
medyczny, psychologiczny i sensacyjny „Śmierć, która cię ocali”
(oryg. „Do No Harm”) to jedna z najgłośniejszych powieści
brytyjskiego pisarza Jacka Jordana, który na rynku wydawniczym z
powodzeniem egzystuje od roku 2015, od pierwszego wydania jego
„Anything for Her”, powieściowego thrillera zainspirowanego
silną więzią, jaką ma ze swoją matką, która wychowała go
praktycznie w pojedynkę. Zamiłowanie do opowiadania historii miał
od kiedy sięga pamięcią, ale do siedemnastego roku życia
absolutnie nie widział się w roli pisarza. Myślał, że to zajęcie
dla ludzi z wykształceniem wyższym, o którym on w tamtym okresie
mógł jedynie pomarzyć. W każdym razie dorastał w przekonaniu, że
college jest całkowicie poza jego zasięgiem. Objawienie nastąpiło
podczas zmagań z agorafobią, kiedy na całego oddał się swojej
największej pasji. Opowiedział dłuższą historię. Na papierze.
Dokonał czegoś, co wydawało mu się niemożliwe. Został pisarzem,
najwygodniejszą niszę odnajdując w dylematach moralnych – póki
co właśnie takie opowieści najchętniej konstruuje. A pierwszy
wydany w Polsce utwór Jacka Jordana – w 2023 roku przez
wydawnictwo Muza; edycja w tłumaczeniu Radosława Madejskiego i w
miękkiej oprawie zaprojektowanej przez Tomasza Majewskiego –
dylemat doktor Anny Jones pierwotnie ujawniony w 2022 roku, idealnie
wpisuje się w tę jego małą tradycją, którą on nazywa
treningiem dla duszy czytelnika.
„Wszyscy
mamy klapki na oczach i wydaje się nam, że wiemy jacy naprawdę
jesteśmy. Ale dopiero cierpienie ujawnia, do czego jesteśmy
zdolni.”
Przetestuj
swój kompas moralny z Jackiem Jordanem, natchnionym jednym ze swoich
kontaktów ze służbą zdrowia. Przypuszczalnie jednym z bardziej
stresujących – zabieg medycznych przeprowadzony w znieczuleniu
ogólnym. Po wyjściu z narkozy myśli Jordana natychmiast
podryfowały do przysięgi Hipokratesa. Co mogłoby skłonić lekarzy
do złamania tego uroczystego przyrzeczenia? Domyślam się, że w
polu jego zainteresowania nie znalazły się tak zwane czarne owce
środowiska lekarskiego, tylko wzorowi przedstawiciele tego
wymagającego zawodu. Świadczą o tym przemyślenia jednej z trzech
narratorek „Śmierci, która cię ocali”, zdesperowanej
kardiochirurg z angielskiego przedmieścia. Doktor Anna Jones
wcześniej mieszkała i pracowała w Londynie, a przeprowadzka do
Redwood była decyzją jej i jej męża Adama, z którym obecnie jest
w trakcie rozwodu. Ich ośmioletni syn Zack mieszka z matką w
imponującym domu stanowiącym główny przedmiot sporu w toczącym
się procesie rozwodowym jego rodziców. Adam utrzymuje kontakt z
synem, ale nie można powiedzieć, że bardzo aktywnie uczestniczy w
jego życiu – podobnie jak Anna zdaje się być człowiekiem
szaleńczo zabieganym. Pracoholikiem, któremu coraz trudniej
utrzymać się na powierzchni, związać koniec z końcem. Po
wyprowadzce Adama, z pomocą Annie pośpieszyła przemiła sąsiadka
Paula Williams, starsza kobieta, która czerpała niematerialne
korzyści z opieki nad Zackiem. Układ korzystny dla wszystkich. Co
nie znaczy, że Anna nie czuła się winna za wyrażaną tęsknotę
jej dziecka. Zack uwielbiał swoją opiekunkę, ale dawał jasno do
zrozumienia, że brakuje mu towarzystwa matki. Wyrzucał Annie, że
dla niej pacjenci są ważniejsi od niego. Nieprawda? Udowodnij.
Innymi słowy, okrutny los powie „sprawdzam”. A raczej okrutni
ludzie, którzy z jakiegoś sobie tylko znanego powodu pragną
śmierci parlamentarzysty Ahmeda Shabira. Okazję zwietrzyli w
operacji, jaką już wkrótce ma przeprowadzić doktor Anna Jones.
Ambitny członek Partii Pracy – jeden z najpoważniejszych
kandydatów na następnego lidera tej partii, możliwe, że też
przyszły premier Wielkiej Brytanii – musi umrzeć, żeby
ośmioletni Zack Jones mógł żyć. A przynajmniej tak to
przedstawia zorganizowana grupa przestępcza, która pewnego wieczora
zimno wita Annę w jej własnym domu. W zasadzie właścicielka
nieruchomości jest niegrzecznie ignorowana przez uwijających się
jak w ukropie intruzów ze wschodnioeuropejskim akcentem. Jak gdyby
nigdy nic instalujących kamery w prywatnej nieruchomości. Iście
surrealistyczny powrót do domu. A punkt kulminacyjny tego jakby
sennego koszmaru nastąpi w salonie, gdzie na Annę – popijając
herbatkę – spokojnie czeka przywódca bandy, aby niełaskawie
rozjaśnić jej sytuację. Wprowadzić ją do zabójczej gry. Muszę
przyznać, całkiem chwytliwe wprowadzenie Jack Jordan sobie
wymyślił. Wie, jak przykuć uwagę czytelnika, że tak to ujmę,
uzależnionego od adrenaliny. Łaknącego jakiejś konkretnej
dramatycznej opowieści, zaciekłej walki na śmierć i życie w
betonowej dżungli. Najwyraźniej cudzą śmierć i cudze życie.
Doktor Anna Jones jest postacią, z którą niełatwo sympatyzować.
Mam wręcz podejrzenie graniczące z pewnością, że ta kobieta,
summa summarum, przyciągnie więcej niechętnych niż współczujących
spojrzeń. Mnie natomiast rzeczona osobowość nielicho fascynowała.
W sumie to ona najskuteczniej zabiegała o moją uwagę w dalszych
partiach omawianej powieści.
|
Okładka książki. „Do No Harm”, Simon & Schuster UK 2022
|
Doktor
Anna Jones, detektyw inspektor Rachel Conaty i Margot Barnes, którą
poznajemy jako instrumentariuszkę, pracującą w publicznym szpitalu
w Redwood. To nasze umowne sprawozdawczynie wydarzeń, niecieszące
się porównywalną uwagą swojego stwórcy. Jack Jordan w „Śmierci,
która cię ocali” najmniej uwagi poświęca upartej policjantce,
która nie potrafi sobie wybaczyć, że przed piętnastoma laty
spuściła z oczu swojego jedynego syna. To była głośna sprawa –
tym gorzej dla detektyw Conaty. Zawsze zdumiewała ją
niekonsekwencja, żeby nie rzec niestabilność opinii publicznej.
Najpierw słowa wsparcia, potem rzucanie kamieniami. Nawet w
zrozpaczoną matkę, której najprawdopodobniej porwano dziecko. Zack
Jones przypomina jej biednego Jamiego, syna, którego prawie na pewno
nigdy nie odzyska. Na nieszczęście doktor Jones? Zdesperowana matka
nieszczęsnego ośmiolatka bez trudu mogłaby ominąć zabezpieczenia
wprowadzone przez bezdusznych przestępców. Mogłaby zawiadomić
organy ścigania. I może w końcu tak zrobi, ale na początku tej
niesamowicie ciężkiej drogi w swoich planach musi uwzględnić
czas. Patrzeć realistycznie. Zaplanować zabójstwo Ahmeda Shabira,
mimo targających nią wątpliwości. Czy jest w ogóle zdolna do
morderstwa? Jeśli tak, to cała reszta nie powinna już nastręczyć
jej większych problemów. W każdym razie ukrycie zbrodni takiego
kalibru dla doktor Jones może się okazać tą łatwiejszą częścią.
Osobowość dominująca, w razie potrzeby bez najmniejszych skrupułów
manipulująca otoczeniem, nieokazująca emocji, przebiegła,
przewidująca królowa lodu. Mistrzyni samokontroli i
protekcjonalności. Z jedną słabością: paskudnym natręctwem, z
którym niemal bezskutecznie walczy od dzieciństwa. Tonąca w
długach Margot Barnes już od jakiegoś czasu stara się nawiązać
nić porozumienia z doktor Jones, przebić przez tę jej twardą
skorupę, wciągnąć w jakąś miłą pogawędkę, uśpić czujność
albo po prostu oczyścić atmosferę między nimi. Zaprzyjaźnić się
z kobietą, która nie zwykła zniżać się do poziomu takich jak
Margot? Instrumentariuszka nie ma wątpliwości, że Anna patrzy na
nią z wyższością. Arogancka bogata dama z przedmieścia, która
traktuje Margot jak wyjątkowo natrętną muchę. Pewnie najchętniej
wymieniłaby ją na lepszy model - zdolniejszą pielęgniarkę
asystującą jej przy zabiegach - a przynajmniej tak może myśleć
panna Barnes. Gdyby to zależało od Anny Margot pewnie już
żegnałaby się z pracą, a tym samym znalazła w piekielnym punkcie
wyjścia? Właściwie Margot już od jakiegoś czasu stoi nad
przepaścią – wystarczy krok, żeby proroctwo jej wyrodnej mamusi
się spełniło. Trudno nie współczuć dziewczynie zaciekle
walczącej z czymś w rodzaju klątwy rodzinnej, dokładającej
wszelkich starań, by ułożyć sobie życie pomimo ogromnych kłód,
jakie złośliwa Opatrzność nieubłaganie rzuca jej pod nogi. Wiatr
w oczy od narodzin, ale niekoniecznie aż po grób. Margot ani myśli
wywieszać białej flagi – za wszelką cenę będzie ciągnąć tę
straszliwie nierówną walkę, jeśli już nie dla siebie, to dla
istoty, którą nosi pod sercem. Podejrzenia, domniemania, odczucia,
wyrobione i energicznie budujące się opinie, wyobrażenia o innych,
które momentami czytelnikowi mogą wydać się kompletnie
nietrafione. I na odwrót: autoanaliza narratorek w niektórych
punktach może być uznana za mniej miarodajną od werdyktu
obserwatorek z zewnątrz. Chcę przez to powiedzieć, że konstrukcja
„Śmierci, która cię ocali” przysłużyła się pisarzowi,
który jak mniemam, chciał nam jeśli nie uświadomić, to
przypomnieć, że możemy postrzegać się zupełnie inaczej, niż
postrzegają nas inni. Wydawać by się mogło, że siebie znamy
najlepiej, ale autor tego jak dla mnie zbyt szczodrze podlanego
sensacyjnym sosem thrillera, subtelnie, nienachalnie podaje w
wątpliwość tę na swój sposób pocieszającą hipotezę.
Powiedziałabym, obala jeden z wygodnych mitów. „Śmierć, która
cię ocali” może więc skłaniać do refleksji, nawet jeśli tempo
akcji niezbyt sprzyja takim „fanaberiom”. Co prawda nie
nazwałabym tego zawrotną prędkością, pędzeniem na złamanie
karku, czy czymś w tym rodzaju, niemniej im głębiej w ten świat
przedstawiony, tym silniej dystansowałam się od większości postaci.
Płaszczyzna psychologiczna odstawiona na boczny tor, niekompletnie
przykryta przez dynamikę zdarzeń.
Wolałabym,
żeby Jack Jordan w swojej „Śmierci, która cię ocali” więcej
uwagi poświęcił sferze wewnętrznej pierwszoplanowych postaci, ale
mimo tych odnotowanych przeze mnie zaniedbań, jestem skłonna
polecić niniejszą, w sumie całkiem frapującą, lekturę
miłośnikom gatunku. Właściwie to jestem zdecydowana, ale na
wszelki wypadek zawężę polecajkę do osób preferujących trochę
szybsze thrillery. I oczywiście powieści sensacyjne. Nie należy
jednak przez to rozumieć, że uważam, iż zwolennicy wolniejszych
klimatów nie mają czego szukać pod tym powieściowym adresem. Ja
coś tam znalazłam, więc..
Za
książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz