Zgodnie
ze zwyczajem (tutaj i tutaj) poniżej przedstawiam zapowiedziane
produkcje oparte na prozie Stephena Kinga. Mniej i bardziej odległe
plany filmowców, obrazy, nad którymi rozpoczęto już pracę oraz
dziełka obecnie znajdujące się w fazie postprodukcji, czekające
na premierę. Niektóre pozycje pozwoliłam sobie opatrzyć grafikami
związanymi z literackimi oryginałami – okładki zagranicznych
wydań utworów i materiały promocyjne.
„Pet
Sematary: Bloodlines”, reż. Lindsey Anderson Beer
|
Plakat filmu. „Pet
Sematary: Bloodlines”, Paramount Pictures
|
Jedni
mówią, że to będzie prequel powieści „Pet Sematary” (pol.
„Smętarz dla zwierzaków” aka „Cmętarz zwieżąt”) z 1983
roku, a inni, że prequel opartego na niej filmu wyreżyserowanego
przez Kevina Kölscha i Dennisa Widmyera, który został uwolniony w
2019 roku. Tak czy inaczej, Lindsey Anderson Beer scenariusz
opracowała we współpracy z Jeffem Buhlerem, scenarzystą
readaptacji „Smętarza dla zwierzaków”. Akcja ma rozgrywać się
w 1969 roku i podążać za młodym Judem Crandallem, chłopakiem z
Ludlow, fikcyjnego małego miasteczka w stanie Maine. Chłopakiem, w
którego wcielił się Jackson White (w filmie zobaczymy też między
innymi Samanthę Mathis, Davida Duchovny'ego i Henry'ego Thomasa) i
który odkrywa mroczną tajemnicę tej na pozór sennej mieściny.
Pradawne zło, z którym zmierzy się wraz ze swoimi przyjaciółmi.
„Apt
Pupil”, reż. Alan Bridges
|
Okładka książki. „Apt
Pupil”, Scribner 2018
|
Readaptacja(?)
minipowieści zamieszczonej, pod tym samym tytułem (pol. „Pojętny
uczeń”) w zbiorze „Different Seasons” (pol. „Cztery pory
roku”), pierwotnie wydanym w 1982 roku. Pierwszy pełnometrażowy -
kontrowersyjny - obraz na podstawie rzeczonej historii Stephena Kinga
swoją światową premierę miał w roku 1998; w Polsce dystrybuowany
pod tytułem „Uczeń szatana”. W tamtym przypadku reżyserii
podjął się Bryan Singer, a tym razem z ciężarem tej opowieści
zmierzy się... zmarły w 2013 roku Alan Bridges. Właściwie
zmierzył się w 1987 roku, biorąc na warsztat scenariusz Jima i
Kena Wheatów, ale po dziesięciu tygodniach zdjęć, w trakcie
których zgromadzono około 40. minut materiału filmowego, produkcję
wstrzymano z powodu problemów finansowych. Szeroka opinia publiczna
nie wiedziała o niedokończonym filmie Bridgesa, później nazwanym
zaginioną adaptacją powieści Stephena Kinga. O straszliwej relacji
chłopaka z małego miasteczka i nazistowskiego zbrodniarza.
„Salem's
Lot”, reż. Gary Dauberman
|
Okładka książki. „Salem's
Lot”, Anchor 2013
|
Współscenarzysta
kasowej readaptacji jednej z najdłuższych powieści Stephena Kinga,
najgłośniejszego horroru ostatnich lat, jeśli nie dekad, „To”
z 2017 roku i scenarzysta jego kontynuacji wydanej dwa lata później
- obie wyreżyserował Andy Muschietti - pochylił się nad innym
kultowym utworem pana z Maine, po raz pierwszy opublikowaną w 1975
roku powieścią „Salem's Lot” (pol. „Miasteczko Salem”).
Jako pierwszy na ekran przeniósł ją Tobe Hooper – horror
wampiryczny z 1979 roku pod tym samym oryginalnym i polskim tytułem
– a w 2004 roku wypuszczono wierniejszy oryginałowi miniserial
Mikaela Salomona o legendarnym Domu Marstenów górującym nad
mieściną Jerusalem, w którym zagnieździło się „zaraźliwe
zło”. Gary Dauberman, reżyser i autor scenariusza, obiecuje
powrót do korzeni wampiryzmu, do przerażających kreatur,
niemających nic wspólnego z seksownymi romantykami, którymi
niesamowicie obrodziło współczesne kino. Jednym z głównym
producentów nowego „Miasteczka Salem” jest sławny James Wan, a
rolę główną, pana Bena Mearsa, powierzono Lewisowi Pullmanowi.
„The
Life of Chuck”, reż. Mike Flanagan
|
źródło: https://www.youtube.com/watch?v=cPHaL_ytSTs |
Pierwsze
przeniesienie na ekran minipowieści „Life of Chuck” (pol. „Życie
Chucka”) zamieszczonej w zbiorze „If It Bleeds” (pol. „Jest
krew...”) z 2020 roku, które ma odbyć się pod artystyczną
dyrekcją i w oparciu o scenariusz Mike'a Flanagana, który
dwukrotnie mierzył się już z twórczością Stephena Kinga: „Gra
Geralda” (2017) i „Doktor Sen” (2019). Trzy rozdziały z
kroniki życiowej zwykłego człowieka nazwiskiem Charles Krantz.
Miszmasz gatunkowy, w którym być może wystąpią Mark Hamill i Tom
Hiddleston.
„The
Monkey”, reż. Oz Perkins
|
Okładka audiobooka. „The
Monkey”, Random House Audio 1989
|
W
1980 roku w erotycznym magazynie „Gallery” pojawiło się
opowiadanie grozy (w formie broszurowej) „niejakiego” Stephana
Kinga. Opowieść pod tytułem „The Monkey”, która dwa lata
później otrzymała nominację do British Fantasy Award. W zbiorze
„Skeleton Crew” (pol. „Szkieletowa załoga”) pierwotnie
wydanym w 1985 roku, rozgościła się „Małpa” Kinga po operacji
plastycznej – przerobione opowiadanie z „Gallery”. W maju 2023
roku ujawniono, że Oz Perkins, twórca między innymi „Zło we
mnie” (2015) oraz „Małgosi i Jasia” (2020), napisze
scenariusz, a następnie wyreżyseruje pełnometrażowy obraz o
braciach bliźniakach, w ręce których wpada zabójcza zabawka:
stara małpka przez długie lata zbierająca kurz na strychu ich
domu. W filmie najprawdopodobniej wystąpi Theo James, a producencką
pieczę nad projektem objęła założona przez Jamesa Wana firma
Atomic Monster.
„Mile
81”, reż. Alistair Legrand
|
Okładka książki. „Mile
81”, Scribner 2011
|
Najpierw
był e-book, a potem „The Bazaar of Bad Dreams” (pol. „Bazar
złych snów”). Wypuszczone w 2011 roku opowiadanie „Mile 81”,
cztery lata później pokazało się w jednym ze zbiorów krótszych
opowieści Stephena Kinga; w Polsce przedstawione jako „130.
kilometr”. W lutym 2019 roku ogłoszono, że Alistair Legrand,
twórca między innymi „Diabolicznego prześladowcy” (2015) i
„Clinical” (2017), rozpoczął pracę nad filmową adaptacją
tego utworu. Opowieści o tajemniczej sile nękającej dwóch braci
przy zjeździe 81 z autostrady w Lewiston w stanie Maine. Scenariusz
przygotowali Alistair Legrand i Luke Harvis, którzy współpracowali
też przy wyżej wymienionych reżyserskich dokonaniach tego
pierwszego.
„The
Long Walk”, reż. André Øvredal
|
Plakat filmu. „The
Long Walk”, New Line Cinema, Vertigo Entertainment
|
W
1979 roku Richard Bachman, znany też jako Stephen King, pochwalił
się swoją dystopijną powieścią grozy „The Long Walk” (pol.
„Wielki marsz”), a w 1988 roku zwrócono się do George'a A.
Romero z propozycją zaadaptowania tej niewesołej historii na ekran.
A potem zapadła bardzo długa cisza... Temat powrócił w 2007 roku
– wtedy znowu zaczęło się mówić o filmowym wydaniu morderczego
marszu, niskobudżetowej produkcji „dziwnej i egzystencjalnej”,
którą miał zamiar nakręcić Frank Darabont, doświadczony
adaptator twórczości Stephena Kinga („Skazani na Shawshank”
1994, „Zielona mila” 1999, „Mgła” 2007). I znowu zapadła
bardzo długa cisza... przerwana w kwietniu 2018 roku, kiedy to
markowa firma New Line Cinema uroczyście obwieściła, że stała
się posiadaczką praw do sfilmowania „Wielkiego marszu” i
zdążyła już zlecić Jamesowi Vanderbiltowi (m.in. „Gdy zapada
zmrok” Jonathana Liebesmana, „Zodiak” Davida Finchera,
późniejsze „Krzyk” i Krzyk IV” Matta Bettinelliego-Olpina i
Tylera Gilletta) napisanie scenariusza. Wówczas ujawniono też, że
Vanderbilt wyprodukuje film razem z Bradleyem Fischerem i Williamem
Sherakiem, a w 2019 roku świat obiegła informacja o zaangażowaniu
André Øvredala (m.in. „Łowca trolli” 2010, „Autopsja Jane
Doe” 2016, „Upiorne opowieści po zmroku” 2019, „Demeter:
Przebudzenie zła” 2023) w charakterze reżysera.
„The
Running Man”, reż. Edgar Wright
|
Okładka książki. „The
Running Man”, Scribner 2016
|
„The
Running Man” (pol. „Uciekinier”): powieść science fiction po
raz pierwszy opublikowana w 1982 roku pod pseudonimem Richard
Bachman. Antyutopijna wizja przyszłości, dość swobodnie
przełożona na język filmu przez Paula Michaela Glasera (reżyseria)
i Stevena E. de Souzę – film z 1987 roku z Arnoldem
Schwarzeneggerem w roli głównej. A Edgar Wright, twórca między
innymi „Wysypu żywych trupów” (2004) i „Ostatniej nocy w
Soho” (2021), zawsze marzył o stworzeniu remake'u tamtego obrazu.
I wszystko wskazuje na to, że jego życzenie w końcu się spełni.
W lutym 2021 roku wytwórnia Paramount Pictures poinformowała opinię
publiczną o „wszczęciu postępowania w sprawie nowego The Running
Man”. O wciągnięciu na „odświeżony uciekinierski pokład”
Michaela Bacalla (scenariusz), Edgara Wrighta (reżyseria) oraz
zawiązaniu producenckiej współpracy z Simonem Kinbergiem i Audrey
Chon z Genre Films oraz Nirą Park z Wright's Complete Fiction.
„The
Institute”
|
Okładka książki. „The
Running Man”, Scribner 2019
|
Miniserial
na podstawie powieści z 2019 roku pod tym samym tytułem (pol.
„Instytut”). Niepewny projekt, nad którym podobno pracują David
E. Kelley i Jack Bender, których miłośnicy opowieści Stephana
Kinga mogą kojarzyć z serialem „Mr. Mercedes”, na motywach
mrocznych przygód między innymi prywatnego detektywa Billa Hodgesa.
Szykowana fantastyczna opowieść kryminalna pokropiona horrorem o
obdarzonym niezwykłymi talentami chłopcu, który nagle budzi się w
tajemniczym ośrodku zamkniętym.
„Sleeping
Beauties”
|
Okładka książki. „Sleeping
Beauties”, Hodder & Stoughton 2017
|
W
2017 roku w internetowej przestrzeni medialnej pojawiła się
informacja o gorącym zakupie niezależnej firmy rozrywkowej
Anonymous Content: praw do sfilmowania wydanej w tym samym roku
powieści Stephena Kinga i jego syna Owena Kinga, „Sleeping
Beauties” (pol. „Śpiące królewny”). Z kolei w kwietniu 2019
roku ujawniono, że amerykańska stacja telewizyjna AMC przygotuje
scenariusz pilotażowego odcinka serialu „Sleeping Beauties”. A
może jednak to będzie film? Tak czy owak, coś na mały ekran.
A
ja dalej czekam na filmową wersję „Ręki mistrza” (oryg. „Duma
Key”), wyśmienitego powieściowego horroru nadprzyrodzonego z 2008
roku.
Jestem oddaną fanką Kinga, choć dzielę jego twórczość na "starego Kinga" (którego uwielbiam) i "nowego Kinga" (którego czytam z fanowskiego obowiązku). Najbardziej czekam na "Wielki Marsz", ale moje serce płacze, bo gdyby wziął się za to Darabont, to mogłoby być mistrzostwo. Drugie miejsce zajmuje "Uczeń szatana", opowiadanie było bardzo niepokojące, jeśli podejdą do tematu z wyczuciem, może być dobrze. Moim skromnym zdaniem nie da się zrobić lepszego "Uciekiniera" niż z Arnoldem, zdecydowanie ulubiony film mojego dzieciństwa, wtedy jeszcze nazwisko Kinga nawet nie obiło mi się o uszy. Salem's Lot jakoś nigdy nie czułam, podobnie Pet Sematary (tak, wiem, że to "stary King" ale jakoś meeh). The Monkey czytałam chyba w wersji "Małpia łapka" czy coś takiego. Może być okej. "Instytut" to już totalnie nie moje klimaty, bo to era nowego i jakoś mniej cenie ten czas w jego twórczości, niż starsze dzieła.
OdpowiedzUsuńKoleżanko, wyjdziesz za mnie? :D Mam baaaaardzo zbliżoną opinię. Trochę szkoda, że nie ma połączenia "Wielki Marsz" i Darabont, ale szczerze przyjmę każdą ekranizację magnum opus Stefana.
Usuń