Pracownicy
korporacji Kolarängen przybywają do ośrodka wypoczynkowego
„Wakacyjna Wioska”, na konferencję poświęconą zbliżającej
się kontrowersyjnej budowie centrum handlowego. Atmosfera psuje się,
gdy wcześniej przebywająca na zwolnieniu lekarskim Lina zgłasza
sprzeciw wobec bezdusznej polityki firmy, projektu zarządzanego
przez przesadnie ambitnego Jonasa. Inną osią sporu są kwestie
środowiskowe, które kierowniczka zespołu Ingela rozumie na swój
własny sposób. „Wakacyjna Wioska” to jedyna działalność
gospodarcza w okolicy głośno popierająca operację Kolarängen
Köpcentrum, dostrzegając w tym doskonałą szansę na rozwój
własny, nie zważając na wątpliwości wewnątrz korporacyjnego
zespołu. I nie zdając sobie sprawy ze śmiertelnego zagrożenia w
postaci zamaskowanego intruza. Albo jednego z proszonych gości.
|
Plakat filmu. „Konferensen” 2023, SF Studios
|
W
2021 roku swoją światową premierę miała powieść grozy
poczytnego szwedzkiego pisarza Matsa Strandberga - autora między
innymi „Przeklętego promu” (oryg. „Färjan”) - pt.
„Konferensen”, a potem w przestrzeni publicznej zaczęły
pojawiać się informacje o pracach nad adaptacją/ekranizacją tego
utworu. Komediowym slasherem produkcji SF Studios w reżyserii
Patrika Eklunda, który napisał też scenariusz, we współpracy z
Thomasem Moldestadem (m.in. „Hotel zła” Roara Uthauga, „Hotel
zła 2” Matsa Stenberga, „Odejdź!” Alexa Herrona). Autor
literackiego oryginału wskoczył na pokład w roli producenta
wykonawczego, a w swoim wypowiedziach na temat tego przedsięwzięcia
przekonywał o niesamowitej pracy filmowców, „o uchwyceniu nie
tylko krwi i napięcia, ale także humoru oraz codzienności i
taktownego smutku, który może mieć miejsce tylko na szwedzkiej
konferencji”. Patrik Eklund odwdzięczył się
skomplementowaniem materiału źródłowego - „wyjątkowa
książka Matsa Strandberga” - ponadto stwierdził, że
współpracę z SF Studios i Netflix (główny dystrybutor filmu)
potraktował jako prawdziwy zaszczyt. „Konferensen” (pol.
„Konferencja”, międzynarodowy: „The Conference”), szwedzki
horror podlany czarnym humorem, został uwolniony w październiku
2023 roku na platformie Netflix.
Krwiożerczy
kapitalizm kontra krwiożercza jednostka. Rozszczebiotana Ingela
(solidna kreacja Marii Sid) ściąga swoich pracowników do leśnego
zakątka, które wkrótce ma ożywić najnowsza inwestycja dopiero
wyrabiającej swoją markę korporacji Kolarängen. Albo małej firmy
z ambicjami na oszałamiający rozwój. Tak czy inaczej, Ingela wiąże
ogromne nadzieje z centrum handlowym, które niebawem przerwie błogą
ciszę panującą w tym malowniczym miejscu. Perła w koronie, której
tutejsza ludność oczywiście na razie nie docenia. Tak naprawdę
projekt Kolarängen Köpcentrum spotkał się z dużym sprzeciwem
społecznym, ale to oczywiście nie spędza snu z powiek takiej
bizneswoman jak Ingela. Pirania biznesu jest przekonana, że koniec
końców tutejsi mieszkańcy docenią tę świątynię
konsumpcjonizmu, a zatem przyznają rację tym, którzy się
wyłamali. Ośrodek wypoczynkowy „Wakacyjna Wioska” od początku
patronuje inwestycji nadzorowanej przez ulubionego pracownika Ingeli,
makiawelicznego Jonasa (przykuwający uwagę występ Adama
Lundgrena). Osamotniona lokalna działalność gospodarcza – jedyny
biznesowy partner Kolarängen w tym regionie, który w najbliższych
dniach ma obsługiwać wyłącznie zespół Ingeli. Praca i rozrywka
na odludziu. Integracja pracownicza, opracowanie akcji promocyjnej
Kolarängen Köpcentrum i dopięcie wszystkich innych guzików w tym
potencjalnie bardzo zyskownym przedsięwzięciu. Niebawem ma ruszyć
budowa, rzecz jasna poprzedzona medialną szopką z pierwszym wbiciem
łopaty, i już Ingeli w tym głowa, by nikt nie opóźnił wielkiego
otwarcia. Na przykład Lina (przekonująca Katia Winter), wieczna
narzekaczka, której chyba się wydaje, że Kolarängen jest jakąś
organizacją charytatywną. Zamiast integrować się z grupą –
ciągle na uboczu – tylko czeka na sposobność do wniesienia
jakiegoś „ale”. Ledwo wróciła do pracy, a już mąci. W
istocie upomina się o sprawiedliwość dla maluczkich. „Konferencja”
Patrika Eklunda dotyka problemu – jednego z nowotworów złośliwych
współczesnego świata – dzikiego wysiedlania, przejmowania za
bezcen majątków ziemskich. Jak nie klasyczne wywłaszczenie
(przywilej niejednego niby demokratycznego rządu), to prawnicze
sztuczki najdrapieżniejszych, czy jak kto woli najambitniejszych,
prywaciarzy. Zysk ponad wszystko. Takie myślenie w tym świecie
przedstawionym reprezentuje Jonas, czym najwyraźniej mocno imponuje
Ingeli. Zdecydowanie jej najcenniejszy pracownik, który czerpie
jakąś sadystyczną przyjemność z upokarzania Liny, wrażliwej
koleżanki szybko wysuwającej się na pierwszy plan. Ta, która
prawie na pewno przeżyje. Chcę przez to powiedzieć, że innych
kandydatek na final girl w tym tłumie nie wyłowiłam. To
ewidentnie ten model postaci (bardziej wersja pierwotna,
spopularyzowana w drugiej połowie XX wieku niż tak zwana
postmodernistyczna) – nieznajdująca zadowalającego posłuchu w
grupie, pozbawiona autorytetu dojrzała emocjonalnie jednostka,
niechętnie włączająca się w zabawy przewidziane przez „Wiosenną
Wioskę”. Stroniąca od używek, nieszukająca towarzystwa, ale
niewątpliwie otwarta, życzliwie nastawiona do Amira (przyzwoita gra
Ameda Bozana), jedynego członka zespołu, którego jej brakowało na
długim zwolnieniu lekarskim (załamanie nerwowe?).
|
Soundtrack Album © Netflix Music. „The Conference”, SF Studios
|
Siekanina
w chłodnym klimacie (wizytówka kina skandynawskiego) – „sprane
zdjęcia” Simona Rudholma, szarówka przeganiania tylko przez
odpowiednio zagęszczone, nierozpraszane nadmiernie przez sztuczne
oświetlenie, nocne ciemności. Ponura aura intensyfikowana
perfekcyjnie dopasowaną do warstwy wizualnej ścieżką dźwiękową
Andreasa Tengblada: w tym miejscu chciałabym wyróżnić przewodni
motyw muzyczny, niesamowicie intensywną melodię melancholijną. I
jeszcze niepospolity montaż Roberta Krantza, pomysłowe kolaże (na
przykład krew chlapiąca... „na jedzonko”), nieoczywiste, na
swój sposób zabawne zbitki ruchomych elementów dynamicznych,
obrazków przyjemnie skontrastowanych tematycznie. Fantazyjne sploty
w montażowni, które według mnie najwydajniej pracowały na wyjście
„Konferencji” Patrika Eklunda z tłumu podobnych. Ale przyjemnie
zaskoczyła mnie też prezentacja ludności niniejszego światka
przedstawionego. Niewielkiej przestrzeni nawiedzonej przez
niezamierzenie niezagadkowego (toż to oczywiste!) oprawcę w
upiornie śmiesznym, pysznie groteskowym stroju. W kinie slash
nieczęsto obserwuję porównywalne skupienie na celach maniakalnych
zabójców. Taką dbałość o portrety psychologiczne niektórych
klientów „Wakacyjnej Wioski”. Niepobieżnie, ale jakości nowej
fali horroru radzę się nie spodziewać. Najbardziej wyeksponowano
Linę i Jonasa, w międzyczasie udało się jednak nieco przybliżyć
pozostałe sylwetki zgromadzone w nieszczęsnym ośrodku
wypoczynkowym. Może z wyjątkiem personelu. W każdym razie aktualni
goście „Wakacyjnej Wioski” dzielą się na trzy frakcje:
przekonanych, sceptycznie nastawionych do najnowszej inwestycji
Kolarängen i pozostałych. Ingela, Jonas i jego obdarzony złośliwym
poczuciem humoru przyboczny, zawzięcie odpierają zarzuty o
nieludzkie obchodzenie się z bliźnimi, niszczenie środowiska i
żałosny marketing. Zarzuty najstarszych członków zespołu -
nieprzejednanej staruszki oraz nieco młodszej parki, z którą
lepiej nie zadzierać:) - a nade wszystko tej smutaski Liny. Jedyny
zaufany współpracownik głównej bohaterki „Konferencji” Amir,
ale też Eva (bez problemu nadążająca za resztą Eva Melander –
całą resztą, bo nie zauważyłam żadnych niedociągnięć
warsztatowych po stronie obsady aktorskiej) przez jakiś czas stoją
pośrodku, można powiedzieć między młotem a kowadłem. Między
słusznymi argumentami najmniej pazernych kolegów i koleżanek a
poczuciem obowiązku wobec firmy. Konflikt Liny i Jonasa, w który
siłą rzeczy, chcąc nie chcąc, wciągane są pozostałe „żywe
tarcze” zamaskowanego kogoś. Pierwsze polowanie mocno zapachniało
mi „Drogą bez powrotu” Roberta Schmidta, a potem przez dłuższy
czas twórcy umacniali mnie w przekonaniu, że to jedna z tych rzezi,
która sprowadza się do chlapania udaną imitacją krwi. Że niczego
ponadto dla zwolenników podgatunku nie przygotowali. Warto jednak
uzbroić się w cierpliwość – co dla niejednego widza najpewniej
nie będzie żadnym wyzwaniem, zważywszy na inne smaczne składniki
tej wyważonej mieszanki czarnej komedii i rasowego slashera –
a jaskółką, która uczyni konkretniej makabryczną wiosnę będzie
nieśmiałe ujęcie (szybka migawka) pokiereszowanej części twarzy
kobiety pracującej w „Wakacyjnej Wiosce”. Masakra w jacuzzi,
okropna niespodzianka z grubymi kołkami i przykra akcja z biedną
głową, która zdaje się była obliczona na wywołanie czegoś w
rodzaju pustego śmiechu, histerycznego chichotu podsycanego
nieeleganckimi skojarzeniami z zombie movies. Głównym
punktem programu jest autentycznie bolesne (przysięgam, że
zabolało) szycie, szalona jazda i wreszcie spodziewany – suspens –
mocny finał tych niewesołych perypetii niesympatycznego gościa.
Kapitalizm niekoniecznie w krzywym zwierciadle. Niebanalna rąbanka –
opatrzona całkiem trafnymi komentarzami społecznymi,
psychologicznymi i gospodarczymi – miejscami może troszkę
przejaskrawiona, ale w moim odbiorze to bardziej służyło, niż
szkodziło niepodprogowym, nieukrytym przekazom. Opowieści o
niebezpiecznych ambicjach, „zaprogramowaniu” na pokonywanie
kolejnych szczebli korporacyjnej drabinki, zadeptywaniu bliźnich w
niekończącym się wyścigu szczurów, o ogłupiającym marketingu,
uderzająco zakłamanych realiach, topornych, infantylnych reklamach,
które jakimś cudem są niezawodną dźwignią handlu. Ale też
opowieści o ludziach z coraz mniej popularnymi zasadami,
nierealizujących własnych interesów kosztem innych. Żartują
sobie twórcy „Konferencji” z osób potocznie nazywanych
korpoludkami, ale też okazują im szczere współczucie - życie w
gigantycznym stresie, w nieustającym biegu; chronicznie zmęczeni,
nienasyceni, z nieodłączną konkurencją dyszącą im w karki - i
szacunek. Szacunek dla tych, którzy zachowują tak zwane
człowieczeństwo w nieludzkich warunkach.
Przełożenie
powieści Matsa Strandberga na język filmu pod artystyczną dyrekcją
Patrika Eklunda. Zwariowany szwedzki slasher, w który dość
opornie się wchodziło, za to bardzo niechętnie z niego wychodziło.
Umiarkowanie makabryczna „Konferencja” w krajobrazie leśnym.
Niegłupia siekanina w szarej strefie. Wesoły ponurak. Dla mnie jak
znalazł, nie wiem tylko czy nadaje się do polecania. No, chyba że
niepoprawnym fanom (nie)poważnych backwoods slasherów;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz