Stronki na blogu

poniedziałek, 23 października 2023

James Patterson, J.D. Barker „Śmierć czarnej wdowy”

 
Rok 1986. Podczas pierwszej nocnej służby dwudziestodwuletni mundurowy z Detroit Walter O'Brien, wraz ze swoim partnerem, odpowiadając na wezwanie zirytowanej hałasami obywatelki, niespodziewanie przenosi się na miejsce straszliwej zbrodni. W obskurnym mieszkaniu w starej kamienicy policjanci znajdują zwłoki mężczyzny i roztrzęsioną młodą kobietę, która przedstawia się jako Amy Archer. Z jej zeznań wynika, że była torturowana i wykorzystywana seksualnie przez porywacza, którego zabiła w obronie własnej. W drodze do placówki medycznej domniemana niedoszła ofiara sadystycznego mordercy wymyka się eskortującemu funkcjonariuszowi O'Brienowi.
Rok 1992. Walter O'Brien rozpoczyna pracę w Wydziale Zabójstw Departamentu Policji Detroit, a jego nowym partnerem niechętnie zostaje doświadczony detektyw Wesley Brayman. Ich pierwsza wspólna sprawa dotyczy wielce zagadkowych, pozornie naturalnych zgonów ludzi, których na pierwszy rzut oka nic nie łączy. Jednocześnie O'Brien prowadzi własne dochodzenie w sprawie Amy Archer, dziewczyny, która uciekła, a teraz najwyraźniej się odnalazła.
Teraźniejszość. Lisa Rigby z Departamentu Policji Detroit dowodzi akcją SWAT, której celem jest odbicie zakładników i unieszkodliwienie sprawców napadu na niewielki klub. W sprawę zamieszany jest były policjant Walter O'Brien, który utrzymuje, że w oblężonym obiekcie przebywa wybitnie niebezpieczna jednostka i daje wyraźnie do zrozumienia, że jego zespół nie zawaha się wyeliminować przypadkowych istnień, jeśli zostanie do tego zmuszony. Przekonuje, że śmierć jednostki jest ważniejsza od życia tłumu.

Okładka książki. „Śmierć czarnej wdowy”, Czarna Owca 2023

Pierwotnie wydana w 2022 roku kryminalna powieść „Death of the Black Widow” (pol. „Śmierć czarnej wdowy”) to trzeci owoc współpracy (po niepowiązanych fabularnie „The Coast-to-Coast Murders” i „The Noise”) dwóch poczytnych pisarzy: jednego z najlepiej zarabiających amerykańskich autorów, obsypanego nagrodami, w tym Literarian Award od National Book Fundation Jamesa Pattersona, twórcę między innymi przebojowego cyklu z Alexem Crossem, który zainteresował też filmowców (kultowy „Kolekcjoner” Gary'ego Fledera, „W sieci pająka” Lee Tamahoriego, „Alex Cross” Roba Cohena), oraz jego rodaka J.D. Barkera (właściwie Jonathan Dylan Barker), finalistę Nagrody Brama Stokera 2014 (za utwór „Forsaken”, jego powieściowy debiut), autora między innymi monumentalnej powieści fantastycznej „W jej sercu czai się mrok” (oryg. „She Has a Broken Thing Where Her Heart Should Be”) oraz bestsellerowej trylogii kryminalnej #4MK, w skład której wchodzą „Czwarta małpa” (oryg. „The Fourth Monkey”), „Piąta ofiara” (oryg. „The Fifth to Die”) i „Szóste dziecko” (oryg. „The Sixth Wicked Child”). Pisarz, na którego największy wpływ wywarło literackie dzieło Evana S. Connella pt. „Mrs. Bridge” (Patterson) połączył siły z pisarzem ukształtowanym przez twórczość Stephena Kinga, Deana Koontza, Johna Saula i Neila Gaimanem, tym razem przy wznoszeniu zagadkowej budowli o Moby Dicku fikcyjnego Waltera O'Briena. Na polskiej scenie wydawniczej „Śmierć czarnej wdowy” zadebiutowała w roku 2023 w wyniku działalności oficyny Czarna Owca. Okładkę zaprojektował Krzysztof Rychter, a tłumaczeniem zajął się Tomasz Wyżyński.

James Patterson w swoim artystycznym dorobku ma efekty współpracy z takimi autorkami i autorami, jak Candice Fox, Maxine Paetro, Mark Sullivan, Andrew Gross, Peter de Jonge, Ashwin Sanghi i Michael Ledwidge, z kolei J.D. Barker miał przyjemność tworzyć z Dacre Stokerem, prawnukiem nieśmiertelnego Brama Stokera. Rezultat: wampiryczna powieść gotycka pt. „Dracul” z 2018 roku czyli prequel „Draculi”, arcydzieła literatury światowej premierowo wydanego w 1897 roku. Prawa do sfilmowania utworu „Dracul” zakupiła markowa firma Paramount Pictures, a najpoważniejszym kandydatem na reżysera jest Andy Muschietti, twórca takich horrorów, jak „Mama” 2013 i dwuczęściowa readaptacja powieści Stephena Kina: kasowy „To” 2017 i „To: Rozdział 2” 2019. „Śmierć czarnej wdowy” otwiera tajemnicza akcja z umownej teraźniejszości, której kolejne, też niewielkie (pomijając ostatnią partię książki), fragmenty będą wcinać się w solidniejszą płaszczyzną retrospektywną. Przegląd życia Waltera O'Briena, którego po raz pierwszy spotykamy w drugiej połowie lat 80. XX wieku. Dwudziestodwuletni narybek policji w Detroit zostaje przechytrzony przez, jak wszystko na to wskazuje, niedoszłą ofiarę sadystycznego taksówkarza Alvina Schalka. Seryjnego porywacza i gwałciciela, który w zamrażarce przechowywał ciała dwóch niezidentyfikowanych osób. Dziewczyna, która przedstawia się jako Amy Archer prawdopodobnie miała być następna, udało jej się jednak zadać śmiertelny cios swemu oprawcy. Przedstawiciele organów ścigania nie mają wątpliwości, że działała w samoobronie, co więc skłoniło ją do ucieczki? Pierwsza zawodowa porażka Waltera O'Briena, która sześć lat później wciąż będzie zajmować jego myśli. Myśli świeżo upieczonego detektywa Wydziału Zabójstw Departamentu Policji Detroit, który wreszcie znajduje punkt zaczepienia w niedającej mu spokoju starej sprawie. Dziewczyna, która uciekła nagle wyrasta przed oczami nietrzeźwego gliniarza. Mógł się pomylić – przemawia za tym nie tylko to, że, kolokwialnie mówiąc, miał mocno w czubie, ale i fakt, że już wcześniej zdarzało mu się brać kompletnie obce kobiety za Amy Archer. Wiedzą o tym jego wcześniejszy przełożony i dotychczasowy partner. O obsesji na punkcie kobiety, która nadal ma status osoby poszukiwanej przez policję. Tak stoi w papierach, a w rzeczywistości poszukiwania zostały wstrzymane przynajmniej do czasu pojawienia się nowym informacji. A te może dostarczyć, w swoim mniemaniu, ostatni człowiek, którego nieuchwytna Amy nadal żywo interesuje. Ideał kobiety Waltera O'Briena, pragnącego dowiedzieć się, dlaczego uciekła. Pierwsze spotkanie naszego przewodnika po świecie przedstawionym w „Śmierci czarnej wdowy” Jamesa Pattersona i J.D. Barkera oraz początek jego kariery w wydziale zabójstw, osobiście uznaję za najmocniejsze punkty tej literackiej przygody kryminalnej z ewentualną domieszką nadprzyrodzonego. Prawda oczywiście może się okazać maksymalnie przyziemna, ale tak czy inaczej, architekci niniejszej intrygi niewątpliwie starali się zepchnąć myśli czytelnika na paranormalne tory. Przekonać, że w otoczeniu Waltera O'Briena działają jakieś niezwykłe siły. Takie, jakich raczej nie wymaga się od literatury kryminalnej. Zgaduję, że to robota J.D. Barkera, który - no przecież! - co najmniej raz mierzył się już z podobnym (nieidentycznym) motywem. Popędzanego przez Jamesa Pattersona? Pewna nie jestem, ale ze swoich wcześniejszych spotkań z epicką twórczością każdego z tych panów (zaznaczam: nie całą) wyniosłam silne podejrzenie, żeby nie powiedzieć przeświadczenie, że większym entuzjastą takich prędkości jest właśnie Patterson. Szaleńczy bieg, tyle dobrze - szczęśliwie dla mnie - że po truchcie. Innymi słowy, na ostatnich odcinkach tej czytelniczej trasy oraz w umownej teraźniejszości, głównie walczyłam ze zniechęcaniem. Czysty chaos.

Okładka książki. „Death of the Black Widow”, Penguin 2022

Frapujące otwarcie i nie gorsze rozwijanie tematu w pierwszych dniach pracy w Wydziale Zabójstw Departamentu Policji Detroit dwudziestoośmioletniego Waltera O'Briena. Błyskawiczna kariera człowieka z potężnym bagażem doświadczeń. Smutna historia chłopca i jego bezpowrotnie utraconego przyjaciela. Zmarnowana młodość... i reszta życia? Najpierw tragedia rodzinna, a potem zawodowa, może też miłosna. Człowiek czerpiący siłę, pociechę, odwagę ze starej obroży zawsze noszonej w kieszeni – coś w rodzaju talizmanu szczęścia – wpada w sidła niekoniecznie naumyślnie zastawione przez najpiękniejszą istotę, jaką na tym padole łez miał (nie)przyjemność spotkać. Niszcząca obsesja porządnego gościa, desperacko oganiającego się od natrętnych uczuć. Zwykłe pożądanie czy niezwykła miłość? Niewątpliwie jest jakaś dziwna chemia między Walterem O'Brienem a Amy Archer. Właściwie kobietą wielu imion i nazwisk, ale dla głównego bohatera „Śmierci czarnej wdowy” Jamesa Pattersona i J.D. Barkera ta femme fatale(?) zawsze – i w myślach, i w słowach – będzie nazywana tak, jak przedstawiła mu się w 1986 roku. W pierwszej połowie lat 90. XX wieku Walterowi przyjdzie pracować ze sporo starszym czarnoskórym detektywem Wesleyem Braymanem, który już na samym początku ich współpracy wyraża przypuszczenie, że to będzie trudna znajomość. Doświadczony śledczy nie ukrywa, że nie uśmiecha mu się niańczenie żółtodzioba, w dodatku tak aroganckiego, jak O'Brien. A przynajmniej ja nie miałam wątpliwości, że Brayman wyrobił sobie taką wstępną opinię na temat, bądź co bądź, zasłużonego policjanta. W patrolu, ale wydział zabójstw to zupełnie inna liga. Mówiąc wprost: Wes obawia się, że Walter w najgorszym razie nie nadaje się na śledczego, a w najlepszym wymaga długiego szkolenia, na przeprowadzenie którego jego nowy partner nie ma większej ochoty. Ale zrobi, co może, bo taki dostał rozkaz, a w przeciwieństwie do O'Briena nie ma w zwyczaju dyskutować z szefostwem. Mężczyźni spotykają się nad martwym ciałem w podrzędnym hotelu w Detroit. Wiedzą, że pokój wynajął mężczyzna, który nie przekroczył jeszcze czterdziestki, ale na miejscu zastają tylko staruszka. A konkretniej zwłoki mocno posuniętej w latach niezidentyfikowanej postaci w ubraniu wspomnianego klienta hotelu. Po co ta przebieranka? Siłą rzeczy uwagę detektywów bardziej jednak zaprzątają dłonie domniemanej ofiary zabójstwa. Brayman uważa, że palce denata zostały odgryzione tuż po śmierci. W pokoju ich nie ma, więc pierwszy wniosek, jaki się nasuwa to makabryczne trofeum... seryjnego mordercy? Tak otwiera się oficjalne śledztwo detektywa O'Briena – i rzecz jasna detektywa Braymana – a nieoficjalne to „gonienie za błędnym ognikiem”, zawzięte podążanie śladami pięknej i tajemniczej. Mnóstwo zbiegów okoliczności? Cudowne/przeklęte zrządzenia losu? Faktyczne lub rzekome przypadki na wybitnie wyboistej życiowej drodze młodego detektywa, który w pewnym sensie będzie dojrzewał na naszych oczach. Nie, inaczej: skokowo będzie pokonywał trasę do poniekąd znanej już przyszłości. Na bieżąco odkrywanej przed czytelnikami podczas zamieszania związanego z pewny klubem w Detroit. Atak terrorystyczny? Jeśli tak, to doprawdy przewrotnie potoczyły się losy dzielnego Waltera, bo nie ma wątpliwości, że ten schorowany mężczyzna jest częścią grupy, już nie niewątpliwie, przestępczej. Autorzy nawet nie starają się ukryć, że ich celem jest młoda kobieta uwięziona w budynku wraz z przypadkowymi zakładnikami. To sporo wyjaśnia, ale jeszcze więcej zaciemnia. Kto by się spodziewał... Przyznaję, że konstruktorom tej przesadnie rozpędzonej kolejki górskiej ze świata wyobraźni, udało się mnie nielicho zaskoczyć, niemniej jestem pewna, że dałoby się wycisnąć z tego dużo, dużo więcej. Zwolnić i pochylić się niżej nad, jak dla mnie, najbardziej obiecującą postacią stworzoną na potrzeby tego na poły kryminalnego piekiełka. I nie mam tutaj na myśli Waltera O'Briena. W sumie to gatunkowy eksperyment, potencjalnie problematyczny dla głównej grupy docelowej – niektórzy miłośnicy powieści kryminalnych mogą być niepocieszeni, może więc bezpieczniej rekomendować to dziełko entuzjastom nadnaturalnego horroru w literaturze (nie czytaj: lovecraftowskiego)? Bo nawet jeśli to tylko sprytna zmyłka autorów, niezwykła zasłona dymna dla pospolitego okrucieństwa, to istnieje prawdopodobieństwo, że w morzu fanów mrocznej fantastyki „Śmierć czarnej wdowy” duetu Patterson-Barker złowi więcej miłośników niż w morzu fanów kryminałów.

Bestseller „The New York Timesa”. Pierwsze wydane w Polsce, a trzecie w ogóle wspólne powieściowe osiągnięcie wielkiej gwiazdy sceny wydawniczej Jamesa Pattersona i rosnącej gwiazdy sceny wydawniczej J.D. Barkera. Realisty i marzyciela. Specjalisty od rasowych kryminałów/thrillerów (w swoim dorobku ma też powieści romantyczne i pozycje non-fiction) oraz specjalisty od nieczystych, nietradycyjnych kryminałów/thrillerów (z dodatkiem horroru science fiction, dark fantasy; też autora pełnokrwistych powieści grozy). Tyle pewnie wystarczy, by zachęcić entuzjastów mrocznych zagadek beletrystycznych do sięgnięcia po „Śmierć czarnej wdowy”, choć osobiście jakoś się do tego nie palę. Nie było źle, ale do pełnej satysfakcji droga nadspodziewanie daleka. Wiem, że obu panów stać na więcej – J.D. Barkera na dużo więcej – ale to tego rodzaju przekonanie, z którym spokojnie można, a nawet trzeba, się spierać:)

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz