Panowało
przekonanie, że zespół Dirty Birds się skończył, ale nagle
znowu robi się o nich głośniej. Weterani rocka ze Stanów
Zjednoczonych zachwycają najnowszą płytą i po latach przerwy
ruszają w trasę koncertową. Ten etap promocji przebojowego albumu
kultowej grupy ma zakończyć się we Florencji, nikt jednak nie
podejrzewa, że ostatni występ Birdsów w dotychczasowym składzie
już się odbył. Wielki finisz europejskiego tournée zostaje
odwołany po makabrycznym odkryciu w luksusowym hotelu. Po
odnalezieniu zwłok basisty, głównego kompozytora i autora tekstów
Trevora Davisa. Wszystko wskazuje na samobójstwo lub przypadkowe
przedawkowanie narkotyków, ale asystentka nieszczęsnego członka
zespołu, Abigail Russel, od początku upiera się przy innej wersji
wydarzeń. Uważa, że jej pracodawca został zamordowany, nie jest
więc zaskoczona, kiedy sprawa zostaje przekazana komisarzowi Alberto
Manettiemu z wydziału kryminalnego. Nie sądziła jednak, że utknie
we Florencji, w dodatku w ścisłym kręgu podejrzanych.
|
Okładka książki. „Głośniej”, Czwarta Strona 2023
|
Urodzona
w Częstochowie, od 2014 roku mieszkająca w Szwajcarii absolwentka
Uniwersytetu Wrocławskiego, która na rynku wydawniczym
zadebiutowała w 2022 roku wyróżnioną między innymi przez portal
LubimyCzytać (nominacja w kategorii Debiut Roku) i organizatorów
festiwalu Gwiazdozbiór Kryminalny Kujawy i Pomorze (finalistka konkursu) powieścią
„Kraina złotych kłamstw”, pierwszą odsłoną kryminalnego
cyklu z Piotrem Sauerem - tom drugi, „Dolina straconych złudzeń”,
ukazał się w kolejnym roku – Anna Górna wychodzi ze strefy
komfortu robiąc „Głośniej”. Samodzielną powieść kryminalną,
która siedziała w niej od dłuższego czasu, ponieważ autorka nie
chciała zawieść fanów łebskiego Piotrka, z niecierpliwością
wypatrujących następnego spotkania w Szwajcarii. Zresztą jeszcze
parę miesięcy przed premierą „Głośniej”, która przypadła
na listopad 2023, stwórczyni Sauera głośno (w mediach
społecznościowych) zastanawiała się nad trzecim krokiem w
pisarskiej karierze. Iść za głosem serca czy kontynuować przygodę
z lubianym detektywem? Zaryzykować z czymś nowym czy wydłużyć
pobyt w teoretycznie bezpiecznej strefie? Padło na to pierwsze, ale
pani Górna zapewniła swoich czytelników, że Piotr Sauer nie
powiedział jeszcze ostatniego słowa. Niebawem wróci, a tymczasem
posłuchajmy rocka.
Umowna
relacja asystentki sławnego basisty najprawdopodobniej zamordowanego
podczas europejskiej trasy koncertowej promującej ostatnią płytę
rockowego zespołu, którego mógł być najważniejszym członkiem.
Ważniejszym nawet od oficjalnego frontmana Jonathana Wooda.
Niechronologiczny zapis wydarzeń z poplątanego życia Abigail
Russel, czarnej owcy we wpływowej amerykańskiej rodzinie,
rozczarowującej córki wicegubernatora. W każdym razie narratorka
„Głośniej” od jakiegoś czasu kontakt utrzymuje jedynie z
matką, przed przyjściem na świat siostrzeńców miała jednak
lepsze widoki na odbudowanie pozostałych relacji z krewnymi. Znowu
zawiodła i wcale nie uważa, że tym razem ma solidne
usprawiedliwienie swojej nieobecności w ważnym wydarzeniu
rodzinnym. Przeszkodziła jej praca, Abby obawia się jednak, że
przyjęcie tej niewiarygodnej oferty było poważnym błędem.
Kolejny punkt na długiej liście fatalnych wyborów panny Russel.
Niewykluczone, że decydujący, z tej pułapki czołowa postać
„Głośniej” Anny Górnej może się już bowiem nie wydostać.
Tak naprawdę nie uporała się jeszcze z poprzednimi problemami,
jedną nogą wciąż tkwiła w innym życiowym bagnie, kiedy rockowy
sen okazał się koszmarem. Trasa koncertowa muzycznego feniksa –
cudowne odrodzenie amerykańskiego zespołu – już przed Florencją
przekonywała, że to nie dla niej. Życie na walizkach szybko jej
zbrzydło, ale mimo wszystko w dalszym ciągu sumiennie wykonywała
swoje obowiązki, może licząc na to, że w końcu przywyknie do
tego szalonego trybu życia, a może cierpliwie czekając na
zakończenie rockowej wycieczki objazdowej po Europie. Abigail Russel
to typ narratorki nieubłaganie dawkującej informacje. Niechętnie
dopuszczającej czytelników do swojej osobistej przestrzeni,
nieskorej do zwierzeń, zazdrośnie strzegącej niekoniecznie
mrocznych sekretów z przeszłości. Kobiety błądzącej, której
wydawało się, że los wreszcie się do niej uśmiechnął, że
dostała wspaniałą szansę na wykaraskanie się z kłopotów.
Naprawa życia i przede wszystkim samej siebie. Zaufała Trevorowi
Davisowi, pora odzyskać zaufanie do samej siebie. Basista Dirty
Birds był nie tylko jej pracodawcą, ale i najlepszym przyjacielem,
łatwo więc domyślić się jak Abby przyjmuje wiadomość o jego
śmierci. Gwoli ścisłości, była jedną z osób, która zobaczyła
trupa w pokoju hotelowym. Trzeba jej jednak przyznać, że zachowała
zimną krew – wystarczy spojrzeć na pozostałych nieszczęśliwych
znalazców, żeby dojść do takiego wniosku, panna Russel nie
pozwoli nam jednak zbyt długo trwać w tym przeświadczeniu.
Opanowana na zewnątrz, zdruzgotana w środku. Dusza rozdarta, a
potem jeszcze deptana przez nieustępliwego komisarza z komendy
miejskiej policji we Florencji. Amerykanka, Włochy, podejrzana
śmierć - nic dziwnego, że Abigail przypomina się sprawa Amandy
Knox. Wprawdzie nie jest jedyną podejrzaną, nie może jednak oprzeć
się wrażeniu, że Alberto Manetti z wydziału kryminalnego się na
nią uwziął. Szef zespołu śledczego zajmującego się zagadkowym
zgonem w drogim florenckim hotelu. Domniemanym zabójstwem idola,
którego internetowi detektywi zdążą nieprzykładnie osądzić.
Pomyje niestrudzenie wylewane w mediach społecznościowych na tego,
który nie może się obronić. Anna Górna w „Głośniej”
dotknęła przerażającego zjawiska epoki oświeconej, kompletnego
nieliczenia się z uczuciami bliskich osób zmarłych/poszkodowanych,
w tym dzieci, przez część namiętnych komentatorów wydarzeń
bieżących. Kopanie ofiar stało się popularniejszym zajęciem od
kopania oprawców?
|
Materiał promocyjny. „Głośniej”, Czwarta Strona 2023 |
Pomysł
ciekawy, gorzej z wykonaniem. Zachęcona poprzednimi powieściowymi
dokonaniami Anny Górnej – wyśmienitą „Krainą złotych
kłamstw” i jeszcze lepszą „Doliną straconych złudzeń” - z
lekkim sercem wkroczyłam do świata przedstawionego w „Głośniej”,
rozejrzałam... i jeszcze raz spojrzałam na okładkę
(zaprojektowaną przez Mariusza Banachowicza; Czwarta Strona 2023),
aby się upewnić, że nie pomyliłam autorek. Nazwisko się
zgadzało, ale przed powrotem do rzeczywistości Abigail Russel na
wszelki wypadek rzuciłam okiem na biogram. Naprawdę tak trudno było
mi uwierzyć, że leżąca przede mną powieść „wyszła spod tego
samego pióra”, co kryminalne zagadki ze Szwajcarii pod
przewodnictwem Piotra Sauera. Tęskniłam za plastycznymi opisami
pani Górnej, nie mogę jednak powiedzieć, że potężnie wymęczyłam
się w tym powierzchownie zarysowanym i przyjemnie ciasnym światku.
To może być próba powiększenia „elektoratu” o zwolenników
„nierozwlekłych kryminałów i/lub thrillerów”. Utworów
szybkich, prawdziwego rocka, a nie jakichś babskich pościelówek;)
Zostawiamy – mam nadzieję, że na chwilę – slow burn i
biegniemy. W podskokach do zaskakującej mety. Nieklasyczne deus
ex machina; niezbyt klejące się, żeby nie powiedzieć
naciągane rozwiązanie akcji. Struktura umownego sprawozdania
niegodnej zaufania (a przynajmniej podejrzanej przez szorstkiego
glinę) byłej asystentki rockmana z jednej strony dosyć energicznie
(nie wzorowo, ale małą premię bym przyznała) pracowała dla
suspensu, podsycała niepewność, obiecywała i odkładała na
później - przyjemność oczekiwania, czy jak kto woli
nieprzyjemność, bo mówimy o wstydliwych faktach z życia co
najmniej jednej postaci uwięzionej we Florencji i spodziewanych
dalszych zawirowaniach - a z drugiej nielicho drażniła. Jak zwykle
w tak rozproszonych narracjach ciężko było mi zakotwiczyć się w
świecie Abby. W sumie to nie jestem pewna, czy misja się powiodła,
powiedzmy więc, że byłam postronnym, mało zaangażowanym
emocjonalnie obserwatorem ujawnionych zdarzeń z kroniki „córki
wyklętej”. Z małymi wyjątkami, momentami wszak udzielał mi się
nastrój „Amandy Knox”. Są pewne podobieństwa, co zresztą nie
umknęło samej autorce „Głośniej”, może nawet pisała pod
natchnieniem tej głośnej sprawy, zainspirowała zderzeniem
Amerykanki z włoskim systemem prawnym: oskarżona, skazana i
uniewinniona), o nadmiernym zbliżeniu nie ma jednak mowy. Żadne tam
kopiowanie, najwyżej delikatne wsparcie, skuteczny chwyt na mnie.
Chcę przez to powiedzieć, że to jedna z rzeczy, która pomogła mi
dotrwać do końca „wielkiej włoskiej przygody Abigail Russel”.
W słonecznej Florencji, w ekskluzywnym hotelu, w wymarzonym
towarzystwie. Półbogowie z przytupem wracający na Olimp. Wokal
Jonathan Wood, bas Trevor Davis, gitara Andy Campbell, perkusja
Charlie Barber – starzy przyjaciele znowu na scenie. O ile można
ich nazwać przyjaciółmi, a takie wątpliwości zdecydowanie
istnieją w przypadku największych gwiazd Dirty Birds. Po
odnalezieniu zwłok jednej z nich nasza narratorka skupia się jednak
na innych członkach tej dysfunkcyjnej(?) „rodziny”. Wyklucza
tego, z którym Trevor na pierwszy rzut oka miał najbardziej napięte
stosunki. Podczas gdy inni prześcigają się w typowaniu winnego,
Abby nawet z nami, wiernymi czytelnikami, nie chce się podzielić
swoimi przemyśleniami na temat zagadki zamkniętego pokoju. W
przeciwieństwie do pozostałych, nie wierzyła ani w samobójstwo,
ani w przypadkowe przedawkowanie narkotyków, obstawiała zabójstwo,
ale nie ma ochoty typować sprawcy. Nie wyklucza jakiegoś
psychofana, bardziej prawdopodobna wydaje jej się jednak teoria, do
której najwidoczniej przywiązał się też komisarz Alberto
Manetti. Jej prześladowca, który prędzej czy później pewnie
wyciśnie z Abby jakieś nazwiska. Skłoni do zwierzeń, wyrwie
prawdę z idealnego świadka, ewentualnie wtrąci niewinną kobietę
za kraty, nie uznając za stosowne bliżej przyjrzeć się jej
podejrzanym. Kobietę, która podczas tej włoskiej przeprawy
(zaczynamy cztery dni po znalezieniu ciała basisty Dirty Birds:
teraźniejszość Abby) umownie uraczy nas na pozór
nieusystematyzowanymi odcinkami ze swojego poprzedniego życia. W tym
chaosie jest metoda, to przeświadczenie nie hamowało jednak
zniechęcenia, nie dodawało wiatru w żagle podczas tego
retrospekcyjnego rejsu po starszych i młodszych wodach.
Trochę
męcząca wyprawa w rytmie rocka. Głęboko rozczarowująca, bo
poprzednie publikacje Anny Górnej nie zapowiadały takiej zmiany
kursu. Spadek formy? Niekoniecznie, po prostu inny storytelling.
Niepreferowany przeze mnie, ale niewątpliwie jest popyt na takie
kryminalne przekąski. Miłośników gatunku nieprzekonanych do
twórczości tej pani, „Głośniej” może przekonać.
Niezauroczonych przygodami Piotra Sauera ten oddzielny utwór może
pozytywnie zaskoczyć. Do trzech razy sztuka.
Za
książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Your mode of describing all in this article is truly pleasant, all be able to effortlessly
OdpowiedzUsuńunderstand it, Thanks a lot.