Stronki na blogu

środa, 10 stycznia 2024

Anna Górna „Głośniej”

 
Panowało przekonanie, że zespół Dirty Birds się skończył, ale nagle znowu robi się o nich głośniej. Weterani rocka ze Stanów Zjednoczonych zachwycają najnowszą płytą i po latach przerwy ruszają w trasę koncertową. Ten etap promocji przebojowego albumu kultowej grupy ma zakończyć się we Florencji, nikt jednak nie podejrzewa, że ostatni występ Birdsów w dotychczasowym składzie już się odbył. Wielki finisz europejskiego tournée zostaje odwołany po makabrycznym odkryciu w luksusowym hotelu. Po odnalezieniu zwłok basisty, głównego kompozytora i autora tekstów Trevora Davisa. Wszystko wskazuje na samobójstwo lub przypadkowe przedawkowanie narkotyków, ale asystentka nieszczęsnego członka zespołu, Abigail Russel, od początku upiera się przy innej wersji wydarzeń. Uważa, że jej pracodawca został zamordowany, nie jest więc zaskoczona, kiedy sprawa zostaje przekazana komisarzowi Alberto Manettiemu z wydziału kryminalnego. Nie sądziła jednak, że utknie we Florencji, w dodatku w ścisłym kręgu podejrzanych.

Okładka książki. „Głośniej”, Czwarta Strona 2023

Urodzona w Częstochowie, od 2014 roku mieszkająca w Szwajcarii absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, która na rynku wydawniczym zadebiutowała w 2022 roku wyróżnioną między innymi przez portal LubimyCzytać (nominacja w kategorii Debiut Roku) i organizatorów festiwalu Gwiazdozbiór Kryminalny Kujawy i Pomorze (finalistka konkursu) powieścią „Kraina złotych kłamstw”, pierwszą odsłoną kryminalnego cyklu z Piotrem Sauerem - tom drugi, „Dolina straconych złudzeń”, ukazał się w kolejnym roku – Anna Górna wychodzi ze strefy komfortu robiąc „Głośniej”. Samodzielną powieść kryminalną, która siedziała w niej od dłuższego czasu, ponieważ autorka nie chciała zawieść fanów łebskiego Piotrka, z niecierpliwością wypatrujących następnego spotkania w Szwajcarii. Zresztą jeszcze parę miesięcy przed premierą „Głośniej”, która przypadła na listopad 2023, stwórczyni Sauera głośno (w mediach społecznościowych) zastanawiała się nad trzecim krokiem w pisarskiej karierze. Iść za głosem serca czy kontynuować przygodę z lubianym detektywem? Zaryzykować z czymś nowym czy wydłużyć pobyt w teoretycznie bezpiecznej strefie? Padło na to pierwsze, ale pani Górna zapewniła swoich czytelników, że Piotr Sauer nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Niebawem wróci, a tymczasem posłuchajmy rocka.

Umowna relacja asystentki sławnego basisty najprawdopodobniej zamordowanego podczas europejskiej trasy koncertowej promującej ostatnią płytę rockowego zespołu, którego mógł być najważniejszym członkiem. Ważniejszym nawet od oficjalnego frontmana Jonathana Wooda. Niechronologiczny zapis wydarzeń z poplątanego życia Abigail Russel, czarnej owcy we wpływowej amerykańskiej rodzinie, rozczarowującej córki wicegubernatora. W każdym razie narratorka „Głośniej” od jakiegoś czasu kontakt utrzymuje jedynie z matką, przed przyjściem na świat siostrzeńców miała jednak lepsze widoki na odbudowanie pozostałych relacji z krewnymi. Znowu zawiodła i wcale nie uważa, że tym razem ma solidne usprawiedliwienie swojej nieobecności w ważnym wydarzeniu rodzinnym. Przeszkodziła jej praca, Abby obawia się jednak, że przyjęcie tej niewiarygodnej oferty było poważnym błędem. Kolejny punkt na długiej liście fatalnych wyborów panny Russel. Niewykluczone, że decydujący, z tej pułapki czołowa postać „Głośniej” Anny Górnej może się już bowiem nie wydostać. Tak naprawdę nie uporała się jeszcze z poprzednimi problemami, jedną nogą wciąż tkwiła w innym życiowym bagnie, kiedy rockowy sen okazał się koszmarem. Trasa koncertowa muzycznego feniksa – cudowne odrodzenie amerykańskiego zespołu – już przed Florencją przekonywała, że to nie dla niej. Życie na walizkach szybko jej zbrzydło, ale mimo wszystko w dalszym ciągu sumiennie wykonywała swoje obowiązki, może licząc na to, że w końcu przywyknie do tego szalonego trybu życia, a może cierpliwie czekając na zakończenie rockowej wycieczki objazdowej po Europie. Abigail Russel to typ narratorki nieubłaganie dawkującej informacje. Niechętnie dopuszczającej czytelników do swojej osobistej przestrzeni, nieskorej do zwierzeń, zazdrośnie strzegącej niekoniecznie mrocznych sekretów z przeszłości. Kobiety błądzącej, której wydawało się, że los wreszcie się do niej uśmiechnął, że dostała wspaniałą szansę na wykaraskanie się z kłopotów. Naprawa życia i przede wszystkim samej siebie. Zaufała Trevorowi Davisowi, pora odzyskać zaufanie do samej siebie. Basista Dirty Birds był nie tylko jej pracodawcą, ale i najlepszym przyjacielem, łatwo więc domyślić się jak Abby przyjmuje wiadomość o jego śmierci. Gwoli ścisłości, była jedną z osób, która zobaczyła trupa w pokoju hotelowym. Trzeba jej jednak przyznać, że zachowała zimną krew – wystarczy spojrzeć na pozostałych nieszczęśliwych znalazców, żeby dojść do takiego wniosku, panna Russel nie pozwoli nam jednak zbyt długo trwać w tym przeświadczeniu. Opanowana na zewnątrz, zdruzgotana w środku. Dusza rozdarta, a potem jeszcze deptana przez nieustępliwego komisarza z komendy miejskiej policji we Florencji. Amerykanka, Włochy, podejrzana śmierć - nic dziwnego, że Abigail przypomina się sprawa Amandy Knox. Wprawdzie nie jest jedyną podejrzaną, nie może jednak oprzeć się wrażeniu, że Alberto Manetti z wydziału kryminalnego się na nią uwziął. Szef zespołu śledczego zajmującego się zagadkowym zgonem w drogim florenckim hotelu. Domniemanym zabójstwem idola, którego internetowi detektywi zdążą nieprzykładnie osądzić. Pomyje niestrudzenie wylewane w mediach społecznościowych na tego, który nie może się obronić. Anna Górna w „Głośniej” dotknęła przerażającego zjawiska epoki oświeconej, kompletnego nieliczenia się z uczuciami bliskich osób zmarłych/poszkodowanych, w tym dzieci, przez część namiętnych komentatorów wydarzeń bieżących. Kopanie ofiar stało się popularniejszym zajęciem od kopania oprawców?

Materiał promocyjny. „Głośniej”, Czwarta Strona 2023

Pomysł ciekawy, gorzej z wykonaniem. Zachęcona poprzednimi powieściowymi dokonaniami Anny Górnej – wyśmienitą „Krainą złotych kłamstw” i jeszcze lepszą „Doliną straconych złudzeń” - z lekkim sercem wkroczyłam do świata przedstawionego w „Głośniej”, rozejrzałam... i jeszcze raz spojrzałam na okładkę (zaprojektowaną przez Mariusza Banachowicza; Czwarta Strona 2023), aby się upewnić, że nie pomyliłam autorek. Nazwisko się zgadzało, ale przed powrotem do rzeczywistości Abigail Russel na wszelki wypadek rzuciłam okiem na biogram. Naprawdę tak trudno było mi uwierzyć, że leżąca przede mną powieść „wyszła spod tego samego pióra”, co kryminalne zagadki ze Szwajcarii pod przewodnictwem Piotra Sauera. Tęskniłam za plastycznymi opisami pani Górnej, nie mogę jednak powiedzieć, że potężnie wymęczyłam się w tym powierzchownie zarysowanym i przyjemnie ciasnym światku. To może być próba powiększenia „elektoratu” o zwolenników „nierozwlekłych kryminałów i/lub thrillerów”. Utworów szybkich, prawdziwego rocka, a nie jakichś babskich pościelówek;) Zostawiamy – mam nadzieję, że na chwilę – slow burn i biegniemy. W podskokach do zaskakującej mety. Nieklasyczne deus ex machina; niezbyt klejące się, żeby nie powiedzieć naciągane rozwiązanie akcji. Struktura umownego sprawozdania niegodnej zaufania (a przynajmniej podejrzanej przez szorstkiego glinę) byłej asystentki rockmana z jednej strony dosyć energicznie (nie wzorowo, ale małą premię bym przyznała) pracowała dla suspensu, podsycała niepewność, obiecywała i odkładała na później - przyjemność oczekiwania, czy jak kto woli nieprzyjemność, bo mówimy o wstydliwych faktach z życia co najmniej jednej postaci uwięzionej we Florencji i spodziewanych dalszych zawirowaniach - a z drugiej nielicho drażniła. Jak zwykle w tak rozproszonych narracjach ciężko było mi zakotwiczyć się w świecie Abby. W sumie to nie jestem pewna, czy misja się powiodła, powiedzmy więc, że byłam postronnym, mało zaangażowanym emocjonalnie obserwatorem ujawnionych zdarzeń z kroniki „córki wyklętej”. Z małymi wyjątkami, momentami wszak udzielał mi się nastrój „Amandy Knox”. Są pewne podobieństwa, co zresztą nie umknęło samej autorce „Głośniej”, może nawet pisała pod natchnieniem tej głośnej sprawy, zainspirowała zderzeniem Amerykanki z włoskim systemem prawnym: oskarżona, skazana i uniewinniona), o nadmiernym zbliżeniu nie ma jednak mowy. Żadne tam kopiowanie, najwyżej delikatne wsparcie, skuteczny chwyt na mnie. Chcę przez to powiedzieć, że to jedna z rzeczy, która pomogła mi dotrwać do końca „wielkiej włoskiej przygody Abigail Russel”. W słonecznej Florencji, w ekskluzywnym hotelu, w wymarzonym towarzystwie. Półbogowie z przytupem wracający na Olimp. Wokal Jonathan Wood, bas Trevor Davis, gitara Andy Campbell, perkusja Charlie Barber – starzy przyjaciele znowu na scenie. O ile można ich nazwać przyjaciółmi, a takie wątpliwości zdecydowanie istnieją w przypadku największych gwiazd Dirty Birds. Po odnalezieniu zwłok jednej z nich nasza narratorka skupia się jednak na innych członkach tej dysfunkcyjnej(?) „rodziny”. Wyklucza tego, z którym Trevor na pierwszy rzut oka miał najbardziej napięte stosunki. Podczas gdy inni prześcigają się w typowaniu winnego, Abby nawet z nami, wiernymi czytelnikami, nie chce się podzielić swoimi przemyśleniami na temat zagadki zamkniętego pokoju. W przeciwieństwie do pozostałych, nie wierzyła ani w samobójstwo, ani w przypadkowe przedawkowanie narkotyków, obstawiała zabójstwo, ale nie ma ochoty typować sprawcy. Nie wyklucza jakiegoś psychofana, bardziej prawdopodobna wydaje jej się jednak teoria, do której najwidoczniej przywiązał się też komisarz Alberto Manetti. Jej prześladowca, który prędzej czy później pewnie wyciśnie z Abby jakieś nazwiska. Skłoni do zwierzeń, wyrwie prawdę z idealnego świadka, ewentualnie wtrąci niewinną kobietę za kraty, nie uznając za stosowne bliżej przyjrzeć się jej podejrzanym. Kobietę, która podczas tej włoskiej przeprawy (zaczynamy cztery dni po znalezieniu ciała basisty Dirty Birds: teraźniejszość Abby) umownie uraczy nas na pozór nieusystematyzowanymi odcinkami ze swojego poprzedniego życia. W tym chaosie jest metoda, to przeświadczenie nie hamowało jednak zniechęcenia, nie dodawało wiatru w żagle podczas tego retrospekcyjnego rejsu po starszych i młodszych wodach.

Trochę męcząca wyprawa w rytmie rocka. Głęboko rozczarowująca, bo poprzednie publikacje Anny Górnej nie zapowiadały takiej zmiany kursu. Spadek formy? Niekoniecznie, po prostu inny storytelling. Niepreferowany przeze mnie, ale niewątpliwie jest popyt na takie kryminalne przekąski. Miłośników gatunku nieprzekonanych do twórczości tej pani, „Głośniej” może przekonać. Niezauroczonych przygodami Piotra Sauera ten oddzielny utwór może pozytywnie zaskoczyć. Do trzech razy sztuka.

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu


1 komentarz:

  1. Your mode of describing all in this article is truly pleasant, all be able to effortlessly
    understand it, Thanks a lot.

    OdpowiedzUsuń