W 2003 roku w angielskim hrabstwie West Sussex dochodzi do zaginięcia młodej kobiety Julie Pearson. W toku śledztwa wychodzi na jaw, że dziewczyna spotykała się z zamężnym sławnym aktorem Jackiem Harfordem, który z czasem staje się głównym podejrzanym. Opinia publiczna domaga się skazania Harforda za morderstwo, ale przedstawiciele organów ścigania nie dysponują wystarczającym materiałem dowodowym przeciwko niemu. Sprawa pozostaje otwarta.
Pierwotnie wydana w 2022 roku, pod szyldem wydawnictwa Czwarta Strona, „Kraina złotych kłamstw” to literacki debiut pochodzącej z Polski, od 2014 roku mieszkającej w Szwajcarii, prawniczki specjalizującej się w negocjacjach biznesowych w branży farmaceutycznej, która póki co pisanie traktuje jako przyjemny sposób spędzania wolnego czasu. Anna Górna, studiowała na Uniwersytecie Wrocławskim, a w 2018 roku ukończyła kurs pisania powieści Miasta Literatury UNESCO w Krakowie, na skutek którego, po długich latach pisania „do szuflady”, postanowiła poczynić bardziej zdecydowane kroki na tym polu. Akcję swojego pierwszego opublikowanego utworu, liczącej sobie trochę ponad sześćset stron, niewielkim drukiem, powieści kryminalnej, w największym stopniu osadziła w Zurychu, mieście, w którym zdążyła się już zadomowić. W ramach przygotowań przyjrzała się bardziej analitycznym okiem swoim ulubionym książkom i filmom - dokładniej przyjrzała się w jej odbiorze najlepiej działającym mechanizmom zastosowanym przez autorów tych wszystkich dzieł – czytała poradniki dla scenarzystów i uważnie wsłuchiwała w słowa innych autorów (wywiady). Pisząc „Krainę złotych kłamstw” konsultowała się z prowadzącymi i uczestnikami kursu pisania. Na początkowym etapie, z czasem pojawiło się bowiem paru zaufanych beta readerów.
„Kraina złotych kłamstw” to pierwszy tom planowanej powieściowej serii kryminalnej z prywatnym detektywem Piotrem Sauerem i jego młodą asystentką Mią Kovač. Anna Górna już pracuje nad częścią drugą. W wolnych chwilach. Pomimo entuzjastycznego przyjęcia jej debiutanckiego utworu, Górna nadal traktuje pisarstwo bardziej jako hobby niż pracę. Można powiedzieć, że podchodzi do tej niemałej przygody dość ostrożnie. Dodatkowe zajęcie, nie główna ścieżka zawodowa. Czy tak już zostanie? Szczerze w to wątpię. Czy jej się to podoba, czy nie, jej miejsce jest na scenie literackiej. I myślę, że miłośnicy prozy kryminalnej już zadbają o to, by i sama Górna sobie to uświadomiła. Wielu czytelników, nawet takich z dłuższym stażem, ma dość niskie oczekiwania względem debiutów. Wielu traktuje to jako okoliczność łagodzącą, usprawiedliwienie wszelkich zaobserwowanych potknięć autora/autorki. Przyznaję, że kiedyś miałam podobny stosunek do pierwszych występów na arenie literackiej, zwłaszcza jeśli chodzi o beletrystykę. Ale to się zmieniło po paru nadzwyczaj udanych wejściach na rynek wydawniczy. Nie byłam więc szczególnie zaskoczona, uważam, bardzo wysokim poziomem pierwszej opublikowanej powieści Anny Górnej. Zachwycona, a i owszem, ale nie zdziwiona. Nie jest to pierwszy i zapewne nie ostatni dopieszczony, dopracowany w najdrobniejszych szczegółach literacki debiut, z jakim się spotkałam. Debiut, który w mojej ocenie jakością przewyższa dokonania niejednego zaprawionego w bojach, doświadczonego, zawodowego pisarza. Niejednej wielkiej gwiazdy na tym firmamencie. I mówię tu o arenie międzynarodowej, nie tylko polskiej. „Kraina złotych kłamstw” to jedno z najciekawszych, najbardziej emocjonujących kryminalnych dzieł, na jakie natrafiłam w ostatnich latach. Emocjonujących nie dlatego, że Górna strzela z wielkich armat – usilne, czy wręcz rozpaczliwe starania obliczone na wywarcie jak najsilniejszych, najżywszych reakcji u odbiorcy – ale z tego prostego powodu, że bez widocznego wysiłku, prawie niepostrzeżenie wytwarza niezwykle silną, nierozerwalną więź między czytelnikiem a stworzonymi przez nią postaciami. Wystarczyło jej parę rozdziałów, bym zaczęła traktować Piotra Sauera i jego dzielną asystentkę Mię Kovač jak starych znajomych. Istoty z krwi i kości, które, wbrew tytułowi książki, nie mają przede mną żadnych tajemnic. Kłamstwa, półprawdy, przemilczenia: to wszystko zachowują dla innych, dla ludzi ze swojego otoczenia, ale niewidzialny obserwator wydarzeń, w centrum których niechybnie znajdzie się ten barwny duet, jest kimś w rodzaju strażnika ich sekretów. Górna relatywnie szybko dopuszcza czytelnika do ścisłego, bardzo wąskiego kręgu wtajemniczonych w najbardziej bolesne wspomnienia tak Sauera, jak Kovač. Każde z nich ma za sobą traumatyczne przeżycia, o których wyraźnie nie ma ochoty opowiadać. Można się spodziewać, że w końcu bardziej się przed sobą otworzą. I że najbliżsi głównego bohatera książki nie będą długo żyć w błogiej nieświadomości, że prędzej czy później dowiedzą się, że Piotr ich oszukał. Okłamywał swoją nastoletnią córkę Wiktorię i, co bardziej niebezpieczne, żonę Karolinę, która, można powiedzieć, zmusiła go do obrania innej ścieżki zawodowej. Miała ku temu solidny powód, co w duchu przyznaje sam Piotr Sauer, ale gdyby mężczyzna miał swobodę decydowania o sobie, to pewnie po przeprowadzce do Zurychu nadal zajmowałby się tym, co kocha. Rozwiązywałby sprawy kryminalne, ścigał przestępców, miast usychać z nudów w szwajcarskiej korporacji. Kiedy niegdysiejsza gwiazda brytyjskiego kina, Jack Harford, proponuje mu niebagatelną sumkę za przeprowadzenie prywatnego śledztwa w sprawie zaginięcia jego aktualnej miłości, Isabelle Muri, Sauer, po namyśle, decyduje się podjąć to ryzyko. Zaryzykować swoje małżeństwo, bynajmniej nie dlatego, że Harford jest gotowy sowicie go za to wynagrodzić. Tak, Sauer, bez względu na wynik swojego śledztwa, zainkasuje porządną sumkę, ale główny kusiciel to tęsknota za ukochanym zajęciem. Piotr wie, że przyjmując propozycję Jacka Harforda, kładzie na szali swoje małżeństwo, dlatego... jeszcze bardziej ryzykuje, ukrywając prawdę przed swoimi dziewczynami. Zważywszy na duże i nieustannie rosnące zainteresowanie opinii publicznej sprawą zaginięcia Isabelle Muri, Piotr balansuje na wyjątkowo cienkiej linie rozpostartej nad przepaścią. Jeśli noga mu się powinie, jeśli pogubi się w swoich kłamstwach lub, co jeszcze bardziej prawdopodobne, prawda wypłynie z jakiegoś innego źródła, ten i tak już mocno doświadczony przez życie, człowiek, może już nie dostać kolejnej szansy od swojej życiowej wybranki. Kobiety, którą darzy miłością, można się jednak zastanawiać, czy aby pracy śledczej nie kocha bardziej.
(źródło: https://www.facebook.com/AnnaGorna.Autorka/) |
Mamy to! Mamy nową gwiazdę literackiej sceny kryminalnej. Dojrzały, soczysty, piorunująco sugestywny warsztat. Doskonale skrojone postaci – wyczerpujące portrety psychologiczne barwnych, dość złożonych, nieoczywistych jednostek z bliższego, ale i trochę dalszego planu. Absorbująca, całkiem zawiła intryga. Niezbyt oryginalna, ale śmiem podejrzewać, że nawet wśród usilnych poszukiwaczy świeżych pomysłów w światku kryminalnym znajdą się tacy, którzy dadzą się porwać sile głosu debiutantki, Anny Górnej. I jak mniemam nie tylko dlatego, że nasza rodaczka od lat mieszkająca w Szwajcarii, odmalowała dość specyficzne, unikatowe - jest w tym jakaś nieuchwytna magia - tło (klimat) dla swojego nieśpiesznie toczącego się śledztwa w „Krainie złotych kłamstw”. Powieść trzyma jak w imadle także dlatego, że taka mało dynamiczna. Niby niewiele się dzieje, a nerwy napięte do granic wytrzymałości. Ludzie, błagam, sprawdźcie to.
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz