Joanne
i Richard Atkinsonowie, szczęśliwe małżeństwo z krótkim stażem
mieszkające w okazałym wiejskim domu z czteromiesięczną córką
Evie, zostają pozytywnie zaskoczeni listem od niespełna
dwudziestojednoletniej córki mężczyzny, studiującej fotografię
mody w Londynie Chloe, która zerwała kontakt z jedynym żyjącym
rodzicem na wieść o jego kolejnym małżeństwie. Wszystko wskazuje
na to, że dziewczyna wreszcie zaakceptowała wybór ojca i pragnie
uczestniczyć w życiu rodzinnym. Budowanie więzi z młodszą
siostrą i macochą ma rozpocząć się podczas przerwy semestralnej,
ale zamiast tego do domu Atkinsonów wkrada się zamęt. Joanna robi
wszystko, co w jej mocy, by zaprzyjaźnić się z pasierbicą,
niezmiennie jednak natrafia na gruby mur wrogości, skrzętnie
skrywany przed Richardem. Zapracowany mężczyzna ma coraz więcej
powodów, by nie ufać własnej żonie, która przedstawia Chloe jako
zło wcielone. Z jego perspektywy idealną opiekunkę do dziecka, a
zdaniem Joanne śmiertelne zagrożenie dla ich maleńkiej córeczki.
|
Okładka książki. „Nie
pozwól jej zostać”, Czwarta Strona 2024
|
„Nie
pozwól jej zostać” (oryg. „Don't Let Her Stay”) to druga z
wydanych powieści mieszkającej w Australii z rodziną, srokami i
gołębiami czubatymi Nicoli Sanders. Na rynku literackim
zadebiutowała w 2020 roku thrillerem psychologicznym „All the
Lies”, a trzy lata później rozwiała wszelkie ewentualne
wątpliwości, co do swoich gatunkowych preferencji – marriage
thriller/domestic noir „Don't Let Her Stay” ugruntował jej
pozycję w światku beletrystycznym: potwierdzenie gatunkowego
kierunku, przynajmniej na razie, obranego przez Nicolę Sanders. W
pierwszym tygodniu września 2024 roku wypuszczono jej trzeci
dreszczowiec, „Don't Believe Her”, a w Polsce zadebiutowała
ponad półtora miesiąca wcześniej pod wydawniczym szyldem Czwartej
Strony. Dobrze przyjętą powieścią w tłumaczeniu Wiesława
Marcysiaka o osobowości psychopatycznej lub osobowości paranoicznej
poważnie naruszającej mir domowy. Edycja w miękkiej oprawie (ze
skrzydełkami) graficznie opracowanej przez Magdę Bloch.
W
prologu „Nie pozwól jej zostać” Nicoli Sanders „obserwujemy”
kobietę z niemowlęciem uciekającą z zadymionego domu, w którym
zostaje przynajmniej jedna żywa osoba. Potem cofamy się o trzy
tygodnie i poznajemy Joanne Atkinson, trzydziestotrzyletnią
troskliwą mamę czteromiesięcznej Evie, narratorkę niekoniecznie
wiarygodną, której doskwiera samotność w dużym domu na
angielskiej prowincji. Była jedną z najlepszych pracownic agencji
nieruchomości w Chelmsford, a teraz jest straszliwie znudzoną i
jeszcze bardziej zmęczoną gospodynią domową, codziennie
wypatrującą powrotu męża. Richard jest właścicielem
niewielkiego banku inwestycyjnego, od jakiegoś czasu wraz ze swoim
biznesowym partnerem wdrażającym nowy projekt, który, jeśli
wszystko pójdzie zgodnie z planem bogatego przedsiębiorcy, który
zawrócił w głowie dużo młodszej kobiecie z niższej warstwy
społecznej, ubogiej(?) agentce nieruchomości, znacznie zwiększy
zyski jego na razie kameralnej firmy. Joanne nie ma pretensji do
ciężko pracującego męża; oczywiście wolałaby spędzać z nim
więcej czasu, ale rozumie, jak ważny dla całej ich rodziny jest
rozwój kariery zawodowej przynajmniej jednego rodzica Evie. W
przekonaniu Joanne jej życiowy wybranek, jej Clark Kent, poświęca
się dla swoich dziewczynek – wypruwa sobie żyły, by nigdy
niczego im nie brakowało. Spełnia marzenia żony – wygodny dom z
zadbanym ogrodem, pies, gromadka dzieci i mama zawsze mająca dla
nich czas. Aktywności zawodowej nie było w utopijnym planie Joanne,
ale wystarczyło jej parę miesięcy „tej rodzinnej sielanki”,
żeby nabrać pewności, że potrzebuje jakiegoś dodatkowego
zajęcia. Mogłaby pracować zdalnie i najwyżej dwa dni w
tygodniu... Kontaktuje się więc ze swoją przyjaciółką,
szaleńczo zabieganą pracownicę biura nieruchomości w Chelmsford i
dosłownie błaga o przywrócenie jej do zespołu, co w sumie nie
jest konieczne, bo firma ma braki kadrowe, a Joanne spore zasługi w
tej konkretnej agencji. Richarda informuje po fakcie, z premedytacją
rozmijając się przy tym z prawdą. Wie, że mąż nie będzie
stwarzał trudności, że zaakceptuje jej decyzję o skróceniu
urlopu macierzyńskiego, ale nie chce, by pomyślał sobie, że nudzi
ją opieka nad bezcenną latoroślą. Gdyby nie skłamała, Richard
mógłby uznać ją za niekochająca matkę, a tego by nie zniosła.
Evie jest dla niej najważniejsza, uwielbia się nią zajmować,
ale... Zawiodła się na sobie, bo pielęgnowanie jedynego dziecka
nie jest całym sensem jej istnienia. Zapominalska Joanne jest pewna,
że doskonale przygotowała się do rozmowy z mężem, który co
prawda mógłby wykrzesać z siebie więcej entuzjazmu, ale
najważniejsze, że zgodził się zatrudnić opiekunkę do dziecka -
czyli zwiększyć pomoc domową, bo mają już sprzątaczkę i
ogrodnika/złotą rączkę - wybraną przez Joanne. Narratorka „Nie
pozwól jej zostać” Nicoli Sanders szybko znajdzie kandydatkę z
odpowiednim doświadczeniem i rekomendacjami od innych rodziców, ale
niemającej tego, co upiorna studentka fotografii mody w London
College of Fashion, czyli koneksji rodzinnych.
|
Okładka książki. „Don't Let Her Stay”, Independently Published 2023
|
Dwie
twarze Chloe Atkinson, dziewczyny z traumatyczną przeszłością,
która po ośmiu miesiącach milczenia odnawia relację z
nieposiadającym się z radości ojcem i stopniowo niszczy życie
jego drugiej małżonce. „Nie pozwól jej zostać” Nicoli Sanders
to jednostronne sprawozdanie (tj. narracja nierozproszona) z
katastrofalnych fikcyjnych wydarzeń na angielskiej prowincji.
Patrzenie na świat oczami potencjalnej osobowości paranoicznej.
Zapominalskiej Joanne Atkinson, która uroiła sobie, że
dwudziestojednoletnia pasierbica jest psychopatką z obsesją na
punkcie biologicznego ojca? Wyrafinowana gra chorobliwie zazdrosnej
dziewczyny, w swoim mniemaniu bohatersko broniącej honoru zmarłej
matki? Jeśli tak, to Joanne jest wyjątkowo łatwym celem – nie
ufa własnym zmysłom, uparcie szuka usprawiedliwień dla
niegrzecznej pasierbicy, bezkrytycznie przyjmuje opinie człowieka
jawnie stronniczego. W każdym razie Joanne podejrzewa, że Richard
jest ostatnią osobą zdolną do rzetelnej oceny sytuacji we własnym
domu. Zaślepiony miłością do pierworodnej. Aniołek dla Richarda,
diabeł dla Joanne. Natychmiastowe przeobrażenia zaburzonej
psychicznie dorosłej kobiety przed ojcem odgrywającej pomocną,
wrażliwą i nadzwyczaj kruchą dziewczynkę nadskakującą
nieprzystępnej Joanne. Oscarowa kreacja, zdaniem naszej -
niestabilnej psychicznie? - przewodniczki po kameralnym świecie
przedstawionym w „Nie pozwól jej zostać”. Ciągle podkładającej
się wyrachowanej panience z Londynu, o ile na Joanne nie spadła
„rodzinna klątwa”, której tak obawia się jej „wiecznie”
nieobecny małżonek. Okrutnie zmanipulowany przez ulubioną córkę?
Tak czy inaczej, kobieta walcząca o odzyskanie jego zaufania i
przede wszystkim bezpieczeństwo Evie, nie sięga po najprostsze
metody (na przykład uaktywnienie dyktafonu w telefonie komórkowym),
a na domiar złego nie jest w stanie wstrzymać się z „poważnymi
rozmowami o Chloe”. Domyśla się, jak to brzmi w uszach Richarda –
jakby usiłowała nastawić ojca przeciwko córce, skłócić go z
bliską mu osobą, która wymaga szczególnej troski ze względu na
piekło, przez jakie przeszła w dzieciństwie – ale nie potrafi
się pohamować. Nie jest taka jak jej rzeczywista bądź
wyimaginowana rywalka. Można wyśmiewać nieporadność i naiwność
centralnej postaci „Nie pozwól jej zostać” Nicoli Sanders,
trzeba jej jednak przyznać, że jest zupełnym przeciwieństwem
diabolicznej planistki, która może żyć jedynie w jej głowie.
Jeśli jej pasierbica naprawdę przybyła do rodzinnego gniazdka ojca
z zamiarem spalenia go, to jak widać, dobrze się do tego
przygotowała, natomiast „nieumiejąca pływać Joanne została
rzucona na głęboką wodę bez kapoka”. Wciągnięta do gry, w
którą nie tylko nigdy nie grała, ale nawet nie zna jej zasad. Czy
stawką naprawdę jest życie nie tylko Joanne, ale także jej
zaledwie czteromiesięcznej córeczki? A może przebiegła pasierbica
dąży do odizolowania niegodnej następczyni jej biednej matki od
Evie i Richarda? Zaplanowane przedstawianie zdrowej na umyśle osoby
jako kogoś stanowiącego realne zagrożenie dla innych? Czy Chloe
przewidziała dla macochy rolę wpadającej w paranoję, czy to
przypadkowy prezent dla młodej psychopatki sadystycznej, mimowolny
wkład Joanne w powodzenie potwornej misji najgorszej niani na
świecie? Atmosfera w wiejskiej posiadłości Atkinsonów zagęszcza
się praktycznie ze strony na stronę - syndrom gotującej się żaby
- zaciska się obręcz na szyi gospodyni domowej, która zatęskni za
samotnością sprzed pojawienia się podobno tymczasowej
współlokatorki. Nie znała Prawdziwej Samotności, dopóki w jej
życie bezpardonowo nie wkroczyła do szczętu zepsuta córeczka
tatusia. Niemal bez przerwy rośnie przewaga wroga nadzwyczaj długo
liczącej na rozejm Joanne, wbrew wszystkiemu podtrzymującej w sobie
nadzieję na rychłe pojednanie z młodą gniewną. Szala zwycięstwa
w tej wojnie domowej nieubłaganie przechyla się na stronę kobiety,
która pragnie znowu być jedynaczką. A przynajmniej w głowie
Joanne kłębią się okropne myśli o trucicielce i dusicielce
niemowląt, bezdusznej istocie wpuszczonej do pokoju dziecięcego
przez ojca potencjalnej ofiary i zabójczyni. Straceńcza ucieczka
przed nieznośną prawdą? Półświadome zamykanie oczu na
ekstremalnie niewygodne fakty, karmienie się pięknymi kłamstwami o
jednym dziecku, nawet gdy życie drugiego wisi na włosku? Perfidne
wypieranie okropnej prawdy o Chloe Atkinson? Klaustrofobia,
zaszczucie, paranoja. Wartko płynąca akcja, starannie dawkowane
(podgrzewanie atmosfery) zaskakujące informacje, narastająca
niepewność i perfekcyjny finał. Szybko czytająca się opowieść
o toksycznych związkach. Chrupiący kawałek thrillerowego chleba:)
Thriller
psychologiczny ujmujący prostotą – bezpretensjonalnym językiem,
nieprzesadnie zawiłą intrygą, umiejętnie skompilowaną ze
sprawdzonych motywów. Solidnie opaty na suspensie, potrafiący
zaskoczyć, nieprzekombinowany, wzbudzający niemałe emocje rodzinny
koszmar w rajskim otoczeniu. Zamek z piasku, który runął. W
pierwszej kolejności „Nie pozwól jej zostać” Nicoli Sanders
polecam zwolennikom dynamicznych opowieści mrocznych, ale własne
doświadczenie nie pozwala mi całkowicie pominąć entuzjastów
wolniejszych przedstawicieli gatunku w tej niezgrabnej rekomendacji
zgrabnego utworu.
Za
książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz