Los
Angeles, rok 1985. W atmosferze strachu spowodowanej zbrodniczą
działalnością Nocnego Prześladowcy i paniki części
społeczeństwa wynikającej z niekontrolowanego wzrostu dostępności
filmów pornograficznych i brutalnych horrorów, jedyna ocalała z
masakry w Teksasie, Maxine Minx, nie ustaje w wysiłkach, by spełnić
swoje marzenie o dołączeniu do największych gwiazd kina. W końcu
dostaje rolę w „The Puritan II”, sequelu niskobudżetowego
slashera, który w przeciwieństwie do swego poprzednika ma
trafić na wielkie ekrany. Niedługo potem w jej życie bezpardonowo
wkracza prywatny detektyw John Labat, który grozi ujawnianiem jej
udziału w rzezi z 1979 roku, jeśli nie uda się na spotkanie z jego
bezwzględnym przełożonym. Maxine nachodzą też detektywi Williams
i Torres z Departamentu Policji w Los Angeles, nalegając na
współpracę w sprawie zabójstw jej znajomych. Wygląda na to, że
wszystko sprzysięgło się przeciwko kobiecie wytrwale goniącej za
wieczną sławą.
|
Plakat filmu. „MaXXXine” 2024, A24, Motel Mojave, Access Entertainment
|
W
marcu 2022 roku do publicznej wiadomości podano informację o pracy
Ti Westa nad teoretycznym zwieńczeniem jego stylowej trylogii,
sequelem retro slashera „X” (2022) – w tym samym roku
uwolniono prequel „Pearl”, osadzony w innej epoce psychohorror
w sosie slasherowym – a pół roku później na
Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto zaprezentowano krótki
zwiastun „MaXXXine”, pierwszy oficjalny trailer wyświetlony po
napisach końcowych „Pearl”. W styczniu 2023 roku Mia Goth,
odtwórczyni roli głównej i współproducentka niekonwencjonalnego
historycznego przeglądu Westa, ogłosiła, że scenariusz
hollywoodzkich zmagań jedynej ocalałej z Massacre of X jest
już gotowy, a zdjęcia główne odbyły się w następnym kwartale
(kwiecień i maj) w Los Angeles; tak samo jak poprzednie odsłony
cyklu pod renomowanym producenckim szyldem A24 (też główny
dystrybutor filmu). W styczniu 2024 roku gruchnęła wiadomość o
pozwie jednego z członków obsady aktorskiej „MaXXXine”, Jamesa
Huntera, w którym zarzucał Mii Goth celowe kopnięcie go w głowę
na planie filmu, co miało skutkować wstrząśnieniem mózgu oraz
„szydzenie, wyśmiewanie i poniżanie”. Oskarżył też Ti Westa
i A24 o bezprawne rozwiązanie stosunku pracy. Szeroko zakrojona
dystrybucja kinową ruszyła w pierwszym tygodniu lipca 2024, a na
platformy VOD „MaXXXine” trafiła niecały miesiąc później.
„X”
(2022), czyli „Teksańska masakra piłą mechaniczną” z 1979
roku. „Pearl” (2022), czyli „Czarnoksiężnik z Krainy Oz” w
1918 roku spotyka „Co się zdarzyło Baby Jane?”. „MaXXXine”,
(2024) - notabene opatrzona złotą myślą Bette Davis „alias Jane
Hudson - czyli „Pluję na twój grób” dogania „A Gun for Jennifer” w 1985 roku . Stylistyczna zabawa Ti Westa, twórcy
między innymi „Domu diabła” (2009), „Śmiertelnej gorączki
2” (2009), „Zajazdu pod duchem” (2011) i „Ostatniego sakramentu” (2013), filmowca ukształtowanego choćby przez takie
gatunkowe sławy, jak „Głęboka czerwień” Dario Argento,
„Piątek trzynastego” Seana S. Cunninghama, „Martwe zło”
Sama Raimiego, „Koszmar z ulicy Wiązów” Wesa Cravena i „Zły
smak” Petera Jacksona. Maxine Miller/Minx w mieście rażących
kontrastów, Mieście Aniołów i Demonów. Final girl z
domniemanym zespołem stresu pourazowego na początku Złotej Ery
VHS. List miłosny do exploitation/grindhouse films i
włoskiego nurtu giallo wspominający terror osobnika, któremu
nadano przydomek Night Stalker (seryjny morderca Richard Ramirez) i
„expeditio generalis”, mobilizacja amerykańskiej brygady
obrońców cudzej moralności. Obywatelska inicjatywa wymierzona w
twórców filmów rzekomo demoralizujących amerykańskie
społeczeństwo: seksualizacja i brutalizacja. Autentyczne tło
fikcyjnej opowieści o straumatyzowanej jednostce walczącej o życie,
na które zasługuje. Z prologu „MaXXXine” w reżyserii i na
podstawie scenariusza Ti Westa (odpowiadał też za montaż i
dołączył do zespołu producenckiego) wiemy, że głównej
bohaterce już w dzieciństwie wpajano, iż nie powinna zadowalać
się półśrodkami; powinna za wszelką cenę dążyć do spełnienia
swego(?) Amerykańskiego Snu. Niezaspokojona ambicja, żądza
nieutalentowanego rodzica? Pragnienie sławy przelane na bezbronną
istotę? Sześć lat po krwawych wydarzeniach w odizolowanym zakątku
Teksasu, Maxine ma już status gwiazdy, ale nie o taką
rozpoznawalność jej chodziło. Zawsze chciała grać w „prawdziwych
filmach”, a po przekroczeniu trzydziestki ten apetyt jeszcze się
nasilił, bo w branży porno czekają ją już tylko przerażające
(tj. okropna perspektywa dla Maxine Minx) role „przekwitłych
kwiatuszków” w akcji (MILF; mother/mom I'd like to fuck).
Wybitne popisy aktorskie na castingach torpeduje jej doświadczenie
zawodowe, którego nawet nie próbuje ukryć - przechwałki o
wielkich osiągnięciach w „sztuce filmowej” na pierwszym
ujawnionym przesłuchaniu „nowej Marilyn Chambers” („Wściekłość”
Davida Cronenberga), choć pewnie wkurzyłaby się za to porównanie;
dobrze, że nie mam cojones, bo Maxine wsławiła się w
orchidektomii radykalnej. Zdecydowanie wolałaby być kojarzona z
Jamie Lee Curtis („Halloween” Johna Carpentera), a jeszcze lepiej
Brooke Shields („Alicjo, słodka Alicjo” Alfreda Sole). Królowa
Krzyku Mia Goth wcielająca się w Królową Krzyku Maxine Minx? Albo
blondynkę (ducha) Alfreda Hitchcocka. Spadkobiercy niedoścignionego
mistrza suspensu zaskoczyli reżysera „MaXXXine” pozytywnym
rozpatrzeniem jego prośby o udostępnienie legendarnego planu
zdjęciowego - cudownie surrealistyczne przeżycie Ti Westa. UWAGA
SPOILER Bates Motel, naturalnie w pakiecie z górującym nad nim
ponurym domostwem szalonej mamuśki. Wyjątkowy hołd dla „Psychozy”
Alfreda Hitchcocka idealnie korespondujący z krótką rozmową o tym
prekursorze kina slash KONIEC SPOILERA z traumatycznej
przeszłości tytułowej final girl, bardziej przypominającej
Jennifer Hills z „Pluję na twój grób” Meira Zarchiego niż
Laurie Strode z „Halloween” Johna Carpentera. Archetyp postaci
mścicielki, czy jak kto woli wymierzającej sprawiedliwość na
własną rękę z podgatunku rape and revenge pięknie
wcinający się w archetyp final girl.
|
Plakat filmu. „MaXXXine” 2024, A24, Motel Mojave, Access Entertainment |
Overlook
Hotel Ti Westa. Światowa stolica filmowa czołową antybohaterką
„Maxxxine” - w prezentacji miasta wykorzystano dzielenie ekranu,
nieodmiennie przywodzące mi na myśl twórczość Briana De Palmy.
Fasadowe idylliczne miasteczko i brutalna rzeczywistość. Szambo
skropione Chanel No. 5. Wystawne bankiety, uroczyste premiery;
limuzyny, czerwone dywany, tłumy paparazzi, eleganckie i wyzywające
stroje od najlepszych projektantów. A obok (i pod brokatową fasadą
Hollywood) jawna przemoc, lepki brud, niewyobrażalny smród i
potworne ubóstwo. Młodzi ludzie szukający zaczepki na zatłoczonych
chodnikach, zorganizowane grupy przestępcze, prostytutki, żebrzący
bezdomni, nożownicy, zboczeńcy, ćpuny, złodzieje, nieuchwytni
seryjni mordercy... i diabelnie ambitna panna ze spluwą. Kastratorka
zaczepiana przez kolesia z „Piątku trzynastego” Seana S.
Cunninghama, tj. prywatnego detektywa Johna Labata widowiskowo
odegranego przez Kevina Bacona. Przekupny drań igrający z ogniem,
śliska gnida stająca na drodze do należnej sławy Maxine
Miller/Minx. A jakby tego było mało przyczepiły się do niej
pajace z Departamentu Policji Los Angeles, samozwańczy obrońcy
uciśnionych, którym chyba naprawdę się wydaje, że mogą pomóc
sobie nawzajem. Detektywi Williams i Torres (urocze występy Michelle
Monaghan i Bobby'ego Cannavale) wychodzą z założenia, że Maxine
posiada istotne informacje na temat prowadzonej przez nich sprawy
wątpliwie rytualnych morderstw. Polowania na ludzi z otoczenia nowej
protegowanej Elizabeth Bender (intrygująca rola Elizabeth Debicki),
wymagającej reżyserki obecnie pracującej nas sequelem slashera
„The Puritan”. Zdaniem tutejszego Randy'ego Meeksa (naczelny
ekspert z pierwszych trzech odsłon „Krzyku” Wesa Cravena),
przyjaciela Maxine pracującego w sklepie z kasetami wideo, część
pierwsza w przyszłości obrośnie niemałym kultem i wcale się nie
zdziwi, jeśli kontynuacja przebije poprzedniczkę. Dobrą wróżbą
nie jest dla niego dużo większy budżet „The Puritan II” ani
planowana dystrybucja kinowa (poprzednia odsłona tej krwawej
historii trafiła bezpośrednio na rynek VHS), tylko znająca się na
rzeczy reżyserka, która najwyraźniej za punkt honoru postawiła
sobie umacnianie pozycji kobiet w branży filmowej. Przecieranie
szlaków takim nieoszlifowanym diamentom jak Maxine Minx. Kobieta
znająca swoją wartość (oj, znająca), ale przez natrętne
wspomnienia z masakry w Teksasie, upierdliwe gliny i prześladowcę
na zlecenie może nie sprostać oczekiwaniom ponoć łatwo wpadającej
w gniew Wielkiej Elizabeth. Najszerzej komentowaną sceną (właściwie
ujęcie) drapieżnej „MaXXXine” Ti Westa – jednych zachwyciła,
innych oburzyła – jest „mizandryczna obrona własna”,
sadystyczna „pieszczota” sprawiona przez napadniętą pannicę,
która widać nie okłamała swojej koleżanki. Faktycznie potrafi o
siebie zadbać:) Rozciąganie jąder w lekko psującym efekt
czerwonym świetle, które przypomniało mi inną „zabawę” z
męskim przyrodzeniem, w obskurnej siedzibie fikcyjnego tajnego
stowarzyszenia Elia Rotha („Hostel 2” z 2007 roku). Ten
nieszczęsny reflektor lepiej wpasował mi się w shop invasion
zabójcy „bez twarzy” w wymownych rękawiczkach – makabra
podniesiona do rangi artyzmu, coś dla turpistów, fanów nurtu
giallo i miłośników „Psychozy” Alfreda Hitchcocka, a
przynajmniej ja nie mogłam się oprzeć skojarzeniom z pamiętnym
zdarzeniem na schodach w domostwie Batesów. Choć Ti Westowi od
początku zależało na zachowaniu odrębności dzieł tworzących
jego stylistycznie zróżnicowany tryptyk – mozaika prądów
artystycznych, gigantycznych fal na bezkresnym oceanie horroru i
thrillera – pokusił się o parę drobnych nawiązań do „X” i
„Pearl” (m.in. taniec małej Maxine na początku filmu, znak z
napisem „X FACTOR”, porcelanowa gęś) i przynajmniej jedno
większe. UWAGA SPOILER Mam na myśli niepokojącą
metamorfozę nowej amerykańskiej gwiazdy i prawdziwej bohaterki
(porozumiewawczy uśmiech Ghostafce'a z „Krzyku 4” Wesa
Cravena?), która spełniła nieśmiałe zapowiedzi scenarzysty -
ukryte wskazówki („crush”
przewijające się w dialogach) odnośnie spektakularnej
śmierci - jak w „Skanerach” Davida Cronenberga - zdrowo
rąbniętego przywódcy sekty spotykającej się w willi w ustronnym
zakątku Hollywood Hills. Sabat czarowników, którzy bogów pomylili
KONIEC SPOILERA.
Szorstka
faktura, rozgorączkowany montaż, synth-popowa muzyka, stosownie
ponaciągana fabuła, ujmująco tandetne rekwizyty i szalenie
efektowne kompozycje. Utwór z histrionicznym zaburzeniem
osobowości:) Trzeci element monumentum aere perennius Ti
Westa. Ponoć ostatni... Bezwstydny kult brzydoty; laurka dla podłego
kina, wedle obiegowej opinii, wybieranego przez psychopatów,
zboczeńców i innych dewiantów. Sprytnie zatytułowana deklaracja
miłości do exploitation films z pozdrowieniami dla
zaciekłych obrońców moralności. Genialna „MaXXXine”. Sex,
drugs, rock'n'roll & killers!
Oglądałem 2 dni temu. Powiem tak - najlepszy z przereklamowanej jak dla mnie trylogii. X było slasherem pozbawionym uroku slashera - mały killcount i ogólnie jakiś tako średnio ciekawy. 5,5/10. Pearl - Mia Goth pokazała klasę. Jej monolog przy stole był świetny, ale co z tego skoro reszta filmu była ultranudna. 4/10.
OdpowiedzUsuńMaxxxine była bardzo dobra... do czasu trzeciego aktu. Kompletnie nie podobał mi się finał (nie licząc niezłego killa), ale tożsamość killera to kompletny żart.
Jednak fajnie się oglądało (najciekawiej z trzech filmów), do tego fajna ścieżka audio oraz klimacik. Byłoby 7, ale za to faux pas jakim jest finał jest zaledwie 6. Niewykorzystany potencjał.