Kuba
Sobański, seryjny morderca i adwokat, nadal trwa w nietypowym
związku z Sonią Wodzińską. Osiemnastolatka, tak jak on, odczuwa
silną potrzebę zabijania. Raz na jakiś czas musi odebrać komuś
życie, aby zapewnić sobie chwilowy spokój ducha. Ale w
przeciwieństwie do Kuby na swoje cele wybiera młodych mężczyzn.
Jednostki przypominające jej zwyrodniałego brata, którego zabiła.
Sobański stara się nauczyć ją wszystkiego, co sam wie o
mordowaniu ludzi i minimalizowaniu ryzyka schwytania przez organy
ścigania. Dziewczyna jest pilną uczennicą, ale z czasem traci
cierpliwość. Pragnienie zabijania zagłusza rozsądek, Wodzińska
nie potrafi dłużej tłumić swojego morderczego instynktu, poczekać
do zakończenia wdrożonych przez Kubę przygotowań do kolejnego
uderzenia osiemnastolatki. W tajemnicy przed swoim mentorem
opracowuje własny plan. Popełnia błąd, który może doprowadzić
do skazania jej przyjaciela i kochanka, kończąc tym samym ich
wspólne życie w raju.
„Pamiętnik diabła”, „Proces diabła” i „Spowiedź diabła”. Jeszcze
do niedawna przygody seryjnego mordercy Kuby Sobańskiego pióra
Adriana Bednarka zamykały się w trzech tomach. Krążyły plotki,
że to literackie przedsięwzięcie, którym Bednarek zapoczątkował
swoją pisarską karierę pozostanie trylogią, że jego czytelnicy
powinni teraz spodziewać się utworów niezwiązanych z cyklem o
diable, który spopularyzował jego nazwisko (na razie) na terenie
Polski. Moim zdaniem decyzja o zamknięciu tego pomysłu w trzech
tomach byłaby z gruntu słuszna, ponieważ tworzą one zgrabną
całość, z wyraźnie zarysowanymi wstępem, rozwinięciem i
zakończeniem. Dlatego właśnie moją pierwszą reakcją na
informację o planowanym wydaniu czwartej odsłony dziejów
wyimaginowanego krakowskiego seryjnego mordercy, zatytułowanej
„Wyrok diabła, był grymas niesmaku. Podejrzewałam, że niniejsze
posunięcie Bednarka zaszkodzi temu projektowi, że zwarta dotychczas
opowieść zacznie się zwyczajnie rozmywać. I teraz, po zapoznaniu
się z „Wyrokiem diabła” nadal uważam, że to przedsięwzięcie
powinno ograniczyć się do trzech tomów, daleka jestem jednak od
stwierdzenia, że moje złe przeczucia się ziściły.
Dzieje
Kuby Sobańskiego, seryjnego mordercy, który zdobył sympatię wielu
polskich czytelników, w „Wyroku diabła” nie tracą na
wyrazistości, pomimo tego, że młody mężczyzna pierwszy plan
dzieli ze swoją protegowaną, Sonią Wodzińską. Przez życie
Rzeźnika Niewiniątek przewinęło się już kilka ciekawych kobiet:
Sandra, Ada i według mnie najbardziej charyzmatyczna spośród nich
Julia. Wszystkie te postacie już nie żyją, ale Bednarek nie
rezygnuje z damskiego pierwiastka. Wręcz przeciwnie: daje mu więcej
miejsca, stawia praktycznie na równi z głównym (anty)bohaterem
całej serii, za co w sumie jestem autorowi wdzięczna. Przymykam już
oczy na to, że Sonia nie jest tak intrygującą postacią, jak
Julia, ani nawet Sandra i Ada, że były momenty, w których ogromnie
mnie irytowała, w których autentycznie miałam ochotę przynajmniej
dać jej w twarz. Korzyści z jej udziału w powieści były bowiem
większe niźli straty. Rola, jaką Bednarek dla niej przewidział
sprawiła, że nie patrzyłam na czwarty tom przygód diabła, jak na
opowieść pisaną na siłę, jak na bezrozumne płynięcie na fali
popularności poprzednich odsłon serii. Gdyby Bednarek zaczął się
rozdrabniać, gdyby skoncentrował się wyłącznie na Kubie
Sobańskim, o którym to moim zdaniem powiedział już wszystko, co
należało powiedzieć, gdyby po raz kolejny postawił go w pozycji
jednostki terroryzującej Kraków to najpewniej doszłabym do
wniosku, że autor nie miał pomysłu na tę powieść, że jego
głównym celem nie było obdarowanie swoich czytelników iście
wciągającą, trzymającą w napięciu historią tylko raczej
pragnienie wyciśnięcia z tego tytułu kolejnych złotówek. Dzięki
Soni Wodzińskiej do takiego przekonania nie doszłam. Bednarek
uświadomił mi, że miał w zanadrzu coś jeszcze, co prawda
budzącego różne odczucia, ale z całą pewnością nierodzącego
wrażenia zmęczenia materiału. Ta koncepcja nie zamyka się na
samej osiemnastoletniej seryjnej morderczyni, nie tylko ona buduje
całą dramaturgię tej opowieści – jest zapalnikiem, osobą,
która sprowadza nieszczęście na znanego fanom twórczości Adriana
Bednarka, Kubę Sobańskiego, oraz jedną połówką nietypowego
związku, relacji dwojga ludzi złączonych uzależnianiem od
zabijania ludzi. Autor mocno rozbudowuje warstwę psychologiczną, co
akurat nikogo znającego jego wcześniejsze powieści zaskoczyć nie
powinno. Zdążył już wszak udowodnić, że ta płaszczyzna jest
dla niego ważna, że nie przedkłada krwawej makabry nad wnikliwe
portrety osobowościowe i że nie ucieka przed budowaniem niełatwych,
niestandardowych związków. Para morderców dzieląca podobną
przeszłość, mentor i jego niesforna uczennica, przyjaciele i
zarazem kochankowie tworzący niesformalizowany, otwarty związek,
który może doprowadzić do istnej katastrofy. Dla któregoś z
nich, bo należy przecież pamiętać, że Sonia i Kuba to
bezwzględni mordercy, że polują na niewinnych ludzi, bo tylko tak
mogą na jakiś czas zaspokoić apetyty swoich demonów. Chociaż czy
wszyscy są tak do końca niewinni? Można polemizować w przypadku
młodego mężczyzny, którego zabójstwo zapoczątkuje gehennę
adwokata Kuby Sobańskiego.
(źródło: https://pl-pl.facebook.com/Bednarek.Autor/)
W
„Wyroku diabła” tytułowy (anty)bohater zasiądzie na ławie
oskarżonych, przedzierzgnie się z niegdyś prężnie rozwijającego
się w branży, a obecnie rzadko zatrudnianego obrońcy, w człowieka,
na której ciążą poważne zarzuty. Oskarżonego o zbrodnię, do
której zresztą się przyznał. W jednostkę postawioną w tym
rozpaczliwym położeniu przez nieprzemyślane posunięcie jego
towarzyszki, nastolatki, z której starał się zrobić nie tyle
bezwzględną morderczynię, bo taką ścieżkę sama obrała, ile
zabójczynię nieuchwytną. Innymi słowy starał się ją nauczyć
maksymalnego minimalizowania ryzyka zdekonspirowania i schwytania
przez organy ścigania, przekazać jej całą swoją wiedzę na ten
temat i wspomagać w eliminowaniu wybranych przez nią ofiar. Sonia
jest zarazem sprawczynią nieszczęścia Kuby, jak i jego przepustką
do wolności. Według Rzeźnika Niewiniątek tylko ona może
doprowadzić do uniewinnienia go przez sąd. Sprawa, jaką Adrian
Bednarek roztoczył na kartach tej powieści zapewnia Sobańskiemu
wsparcie opinii publicznej. Może nie do końca przez jej faktyczny
charakter, bo mam wątpliwości, czy gdyby społeczeństwo znało
prawdziwy jej przebieg to tak zdecydowanie opowiadałoby się po
stronie oskarżonego... Niemniej trudno się dziwić, że podana do
wiadomości publicznej wersja wydarzeń wzbudza takie, a nie inne
reakcje ludzi i ciężko nie upatrywać w tym szansy dla Kuby na
odzyskanie niedawno utraconej wolności. Ale mężczyzna nie
poprzestaje na podburzaniu (przez Sonię) opinii publicznej, nie
zdaje się tylko na ten jeden, jakże niepewny czynnik. Obmyśla
szerszy plan, który wymaga od Soni jeszcze większego poświęcenia,
jego realizacja wymaga od niej sporo trudu. I włożenia w to
niemałego ryzyka. Adrian Bednarek właściwie przez cały czas każe
nam trwać w niepewności. W kółko zadawać sobie pytanie, czy Kuba
powinien ufać tej roztrzepanej nastolatce, tak kompletnie zdawać
się na osobę, której zawdzięcza swoje trudne położenie?
Poniekąd, bo należy pamiętać, że to Sobański zdecydował oddać
się w ręce wymiaru sprawiedliwości, że wcale nie musiał tak
ryzykować, że mógł wybrać inną, lepszą dla siebie drogę.
„Wyrok diabła” roztacza przed czytelnikami sprawę, której
prawdziwy przebieg odbiorcom książki jest doskonale znany. Tę
wiedzę dzielimy jednak tylko z Kubą Sobańskim i Sonią Wodzińską,
nawet adwokatka tego pierwszego nie wie, co tak naprawdę stało się
w opuszczonej, niszczejącej chatce strojącej w pewnym, niezbyt
dużym, oddaleniu od terenów zabudowanych. Wrzucenie czytelników do
kręgu wtajemniczonych ułatwia pokazanie jak łatwo wprowadzić w
błąd opinię publiczną, jak łatwo nią sterować i tworzyć
fałszywe pozory. Bednarek sadza na ławie oskarżonych osobę, która
na dożywocie bezsprzecznie zasługuje (acz jak zwykle wzbudza pewną
sympatię, co mnie osobiście przyprawia o mocny dyskomfort, ale
akurat tego, między innymi, od thrillerów oczekuję, więc
odnotowuję to na plus), UWAGA SPOILER ale bynajmniej nie za
czyn, za który w „Wyroku diabła” musi przed sądem odpowiedzieć
KONIEC SPOILERA. Sytuacja iście intrygująca, w sumie to
całkiem zaskakująca i przede wszystkim rodząca trzymającą w
napięciu intrygę, która może doprowadzić do uniewinnienia
seryjnego mordercy. Ale tylko wówczas, kiedy największa zagadka w
tym jakże umiejętnie wykreślonym, jakże działającym na
wyobraźnię świecie przedstawionym, czyli osiemnastoletnia Sonia
Wodzińska, postać kompletnie nieprzewidywalna, lekkomyślna i
arogancka, zrobi dokładnie to, czego się od niej oczekuje. Czy Kuba
Sobański będzie z niej dumny? Tego zdradzić niestety nie mogę,
ale przednią psychologiczną rozgrywkę fanom tej serii obiecać
mogę. Warstwa gore nie obfituje co prawda w szczegóły, ani
w zapadające w pamięć, pomysłowe sposoby eliminacji ofiar. W
zestawieniu z płaszczyzną psychologiczną wypada wręcz ogólnikowo,
ale jako, że wolę to oblicze Adriana Bednarka absolutnie nie mam mu
za złe takiego podejścia do tej opowieści.
Jestem
rozdarta. Bo faktem jest, że „Wyrok diabła” czytało mi się
wprost wyśmienicie, że dostarczył mi wiele, tak bardzo
poszukiwanych przeze mnie w literaturze wrażeń, że żadnych
poważnych zgrzytów nie zaobserwowałam, a przyznaję, że starałam
się takie istotne mankamenty wyłuskać. Ale prawdą jest też to,
że nadal uważam, iż to przedsięwzięcie Adriana Bednarka powinno
pozostać trylogią, że w takim kształcie w przyszłości niniejszy
projekt przypuszczalnie byłby przeze mnie lepiej wspominany. Chociaż
kto wie, może z czasem pozbędę się tych niewygodnych myśli, może
zapomnę o korzyściach wypływających z zamknięcia tej historii w
jedynie trzech tomach, to znaczy pozostanie mi niczym niezakłócana
wdzięczność dla autora za kontynuowanie tej jego pisarskiej
przygody. Bo jakoś nie potrafię uwierzyć, że na „Wyroku diabła”
ta seria się zakończy. I tak szczerze powiedziawszy, skoro już
Adrian Bednarek, zdecydował się dociągnąć do czwartego tomu to
wolałabym, żeby kontynuował ten projekt, bo jako taka dłuższa
seria opowieść o Kubie Sobańskim ma szansę prezentować się
wcale nie gorzej od trylogii. Tym bardziej, że to aż się prosi o
pociągnięcie.
Za
książkę bardzo dziękuję wydawnictwu