Cathryn,
autorka książek dla dzieci, jest nękana telefonicznie przez
tajemniczą kobietę utrzymującą, że jej rzekomo przebywający na
spotkaniu biznesowym mąż Hugh w rzeczywistości spędza wieczór z
kochanką. Natrętna rozmówczyni podaje Cathryn adres, pod którym
podobno znajdzie swego zdradzieckiego męża i kobietę dającą mu
rozkosz, ale do konfrontacji z Hugh dochodzi dopiero po jego powrocie
do domu. W środku nocy roztrzęsiona pisarka zaskakuje partnera
opowieścią o oskarżeniach anonimowej kobiety, a kiedy Hugh nabiera
przekonania, że udało mu się przywrócić spokój ducha biednej
małżonce, Cathryn nagle wpada w histerię... na widok ducha.
Kobieta pozwala, by Hugh myślał, że coś jej się przyśniło,
niemniej rzeczony incydent przekonuje zapracowanego mężczyznę do
przyśpieszenia wyjazdu, na który namawiała go małżonka. Hugh nie
ma już wątpliwości, że Cathryn musi odpocząć od londyńskiego
zgiełku, że dobrze jej zrobi wspólny pobyt w ich domku letniskowym
na irlandzkiej prowincji. W ulubionym miejscu doznającej halucynacji
przedstawicielki brytyjskiej klasy średniej, która starannie ukrywa
swój niezmiennie pogarszający się stan psychiczny.
|
Plakat filmu. „Images” 1972, Hemdale
|
W
latach 60. XX wieku nieżyjący już amerykański reżyser,
scenarzysta i producent filmowy Robert Altman rozpoczął pracę nad
historią zainspirowaną twórczością podziwianego przezeń Josepha
Loseya. Scenariusz, któremu Altman ostatecznie nadał tytuł
„Images” (pol. „Obrazy”) miał być punktem wyjściowym do
postawienia filmowego pomnika ulubionemu reżyserowi mistrza
improwizacji – scenariusz w istocie będący luźnym zlepkiem,
nomen omen, obrazów; niepowiązanych ze sobą scen przedstawionych
między innymi sceptycznie nastawionej do tego projektu aktorce
Susannah York (zmarłej w 2011 roku). W pierwszoplanowej roli
żeńskiej Altman początkowo widział Faye Dunaway (Bonnie Parker z
wybitnego obrazu Arthura Penna), Vanessę Redgrave (Jane z pysznego
thrillera Michelangelo Antonioniego) i Julie Christie (Linda
Montag/Clarisse z opartego na minipowieści Raya Bradbury'ego
kultowego filmu dystopijnego François Truffauta), ale po obejrzeniu
„Jane Eyre” Delberta Manna, telewizyjnej produkcji na kanwie
światowej sławy powieści Charlotte Brontë,
wybór twórcy między innymi komediodramatu wojennego pt. „M*A*S*H”
(1970) i późniejszych: kryminalnego (w stylu noir) dramatu
satyrycznego „Długie pożegnanie” (1973) oraz komediodramatu
muzycznego „Nashville” (1975), padł na Susannah York, na rozmowę
z którą autor tak zwanego nagiego scenariusza „Images” udał
się aż do Grecji. Po ponownym opracowaniu tekstu – Altman
podzielał krytyczny stosunek York do przedstawionej jej wersji
scenariusza (zaledwie zarys historii) – aktorka przyjęła
propozycję, ale niedługo potem gotowa była się wycofać, gdyż
dowiedziała się, że jest w ciąży. Scenarzysta i reżyser
„Obrazów” ostatecznie przekonał panią York do kontynuowania
ich wspólnej przygody. Altman nie miał wątpliwości, że wystarczy
zmienić garderobę na luźniejszą, by ukryć wymowne krągłości
odtwórczyni postaci swego czasu bezskutecznie starającej się o
dziecko. Zaryzykował nawet z nagim zdjęciem Susannah York, na jej
wątpliwości odpowiadając szczerym skomplementowaniem jej „Rubens
body”.
„Obrazy”,
klimatyczny thriller psychologiczny w reżyserii i na podstawie
scenariusza Roberta Altmana, w całości nakręcono w Irlandii
(budżet oszacowano na trochę ponad osiemset tysięcy dolarów)– w
Ardmore Studios w nadmorskim miasteczku Bray w hrabstwie Wicklow oraz
w wiejskiej posiadłości w tym samym okręgu administracyjnym.
Podobno Altman upatrzył sobie Vancouver w Kanadzie, ale umowa
zawarta z firmą producencką Hemdale zobowiązywała go do kręcenia
w Irlandii. Światowa premiera filmu odbyła się w maju 1972 na
Festiwalu Filmowym w Cannes, w listopadzie tego samego roku obraz na
krótko trafił do brytyjskich kin (dystrybucja: Hemdale), a w
następnym miesiącu do amerykańskich (dystrybucja: Columbia
Pictures), gdzie też szybko go zdjęto. Później Altman publicznie
wyraził swoje rozczarowanie według niego nieprawidłową promocją
„Obrazów”, za którą odpowiadała firma Hemdale pod
kierownictwem Johna Daleya. Kasowego sukcesu obłąkany dreszczowiec
Roberta Altmana (częściej nazywany jedynym horrorem w jego
reżyserskiej karierze), nie odniósł, ale otrzymał parę
prestiżowych wyróżnień. Złota Palma dla Susannah York za kreację
Cathryn z Londynu i udział reżysera tego widowiska w konkursie
głównym; nominacja do Oscara dla muzycznego wkładu Johna Williamsa
(notabene pracującego też nad „Jane Eyre” Delberta Manna),
wspaniałej ścieżki dźwiękowej stworzonej głównie dzięki
instrumentom smyczkowym i perkusyjnym, z dodatkiem choćby
kryształowych kurantów; nominacja do Złotego Globu w kategorii
„najlepszy zagraniczny film anglojęzyczny”; nominacja do Nagrody
Brytyjskiej Akademii Filmowej (BAFTA) dla odpowiadającego za zdjęcia
Vilmosa Zsigmonda; nominacja Amerykańskiej Gildii Scenarzystów dla
Roberta Altmana za najlepszy scenariusz oryginalny dramatu. „Obrazy”
uważa się za część luźnej trylogii , w skład której ponadto
mają wchodzić „Ów chłodny dzień” (1969) i „Trzy kobiety”
(1977), w każdym razie niektórzy znawcy filmografii pana Altmana
powiązali te trzy pozornie różne historie „króla improwizacji
artystycznej”, który przyznał, że poza filmowymi dokonaniami
Josepha Loseya, niemały wpływ na niegodne pozazdroszczenia dzieje
fikcyjnej autorki literatury dziecięcej wywarła „Persona”
Ingmara Bergmana z 1966 roku. Film porównywany też do chociażby
takich ważnych pozycji, jak „Zeszłego roku w Marienbadzie”
Alaina Resnaisa, „Wstręt” Romana Polańskiego i „Nie oglądaj się teraz” Nicolasa Roega, na kanwie opowiadania Daphne du
Maurier, otwiera próbka radosnej twórczości Cathryn (w
rzeczywistości Susannah York; książka dla dzieci, nad którą
aktorka pracowała w tamtym czasie) – jeden z wielu dość
obszernych, i nudnych, jeśli mam być zupełnie szczera, fragmentów
opowieści o Bohaterze wtłoczonych w przebiegłą historię Altmana
– samotnie spędzającej wieczór w domu. Rezydencji w Londynie
dzielonej z mężem Hugh (przekonujący występ René Auberjonoisa,
choć oczywiście nie tak widowiskowy jak w przypadku Susannah York),
aktualnie przebywającym na spotkaniu biznesowym. A przynajmniej tak
przedstawił to żonie, w której zwątpienie niebawem zasieje
tajemnicza postać uparcie wydzwaniająca do biednej Cathryn.
Sadystyczna zabawa dorosłej kobiety czy uprzejmość niekoniecznie
nieznajomej w stosunku do bezczelnie oszukiwanej duszyczki? Czy
niegodna zaufania przewodniczka (tzw. narratorka niewiarygodna) po
wyśmienicie klaustrofobicznym świecie przedstawionym w
psychodelicznych „Obrazach”, powinna natychmiast udać się pod
adres wskazany przez anonimową donosicielkę? UWAGA SPOILER
Prawda jest taka – prawda ujawniona przed napisami końcowymi –
że Cathryn już tu jest. Okazuje się, że wyimaginowana rozmówczyni
kierowała naszą nie-bohaterkę do jej małżeńskiego gniazdka w
stolicy Anglii KONIEC SPOILERA.
|
Plakat filmu. „Images” 1972, Hemdale
|
Wiejski
domek w jesiennej aurze. Ponury pejzaż na małym płótnie zdolnego
artysty, świadomie położonym na niestabilnych sztalugach. Leniwe i
gorączkowe pociągnięcia pędzlem przy genialnie szarpiących nerwy
melodiach kompozytora, który ma przed sobą wielką przyszłość
(„Szczęki”, „Bliskie spotkania trzeciego stopnia”, „E.T.”,
„Park Jurajski”, „Zaginiony świat: Jurassic Park” i „A.I.
Sztuczna inteligencja” Stevena Spielberga, „Furia” Briana De
Palmy, „Dracula” Johna Badhama, „Czarownice z Eastwick”
George'a Millera, „Uśpieni” Barry'ego Levinsona, niektóre
cegiełki przebojowej franczyzy „Gwiezdne wojny” i wiele innych
mniej i bardziej znanych tytułów). Duszne zdjęcia Vilmosa
Zsigmonda, mrożące krew w żyłach dźwięki Johna Williamsa,
sprytny montaż Graeme Clifforda (m.in. „Nie oglądaj się teraz”
Nicolasa Roega, „The Rocky Horror Picture Show” Jima Sharmana,
„Listonosz zawsze dzwoni dwa razy” Boba Rafelsona) i wreszcie
spektakularne aktorstwo Susannah York. Lepszej ekipy Robert Altman
nie mógł sobie wymarzyć. Przyśpieszony urlop człowieka w
skórzanych rękawiczkach (nieczarnych, ale i tak nie mogłam opędzić
się od myśli o pewnym włoskim nurcie w kinie grozy), hipotetycznie
zaniepokojonego stanem ukochanej małżonki. Wytęskniony pobyt w
Green Cove, wyproszone jesienne wakacje niestabilnej psychicznie
Cathryn. Schizofrenia paranoidalna? W każdym razie dama z Londynu
imię otrzymała po kreatorce swojej dużo młodszej przyjaciółki,
której jej odtwórczyni odwdzięczyła się tym samym – metoda
zastosowana także u panów, nie licząc starszego spacerowicza ze
„wścibskim” czworonogiem. Do głównych „graczy” (Cathryn i
Hugh) najpierw dołączy widmowy Rene (bezbłędny występ Marcela
Bozzuffi), a niedługo potem to grono poszerzy się o dwunastoletnią
Susannah (znakomity debiut Cathryn Harrison) i jej biologicznego ojca
Marcela (stosownie obleśna kreacja Hugh Millaisa). Jak dla mnie
najciekawszy zabieg zastosowano zaraz po dotarciu małżeństwa z
Londynu do irlandzkiej wioski, gdzie kobieta spędziła przynajmniej
część swego dzieciństwa (zarzeka się, że w niebolesnej
samotności, nie licząc dorosłej opiekunki, dającej dużą swobodę
dziewczynce z wybujałą wyobraźnią, której najwidoczniej nie
utraciła z wiekiem) – efektowny trick narracyjny, po którym
przenosimy się do zadymionego domku letniskowego widzącej
niekoniecznie zagadkową postać stojącą w oddali. Podglądaczka
zastygła w kadrze. I znajomy intruz niedyskretnie spacerujący po
zimnym piętrowym budynku drażniącym wewnętrzne demony nieidealnej
gospodyni. W domu pełnym wspomnień z nieproszonym gościem
widzialnym tylko dla Cathryn. Rozmowa z „duchem” podsłuchana
przez męża, chwilę wcześniej „wykrwawiającego się” w
kuchni. Niezaspokajającego seksualnych potrzeb żony (nie
wspominając już o upragnionym owocu ich związku), ale przynajmniej
śpieszącego z odsieczą, ilekroć zauważy, że pogoda ducha jego
życiowej wybraki zaczyna się psuć. Niewyczerpana skarbnica
sucharów człowieka z naładowaną strzelbą i aparatem, który
powinien staranniej dobierać sobie przyjaciół. Uważniej
przyglądać Marcelowi, który po latach starań odzyskał prawa
rodzicielskie do swego jedynego dziecka. Sądowa batalia dla
proszonego gościa Hugh – niemile widzianego przez Cathryn, jak
zwykle robiącą dobrą minę do złej gry, szczególnie w obecności
„zaobrączkowanego mężczyzny”, noszącą maskę kobiety pewnej
swych uczuć, bezwzględnie dochowującej przysięgi małżeńskiej –
skończyła się niemałym sukcesem. Roczny pobyt z córką Susannah
(który właśnie trwa), a potem wszystkie letnie wakacje - taki
podział opieki nad córką Marcel wywalczył ze swoją, podobno
zachłanną byłą partnerką. A jak się spisuje w roli ojca? Trudno
powiedzieć, bo „Obrazy” Roberta Altmana to historia w pewnym
sensie przekazywana przez jednostkę w jakimś stopniu na pewno
zaburzoną. Omamy i urojenia, które Cathryn uczy się oddzielać od
twardej rzeczywistości. A przynajmniej taka pewność powoli w niej
rośnie.
Podszepty
chorego umysłu w cichym miejscu. Hipnotyczne dzieło z
rozczarowującym finałem - w każdym razie ja przygotowałam się na
mocniejsze domknięcie. Schizofreniczny dreszczowiec posiadający
wysokie walory artystyczne. Potęga kameralności w obłędnych
„Obrazach” Roberta Altmana. Diabelnie sugestywnej opowieści o
osuwaniu się w lepką otchłań. Nieziemsko ponura rzeczywistość
obłąkanej pani domu. Doprowadzona niemal do perfekcji mniej znana i
najmroczniejsza praca wielkiego improwizatora kojarzonego z utworami
wywrotowymi - słynny antyhollywoodzki charakter szczególnie
satyrycznych filmów pana Altmana. Thriller petarda!
Szkoda, że nawet w podsumowaniu musi być jakiś spojler. Ocena numeryczna byłaby przydatna.
OdpowiedzUsuńNie zauważyłam, żeby w scenariuszu podawali w wątpliwość stan umysłu czołowej postaci. Z tego (halucynacji) żadnej tajemnicy nie robiono, w każdym razie dla mnie klarowniej już w pierwszym akcie wyłuszczyć się tego nie dało.
Usuń