Stronki na blogu

wtorek, 18 września 2018

Zapowiedzi adaptacji/ekranizacji twórczości Stephena Kinga

Poniżej przedstawiam zapowiedzi filmów na podstawie utworów Stephena Kinga (albo remaki takowych już powstałych) z zastrzeżeniem, że niektóre informacje mogą się nie sprawdzić, a i całkiem możliwe, że nie wszystkie niniejsze projekty zostaną sfinalizowane. Pozwoliłam sobie opuścić bardzo przeze mnie wyczekiwany horror „W wysokiej trawie”, obraz Vincenzo Natali na podstawie utworu Stephena Kinga i Joego Hilla, ponieważ wspomniałam już o nim tutaj. Shorty też pominęłam.

„Into the Night”, reż. Walter Perez

Horror na podstawie opowiadania „Ktoś na drodze” zamieszczonego w zbiorze „Nocna zmiana”. Utworu literackiego związanego z powieścią „Miasteczko Salem” - wydarzenia przedstawione w nim mają miejsce po tych znanych z książki. Napisanie scenariusza wziął na siebie sam reżyser filmu Walter Perez. Akcja ma przypadać na lata 70-te XX wieku, a film będzie opowiadał przynajmniej po części znaną odbiorcom „Ktoś na drodze” historię prowincjuszy, którzy w trakcie burzy śnieżnej skonfrontują się z czystym złem.

„Pet Sematary”, reż. Kevin Kolsch, Dennis Widmyer

Twórcy między innymi „Gwiazd w oczach”, Kevin Kolsch i Dennis Widmyer, podjęli się według mnie bardzo ryzykownego projektu - ponownego przeniesienia na ekran mojej ulubionej powieści Stephena Kinga pt. „Cmętarz zwieżąt”. Pierwsza filmowa wersja ukazała się w 1989 roku, a wyreżyserowała ją Mary Lambert i do dzisiaj jest to mój numer jeden filmów opartych na twórczości Kinga. Scenariusz czy to readaptacji, czy remake'u tej znakomitej opowieści stworzyli Jeff Buhler (m.in. „Insanitarium”, „Nocny pociąg z mięsem”) i David Kajganich (m.in. „Inwazja” z 2007 roku, „Nienasycony” z roku 2009 i „Suspiria” z 2018 roku).

„It: Chapter Two”, reż. Andy Muschietti

Nie ma żadnych wątpliwości, że drugi rozdział nowego „To” już w 2019 roku zawita na ekrany kin. Reżyserii podjął się Andy Muschietti, ten sam który wyreżyserował głośną pierwszą część readaptacji jednej z najobszerniejszych powieści Stephena Kinga, ale już ten scenariusz Gary Dauberman napisał sam (poprzednio współpracował w Chasem Palmerem i Carym Joji Fukunagą. Akcja ma rozgrywać się 27 lat po wydarzeniach ukazanych w „To” (2017), ale najprawdopodobniej znajdzie się tutaj również trochę retrospekcji. Dorośli już członkowie Klubu Frajerów powrócą do Derry, aby ponownie zmierzyć się ze złem gnieżdżącym się w tym małym miasteczku. Złem najczęściej przybierającym postać klowna Pennywise'a, w którego to ponownie wcieli się Bill Skarsgard.

„The Doctor's Case”, reż. Michael J Roberts

Podstawą scenariusz „The Doctor's Case” autorstwa Michaela J Robertsa, który to zasiadł także na krześle reżyserskim, było opowiadanie Stephena Kinga pt. „Sprawa doktora” zamieszczone w zbiorze „Marzenia i koszmary”. Utwór będący hołdem dla twórczości Arthura Conana Doyle'a o Sherlocku Holmesie i doktorze Watsonie. W filmie w tych rolach prawdopodobnie zobaczymy odpowiednio Timmy'ego Sherrilla i Joego Ochmana. Wygląda na to że ekstremalnie niskobudżetowym filmie, bo jeśli wierzyć doniesieniom widniejącym w Sieci na realizację tego projektu przeznaczono mniej więcej czterdzieści tysięcy dolarów.

„Doctor Sleep”, reż. Mike Flanagan

Mike Flangan udowodnił mi już, że potrafi przenosić prozę niekoronowanego króla współczesnego literackiego horroru na ekran, bo jego „Gra Geralda” okazała się dla mnie doprawdy wspaniałym widowiskiem. Czy tak samo będzie z adaptacją lub ekranizacją powieści „Doktor Sen”? Cóż, projekt wyjściowy tj. literacki pierwowzór jakoś specjalnie mnie nie ujął, ale kto wie, może Flanagan podejdzie do tego w bardziej atrakcyjny dla mnie sposób... Roboczą wersję scenariusza opracował Akiva Goldsman (m.in. „Jestem legendą” z 2007 roku, „Rings”, „Mroczna wieża”), ale ostateczną wersję stworzył sam Mike Flanagan. Rola główna, dorosłego Danny'ego Torrance'a (małego bohatera „Lśnienia”), została powierzona Ewanowi McGregorowi.

„The Gingerbread Girl”, reż. Craig R. Baxley

W zbiorze „Po zachodzie słońca” widnieje opowiadanie, które to Craig R. Baxley, człowiek, który współpracował ze Stephenem Kingiem przy takich projektach, jak miniseriale „Sztorm stulecia” i „Czerwona róża”, serial „Szpital Królestwo” i w mniejszym stopniu pełnometrażowy film „Z dziennika Ellen Rimbauer: Czerwona Róża”, postanowił przenieść na ekran. Mowa o „Piernikowej dziewczynie”, historii kobiety, która po śmierci córeczki zaczyna biegać jak szalona. Wszystko jest jeszcze palcem na wodzie pisane – w Internecie można znaleźć informacje, że „The Gingerbread Girl” pójdzie w stronę dramatu (choć ja tam podejrzewam, że tak jak w opowiadaniu zostanie on zmiksowany z thrillerem) i że scenariusz Craig R. Baxley napisze wspólnie z autorem literackiego oryginału.

„The Tommyknockers”

„Stukostrachy”, powieść do której pomimo najszczerszych chęci (czytana trzy razy) nie potrafiłam się przekonać... Horror science fiction, który został już przełożony na ekran – miniserial Johna Powera z 1993 roku – ale wygląda na to, że będzie drugie podejście do tej opowieści. W Sieci pojawiła się już wiadomość, że zadania spisania scenariusz nowych „Stukostrachów” (nie wiadomo jeszcze czy będzie to readaptacja czy remake) podjął się Jeremy Slater, który to wcześniej pracował nad scenariuszami między innymi „Projektu Lazarus”, „Notatnika śmierci” oraz „Schroniska” z 2016 roku i miał też niemały wkład w serial „Egzorcysta”.

„The Talisman”

„Talizman” to powieść napisana przez Stephena Kinga i jego długoletniego przyjaciela, także diablo utalentowanego pisarza, Petera Strauba. Powieść, która doczekała się swojej kontynuacji pt. „Czarny dom”, którą to panowie także spisali razem. Wiadomości na temat ekranowej wersji „Talizmanu” są mocno niepewne – trzeba z dystansem podchodzić do krążących w Internecie doniesień. Choćby takich, że film ma trwać sześć godzin (czyli może być miniserialem), a scenariusz będzie dziełem Ehrena Krugera i Josha Boone'a. Właściwie to nie można mieć jeszcze całkowitej pewności, że obraz ten w ogóle powstanie, ale warto wiedzieć, że taka zapowiedź już się pojawiła.

„The Stand”, reż. Josh Boone

Och, ach, wow – już słyszę te okrzyki zachwytu miłośników „Bastionu”, najdłuższej powieści Stephena Kinga i według mnie (i nie jestem w tej ocenie osamotniona) jednej z najlepszych w jego pisarskim dorobku, na samą zapowiedź kolejnego podejścia filmowców do tej historii. W 1994 roku odbyła się premiera ekranowej wersji „Bastionu” - miniserialu w reżyserii Micka Garrisa. Nową wersję być może wyreżyseruje Josh Boone (tak, tak twórca „Gwiazd naszych wina”), na podstawie własnego scenariusza, który to równie dobrze może być readaptacją powieści Kinga, co remakiem miniserialu Garrisa.

„Lisey's Story”, reż. Josh Boone

I znowu Josh Boone. I znowu w bardzo luźnej zapowiedzi, ale tym razem opowieści, która nie była jeszcze przekładana na język filmu. A „Historia Lisey”, powieść Stephena Kinga, nie jest rzeczą, którą łatwo przenieść na ekran... Można już znaleźć informacje, że tak jak w przypadku „The Stand” (i „The Talisman jeśli chodzi o scenariusz, przynajmniej na razie) Josh Boone ma wziąć na siebie zarówno reżyserię, jak i scenariusz filmowej „Lisey's Story” i że ma to być dramat, w co jakoś trudno mi uwierzyć. Owszem, jak to u Kinga elementów dramatu można się spodziewać, ale nie potrafię wyobrazić sobie tej historii bez składników dark fantasy. Ale może nie muszę – może z czasem obraz ten zostanie przypisany też do horroru i fantasy. Albo w ogóle nie powstanie...

„Cujo: Canine Unit Joint Operations”, reż. Lang Elliott

Z powieści Stephena Kinga pamiętamy, że Cujo to było imię psa, który zaraził się wścieklizną. Tego samego dowiemy się też z filmowej wersji tego dzieła w reżyserii Lewisa Teague, która miała swoją premierę w 1983 roku i której moim zdaniem poprawiać nie trzeba. Ale wygląda na to, że filmowcy tej opinii nie podzielają albo po prostu mają nadzieję, że znany tytuł zapewni im pokaźne wpływy. Inna sprawa, czy nowe „Cujo” w ogóle będzie remakiem, bo choć takie doniesienia krążą to nie należy zapominać, że remake często jest mylony z ponowną adaptacją/ekranizacją (readaptacją jak kto woli). Już po samym tytule wnoszę, że nie będzie to ani remake, ani tym bardziej ekranizacja – już raczej jakaś wariacja na temat „Cujo”. Bo CUJO będzie akronimem, skrótowcem zdania, które sugeruje, że zabójczy pies będzie wytworem ludzkich rąk, owocem jakiegoś projektu, który wymknie się spod kontroli i zacznie siać terror wśród ludności. Nie, jakoś nie potrafię wykrzesać z siebie entuzjazmu do tego pomysłu.

A o ekranowej wersji „Ręki mistrza” nadal ani widu, ani słychu...

4 komentarze:

  1. Ja się bardzo cieszę z ponownej ekranizacji Cmętaża :) I zastanawia mnie ten nowy Cujo...

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu! Przecież Stukostrachy są świetne! Musisz dać im szansę. Mnie oczarowały i zaczarowały!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starałam się, ale kurczę jakoś nie leży mi ta powieść:/

      Usuń
  3. Czytałam "Cujo" a ponieważ boję się psów, książka mnie przestraszyła. Nie wiem po co chcą robić te zmiany, motyw mutantów był u Koontza w powieści "Opiekunowie" i nie pasuje mi w ogóle Cujo. "Cmętaż" czytałam i ciekawi mnie co będzie nowego. Co do Bastionu, widziałam faktycznie nie ma co poprawiać.

    OdpowiedzUsuń