czwartek, 9 maja 2013

Stephen King „Lśnienie”

Recenzja na życzenie
Początkujący pisarz, Jack Torrance, po utracie pracy na stanowisku nauczyciela w szkole przygotowawczej wykorzystuje swoje znajomości, aby dostać pracę w dużym górskim hotelu Panorama w charakterze dozorcy na kilkumiesięczny okres zimowy. Swoje obowiązki zamierza wykonywać jedynie w towarzystwie żony, Wendy, i pięcioletniego syna-wizjonera, Danny’ego, na którego hotel już od pierwszego dnia pobytu oddziałuje najmocniej, wizualizując mu straszne wydarzenia, mające tu miejsce w przeszłości. Panorama będzie próbowała wykorzystać Jacka do pozyskania wyjątkowej duszy jego syna.
„Każdy duży hotel ma swoje skandale […] tak jak każdy duży hotel ma swojego ducha. Dlaczego? No bo ludzie przyjeżdżają i odjeżdżają…”
„Lśnienie” to czwarta książka w dorobku literackim Stephena Kinga, po raz pierwszy wydana w 1977 roku, a przez wielu do dziś uważana za horror wszechczasów. Jak dotąd doczekała się kultowej już adaptacji wyreżyserowanej przez Stanley’a Kubricka i ekranizacji w formie miniserialu Micka Garrisa, do której scenariusz napisał sam Stephen King. Ale tak naprawdę żadna z tych produkcji nawet nie zbliżyła się do geniuszu książki, będącej swego rodzaju kompilacją horroru z przygnębiającym dramatem, w którym groza wyrasta nie tylko z nadprzyrodzonych wydarzeń, rozgrywających się w odciętym od świata, zasypanym śniegiem hotelu Panorama (Overlook), ale również z dość prozaicznych, ale jakże niepokojących zachowań ludzkich.
„To nieludzkie miejsce czyni z ludzi potwory.”
Na początku powieści poznajemy skrótowy zarys charakterologiczny rodziny Torrance’ów, który będzie systematycznie uzupełniany w dalszej części lektury. „Głowa rodziny”, Jack, jawi się, jako „człowiek przegrany”, który jakiś czas temu przekreślił swoją karierę wpadając w sidła alkoholizmu. W pijackim zamroczeniu krzywdził swoją rodzinę i zaniedbywał obowiązki w pracy. Od butelki nie zniechęciło go nawet złamanie ręki malutkiemu synkowi, aczkolwiek jedno traumatyczne wydarzenie w kilka lat później zmusiło go do odwyku, co i tak nie uratowało jego nauczycielskiej posady – stracił ją po pobiciu ucznia, nie mogąc odeprzeć ogarniającego go, tak znajomego niszczejącego gniewu. Teraz, w chwili czasowej przeprowadzki do Panoramy Jack jawi się nam, jako prawdziwie tragiczna postać, walcząca z własnymi demonami, tłamsząca własne destrukcyjne instynkty dla dobra rodziny, którą darzy bezgraniczną miłością. Po co te wynurzenia charakterologiczne? Otóż, jak się okazuje będą one kluczowe dla późniejszych, przerażających wydarzeń w Panoramie – nowoczesnym, ogromnym hotelu, w którym trzyosobowa rodzina ugrzęźnie w okresie zimowym - przysypani śniegiem, odcięci od cywilizacji w towarzystwie wrogo nastawionych duchów, które za wszelką cenę pragną ziścić swój diabelski plan.
„Płatki śniegu wirowały, tańczyły na werandzie. Panorama znosiła to już od bez mała trzech czwartych stulecia, z ciemnymi oknami zasnutymi śniegiem, obojętna na fakt swego odcięcia od świata. Albo może uradowana tą perspektywą. W jej wnętrzu Torrance’owie zajmowali się swoimi wieczornymi obrządkami jak drobnoustroje uwięzione w jelicie potwora.”
Większość wątków stricte horrorowych będziemy obserwować oczami pięcioletniego Danny’ego, który wedle słów kucharza, urzędującego przed sezonem zimowym w Panoramie tak jak on posiada, „jasność”, czyli zdolność podejrzenia przeszłych i przyszłych wydarzeń oraz czytania ludziom w myślach. Jego wizje często manifestuje iluzoryczny Tony- starszy od niego chłopiec, którego widzi tylko Danny w trakcie swoich odpływów od rzeczywistego świata. Początkowo groza w „Lśnieniu” wyrasta z niezwykłej subtelności – krew w apartamencie prezydenckim, opowieść o samobójstwie kobiety w pokoju 217 i pokojówce, która widziała jej nabrzmiałe ciało w wannie, wizje Danny’ego o „potworze” ścigającym go po korytarzach Panoramy z młotkiem do roque’a w ręku, osy atakujące chłopca w jego pokoju oraz nagle ożywające stare urządzenie gaśnicze. Wszystkie te wątki King prowadzi powoli, wręcz leniwie, skupiając się na najdrobniejszych detalach, potęgując atmosferę grozy do wręcz nieznośnych rozmiarów. Prawdziwe wyżyny pisarz osiąga w momentach, akumulujących się na przeklętym pokoju 217, pod drzwi którego Danny nieustannie wraca, wbrew wiedzy, co się w nim znajduje. Fascynację chłopca, jego niezdrową ciekawość King porównuje do bajki o Sinobrodym – mimo strachu nie może się powstrzymać od zweryfikowania swoich złych przeczuć. Oprócz Danny’ego na pierwszy plan będzie również wysuwać się Jack (Wendy tak naprawdę na swoje „pięć minut” będzie musiała zaczekać, aż do finału), który w chwili spotęgowania mocy hotelu padnie ofiarą jego wyrafinowanych gierek, powoli łamiących jego i tak już kruchą psychikę. Co najciekawsze, mimo, że Jack nie jaśnieje, jeszcze przed śnieżycą podświadomie próbuje doprowadzić do swojego zwolnienia (telefon z pogróżkami do kierownika hotelu), jakby przeczuwał, że wkrótce stanie się narzędziem mordu w rękach nawiedzonej Panoramy. To zgubne oddziaływanie duchów na „głowę rodziny” pewnie wielu czytelnikom nasunie skojarzenia z kultowym filmem, zatytułowanym „Horror Amityville” (1979), aczkolwiek tylko pozornie, ponieważ „Lśnienie”, dzięki dogłębnej charakterologii postaci nie jest zwykłym, schematycznym straszakiem o nawiedzonym budynku tylko tragedią dorosłego mężczyzny i opowieścią o jakże wzruszających dojrzałych problemach zaledwie pięcioletniego chłopca, który nie powinien wiedzieć o połowie rzeczy, wyczytanych w myślach swoich rodziców, a co dopiero stawać do walki z niszczejącymi siłami, gnieżdżącymi się w Panoramie.
UWAGA SPOILER Jak się okazuje, aż do dzisiaj największe debaty prowadzi się nad postacią Tony’ego, której istoty King dokładnie nie objaśnił - albo z chęci osiągnięcia wielorakich interpretacji, albo ze zwykłego niedopatrzenia (jak dla mnie o wiele bardziej wiarygodna jest ta druga możliwość, ponieważ jakby na to nie patrzeć „Lśnienie” powstało na początku jego kariery pisarskiej, kiedy to jeszcze nie poznał wszystkich jej tajników). Pisarz dopiero pod koniec powieści zdradza („Znajdujesz się w głębi własnego umysłu. Tam gdzie i ja. Ja jestem twoją cząstką, Danny.”), że drugie imię Danny’ego to Anthony, a on sam jawi się, jako jego nieco starszy bliźniak. Stąd należałoby domniemywać, że Tony jest przyszłą wersją Danny’ego wysłaną w przeszłość przez niego samego na ratunek sobie i matce, podobnie, jak w „Terminatorze 2”:) KONIEC SPOILERA.
Nie wiem, jakich słów pochwalnych użyć, aby w pełni oddać geniusz „Lśnienia” – prawdziwie przerażającej powieści, będącej kompilacją prowadzących do zguby, tragicznych instynktów ludzkich, opętania i manifestacji zjaw zza światów. Może powiem tak: jak dotąd jeszcze niedane mi było przeczytać równie mistrzowskiej powieści, traktującej o nawiedzeniu, a dość sporo przewinęło się ich przez moje ręce. Mistrzostwo świata i tyle w tym temacie!

19 komentarzy:

  1. Film oglądałam już kilkakrotnie i mam wielką ochotę na książkę, ale nigdzie jej nie mogę dostać. Nie pozostanie mi chyba nic innego, jak kupić sobie własną, jeśli chcę ją kiedyś przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Allegro wydanie Prószyńskiego to wydatek nieprzekraczający 30 zł, starsze można dostać taniej. Ja parę miesięcy temu (blisko rok?) trafiłem na pakiet Lśnienie, Stukostrachy i Miasteczko Salem za ok 60 zł. Nowe. Warto więc szukać.

      Należy dodać, że osoby oglądające tylko film będą miały delikatny kłopot z połapaniem się w zapowiedzianej na tej rok kontynuacji - Doctor Sleep. Książka i film kończą się inaczej. Dlatego zapoznanie z wersją książkową można uznać za pewnego rodzaju obowiązek fana horrorów.

      Usuń
    2. Ostatnio w książki zaopatruję się na Arosie i tam też jest, za nieco ponad 26zł :)
      I powiem, że nie wiedziałam, że będzie kontynuacja Lśnienia. Teraz koniecznie muszę nadrobić zaległości.

      Usuń
  2. Muszę koniecznie przeczytać tę książkę skoro tak bardzo ją zachwalasz, ale teraz czatuje na najnowszą prozę Kinga, która już niebawem będzie miała swoją premierę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Tobą. Książka jest genialna:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialna pozycja. Moim zdaniem najlepsza w dorobku Kinga. Nie czytałam jeszcze bardziej oddziałującego na moją wyobraźnię horroru. Polecam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Lśnienie doczytałam gdzieś do połowy, ale to chyba bardziej z braku czasu niż braku zainteresowania. Mam ją na swojej półce i mam zamiar za jakiś czas znów się za nią zabrać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam tę książkę, jednak nie nazwałbym jej najlepszą książką KINGA :D. Pisał ciekawsze, aczkolwiek ta jest i tak znakomita ;P.

    Miłego dnia!
    Melon

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety, do tej pory oglądałem tylko film Kubricka, o którym mówi się, że znacznie różni się od książki. Nie znając pierwowzoru, film zrobił na mnie ogromne wrażenie i teraz przez to ciężko sięgnąć mi po książkę, ale kiedyś to naprawię.

    OdpowiedzUsuń
  8. Twoje recenzje (pozytywne) zawsze zachęcają do przeczytania. Nadawałabyś się do pracy w agencji reklamowej ;].
    Film "Lśnienie" ogladałam kilka razy , w tym kilka miesięcy temu, wiec nie wiem czy warto kupić książkę , bo tyle innych czeka w kolejce do nabycia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ta książka to jedna z najlepszych książek autorstwa Stephena Kinga :) Moim zdaniem najprostsza w odbiorze, wiec polecałabym tym którzy chcą zacząć przygode z jego twórczośćą od tej własnie ksiazki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Książka jest fantastyczna i boli mnie, że jeszcze nie doczekała się w pełni zadowalającej mnie adaptacji. Nie znoszę "Lśnienia" Kubricka, bo całą grozę i dramat postaci sprowadzono do małpich minek Jacka Nicholsona i pstrokatego dywanu na podłodze. Szkoda, bo to naprawdę jeden z lepszych książkowych horrorów, który straszy widza przede wszystkim atmosferą.

    OdpowiedzUsuń
  11. Muszę się zapoznać z książką, bo aż wstyd. Film widziałam już chyba z 10 razy i nigdy nie przepuszczam okazji obejrzenia choćby fragmentu. Mam nadzieję, że książka mi tej miłości nie zniszczy. Chociaż z drugiej strony zawsze będę mogła mówić nadal o miłości do Kubrick'a :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam Kinga :D Jak dla mnie mistrz swojego gatunku! Lśnienie, fantastyczna książka. Mnie jednak na bardzo długi czas wciągnęła "Mroczna Wieża" :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak dla mnie najlepsza powieść Kinga i myślę, że ten sentyment pozostanie we mnie jeszcze na bardzo długo... Wspaniała atmosfera nawiedzonego ponurego hotelu, świetna charakterystyka głównych postaci, niezwykle sprawnie budowane napięcie - po prostu mistrzostwo :-) Co do wersji filmowej jestem zwolenniczką ekranizacji Kubricka i fenomenalnego (moim zdaniem) Jacka Nicholsona w roli Torrance'a. Dzięki za wspaniałą jak zwykle recenzję i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja się wyłamię z tego chóru zachwytów, nie wiem dokładnie dlaczego ale nie przepadam za Lśnieniem. Czytałem ją lata temu i być może wtedy nie trafiła w swój czas, pewnie powinienem przeczytać jeszcze raz i być może zmieniłbym zdanie.

    Łatwiej mi uzasadnić dlaczego nie przepadam za filmem.

    Po pierwsze, Jack Nicholson.
    Wiem że dla wielu osób Jego kreacja to arcydzieło i trudno zaprzeczyć że jako szaleniec robi wrażenie, tylko czy to nie nazbyt przewidywalne, obsadzić akurat jego w takiej roli?
    W punkcie wyjścia mamy przeciętnego nauczyciela z problemami alkoholowymi. Siłą filmu powinna być przemiana takiego zwykłego faceta w opętanego maniaka, dla mnie Nicholson zawsze miał w sobie rys szaleństwa, więc ta jego przemiana zupełnie nie zaskakuje. To trochę tak jakby obsadzić Deppa w roli zwykłego faceta, który zmienia się w ekscentrycznego dziwaka, bylibyście zaskoczeni, bo ja nie. :)

    Po drugie, rola Wendy.
    Grająca ją aktorka, wprost doprowadza mnie do szału, w filmie jest tak rozlazła, mimozowata i bez charakteru, że gdybym był Jackiem Torrancem to faktycznie ganiałbym ją z siekierą. ;)
    Słabo to pamiętam i mogę się mylić, ale mam wrażenie, że w książce miała więcej charakteru.

    Po trzecie, Danny.
    A może nie tyle on, ile ten patent z ruszaniem palcem podczas wizji czy rozmów z Tonym.
    Rozumiem, że trzeba było znaleźć jakiś sposób na pokazanie wizji chłopca, ale mnie to po prostu śmieszyło.

    Pewnie jeszcze parę rzeczy by się znalazło, ale po latach trudno sobie przypomnieć co konkretnie mi nie pasowało, to raczej takie wrażenie, lata po przeczytaniu książki i parę lat po filmie, więc nie będę się upierał, że to obiektywna i jedyna racja, być może sięgnę po Lśnienie i jednak zmienię zdanie, film raczej nie ma szans ;) a wersji ze scenariuszem Kinga nie oglądałem.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Sama zaczęłam prowadzić bloga porównującego książki z ich filmowymi adaptacjami, bo wiele razy słyszałam od znajomych:" książka super, ale film się nie umywa...". Zaciekawiło mnie, czy tak jest w rzeczywistości. Stephen King jest jednym z moich ulubionych pisarzy, ale "Lśnienie" przeczytałam, a właściwie przesłuchałam w wersji audio dopiero niedawno. Nie wiem, czy miało znaczenie to, że słuchałam tej książki na nocnych zmianach, do tego niesamowity głos lektora...ale całkowicie mnie wciągnął ten mroczny klimat. Czułam się jakbym tam sama była a ciary na plecach biegały mi tam i z powrotem:-) Książka super, przymierzam się teraz do obejrzenia filmu. Zobaczymy czy dorówna wersji książkowej. Mam nadzieję, że tak bo Jack Nicholson w każdej swojej roli jest niesamowity.

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny wpis :) Film - kultowy :) Swoją drogą w tym roku, w Bieszczadach, w miejscowości Bystre, w pewnym niewielkim ośrodku wypoczynkowym na uboczu, trafiłem na wnętrza żywcem wyjęte z kilku scen filmu... jeżeli ktoś ma ochotę je obejrzeć, poczytać, to zapraszam do pierwszy akapitów wpisu: https://goo.gl/7IR0H3

    OdpowiedzUsuń