Stronki na blogu

wtorek, 16 lipca 2024

„Elevator Game” (2023)

 
Ryan Keaton podejmuje nieodpłatną pracę dla streamerów tworzących popularny program o badaniu legend miejskich: prowadzących Chloe Young i Krisa Russo, odpowiadających za stronę techniczną Izzy Simpson i Matthew 'Matty'ego' Davisa oraz zajmującego się pozyskiwaniem i kontaktem ze sponsorami Kevina. Pierwszego dnia w redakcji Ryan sugeruje, by nakręcili odcinek o grze w windzie, którą podobno można przeprowadzić w biurowcu położonym niedaleko ich siedziby. Według opowieści internautów trzymanie się określonej kolejności w odwiedzaniu poszczególnych pięter sprowadzi ducha kobiety, na którego nie wolno patrzeć, ani odzywać się w jego obecności. Śmiałkowie, którzy przejdą tę próbę będą mogli wejść do Czerwonych Zaświatów, a pozostałych Kobieta z Piątego Piętra rozerwie na strzępy. Aby nie stracić hojnego sponsora i z braku ciekawszych opcji, uzbrojony w kamery zespół niezwłocznie rusza do przeklętego wieżowca, jak zawsze nie spodziewając się pozytywnej weryfikacji viralowej historii. Tym razem czeka ich jednak niemiła niespodzianka...

Plakat filmu. „Elevator Game” 2023, Fearworks, Buffalo Gal Pictures, Head Gear Films

Zainspirowany internetowymi opowieściami o wielce ryzykownej grze, w której główną nagrodą ma być podróż do innego wymiaru, amerykański horror nadprzyrodzony w reżyserii Rebekah McKendry, którą fani kina grozy mogą kojarzyć choćby z wydanym w 2022 roku obrazem „Glorious”. Scenariusz „Elevator Game” stworzył Travis Seppala (m.in. „Captive” Gregga Simona), a małżonek i zawodowy partner reżyserki filmowego wydania gry w windzie, David Ian McKendry, poddał tekst dodatkowemu opracowaniu (wkład niewymieniony w czołówce). Zdjęcia główne do „Elevator Game” odbyły się w kanadyjskiej prowincji Manitoba, a na lokalizację główną wybrano były posterunek policji w mieście Winnipeg, gdzie ekipa specjalnie na potrzeby opowieści o Kobiecie z Piątego Piętra od podstaw zbudowała vintage'ową windę. Ale największym wyzwaniem UWAGA SPOILER okazała się kreacja czerwonego świata przedstawionego KONIEC SPOILERA głównie z powodu nieprzewidywalności pogody. W ramach przygotowań twórcy „Elevator Game” przeanalizowali inne horrory nawiązujące do urban legends; na przykład filmowe opowieści o Krwawej Mary i Slender Manie. W Stanach Zjednoczonych obraz trafił bezpośrednio do internetu - w połowie września 2023 roku pojawił się na niedościgłej platformie Shudder – w Polsce miał ograniczoną dystrybucję kinową w maju 2024, a w lipcu 2024 został udostępniony przez Amazon Prime Video Polska.

Intrygujące założenie fabularne – połączenie urban legend ze złą sławą wind (niewygodne położenie: poczucie utraty kontroli w ciasnocie, obezwładniająca świadomość powierzenia swego życia zawodnemu mechanizmowi) – w twardych ramach konwencji: horrory o zabójczych grach, wyzwaniach, zabawach. W prologu „Elevator Game” Rebekah McKendry widzimy samotną dziewczynę ze smartfonem i planem działania rozpisanym na kawałku papieru; oryginalnym rytuałem przywołania istoty z zaświatów, tak zwanej Kobiety z Piątego Piętra (oryg. Fifth-Floor Woman), na które należy się udać dopiero po odwiedzeniu – w odpowiedniej kolejności – innych kondygnacji nienowocześnie urządzonego (przynajmniej hol i korytarze) wieżowca. [Kontrowersyjna uwaga: wystrój wnętrz przywiódł mi na myśl Overlook Hotel z kultowego „Lśnienia” Stanleya Kubricka.] I nie zapomnieć o zamknięciu oczu oraz „zasznurowaniu ust” przed otwarciem klaustrofobicznej „puszki” na piętrze agresywnego ducha. Nie patrz, nie odzywaj się i czekaj na dźwięk zasuwających się drzwi windy. Uszanuj zasady podczas oględzin zwabionego ducha, a ocalisz życie i być może dostąpisz zaszczytu odwiedzenia Krainy Umarłych – tutaj nazywanej Red World (pol. Czerwone Zaświaty). Wstęp do „Elevator Game”, próba Becky, czyli dziewczyny ze smartfonem, pozytywnie nastroił mnie na doświadczenia „ekspertów od zjawisk paranormalnych” z przeklętym urządzeniem w nieopuszczonym budynku – minimalistyczna ekspozycja nieznanego, „ukradkowe wejście” postaci nadnaturalnej, budowanie napięcia poprzez niemożność zlokalizowania groźnej współpasażerki (stoi obok czy za plecami Becky? Krąży wokół niej czy wgapia się w jej twarz?), niemożność odczytania kolejnych ruchów, jak się okaże, niezbyt uważnej „sędzi sportowej”. Z drugiej strony młodzi bohaterowie przekonają się, że nie należy wierzyć we wszystkie informacje znalezione w Sieci – w innej sprawie internet kłamał, więc UWAGA SPOILER ostrzeżenie przed odzywaniem się na piątym piętrze spokojnie mogło być na wyrost (nie tyle niedopatrzenie w scenariuszu, ile kolejny mit sprzedawany w cyberprzestrzeni jako fakt). Tak czy inaczej, Ryan wykazuje się przezabawną niekonsekwencją w misji podjętej razem z Chloe, w rozpaczliwych staraniach zamknięcia wrót do innego świata i tym samym „oszukania przeznaczenia”, umknięcia Śmierci. Chłopak przypomina koleżance o zasadach... także w momencie próby. Gada jak najęty w towarzystwie tej, przy której rzekomo nie wolno się odzywać KONIEC SPOILERA. Wspomnianych „ekspertów” poznamy po spodziewanym sfinalizowaniu niebezpiecznej zabawy Becky, czołówce i próbce ich działalności internetowej (przekonująca stylizacja; widok jakby żywcem wyjęty z odtwarzacza sieciowego/strumieniowego). Ponoć dochodowy program „Nightmare on Dare Street” (oczywiste nawiązanie do slasherowej serii z nieśmiertelnym Freddym Kruegerem), prowadzony przez egzaltowanego Krisa Russo (Alec Carlos, który w swojej filmografii ma chociażby udział w „Sierocie. Narodzinach zła” Williama Brenta Bella, prequelu hitowej „Sieroty” Jaume Colleta-Serry) i chodzącą skarbnicę niekoniecznie użytecznej wiedzy Chloe Young (niezbyt przekonująca kreacja Verity Marks). Tandetna produkcja świeżo upieczonych absolwentów szkoły średniej zorientowana na obalanie współczesnych mitów, ewentualnie potwierdzanie viralowych historii paranormalnych. Niewykwalifikowani badacze zjawisk nadprzyrodzonych, młodzi łowcy duchów i innych upiorów, którzy przed wejściem do Elevator Game – podobnie jak choćby Mike Enslin z „1408” Mikaela Håfströma, wyższej jakości filmowego horroru opartego na opowiadaniu Stephena Kinga zamieszczonym w zbiorze „Wszystko jest względne” - doświadczeń nadprzyrodzonych nie mieli. Wreszcie sukces w pogoni za duchami!

Plakat filmu. „Elevator Game” 2023, Fearworks, Buffalo Gal Pictures, Head Gear Films

Pierwszy dzień nieodpłatnej pracy Ryana Keatona (niezgorszy występ Gino Ananii, m.in. „Mroczne żniwa” Davida Slade'a, na kanwie poczytnej powieści Normana Partridge'a), który przedstawił się kierownikowi produkcji „Nightmare on Dare Street”, Kevinowi (drętwa kreacja Liama Stewarta-Kanigana; kolejny członek obsady „Sieroty. Narodzin zła” Williama Brenta Bella), jako fan tego internetowego widowiska. Zanim Ryan zostanie przedstawiony reszcie zespołu – nieprzyjaźnie nastawionemu Krisowi, podzielającego jego nieufność względem stażysty Matty'ego, zdecydowanie bardziej towarzyskiej, szeroko otwartej na nowe doświadczenia Izzy i dobrze zorganizowanej, poukładanej Chloe, największej sceptyczce w tych szeregach – dowie się, ile warte jest jego poświęcenie dla tych internetowych gwiazdeczek. Niedyskretna rozmowa o planie zrzucania na Ryana najgorszej roboty. Woda sodowa ewidentnie uderzyła do głowy przynajmniej niektórym influencerom skupionym wokół „Koszmaru z ulicy Wyzwań”. Niecne plany pełnoprawnych członków zespołu nie zniechęcają biednego Ryana, który swojej wartości bynajmniej nie udowodni propozycją tematu na kolejny odcinek. Młodzi ludzie muszą przygotować materiał w czasie krótszym niż zwykle - w przeciwnym razie stracą głównego sponsora, właściciela wytwórni „zielonej pożywki” - teoretycznie powinni więc zapalić się do pomysłu kręcenia w pobliskim budynku, ale legenda o Kobiecie z Piątego Piętra już jakiś czas temu została przez nich odrzucona. Zgodzili się, że jeżdżenie windą nie nadaje się do programu rozrywkowego albo zdecydowali się odłożyć ten temat do czasu wymyślenia jakichś atrakcji dla widzów, bo oczywiście nie zakładali, że o walory rozrywkowe zadba najprawdziwszy duch. Spór uciął Kevin – nie ma czasu na szukanie bardziej obiecującej lokalizacji, stawka jest zbyt wysoka, by przejmować się ewentualnym zanudzeniem internautów dwudziestominutową przejażdżką windą. Najwyżej dostaną trochę negatywnych komentarzy. O ile uda im się ominąć ochronę nieklasycznego nawiedzonego domu i nie nadziać na jakiegoś nadgorliwego pracownika. W świecie horroru duchy najczęściej zamieszkują obiekty porzucone, opuszczone nieruchomości w zacisznych zakątkach, w „Elevator Game” Rebekah McKendry mamy jednak czynny biurowiec „w środku” dużego miasta. Ponure zamczysko w krajobrazie miejskim, strzelista budowla „sięgająca nieba” (właściwie średnio wysoki wieżowiec), w domyśle nierzadko odwiedzana przez szukających mocnych wrażeń młodych ludzi, ale pewnie nieczęsto przez dobrze zaopatrzonych graczy. Cała sztuka polega na opanowaniu ciekawości oraz wytrzymaniu napięcia wynikającego z wyczuwalnej obecności Kobiety z Piątego Piętra i/lub samych opowieści o tej cichej obserwatorce, ale z kamerami to nie powinno być aż takie trudne, prawda? Te „randki w ciemno” ze spektakularnie wyginającą się upiorzycą. Moim zwycięzcą pokaz specjalnie dla Ryana: nagłe maksymalne odchylenie głowy w tył, a w dalszym ciągu przejście w „pajęczy krok opętanej Regan MacNeil”. A to tylko jeden z wielu występów „tanecznych” nienaturalnie sprawnej „artystki”. Obyłabym się natomiast bez wątku, który przez jakąś część widzów może zostać uznany za najbardziej klimatyczne momenty „Elevator Game” Rebekah McKendry. Szczypta surrealizmu w tradycyjnej - pomijając dość wysoki, jak na ghost story, stopień stopień brutalności (moją uwagę najbardziej przykuła „zabawa lekko body horrorowa”, sadyzm w kamienicy zamieszkałej przez główną bohaterkę; średnio realistyczną przemoc graficzną (marna imitacja sztucznej krwi) - gonitwie za nazbyt śmiało sobie poczynającymi śmiertelnikami. Zwyczajowy przebieg (może z wyjątkiem akcji z solą, ze wskazaniem na zabawny napad na restaurację) niepospolitej gry. Typowo rozrywkowa „opowieść z dreszczykiem”. Popcornowy straszak na rozluźnienie;)

Kino dla niewymagających, czy po prostu lubiących od czasu do czasu „wrzucić na ząb coś lżejszego”. Teen horror natchniony fantastyczną opowieścią rozpowszechnianą głównie w internecie o rzekomo skutecznym rytuale otwierającym bramę do świata umarłych. Motyw zabójczej gry niezbyt starannie sklejony z motywem nawiedzonego domu i ducha-prześladowcy: nękanie przez przywołaną istotę z zaświatów albo lovecraftowskich/gordonowskich zza światów (patrz: filmowa adaptacja opowiadania Samotnika z Providence w reżyserii Stuarta Gordona uwolniona w roku 1986), spoza czasu i przestrzeni. Zaskakująco relaksująca - jak dla mnie - opowieść nieidealna. Przyjemny średniak z tego „Elevator Game” Rebekah McKendry... w moim niefachowym odbiorze, rzecz jasna.

Za polecenie „Elevator Game” Rebekah McKendry dziękuję pewnej dobrej duszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz