Thad
McAlister, bestsellerowy powieściopisarz mieszkający w Charleston w
Karolinie Południowej z będącą w zaawansowanej ciąży żoną
Rachael, ośmioletnią córką Ashley i psem Busterem, udaje się w
podróż służbową do Nowego Jorku w nadziei na podpisanie dużego
kontraktu z firmą producencką zainteresowaną zekranizowaniem jego
jeszcze niewydanego utworu. Osadzonej w XVII wieku przerażającej
opowieści o wiedźmie z miejscowości Zatoka Cieni i jak większość
książek McAlistera, napisanej pod wpływem starego dziennika,
dziesięć lat wcześniej sprezentowanego mu przez Rachael, która
dobiła targu z diabolicznym antykwariuszem spotkanym w Castle Rock w
stanie Maine. A teraz Ona dopomina się o zapłatę. Czarownica od
wieków dążąca do ponownych narodzin, kreatura, która opętała
umysł poczytnego pisarza i niecierpliwie oczekiwała narodzin jego
drugiego dziecka. Upatrzonego naczynia dla zgniłej duszy
dysponującej małą armią bezwzględnie oddanych wyznawców, która
niebawem ma się znacznie powiększyć. Jeśli wszystko pójdzie
zgodnie ze straszliwym planem przedwiecznego zła.
|
Okładka książki. „Opuszczona”, Czarna Owca 2024
|
Wydana
w 2014 roku przez niezależne amerykańskie wydawnictwo Hampton Creek
Press debiutancka powieść Jonathana Dylana Barkera, późniejszego
autora między innymi przebojowej trylogii #4MK („Czwarta małpa”,
„Piąta ofiara”, „Szóste dziecko”). Nominowany do Bram
Stoker Award witch horror, zainspirowany niechlubnymi
wydarzeniami w Salem w kolonialnym Massachusetts w latach 1692-1693,
tak zwanymi procesami czarownic, który miał być pierwszą odsłoną
Shadow Cove Saga (projekt jak na razie nie został
rozwinięty). Do działania J.D. Barkera popchnęła żona, która
widząc jak prowadzi innych do sukcesu – J.D. Barker przez lata
świadczył pomoc redakcyjną innym literatom: book doctor –
zasugerowała, by napisał własną powieść. Uznał, że nie
zaszkodzi spróbować, a jako że zawsze miał słabość do
mrocznych historii (wielki miłośnik twórczości Stephena Kinga,
Deana Koontza i Johna Saula) postawił na coś, co jak pamiętał z
„Upiornej opowieści”, Peter Straub nazwał chillerem; na
połączenie dynamicznego thrillera z klimatycznym horrorem. A kiedy
powieść, której Barker nadał tytuł „Forsaken” (pol.
„Opuszczona”) była już gotowa, autor podzielił się z żoną
swymi wątpliwości odnośnie zapożyczenia ze „Sklepiku z
marzeniami” Stephena Kinga. Stwierdził, że takich rzeczy nie
wolno robić bez pozwolenia, gotów więc był uszczuplić swoje
dzieło o fragment z Lelandem Gauntem, czarnym charakterem stworzonym
przez ulubionego pisarza protegowanego Jacka Ketchuma. Znowu idąc za
sugestią zaufanej doradczyni, uważającej, że jej utalentowany
małżonek powinien wystąpić o zgodę na wykorzystanie postaci
swego idola, po prostu zwrócić się z zapytaniem do mistrza
literatury grozy, Barker najpierw skontaktował się z nieżyjącym
już „najstraszniejszym facetem w Ameryce”, według Stephena
Kinga, autorem między innymi wybitnej „Dziewczyny z sąsiedztwa”,
pierwotnie opublikowanej w 1989 roku. Autor „Forsaken”
przedstawił wieloletniemu przyjacielowi Kinga, Jackowi Ketchumowi,
swój pomysł na uzyskanie zgody na publikację fragmentu z Lelandem
Gauntem i jego Sklepikiem z Marzeniami, w odpowiedzi otrzymując
adres e-mail z dopiskiem „nie prześladuj Steve'a, on tego
nienawidzi”. Nie było takiej potrzeby, bo ku zdziwieniu
początkującego powieściopisarza, King przesłał mu upragnioną
zgodę w odpowiedzi zwrotnej na pierwszy e-mail z załączonym
fragmentem „Forsaken” o przełomowych zakupach Rachael McAlister.
Po
bezowocnych poszukiwaniach agenta i otrzymaniu kilku
niesatysfakcjonujących ofert publikacji „Forsaken”, Jonathan
Dylan Barker, postanowił zawiązać współpracę z niezależną
oficyną, obiecując sobie, że nie będzie oszczędzał na budowie
profesjonalnego zaplecza w kraju i za granicą dla swojego
powieściowego debiutu (redaktorzy, korektorzy, projektanci okładek).
Inwestycja się opłaciła, Barker uważa jednak, że największa w
tym zasługa Stephena Kinga. W każdym razie J.D. Barker nie ma
wątpliwości, że wyróżnienie autora „Sklepiku z marzeniami”
miało zasadniczy wpływ na sprzedaż jego przebojowej powieści
grozy i nieraz publicznie deklarował, że zawsze będzie niezmiernie
wdzięczny Kingowi za pomoc w rozwoju zawodowym. Uprzejmość, która
zmieniła wszystko - z szarego obywatela zrobiła gwiazdę sceny
literackiej. A na pewno w jakimś stopniu przyczyniła się do
komercyjnego sukcesu utworu (i posypały się intratne propozycje od
agentów, wydawców, producentów filmowych... oraz rodziny Brama
Stokera: pisarska współpraca Barkera z Dacre Stokerem, stryjecznym prawnukiem
autora „Draculi”, literackiego arcydzieła z 1897 roku, nad jego
prequelem pt. „Dracul”; współpraca zainicjowana po lekturze
„Forsaken”), który na polskim rynku pokazał się dopiero w 2024
roku - dekadę po światowej premierze – w ofercie wydawnictwa
Czarna Owca; wydanie w miękkiej oprawie fantazyjnie „pokolorowanej”
przez Pawła Panczakiewicza (PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN), w tłumaczeniu
Tomasza Wyżyńskiego i pod tytułem „Opuszczona”. Książkę
otwiera telefoniczne poszukiwanie „sklepu z używanymi rzeczami
z asortymentem jak z wyprzedaży garażowej”,
wszczęte przez zaniepokojoną kobietę, pamiętającą, że
ów przybytek nazwano Sklepikiem z Marzeniami, i że natknęła się
na niego w stanie Maine, ale niemogącej sobie przypomnieć nazwy
miejscowości... podpowiedzianej przez panią z biura numerów.
Castle Rock, fikcyjne miasteczko, w którym swego czasu biznes
rozkręcał „niejaki” Leland Gaunt, Mafistofeles Stephena Kinga
(w każdym razie mnie kojarzy się z antybohaterem „Fausta”,
dramatu Johanna Wolfganga von Goethego pisanego w latach 1773-1832),
w świecie przedstawionym przez J.D. Barkera postać bardziej
przybliżona w epilogu: spotkanie zatroskanej narzeczonej Rachael
McAlister ze Sprzedawcą Śmierci. Właściwa akcja książki zaczyna
się parę dni przed drugim porodem nieszczęśliwie „obdarowanej”
małżonki autora wyśmienicie sprzedających się powieści grozy. W
zasadzie notatnik, który przed wiekami należał do sądowego skryby
nazwiskiem Clayton Stone, magiczny przedmiot wyniesiony ze Sklepiku z
Marzeniami (kolejna udana transakcja przebiegłego Lelanda Gaunta;
nietradycyjny handel wymienny), był prezentem dla przybitego
ukochanego, bezowocnie walczącego o marzenia Thada McAlistera.
Dziesięć lat po otrzymaniu przeklętego notatnika, życiowy
wybranek Rachael, ma już na koncie niejeden światowy bestseller, a
w najbliższej perspektywie gigantyczny zastrzyk gotówki od
producentów filmowych. Thad nie ma najlepszych doświadczeń z
branżą filmową – dotychczas na ekran przeniesiono dwa jego
utwory, a zadowalającą oglądalność zyskała tyko znienawidzona
przeróbka jego doskonałego utworu: ta zdecydowanie mniej wierna
oryginałowi – ale ufa swemu agentowi Delowi Thomasowi,
przekonanemu, że w Nowym Jorku ubiją znakomity interes. Pełna
swoboda artystyczna dla adaptatorów jeszcze nieopublikowanej
powieści Thada McAlistera to nic w porównaniu z wielomilionowym
zyskiem, prawda? Tak czy inaczej, pisarz z Charleston, marzący o
stanięciu w tym samym rzędzie, co Stephen King, poświęca dzień
dla córki, by towarzyszyć Delowi przy decydującej rozmowie w
sprawie adaptacji/ekranizacji „Powrotu czarownicy”. Ośmioletnia
Ashley z pewnością będzie zawiedziona, bo od kiedy sięga pamięcią
każdą niedzielę spędzała z uwielbianym tatusiem, ale Thad będzie
miał mnóstwo czasu na wynagrodzenie pierworodnej córce tego
odstępstwa od przyjętego w ich rodzinie zwyczaju. A przynajmniej
tak mu się wydaje...
|
Okładka książki. „Forsaken”, Hampton Creek Press 2014
|
Skażona
ziemia McAlisterów. Cuchnący zgnilizną martwy obszar wokół domu
w dotychczas spokojnym zakątku Karoliny Południowej. Nagła śmierć
soczyście zielonego trawnika i solidnego drzewa „strzegącego
posesji” zamożnej rodziny prześladowanej przez istotę, której
imienia nie wolno wymawiać. W zasadzie autor fragmentarycznie
przytaczanej w „Opuszczonej” J.D. Barkera, jeszcze niewydanej
książki roboczo zatytułowanej „Powrót czarownicy” (rzekoma
powieść, faktyczna biografia), Thad McAlister, po prostu boi się
wypowiedzieć na głos imię wiedźmy, która opętała jego myśli.
I wolałby, żeby nikomu nie przychodziły do głowy porównania z
czarnoksiężnikiem wymyślonym przez J.K. Rowling. Jedyne, co może
łączyć Lorda Voldemorta z prześladującą go wstrętną staruchą
i ponętną niewiastą, alarmująco pstrykającą paznokciami
czarownicą z Zatoki Cieni, to narodziny w świecie wyobraźni.
Fikcja literacka, która w przypadku Thada McAlistera niewiarygodnie
wymknęła się spod kontroli? Tak się zastanawiałam, czy pisząc
„Opuszczoną” J.D. Barker wspominał „Mroczną połowę”
Stephena Kinga, inny przykład hipotetycznego przenikania się
światów; odrobinkę podobny koszmar Thada(!) Beaumonta, innego
fikcyjnego powieściopisarza, w uniwersum Kinga publikującego pod
fatalnym pseudonimem George Stark. Natomiast „brudne przebudzenie”
Thada McAlistera w jednym z nowojorskich hoteli, może być ukłonem
w stronę „Smętarza dla zwierzaków” aka „Cmętarza zwieżąt”,
według mnie najbardziej przerażającego, niesamowicie depresyjnego,
dzieła Stephena Kinga. W tym miejscu wypada zaznaczyć, że pytany o
najstraszniejszą powieść grozy, jaką w życiu przeczytał, J.D
Barker zwykle bez namysłu „rzuca” „Egzorcystą” Williama
Petera Blatty'ego, dziełem, które - w przeciwieństwie do mnie -
zrobiło na nim większe wrażenie od jej legendarnej ekranizacji w
reżyserii Williama Friedkina. Akcja „Opuszczonej” zawiązuje się
szybko i tak też się rozwija. A szkoda, bo ta historia aż prosiła
się o większe skupienie na klimacie nadnaturalnego osaczenia, o
nieśpiesznie zaciskającą się kolczastą (bugenwilla) obręcz
bezlitosnego stworzenia, wbrew podejrzeniom Thada, niekoniecznie
zrodzonego w wyobraźni niechętnego poszukiwacza Skrzynki Ruminy.
Tymczasem w jego rodzinnym gniazdku niepowstrzymanie mnożą się
okrutnie śmierdzące kopczyki ziemi, za wnoszenie których w
pierwszym odruchu oskarżono ośmioletnią Ashley, ulubienicę
walecznego Bustera i przyjaciółkę teoretycznie wyimaginowanego
Zekego. Główna podejrzana opryskliwej gosposi Carmen Perez, która
po powrocie Thada ma zostać zwolniona – przy odrobinie szczęścia
zastąpiona kimś, kogo polubi nie tylko Ashley, ale i Rachael,
niepodzielająca entuzjastycznego stosunku męża do „wymyślonego
przyjaciela” pierworodnej córki. Tradycyjny motyw horroru
nadprzyrodzonego, w dalszej partii „Opuszczonej” (kluczowa
informacja o jednej z głównych postaci) nakierowujący mnie na
jedno konkretne dzieło, kultową opowieść zimową Stephena Kinga.
Frapująco poprowadzona relacja małoletniej z niewidzialnym
towarzyszem zabaw(?), ale armia intruzów to już lekka przesada. Mam
tutaj na myśli „zbrojny odział”, który najpierw nasunął mi
na myśl „Nie bój się ciemności” Johna Newlanda, a po
dogłębnym przemyśleniu sprawy, stwierdziłam, że świątecznych
hicior w reżyserii Joego Dantego też idealnie pasuje. Ale nie do
opowieści o podstępnej czarownicy z zaświatów - jakoś mi się to
nie wkomponowało w nieprzesadnie trzymającą w napięciu opowieść
o wyrachowanej kusicielce z Tamtej Strony, stosującej metodę kija i
marchewki czarnej duszy od wieków rozglądającej się za
odpowiednim naczyniem. Co innego sekretny kult złożony z
niezupełnie zwykłych ludzi; jeden z najsolidniejszych (obok
prawdziwej historii wiedźmy, tymczasowych niewiadomych z dziennika
Claytona Stone'a) budulcowych jednoznacznie groźnej atmosfery
tajemniczości. Nie byłabym też sobą, gdybym nie pochwaliła
takiego (perfekcyjnego) zakończenia; mocnej trutki na czytelników:)
Tyle
czekałam, to nie będę zbytnio grymasić... Ale nie jest to
pozycja, którą poleciłabym na początek literackiej przygody z
J.D. Barkerem. Słynny powieściowy debiut tego amerykańskiego
specjalisty od łączenia gatunków moim zdaniem bezpieczniej brać
po „zaaplikowaniu sobie” próbki jego dalszej twórczości –
najlepiej bestsellerowej trylogii z Samem Porterem, ale „W jej sercu czai się mrok” czy napisany wspólnie z Dacre Stokerem
„Dracul” też mogą być większą zachętą do dalszego
odkrywania jego fascynujących światów od „Opuszczonej”,
szaleńczo rozpędzonego horroru o wiedźmie, która daje i odbiera.
W sumie rzecz całkiem niezła, ale trudno nie zauważyć progresu w
późniejszych publikacjach stwórcy nieumarłej złodziejki
niewiniątek robiącej pstryk-pstryk szponami.
Za
książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz