Stronki na blogu

sobota, 22 czerwca 2024

J.D. Barker „Opuszczona”

 
Thad McAlister, bestsellerowy powieściopisarz mieszkający w Charleston w Karolinie Południowej z będącą w zaawansowanej ciąży żoną Rachael, ośmioletnią córką Ashley i psem Busterem, udaje się w podróż służbową do Nowego Jorku w nadziei na podpisanie dużego kontraktu z firmą producencką zainteresowaną zekranizowaniem jego jeszcze niewydanego utworu. Osadzonej w XVII wieku przerażającej opowieści o wiedźmie z miejscowości Zatoka Cieni i jak większość książek McAlistera, napisanej pod wpływem starego dziennika, dziesięć lat wcześniej sprezentowanego mu przez Rachael, która dobiła targu z diabolicznym antykwariuszem spotkanym w Castle Rock w stanie Maine. A teraz Ona dopomina się o zapłatę. Czarownica od wieków dążąca do ponownych narodzin, kreatura, która opętała umysł poczytnego pisarza i niecierpliwie oczekiwała narodzin jego drugiego dziecka. Upatrzonego naczynia dla zgniłej duszy dysponującej małą armią bezwzględnie oddanych wyznawców, która niebawem ma się znacznie powiększyć. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie ze straszliwym planem przedwiecznego zła.

Okładka książki. „Opuszczona”, Czarna Owca 2024

Wydana w 2014 roku przez niezależne amerykańskie wydawnictwo Hampton Creek Press debiutancka powieść Jonathana Dylana Barkera, późniejszego autora między innymi przebojowej trylogii #4MK („Czwarta małpa”, „Piąta ofiara”, „Szóste dziecko”). Nominowany do Bram Stoker Award witch horror, zainspirowany niechlubnymi wydarzeniami w Salem w kolonialnym Massachusetts w latach 1692-1693, tak zwanymi procesami czarownic, który miał być pierwszą odsłoną Shadow Cove Saga (projekt jak na razie nie został rozwinięty). Do działania J.D. Barkera popchnęła żona, która widząc jak prowadzi innych do sukcesu – J.D. Barker przez lata świadczył pomoc redakcyjną innym literatom: book doctor – zasugerowała, by napisał własną powieść. Uznał, że nie zaszkodzi spróbować, a jako że zawsze miał słabość do mrocznych historii (wielki miłośnik twórczości Stephena Kinga, Deana Koontza i Johna Saula) postawił na coś, co jak pamiętał z „Upiornej opowieści”, Peter Straub nazwał chillerem; na połączenie dynamicznego thrillera z klimatycznym horrorem. A kiedy powieść, której Barker nadał tytuł „Forsaken” (pol. „Opuszczona”) była już gotowa, autor podzielił się z żoną swymi wątpliwości odnośnie zapożyczenia ze „Sklepiku z marzeniami” Stephena Kinga. Stwierdził, że takich rzeczy nie wolno robić bez pozwolenia, gotów więc był uszczuplić swoje dzieło o fragment z Lelandem Gauntem, czarnym charakterem stworzonym przez ulubionego pisarza protegowanego Jacka Ketchuma. Znowu idąc za sugestią zaufanej doradczyni, uważającej, że jej utalentowany małżonek powinien wystąpić o zgodę na wykorzystanie postaci swego idola, po prostu zwrócić się z zapytaniem do mistrza literatury grozy, Barker najpierw skontaktował się z nieżyjącym już „najstraszniejszym facetem w Ameryce”, według Stephena Kinga, autorem między innymi wybitnej „Dziewczyny z sąsiedztwa”, pierwotnie opublikowanej w 1989 roku. Autor „Forsaken” przedstawił wieloletniemu przyjacielowi Kinga, Jackowi Ketchumowi, swój pomysł na uzyskanie zgody na publikację fragmentu z Lelandem Gauntem i jego Sklepikiem z Marzeniami, w odpowiedzi otrzymując adres e-mail z dopiskiem „nie prześladuj Steve'a, on tego nienawidzi”. Nie było takiej potrzeby, bo ku zdziwieniu początkującego powieściopisarza, King przesłał mu upragnioną zgodę w odpowiedzi zwrotnej na pierwszy e-mail z załączonym fragmentem „Forsaken” o przełomowych zakupach Rachael McAlister.

Po bezowocnych poszukiwaniach agenta i otrzymaniu kilku niesatysfakcjonujących ofert publikacji „Forsaken”, Jonathan Dylan Barker, postanowił zawiązać współpracę z niezależną oficyną, obiecując sobie, że nie będzie oszczędzał na budowie profesjonalnego zaplecza w kraju i za granicą dla swojego powieściowego debiutu (redaktorzy, korektorzy, projektanci okładek). Inwestycja się opłaciła, Barker uważa jednak, że największa w tym zasługa Stephena Kinga. W każdym razie J.D. Barker nie ma wątpliwości, że wyróżnienie autora „Sklepiku z marzeniami” miało zasadniczy wpływ na sprzedaż jego przebojowej powieści grozy i nieraz publicznie deklarował, że zawsze będzie niezmiernie wdzięczny Kingowi za pomoc w rozwoju zawodowym. Uprzejmość, która zmieniła wszystko - z szarego obywatela zrobiła gwiazdę sceny literackiej. A na pewno w jakimś stopniu przyczyniła się do komercyjnego sukcesu utworu (i posypały się intratne propozycje od agentów, wydawców, producentów filmowych... oraz rodziny Brama Stokera: pisarska współpraca Barkera z Dacre Stokerem, stryjecznym prawnukiem autora „Draculi”, literackiego arcydzieła z 1897 roku, nad jego prequelem pt. „Dracul”; współpraca zainicjowana po lekturze „Forsaken”), który na polskim rynku pokazał się dopiero w 2024 roku - dekadę po światowej premierze – w ofercie wydawnictwa Czarna Owca; wydanie w miękkiej oprawie fantazyjnie „pokolorowanej” przez Pawła Panczakiewicza (PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN), w tłumaczeniu Tomasza Wyżyńskiego i pod tytułem „Opuszczona”. Książkę otwiera telefoniczne poszukiwanie „sklepu z używanymi rzeczami z asortymentem jak z wyprzedaży garażowej”, wszczęte przez zaniepokojoną kobietę, pamiętającą, że ów przybytek nazwano Sklepikiem z Marzeniami, i że natknęła się na niego w stanie Maine, ale niemogącej sobie przypomnieć nazwy miejscowości... podpowiedzianej przez panią z biura numerów. Castle Rock, fikcyjne miasteczko, w którym swego czasu biznes rozkręcał „niejaki” Leland Gaunt, Mafistofeles Stephena Kinga (w każdym razie mnie kojarzy się z antybohaterem „Fausta”, dramatu Johanna Wolfganga von Goethego pisanego w latach 1773-1832), w świecie przedstawionym przez J.D. Barkera postać bardziej przybliżona w epilogu: spotkanie zatroskanej narzeczonej Rachael McAlister ze Sprzedawcą Śmierci. Właściwa akcja książki zaczyna się parę dni przed drugim porodem nieszczęśliwie „obdarowanej” małżonki autora wyśmienicie sprzedających się powieści grozy. W zasadzie notatnik, który przed wiekami należał do sądowego skryby nazwiskiem Clayton Stone, magiczny przedmiot wyniesiony ze Sklepiku z Marzeniami (kolejna udana transakcja przebiegłego Lelanda Gaunta; nietradycyjny handel wymienny), był prezentem dla przybitego ukochanego, bezowocnie walczącego o marzenia Thada McAlistera. Dziesięć lat po otrzymaniu przeklętego notatnika, życiowy wybranek Rachael, ma już na koncie niejeden światowy bestseller, a w najbliższej perspektywie gigantyczny zastrzyk gotówki od producentów filmowych. Thad nie ma najlepszych doświadczeń z branżą filmową – dotychczas na ekran przeniesiono dwa jego utwory, a zadowalającą oglądalność zyskała tyko znienawidzona przeróbka jego doskonałego utworu: ta zdecydowanie mniej wierna oryginałowi – ale ufa swemu agentowi Delowi Thomasowi, przekonanemu, że w Nowym Jorku ubiją znakomity interes. Pełna swoboda artystyczna dla adaptatorów jeszcze nieopublikowanej powieści Thada McAlistera to nic w porównaniu z wielomilionowym zyskiem, prawda? Tak czy inaczej, pisarz z Charleston, marzący o stanięciu w tym samym rzędzie, co Stephen King, poświęca dzień dla córki, by towarzyszyć Delowi przy decydującej rozmowie w sprawie adaptacji/ekranizacji „Powrotu czarownicy”. Ośmioletnia Ashley z pewnością będzie zawiedziona, bo od kiedy sięga pamięcią każdą niedzielę spędzała z uwielbianym tatusiem, ale Thad będzie miał mnóstwo czasu na wynagrodzenie pierworodnej córce tego odstępstwa od przyjętego w ich rodzinie zwyczaju. A przynajmniej tak mu się wydaje...

Okładka książki. „Forsaken”, Hampton Creek Press 2014

Skażona ziemia McAlisterów. Cuchnący zgnilizną martwy obszar wokół domu w dotychczas spokojnym zakątku Karoliny Południowej. Nagła śmierć soczyście zielonego trawnika i solidnego drzewa „strzegącego posesji” zamożnej rodziny prześladowanej przez istotę, której imienia nie wolno wymawiać. W zasadzie autor fragmentarycznie przytaczanej w „Opuszczonej” J.D. Barkera, jeszcze niewydanej książki roboczo zatytułowanej „Powrót czarownicy” (rzekoma powieść, faktyczna biografia), Thad McAlister, po prostu boi się wypowiedzieć na głos imię wiedźmy, która opętała jego myśli. I wolałby, żeby nikomu nie przychodziły do głowy porównania z czarnoksiężnikiem wymyślonym przez J.K. Rowling. Jedyne, co może łączyć Lorda Voldemorta z prześladującą go wstrętną staruchą i ponętną niewiastą, alarmująco pstrykającą paznokciami czarownicą z Zatoki Cieni, to narodziny w świecie wyobraźni. Fikcja literacka, która w przypadku Thada McAlistera niewiarygodnie wymknęła się spod kontroli? Tak się zastanawiałam, czy pisząc „Opuszczoną” J.D. Barker wspominał „Mroczną połowę” Stephena Kinga, inny przykład hipotetycznego przenikania się światów; odrobinkę podobny koszmar Thada(!) Beaumonta, innego fikcyjnego powieściopisarza, w uniwersum Kinga publikującego pod fatalnym pseudonimem George Stark. Natomiast „brudne przebudzenie” Thada McAlistera w jednym z nowojorskich hoteli, może być ukłonem w stronę „Smętarza dla zwierzaków” aka „Cmętarza zwieżąt”, według mnie najbardziej przerażającego, niesamowicie depresyjnego, dzieła Stephena Kinga. W tym miejscu wypada zaznaczyć, że pytany o najstraszniejszą powieść grozy, jaką w życiu przeczytał, J.D Barker zwykle bez namysłu „rzuca” „Egzorcystą” Williama Petera Blatty'ego, dziełem, które - w przeciwieństwie do mnie - zrobiło na nim większe wrażenie od jej legendarnej ekranizacji w reżyserii Williama Friedkina. Akcja „Opuszczonej” zawiązuje się szybko i tak też się rozwija. A szkoda, bo ta historia aż prosiła się o większe skupienie na klimacie nadnaturalnego osaczenia, o nieśpiesznie zaciskającą się kolczastą (bugenwilla) obręcz bezlitosnego stworzenia, wbrew podejrzeniom Thada, niekoniecznie zrodzonego w wyobraźni niechętnego poszukiwacza Skrzynki Ruminy. Tymczasem w jego rodzinnym gniazdku niepowstrzymanie mnożą się okrutnie śmierdzące kopczyki ziemi, za wnoszenie których w pierwszym odruchu oskarżono ośmioletnią Ashley, ulubienicę walecznego Bustera i przyjaciółkę teoretycznie wyimaginowanego Zekego. Główna podejrzana opryskliwej gosposi Carmen Perez, która po powrocie Thada ma zostać zwolniona – przy odrobinie szczęścia zastąpiona kimś, kogo polubi nie tylko Ashley, ale i Rachael, niepodzielająca entuzjastycznego stosunku męża do „wymyślonego przyjaciela” pierworodnej córki. Tradycyjny motyw horroru nadprzyrodzonego, w dalszej partii „Opuszczonej” (kluczowa informacja o jednej z głównych postaci) nakierowujący mnie na jedno konkretne dzieło, kultową opowieść zimową Stephena Kinga. Frapująco poprowadzona relacja małoletniej z niewidzialnym towarzyszem zabaw(?), ale armia intruzów to już lekka przesada. Mam tutaj na myśli „zbrojny odział”, który najpierw nasunął mi na myśl „Nie bój się ciemności” Johna Newlanda, a po dogłębnym przemyśleniu sprawy, stwierdziłam, że świątecznych hicior w reżyserii Joego Dantego też idealnie pasuje. Ale nie do opowieści o podstępnej czarownicy z zaświatów - jakoś mi się to nie wkomponowało w nieprzesadnie trzymającą w napięciu opowieść o wyrachowanej kusicielce z Tamtej Strony, stosującej metodę kija i marchewki czarnej duszy od wieków rozglądającej się za odpowiednim naczyniem. Co innego sekretny kult złożony z niezupełnie zwykłych ludzi; jeden z najsolidniejszych (obok prawdziwej historii wiedźmy, tymczasowych niewiadomych z dziennika Claytona Stone'a) budulcowych jednoznacznie groźnej atmosfery tajemniczości. Nie byłabym też sobą, gdybym nie pochwaliła takiego (perfekcyjnego) zakończenia; mocnej trutki na czytelników:)

Tyle czekałam, to nie będę zbytnio grymasić... Ale nie jest to pozycja, którą poleciłabym na początek literackiej przygody z J.D. Barkerem. Słynny powieściowy debiut tego amerykańskiego specjalisty od łączenia gatunków moim zdaniem bezpieczniej brać po „zaaplikowaniu sobie” próbki jego dalszej twórczości – najlepiej bestsellerowej trylogii z Samem Porterem, ale „W jej sercu czai się mrok” czy napisany wspólnie z Dacre Stokerem „Dracul” też mogą być większą zachętą do dalszego odkrywania jego fascynujących światów od „Opuszczonej”, szaleńczo rozpędzonego horroru o wiedźmie, która daje i odbiera. W sumie rzecz całkiem niezła, ale trudno nie zauważyć progresu w późniejszych publikacjach stwórcy nieumarłej złodziejki niewiniątek robiącej pstryk-pstryk szponami.

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz