Nowy
Jork, 2020 rok. Jordan Briggs, gospodyni kontrowersyjnego programu
typu talk show w radiu satelitarnym, w drodze do pracy zwraca na
siebie potencjalnie niepożądaną uwagę funkcjonariusza policji
nowojorskiej Cole'a Hundleya, który podąża za nią do siedziby
stacji SiriusXM znajdującej się na czterdziestym drugim piętrze
wieżowca. Niemal spóźniona prowadząca „Ostrej jazdy z Jordan
Briggs” w biegu wchodzi na antenę i tradycyjnie przypuszcza atak
nie dbając o prawo do prywatności osób fizycznych. Podczas przerwy
reklamowej nieprzebierająca w słowach popularna prezenterka radiowa
spotyka się ze swoją jedenastoletnią córką Charlotte i byłym
mężem Nickiem, który nieprzyjemnie zaskoczył ją zmianą w
harmonogramie opieki nad dzieckiem. W prywatną rozmowę Jordie
wtrąca się przedstawiciel prawa, które na jego oczach zostało
złamane przez kobietę nieprzejmującą się ewentualnymi
konsekwencjami, lekceważąco traktującą zdumionego jej tupetem
funkcjonariusza Hundleya. Zabiegana spikerka znajduje też czas na
zażartą sprzeczkę z przełożonym naciskającym na przeprowadzenie
wywiadu z czekającym na terenie rozgłośni senatorem Stanów
Zjednoczonych. Jordan woli rozmowy ze słuchaczami, ale tego
feralnego dnia wśród nich jest mężczyzna, który w makabrycznym
stylu przejmie kontrolę nad programem. Wciągnie bezlitosną gwiazdę
radiową w śmiertelną grę.
|
Okładka książki. „Gra
na antenie”, Czarna Owca 2024
|
Powieść
rekomendowana przez Lisę Gardner, bestsellerową amerykańską
powieściopisarkę specjalizującą się w thrillerach i kryminałach
oraz Richarda Chizmara, między innymi współautora (przedsięwzięcie
ze Stephenem Kingiem) literackiego cyklu The Button Box z
Gwendy Peterson. Skrzyżowanie „Szklanej pułapki” Johna
McTiernana z „Rozmowami radiowymi” Olivera Stone'a, według „The
New York Times”, jednego ze współczesnych mistrzów suspensu
Jonathana Dylana Barkera, autora chociażby przebojowej trylogii
„#4MK”, w skład której wchodzą „Czwarta małpa”, „Piąta ofiara” i „Szóste dziecko”, prequela „Draculi” Brama
Stokera napisanego wspólnie z przodkiem tej irlandzkiej ikony pióra,
Dacre Stokerem - szerszą współpracę Barker zawiązał z Jamesem
Pattersonem: dotąd ukazało się pięć ich wspólnych powieści, z
których na razie tylko jedna, „Śmierć czarnej wdowy”,
doczekała się polskiego wydania - i monumentalnego dzieła „W jej sercu czai się mrok”. Na scenie wydawniczej J.D. Barker
zadebiutował w 2014 roku, nominowanym do prestiżowej Bram Stoker
Award, horrorem „Forsaken” (pol. „Opuszczona”), w którym za
pozwoleniem Stephena Kinga początkujący pisarz wykorzystał postać
Lelanda Gaunta, demonicznego antykwariusza z kultowego „Sklepiku z
marzeniami”. W lipcu 2024 roku ogłoszono, że Barker pracuje nad
powieściowym restartem marki „Flatliners” - utwór roboczo
zatytułowany „Flatliners Resurrection” ma być oficjalną
cegiełką niewielkiej franczyzy otwartej w 1990 roku wyreżyserowanym
przez Joela Schumachera na postawie scenariusza Petera Filardiego
mrocznym obrazem w Polsce dystrybuowanym pod tytułem „Linia życia”. W 2017 roku wypuszczono luźny remake tego w gruncie
rzeczy niestarzejącego się filmu, „Linię życia” Nielsa Ardena
Opleva. J.D. Barker zapowiedział, że jego wkład do tej
artystycznej budowli będzie „oddawać hołd duchowi oryginału,
jednocześnie wkraczając na nowe, nieznane terytoria”.
„Gra
na antenie” (oryg. „A Caller's Game”) swoją światową
premierę miała w roku 2021, a pod koniec pierwszego
kwartału 2020 roku J.D. Barker zwrócił się
bezpośrednio do czytelników z przyszłości – intrygujące
posłowie do wybuchowego (dosłownie) thrillera z charakterną
protagonistką. Zwierzenia żyjącego w strachu człowieka, który w
przeciwieństwie do nas nie zna zakończenia historii o
śmiercionośnym koronawirusie. Autor „Gry na antenie” pisze:
„gdybym miał zgadywać, przeczytacie te słowa w połowie 2021
roku, może na progu jesieni. Czy zgadłem? Chciałbym wierzyć, że
w waszej epoce wirus [SARS-CoV-2] należy już do przeszłości i że
wiecie, jak to wszystko się skończyło”. Pierwsi czytelnicy
„Gry na antenie” jeszcze tego nie wiedzieli, ale do Polski
książka dotarła „z lekkim opóźnieniem” - przeszło cztery
lata po bardzo osobistym wyznaniu męża, ojca i niestety pisarza.
Niestety, bo w epoce covida bujna wyobraźnia była bardziej
przekleństwem niż błogosławieństwem: „syndrom
co-by-było-gdyby...?”. Pierwszą polskojęzyczną edycję „Gry
na antenie” J.D. Barkera – jak wszystkie poprzednie polskie
wydania powieści tego autora – przygotowała oficyna Czarna Owca.
Okładkę zaprojektował Paweł Panczakiewicz, ART.DESIGN, a
przetłumaczył Tomasz Wyżyński... książkę zadedykowaną UWAGA
SPOILER / FORSAKEN 2014 „przedwcześnie zmarłemu Thadowi
McAlisterowi” KONIEC SPOILERA. W „Grze na antenie”
podążamy za sławną (i niesławną) prezenterką radiową Jordan
Briggs oraz detektywem z nowojorskiego wydziału zabójstwu,
tymczasowo zdegradowanym, karnie przeniesionym do drogówki Cole'em
Hundleyem – reprezentanci nierównomiernie przeplatających się
rozdziałów (narracja trzecioosobowa) literatury stricte
rozrywkowej, standardowej próbki twórczości Jonathana Dylana
Barkera, który nie ma nic przeciwko identyfikowaniu go z literaturą
popcornową. W posłowiu do „Gry na antenie” przyznaje, że jego
książki są „pozbawionego głębokiego przesłania ideowego
albo moralnego”, że nie czuje się kompetentny do udzielania
rad, pouczania społeczeństwa w jakiejkolwiek dziedzinie. Stwierdza:
„wolę pozostawić te sprawy specjalistom […] Zarabiam
pieniądze na wymyślaniu bzdur. Naprawdę chcielibyście słuchać
moich rad?”. W czasach obfitości samozwańczych ekspertów od
wszystkiego ostał się więc dumny dostarczyciel prostej,
nieambitnej rozrywki.
|
Okładka książki. „A Caller's Game”, Hampton Creek Press 2021
|
„Gra
na antenie” J.D. Barkera to gotowy materiał na film akcji –
hollywoodzką superprodukcję, którą, dla odmiany, chętnie bym
obejrzała. A w roli Jordan Briggs widziałabym Evę Green.
Gospodynię popularnego radiowego talk show najpierw spotykamy w
szaleńczej drodze do pracy - „Speed: Niebezpieczna prędkość”
w wykonaniu ostrej laski rzekomo z Południa. Zuchwałe posunięcie
podkreślone ekwiwalentem środkowego palca: promiennym uśmiechem
posłanym słusznie wzburzonemu funkcjonariuszowi nowojorskiej
policji. Szczyt bezczelności, którego płazem puścić nie można.
Pościg za „zwariowaną kobietą” prowadzi zawieszonego detektywa
Cole'a Hundleya („łaps” do odwołania mający pełnić wyłącznie
obowiązki „krawężnika”, co jest prywatną zemstą porucznika
Mitcha Gaffa, za zniewagę związaną z tajemniczą Gracie) do
„szklanej pułapki nieznośnej Jordie”. Wieżowca, w którym
jeszcze przez chwilę wszystko będzie toczyć się normalnym trybem.
Także na niespokojnym czterdziestym drugim piętrze, w niepodzielnym
królestwie despotycznej prezenterki SiriusXM, prowadzącej
najbardziej dochodową audycję w tej rozgłośni radiowej, talk show
„Ostra jazda z Jordan Briggs”. To normalne, że Jordie wszystkich
bezpardonowo rozstawia po kątach, a co bardziej opornych - na
przykład bezsilnie walczącego o autorytet tak zwanego szefa - z
nieskrywaną przyjemnością traktuje swoją nietajną bronią. To
normalne, że Jordie rozkręca nagonkę na prawdziwego człowieka,
któremu dopisuje nieprawdziwą, jawnie wyssaną z palca, historię.
Myślicie, że to skandal? A czym to się różni od najwyraźniej
akceptowanego społecznie linczowania w mediach społecznościowych?
Przesłanie od wrednej Jordie: „nie oszukujcie się. O tym, co
się z Wami stanie nie zdecyduje dwunastu sędziów przysięgłych
(ani inny niezawisły sąd). Zrobią to użytkownicy Facebooka,
Twittera (poprawka: X), TikToka i Bóg jeden wie, czego
jeszcze. Media społecznościowe to nowy sędzia, ława przysięgłych
i kat. Kat dwudziestego pierwszego wieku”. Uważacie, że
udostępnianie danych telekomunikacyjnych jest poważnym naruszeniem
prywatności? A czy przypadkiem „skarżący się na naruszenia
prywatności nie publikują na Instagramie zdjęć swoich dzieci albo
tego, jak piją rano kawę?” Nie zamieszczają fotografii z
wakacji? „A potem się dziwią, że złodzieje wiedzieli, że
byli poza domem”. I żeby była jasność: to nie jest
moralitet J.D. Barkera, tylko wybranych zantagonizowanych postaci z
obfitującej w nieoczekiwane zwroty akcji „Gry na antenie”. Udane
połączenie współczesnego i klasycznego modelu dramaturgicznego.
Niemodne już sztuczki filmowe – z niedorzecznie powolnymi
zegarami na czele, czyli absurdalnie przeciągniętym odliczaniem do
Wielkiego Finału Berniego – efektywnie wplecione w supernowoczesną
intrygę kryminalną. Alfred Hitchcock + James Bond + J.D. Barker =
„Gra na antenie”. W tym równaniu nie uwzględniłam mojej
pierwszej myśli - „Mgły” Johna Carpentera – bo, wbrew
przysłowiu, nie okazała się najlepsza. Rozgłośnia radiowa to za
mało, żeby doszukiwać się tutaj jakiegokolwiek związku z kultową
ghost story „ojca” Michaela Myersa i Laurie Strode. Nie
przeczę, że Stevie Wayne, spikerka z przybrzeżnego miasteczka
Antonio Bay wykreowana przez Adrienne Barbeau, miała silną
osobowość, ale do Jordan Briggs z Nowego Jorku nie ma porównania.
Ulubiony cel niejakiego Berniego (bardziej uczeń Jigsawa z Saw
Franchise czy Clyde'a Sheltona z „Prawa zemsty” w reżyserii F.
Gary'ego Graya?), najważniejszy pionek w jego makabrycznej grze,
daje się poznać jako ekspertka w paskudnej „dziedzinie”
nieustannie zyskującej na popularności. Przygnębiająco intratny
biznes hejterski. Rozrywka dla mas w pierwszej połowie XXI wieku. W
życiu prywatnym organizatorka legalnych igrzysk śmierci stworzona
przez J.D. Barkera robi dokładnie to samo, co na antenie. Miesza z
błotem wszystkich z wyjątkiem swojej jedynej córki, Charlotte -
wygadana, też niedająca sobie w kaszę dmuchać jedenastolatka,
którą naprzykrzający się Jordie funkcjonariusz Cole
bezrefleksyjnie nazwie nieodrodną córką swojej matki. Później
dziewczynka dojdzie do wniosku, że ten stereotypowy heros z
policyjną odznaką nie jest osobą godną zaufania, bo mówi do
siebie (Charlotte wie, że u dorosłych to znak, że z głową coś
nie tak), ale na początku ich znajomości tylko grzecznie
przestrzega przed straszliwymi konsekwencjami aresztowania jej
niegrzecznej mamusi. Zapewnia pana policjanta, że „byłoby to
dla niej traumatyczne przeżycie”, bo jest „bardzo
wrażliwa z powodu młodego wieku i podatna na negatywne bodźce”.
Genialny dzieciak! A książka praktycznie nieodkładalna, co o
trzeciej nad ranem niespecjalnie mnie cieszyło:) Odradzałabym więc
wskakiwanie wieczorową/nocną porą do tej maksymalnie rozpędzonej
kolejki górskiej. A napięcie ciągle rośnie i, co najważniejsze
dla mnie, tempo nie zjada postaci - barwne towarzystwo sukcesywnie
pogłębiane, tj. rozbudowywanie portretów psychologicznych w ogniu
walki z niewidzialnym Władcą Marionetek.
Jeśli
thriller dynamiczny, to tylko taki. Jasne, że nie wszyscy się z tym
zgodzą, ale żeby się nie zgodzić trzeba przeczytać:) Szczerze
mówiąc, nie spodziewam się wielu zawiedzionych „Grą na antenie”
J.D. Barkera, tą „niemądrą, pozbawioną głębi, tanią
rozrywką”; pulpową powieścią twórcy mistrzowskiej trylogii
kryminalnej. Powieścią rozbrajająco bezpretensjonalną,
niewymądrzającą się, niemoralizującą i niepopisującą
wyszukanym słownictwem. Za to piekielnie elektryzującą!
Za
książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz