Rok
1986. Podczas pierwszej nocnej służby dwudziestodwuletni mundurowy
z Detroit Walter O'Brien, wraz ze swoim partnerem, odpowiadając na
wezwanie zirytowanej hałasami obywatelki, niespodziewanie przenosi
się na miejsce straszliwej zbrodni. W obskurnym mieszkaniu w starej
kamienicy policjanci znajdują zwłoki mężczyzny i roztrzęsioną
młodą kobietę, która przedstawia się jako Amy Archer. Z jej
zeznań wynika, że była torturowana i wykorzystywana seksualnie
przez porywacza, którego zabiła w obronie własnej. W drodze do
placówki medycznej domniemana niedoszła ofiara sadystycznego
mordercy wymyka się eskortującemu funkcjonariuszowi O'Brienowi.
Rok
1992. Walter O'Brien rozpoczyna pracę w Wydziale Zabójstw
Departamentu Policji Detroit, a jego nowym partnerem niechętnie
zostaje doświadczony detektyw Wesley Brayman. Ich pierwsza wspólna
sprawa dotyczy wielce zagadkowych, pozornie naturalnych zgonów
ludzi, których na pierwszy rzut oka nic nie łączy. Jednocześnie
O'Brien prowadzi własne dochodzenie w sprawie Amy Archer,
dziewczyny, która uciekła, a teraz najwyraźniej się odnalazła.
Teraźniejszość.
Lisa Rigby z Departamentu Policji Detroit dowodzi akcją SWAT, której
celem jest odbicie zakładników i unieszkodliwienie sprawców napadu
na niewielki klub. W sprawę zamieszany jest były policjant Walter
O'Brien, który utrzymuje, że w oblężonym obiekcie przebywa
wybitnie niebezpieczna jednostka i daje wyraźnie do zrozumienia, że
jego zespół nie zawaha się wyeliminować przypadkowych istnień,
jeśli zostanie do tego zmuszony. Przekonuje, że śmierć jednostki
jest ważniejsza od życia tłumu.
|
Okładka książki. „Śmierć czarnej wdowy”, Czarna Owca 2023
|
Pierwotnie
wydana w 2022 roku kryminalna powieść „Death of the Black Widow”
(pol. „Śmierć czarnej wdowy”) to trzeci owoc współpracy (po
niepowiązanych fabularnie „The Coast-to-Coast Murders” i „The
Noise”) dwóch poczytnych pisarzy: jednego z najlepiej
zarabiających amerykańskich autorów, obsypanego nagrodami, w tym
Literarian Award od National Book Fundation Jamesa Pattersona, twórcę
między innymi przebojowego cyklu z Alexem Crossem, który
zainteresował też filmowców (kultowy „Kolekcjoner” Gary'ego
Fledera, „W sieci pająka” Lee Tamahoriego, „Alex Cross” Roba
Cohena), oraz jego rodaka J.D. Barkera (właściwie Jonathan Dylan
Barker), finalistę Nagrody Brama Stokera 2014 (za utwór „Forsaken”,
jego powieściowy debiut), autora między innymi monumentalnej
powieści fantastycznej „W jej sercu czai się mrok” (oryg. „She
Has a Broken Thing Where Her Heart Should Be”) oraz bestsellerowej
trylogii kryminalnej #4MK, w skład której wchodzą „Czwarta małpa” (oryg. „The Fourth Monkey”), „Piąta ofiara”
(oryg. „The Fifth to Die”) i „Szóste dziecko” (oryg. „The
Sixth Wicked Child”). Pisarz, na którego największy wpływ
wywarło literackie dzieło Evana S. Connella pt. „Mrs. Bridge”
(Patterson) połączył siły z pisarzem ukształtowanym przez
twórczość Stephena Kinga, Deana Koontza, Johna Saula i Neila
Gaimanem, tym razem przy wznoszeniu zagadkowej budowli o Moby Dicku
fikcyjnego Waltera O'Briena. Na polskiej scenie wydawniczej „Śmierć
czarnej wdowy” zadebiutowała w roku 2023 w wyniku działalności
oficyny Czarna Owca. Okładkę zaprojektował Krzysztof Rychter, a
tłumaczeniem zajął się Tomasz Wyżyński.
James
Patterson w swoim artystycznym dorobku ma efekty współpracy z
takimi autorkami i autorami, jak Candice Fox, Maxine Paetro, Mark
Sullivan, Andrew Gross, Peter de Jonge, Ashwin Sanghi i Michael
Ledwidge, z kolei J.D. Barker miał przyjemność tworzyć z
Dacre Stokerem, prawnukiem nieśmiertelnego Brama Stokera. Rezultat: wampiryczna
powieść gotycka pt. „Dracul” z 2018 roku czyli prequel
„Draculi”, arcydzieła literatury światowej premierowo wydanego
w 1897 roku. Prawa do sfilmowania utworu „Dracul” zakupiła
markowa firma Paramount Pictures, a najpoważniejszym kandydatem na
reżysera jest Andy Muschietti, twórca takich horrorów, jak „Mama”
2013 i dwuczęściowa readaptacja powieści Stephena Kina: kasowy
„To” 2017 i „To: Rozdział 2” 2019. „Śmierć czarnej
wdowy” otwiera tajemnicza akcja z umownej teraźniejszości, której
kolejne, też niewielkie (pomijając ostatnią partię książki),
fragmenty będą wcinać się w solidniejszą płaszczyzną
retrospektywną. Przegląd życia Waltera O'Briena, którego po raz
pierwszy spotykamy w drugiej połowie lat 80. XX wieku.
Dwudziestodwuletni narybek policji w Detroit zostaje przechytrzony
przez, jak wszystko na to wskazuje, niedoszłą ofiarę sadystycznego
taksówkarza Alvina Schalka. Seryjnego porywacza i gwałciciela,
który w zamrażarce przechowywał ciała dwóch niezidentyfikowanych
osób. Dziewczyna, która przedstawia się jako Amy Archer
prawdopodobnie miała być następna, udało jej się jednak zadać
śmiertelny cios swemu oprawcy. Przedstawiciele organów ścigania
nie mają wątpliwości, że działała w samoobronie, co więc
skłoniło ją do ucieczki? Pierwsza zawodowa porażka Waltera
O'Briena, która sześć lat później wciąż będzie zajmować jego
myśli. Myśli świeżo upieczonego detektywa Wydziału Zabójstw
Departamentu Policji Detroit, który wreszcie znajduje punkt
zaczepienia w niedającej mu spokoju starej sprawie. Dziewczyna,
która uciekła nagle wyrasta przed oczami nietrzeźwego gliniarza.
Mógł się pomylić – przemawia za tym nie tylko to, że,
kolokwialnie mówiąc, miał mocno w czubie, ale i fakt, że już
wcześniej zdarzało mu się brać kompletnie obce kobiety za Amy
Archer. Wiedzą o tym jego wcześniejszy przełożony i dotychczasowy
partner. O obsesji na punkcie kobiety, która nadal ma status osoby
poszukiwanej przez policję. Tak stoi w papierach, a w rzeczywistości
poszukiwania zostały wstrzymane przynajmniej do czasu pojawienia się
nowym informacji. A te może dostarczyć, w swoim mniemaniu, ostatni
człowiek, którego nieuchwytna Amy nadal żywo interesuje. Ideał
kobiety Waltera O'Briena, pragnącego dowiedzieć się, dlaczego
uciekła. Pierwsze spotkanie naszego przewodnika po świecie
przedstawionym w „Śmierci czarnej wdowy” Jamesa Pattersona i
J.D. Barkera oraz początek jego kariery w wydziale zabójstw,
osobiście uznaję za najmocniejsze punkty tej literackiej przygody
kryminalnej z ewentualną domieszką nadprzyrodzonego. Prawda
oczywiście może się okazać maksymalnie przyziemna, ale tak czy
inaczej, architekci niniejszej intrygi niewątpliwie starali się
zepchnąć myśli czytelnika na paranormalne tory. Przekonać, że w
otoczeniu Waltera O'Briena działają jakieś niezwykłe siły.
Takie, jakich raczej nie wymaga się od literatury kryminalnej.
Zgaduję, że to robota J.D. Barkera, który - no przecież! - co
najmniej raz mierzył się już z podobnym (nieidentycznym) motywem.
Popędzanego przez Jamesa Pattersona? Pewna nie jestem, ale ze swoich
wcześniejszych spotkań z epicką twórczością każdego z tych
panów (zaznaczam: nie całą) wyniosłam silne podejrzenie, żeby
nie powiedzieć przeświadczenie, że większym entuzjastą takich
prędkości jest właśnie Patterson. Szaleńczy bieg, tyle dobrze -
szczęśliwie dla mnie - że po truchcie. Innymi słowy, na ostatnich
odcinkach tej czytelniczej trasy oraz w umownej teraźniejszości,
głównie walczyłam ze zniechęcaniem. Czysty chaos.
|
Okładka książki. „Death of the Black Widow”, Penguin 2022
|
Frapujące
otwarcie i nie gorsze rozwijanie tematu w pierwszych dniach pracy w
Wydziale Zabójstw Departamentu Policji Detroit
dwudziestoośmioletniego Waltera O'Briena. Błyskawiczna kariera
człowieka z potężnym bagażem doświadczeń. Smutna historia
chłopca i jego bezpowrotnie utraconego przyjaciela. Zmarnowana
młodość... i reszta życia? Najpierw tragedia rodzinna, a potem
zawodowa, może też miłosna. Człowiek czerpiący siłę, pociechę,
odwagę ze starej obroży zawsze noszonej w kieszeni – coś w
rodzaju talizmanu szczęścia – wpada w sidła niekoniecznie
naumyślnie zastawione przez najpiękniejszą istotę, jaką na tym
padole łez miał (nie)przyjemność spotkać. Niszcząca obsesja
porządnego gościa, desperacko oganiającego się od natrętnych
uczuć. Zwykłe pożądanie czy niezwykła miłość? Niewątpliwie
jest jakaś dziwna chemia między Walterem O'Brienem a Amy Archer.
Właściwie kobietą wielu imion i nazwisk, ale dla głównego
bohatera „Śmierci czarnej wdowy” Jamesa Pattersona i J.D.
Barkera ta femme fatale(?) zawsze – i w myślach, i w
słowach – będzie nazywana tak, jak przedstawiła mu się w 1986
roku. W pierwszej połowie lat 90. XX wieku Walterowi przyjdzie
pracować ze sporo starszym czarnoskórym detektywem Wesleyem
Braymanem, który już na samym początku ich współpracy wyraża
przypuszczenie, że to będzie trudna znajomość. Doświadczony
śledczy nie ukrywa, że nie uśmiecha mu się niańczenie
żółtodzioba, w dodatku tak aroganckiego, jak O'Brien. A
przynajmniej ja nie miałam wątpliwości, że Brayman wyrobił sobie
taką wstępną opinię na temat, bądź co bądź, zasłużonego
policjanta. W patrolu, ale wydział zabójstw to zupełnie inna liga.
Mówiąc wprost: Wes obawia się, że Walter w najgorszym razie nie
nadaje się na śledczego, a w najlepszym wymaga długiego szkolenia,
na przeprowadzenie którego jego nowy partner nie ma większej
ochoty. Ale zrobi, co może, bo taki dostał rozkaz, a w
przeciwieństwie do O'Briena nie ma w zwyczaju dyskutować z
szefostwem. Mężczyźni spotykają się nad martwym ciałem w
podrzędnym hotelu w Detroit. Wiedzą, że pokój wynajął
mężczyzna, który nie przekroczył jeszcze czterdziestki, ale na
miejscu zastają tylko staruszka. A konkretniej zwłoki mocno
posuniętej w latach niezidentyfikowanej postaci w ubraniu
wspomnianego klienta hotelu. Po co ta przebieranka? Siłą rzeczy
uwagę detektywów bardziej jednak zaprzątają dłonie domniemanej
ofiary zabójstwa. Brayman uważa, że palce denata zostały
odgryzione tuż po śmierci. W pokoju ich nie ma, więc pierwszy
wniosek, jaki się nasuwa to makabryczne trofeum... seryjnego
mordercy? Tak otwiera się oficjalne śledztwo detektywa O'Briena –
i rzecz jasna detektywa Braymana – a nieoficjalne to „gonienie za
błędnym ognikiem”, zawzięte podążanie śladami pięknej i
tajemniczej. Mnóstwo zbiegów okoliczności? Cudowne/przeklęte
zrządzenia losu? Faktyczne lub rzekome przypadki na wybitnie
wyboistej życiowej drodze młodego detektywa, który w pewnym sensie
będzie dojrzewał na naszych oczach. Nie, inaczej: skokowo będzie
pokonywał trasę do poniekąd znanej już przyszłości. Na bieżąco
odkrywanej przed czytelnikami podczas zamieszania związanego z pewny
klubem w Detroit. Atak terrorystyczny? Jeśli tak, to doprawdy
przewrotnie potoczyły się losy dzielnego Waltera, bo nie ma
wątpliwości, że ten schorowany mężczyzna jest częścią grupy,
już nie niewątpliwie, przestępczej. Autorzy nawet nie starają się
ukryć, że ich celem jest młoda kobieta uwięziona w budynku wraz z
przypadkowymi zakładnikami. To sporo wyjaśnia, ale jeszcze więcej
zaciemnia. Kto by się spodziewał... Przyznaję, że konstruktorom
tej przesadnie rozpędzonej kolejki górskiej ze świata wyobraźni,
udało się mnie nielicho zaskoczyć, niemniej jestem pewna, że
dałoby się wycisnąć z tego dużo, dużo więcej. Zwolnić i
pochylić się niżej nad, jak dla mnie, najbardziej obiecującą
postacią stworzoną na potrzeby tego na poły kryminalnego
piekiełka. I nie mam tutaj na myśli Waltera O'Briena. W sumie to
gatunkowy eksperyment, potencjalnie problematyczny dla głównej
grupy docelowej – niektórzy miłośnicy powieści kryminalnych
mogą być niepocieszeni, może więc bezpieczniej rekomendować to
dziełko entuzjastom nadnaturalnego horroru w literaturze (nie
czytaj: lovecraftowskiego)? Bo nawet jeśli to tylko sprytna zmyłka
autorów, niezwykła zasłona dymna dla pospolitego okrucieństwa, to
istnieje prawdopodobieństwo, że w morzu fanów mrocznej fantastyki
„Śmierć czarnej wdowy” duetu Patterson-Barker złowi więcej
miłośników niż w morzu fanów kryminałów.
Bestseller
„The New York Timesa”. Pierwsze wydane w Polsce, a trzecie w
ogóle wspólne powieściowe osiągnięcie wielkiej gwiazdy sceny
wydawniczej Jamesa Pattersona i rosnącej gwiazdy sceny wydawniczej
J.D. Barkera. Realisty i marzyciela. Specjalisty od rasowych
kryminałów/thrillerów (w swoim dorobku ma też powieści
romantyczne i pozycje non-fiction) oraz specjalisty od nieczystych,
nietradycyjnych kryminałów/thrillerów (z dodatkiem horroru science
fiction, dark fantasy; też autora pełnokrwistych powieści
grozy). Tyle pewnie wystarczy, by zachęcić entuzjastów mrocznych
zagadek beletrystycznych do sięgnięcia po „Śmierć czarnej
wdowy”, choć osobiście jakoś się do tego nie palę. Nie było
źle, ale do pełnej satysfakcji droga nadspodziewanie daleka. Wiem,
że obu panów stać na więcej – J.D. Barkera na dużo więcej –
ale to tego rodzaju przekonanie, z którym spokojnie można, a nawet
trzeba, się spierać:)
Za
książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz