Stronki na blogu

sobota, 25 listopada 2023

„Odpowiednie ciało” (2023)

 
Pacjentka szpitala psychiatrycznego ze zdiagnozowaną schizofrenią paranoidalną, doktor Elizabeth Derby, próbuje przekonać swoją lekarką prowadzącą i długoletnią przyjaciółkę Daniellę Upton, że grozi im śmiertelne niebezpieczeństwo. Na jej prośbę, Beth ponownie opowiada o młodym człowieku, studencie Uniwersytetu Miskatonic nazwiskiem Asa Waite, który pewnego dnia zjawił się w jej gabinecie psychiatrycznym z niecodziennym problemem. Chłopak wierzył, że padł ofiarą diabolicznego złodzieja ciał, natomiast doktor Derby na początku uznała, że to najbardziej fascynujący przypadek dysocjacyjnego zaburzenia osobowości w jej bogatej karierze. A niedługo potem, pchana jakąś niepojętą siłą, doprowadziła do niekoniecznie pierwszego spotkania z rzekomym ojcem swojego nowego pacjenta, aroganckim adeptem wiedzy tajemnej, ponad wszelką wątpliwość będącym źródłem lęków nieszczęsnego Asy.

Plakat filmu. „Suitable Flesh” 2023, Alliance Media Partners, Eyevox Entertainment

W latach 90. XX wieku Dennis Paoli napisał scenariusz dla swego przyjaciela Stuarta Gordona w duchu ich najowocniejszych przedsięwzięć: „Re-Animatora” (1985) i „Zza światów” (1986), kultowych adaptacji twórczości Howarda Phillipsa Lovecrafta (później spłodzili też „Dagona”, mniej znaczącą produkcję „ze stajni Samotnika z Providence”, uwolnioną w roku 2001, a wcześniej „Potwora na zamku” 1995). Warto dodać, że panowie mieli też swój wkład choćby w takie horrory, jak „Studnia i wahadło” (1991), readaptacja opowiadania Edgara Allana Poego, „Porywacze ciał” (1991), wariacja na temat „Inwazji porywaczy ciał” Jacka Finneya i „Dentysta” (1995) w reżyserii Briana Yuzny, twórcy genialnego „Towarzystwa” (1989), który kolokwialnie mówiąc, nadawał na tych samych falach, co Gordon i Paoli. Wracając do scenariusza Dennisa Paoliego z ostatniej dekady XX wieku, do niezrealizowanej adaptacji opowiadania „Coś na progu” (oryg. „The Thing on the Doorstep”) pióra Wielkiego HP. Stuartowi Gordonowi tekst mocno przypadł do gustu, ale usilne próby wdrożenia tego projektu, podejmowane przez ten duet na przełomie XX i XXI wieku, nie przyniosły pożądanych rezultatów. Tekst „kurzył się” w mieszkaniu Dennisa Paoliego do 2020 roku, kiedy to scenarzysta w bardzo smutnych okolicznościach – śmierć Stuarta Gordona – odnowił kontakt z Barbarą Crampton, zapamiętał ją jako Królową Krzyku, wspaniałą aktorką, z którą miał przyjemność nieraz pracować, a teraz miał poznać również jako producentkę. To właśnie ona „wyjęła z szuflady Paoliego” scenariusz „The Thing on the Doorstep”, później przemianowany na „Suitable Flesh” (pol. „Odpowiednie ciało”).

Jakieś piętnaście lat po pożegnaniu się Dennisa Paoliego z marzeniem o zrealizowaniu swojej wizji „Coś na progu” Howarda Phillipsa Lovecrafta - spraktykowane już swobodne podejście do dzieła ojca mitologii Cthulhu – jego opowieść trafiła na biurko Joe Lyncha, twórcy między innymi „Drogi bez powrotu 2” (2007), „Everly” (2014) - uwielbiam ten film! - oraz „Korpo” (2017). Fana twórczości Lovecrafta i jeszcze większego miłośnika szalonych produkcji Stuarta Gordona i Briana Yuzny. Oryginalny scenariusz przeznaczony dla jednego z nich i przezeń zaakceptowany - Lynch nie mógł przepuścić takiej okazji, stwierdził jednak, że materiał wymaga bardziej prowokacyjnego charakteru. A gdyby tak wymienić bohatera na bohaterkę? Hmm, taka zamiana ciał? Że też sam Paoli na to nie wpadł. W sumie łatwo to wytłumaczyć, a w każdym razie scenarzysta „Odpowiedniego ciała” w swoich publicznych wypowiedziach dawał do zrozumienia, że wpadł w starą, niedobrą pułapkę. Zamknął się w tej jednej fabularnej budowli, a lata przyzwyczajeń uległy pod naporem świeżego spojrzenia Joe Lyncha. Co bynajmniej nie zmartwiło Dennisa Paoliego, jego zdaniem scenariusz tylko zyskał na tej nowej relacji. Główne zdjęcia do „Odpowiedniego ciała” ruszyły w maju 2022 roku w mieście Jackson, stolicy stanu Missisipi, pod producenckim szyldem Alliance Media Partners, reprezentowanym przez Barbarę Crampton, która też dołączyła do obsady aktorskiej. Światowa premiera obrazu nazywanego „duchowym następcą horrorów Stuarta Gordona z lat 80. XX wieku” miała miejsce w czerwcu 2023 roku na Tribeca Film Festival, w tym samym miesiącu amerykańskie firmy RLJE Film i Shudder kupiły prawa do szerokiej dystrybucji, którą uroczyście otwarto w październiku tego samego roku na internetowej platformie tej drugiej. Pomny nieprzekonujących opowieści o dwudziestoparoletnich ludziach sukcesu, Joe Lynch uparł się przy wyborze starszej aktorki (dolna granica wieku: czterdzieści lat) do roli doktor Elizabeth Derby. Kandydatek nie brakowało – nie tylko w wymaganym przez niego wieku – ale Lynch nie wypatrzył wśród nich swojej wymarzonej pani Derby. Sytuację uratowała Barbara Crampton, która zwróciła uwagę na Heather Graham (m.in. „Krzyk 2” Wesa Cravena, „Z piekła rodem” Alberta i Allena Hughesów, „Rogi” Alexandre'a Aja i „The Dollanganger Saga”, telewizyjne ekranizacje najpoczytniejszych powieści V.C. Andrews). Aktorka co prawda nie brała udziału w przesłuchaniach do „Odpowiedniego ciała”, ale „jeśli góra nie chce przyjść do Mahometa...”. Graham nie potrzebowała czasu do namysłu – Lynch i Crampton przyszli do niej z ofertą, a jakieś piętnaście minut później usłyszeli: „to kiedy kręcimy?”. Campowy horror o potencjalnym seryjnym porywaczu ciał. Szajbniętą adaptację „Coś na progu” HP Lovecrafta, wywołanie ducha szalonych lat 80. XX wieku, kuriozalny list miłosny do zabawnych paskud. Makabreska à la „Re-Animator” Stuarta Gordona? Chciałabym, ale tak daleko twórcy „Odpowiedniego ciała” się nie posunęli. Może dlatego, że to miał być bardziej film Joe Lyncha niż Stuarta Gordona, niż duchowa spuścizna Stuarta Gordona. Natchniony jego bezcennymi pracami, ale utrzymany w rytmie serca twórcy uroczo niepoważnej „Everly”. To Lynch wymyślił nowe imię („Suitable Flesh”) dla małej paskudy Dennisa Paoliego, nadał inny tytuł jego „zakurzonemu scenariuszowi” już po wzbogaceniu fabuły o pomysły własne.

Materiał promocyjny. „Suitable Flesh” 2023, Alliance Media Partners, Eyevox Entertainment

Opowieść pacjentki szpitala psychiatrycznego. Spowiedź obliczona na zmuszenie lekarki prowadzącej do unicestwienia mrocznej obecności. Doktor Elizabeth Derby (intrygująca kreacja Heather Graham) twierdzi, że jakiś potwór tu nadchodzi, ale jej najlepsza przyjaciółka doktor Daniella Upton (niezawodna Barbara Crampton) obawia się, że to teoria poważnie chorego umysłu. Najdłuższa - środkowa - partia „Odpowiedniego ciała” Joe Lyncha to coś w rodzaju wędrówki po niedawno zapisanych wspomnieniach doktor Derby. Retrospekcje ubrane w formę opowieści jeszcze niedawno cenionej specjalistki od chorób psychicznych. Psychiatry, która podbiła rynek wydawniczy. Właścicielki pachnącego forsą, a przy tym zastanawiająco zimnego, odpychająco sterylnego, prywatnego gabinetu, w którym prowadzi sesje z wykorzystaniem hipnozy. Znudzonej żony jurnego Edwarda (przyzwoity występ Johnathona Schaecha), z którym dzieli prawdziwą willę w spokojnym zakątku nawiedzonego miasta. Nawiedzonego przez wybitnie pazerną duszę. Coś na progu gabinetu doktor Derby. Asa Waite, struchlały student uczelni Lovecrafta, legendarnego Uniwersytetu Miskatonic, sympatyczna twarz, która na naszych oczach, jakimś magicznym sposobem, nabierze zabójczo ostrych rysów. Śmiem twierdzić, że Judah Lewis (m.in. „Opiekunka” 2017 i „Opiekunka: Demoniczna królowa” McG, „Lato 84” François Simarda, Anouk Whissell i Yoann-Karla Whissella, „Widzę cię” Adama Randalla) przyćmił resztę obsady. Prawdziwa mieszanka wybuchowa. Osobowość wieloraka jako jeden ze zgniłych owoców „Necronomiconu” szalonego Araba (tak, wiem, to niepoprawne politycznie) Abdula Alhazreda. Albo doktorka traci zmysły, a my wraz z nią:) Fascynujący trójką psychoseksualny, lovecraftowskie niebezpieczne związki, patologia do sześcianu posadzona na sprawdzonym w kinie fundamencie. Filmowy szał zamiany ciał. Szybka operacja zmiany płci w nostalgicznej krainie Joe Lyncha. Charakterystycznie wyblakłym (przygaszone barwy, które mnie bardziej pachniały latami 70. XX wieku, aniżeli okresem, do którego odwoływali się twórcy rzeczonego dziełka), jakby otulonym lekką mgiełką świecie przedstawionym w „Odpowiednim ciele”. Dziwadełku, które zaabsorbowało językową esencję Lovecrafta. Gadatliwość w stylu klasycznym, rozwlekłe i ździebko patetyczne wypowiedzi poszczególnych postaci to celowe niedokładne naśladownictwo Samotnika z Providence. Z kolei dzielenie obrazu niewątpliwie zostało podpatrzone u Briana De Palmy, artystycznego spadkobiercę Alfreda Hitchcocka, który zawsze imponował Lynchowi tworzeniem czegoś absolutnie swojego z cudzesów. Żelazny przykład: „W przebraniu mordercy” (1980), film nie tyle wielokrotnie oglądany przez reżysera „Odpowiedniego ciała”, ile wielokrotnie analizowany – z notatnikiem w ręku! Jest i split diopter oraz oldschoolowe zbliżeniowe kółeczka, których głównym zadaniem jest... traktowanie widzów jak idiotów:) Wycinamy, żeby ci nie umknęło. I upewniamy się, że widzisz, czekamy. Magia starego kina, rozbrajająca naiwność z premedytacją wdrukowana w gehennę kobiety współczesnej. Dowód A: smartfon, bezceremonialnie potraktowany przez współlokatora bestii. W staroświecko urządzonym domostwie nie na wzgórzu, gdzie nader obficie poleje się krew. Zamierzenie groteskowa rzeź, która chyba zbyt wiele mi obiecała. Narobiła nadziei na naprawdę ostrą jazdę na koniec, ale najlepsze nastąpiło tuż przed ostatnim „rozdziałem”. Rozgorączkowane „rzucanie mięsem”, oszałamiający montaż w finale umownej relacji doktor Elizabeth Derby. Przebudzenie seksualne w mackach Cthulhu, zmysłowa przygoda zaszczutej kobiety sukcesu. Wciągnięta w nadnaturalne bagienko wyczarowane przez (nie)typowego lovecraftowskiego burzyciela. Tajemniczą istotę zmieniającą ciała jak zwykli śmiertelnicy skarpetki. Zakładając, że wstępna diagnoza doktor Danielli Upton okaże się błędna. Bo w nieodległej przyszłości niegodna zaufania, prawie na pewno pogubionej przewodniczki po nietwardej rzeczywistości „Odpowiedniego ciała”, zostanie odizolowana od społeczeństwa, umieszczona w pokoju z miękkimi ścianami w rozległym kompleksie Miskatonic, a jej najlepsza przyjaciółka orzeknie, że to schizofrenia paranoidalna. Wątpliwości.... których nie miałam. Myślę, że skorzystanie z tego wyświechtanego zabiegu paradoksalnie ożywiłoby tę rozlazłą bestię. Niemrawy drugi „akt”. Niezaangażowane emocjonalnie, suche niby sprawozdanie kobiety osadzonej w tak zwanym domu bez klamek. Ospałość gwałtownie (niepłynnie) odganiana wzmożoną aktywnością, która równie nagle się wypala. Dziwnie się czułam na tych nierównościach, jak mniemam zaplanowanych rytmicznych wertepach Joe Lyncha i Dennisa Paoliego. Klawo, beznadziejnie, pysznie, nijako – istna sinusoida, w dodatku najpewniej zaplanowana. Podły diabelski młyn. Obłąkana atrakcja, na której jaźń mi się rozdwoiła.

Stare szlagiery w nowej aranżacji. Jarmarczny horror Joe Lyncha, sukcesora scenariusza podarowanego Stuartowi Gordonowi przez jego zaufanego współpracownika i oddanego przyjaciela Dennisa Paoliego. Scenariusza, który oszukał przeznaczenie. „Odpowiednie ciało” to bardzo luźna adaptacja niestarzejącego się opowiadania „Coś na progu” Howarda Phillipsa Lovecrafta i zarazem pomnik dla campowych filmów grozy z lat 80. XX wieku. „Re-Animator” Stuarta Gordona na środkach uspokajających, wyjątkowy dodatek do „Necronomiconu” albo zwyczajnie niezwyczajna ciekawostka spoza czasu i przestrzeni. Byczo i do luftu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz