W
październiku 1987 roku w miasteczku Vernon niezidentyfikowany
sprawca zadał szesnaście śmiertelnych ciosów nożem trzem
szesnastoletnim dziewczynom, przez co zyskał sobie przydomek Zabójcy
Słodkich Szesnastek. W Halloween 2023 roku zamaskowany osobnik
uderza ponownie, tym samym spełniając swoją mroczną
przepowiednię, która ciążyła na całym dorosłym życiu Pam
Hughes, nadopiekuńczej matki nastoletniej Jamie, przyjaźniącej się
z młodą konstruktorką wehikułu czasu Amelią Creston. Maszyna
wymaga jeszcze paru poprawek, ale splot wydarzeń sprawia, że Jamie
przedwcześnie przenosi się do czasów licealnych swoich rodziców,
do feralnego października w szalonych latach 80. Dziewczyna spróbuje
udaremnić diaboliczny plan człowieka, którego zna jako Zabójcę
Słodkich Szesnastek. Tajemniczej jednostki, która niebawem
rozpocznie polowanie na tak zwaną Bandę Molly, gdzie pozycję
liderki zajmuje matka Jamie.
|
Plakat filmu © Amazon Prime Video. „Totally
Killer” 2023, Blumhouse Television, Divide/Conquer
|
Połączenie
slashera i czarnej komedii spod szyldu Blumhouse Television.
Historia wymyślona przez twórcę „The Clearing” z 2020 roku
Davida Matalona i Sashę Perl-Raver, a nad scenariuszem pracowała
też Jen D'Angelo. Reżyserii podjęła się Nahnatchka Khan,
sympatyzująca z kinem grozy (jej ulubionym horrorem jest „Obecność”
Jamesa Wana, ale szczególne miejsce w jej sercu zajmują też
„Egzorcysta” Williama Friedkina – pierwszy horror, który ją
przeraził - i „The Ring” Hideo Nakaty lub Gore Verbinskiego –
pierwszy horror, który olśnił ją rzemiosłem, pokazał jak
wielkie możliwości daje artystom ta niezwykle pojemna szufladka
gatunkowa), dotąd jednak realizująca się w innych zakątkach
filmowych (kojarzona głównie z czystymi komediami i komediami
romantycznymi). „Zatrzymać morderstwo” (oryg. „Totally
Killer”) zapowiadano jako spotkanie „Powrotu do przyszłości”
Roberta Zemeckisa z „Krzykiem” Wesa Cravena, ale fanom horroru
nie umknęły też podobieństwa do „The Final Girls” (pol.
„Dziewczyny śmierci”) Todda Straussa-Schulsona, który w reakcji
na to filmowego wydarzenie w przestrzeń publiczną rzucił
(retoryczne?) pytanie: „Haven't I made this before?”.
Kręcony od maja do czerwca 2022 roku (główne zdjęcia) w Vancouver
w kanadyjskiej prowincji Kolumbia Brytyjska, „Totally Killer”
światową premierę zaliczył we wrześniu 2023 roku na Fantastic
Fest w swoich rodzimych Stanach Zjednoczonych, a regularną –
internetową – dystrybucję rozkręcił Amazon Prime Video:
uwolnienie w pierwszym tygodniu października 2023.
Zakręcona
siekanina w tonacji „Pięknej i rzeźnika” oraz „Śmierć nadejdzie dziś” Christophera Landona – notabene produkcje
również wyprodukowane przez Jasona Bluma, w ramach działalności
jego biznesowej marki Blumhouse Productions/Television – jawnie
flirtujący z „Powrotem do przyszłości Roberta Zemeckisa,
„Krzykiem” Wesa Cravena, „Halloween” Johna Carpentera i już
bardziej subtelnie kłaniający się między innymi takim obrazom jak
„Skanerzy” Davida Cronenberga, „Re-Animator” Stuarta Gordona,
na podstawie utworu Howarda Phillipsa Lovecrafta, „Avengers: Koniec
gry” Anthony'ego i Joe Russo, „Łowca androidów” Ridleya
Scotta i oczywiście „RoboCop” Paula Verhoevena. I rzeczywiście
wykazujący fabularne podobieństwa do „The Final Girls” Todda
Straussa-Schulsona. Dla jednych dyskwalifikujące niniejsze widowisko
powstałe pod artystyczną dyrekcją Nahnatchki Kahn, a dla innych
stanowiące dodatkową wartość tego dziełka. Nigdy dość
przenosin do złotej ery kina slash. Nigdy dość
dekonstrukcji mojego ulubionego podgatunku horroru. Imienniczka
odtwórczyni jednej z najsłynniejszych final girl w historii
kina, aktorki, która na trwałe zapisała się w annałach gatunku,
trafiając do szacownego grona Królowych Krzyku, Jamie Hughes,
podobnie jak główna bohaterka błyskotliwego pastiszu
Straussa-Schulsona, w fantastycznych okolicznościach spotyka własną
– przyszłą – matkę. Starcie z zamaskowanym mordercą w
zdumiewającym towarzystwie. Niebywała szansa na odwrócenie
przeznaczenia. Dziewczyna, której imię jest wróżbą (Laurie
Strode) i hołdem (Jamie Lee Curtis), jeśli o mnie chodzi,
najczęściej przywoływała wspomnienia Tree Gelbman ze „Śmierć
nadejdzie dziś” i „Śmierć nadejdzie dziś 2” Christophera
Landona. Kiernan Shipka (m.in. „Zło we mnie” Oza Perkinsa,
„Cisza” Johna R. Leonettiego, filmowa adaptacja powieści Tima
Lebbona w Polsce wydanej pt. „Milczenie”, „The Dollanganger
Saga”, telewizyjne przeniesienie kultowego powieściowego cyklu
Virginii C. Andrews) co prawda tym występem nie podbiła mojego
serca w takim stopniu jak Jessica Roth w pętli czasu, niemniej nie
ukrywam, że z radością przyjęłam ten kojarzący się warsztat.
Tylko warsztat, bo odnotowałam tutaj duże różnice charakterów.
Innymi słowy, w żadnym razie nie miałam wrażenia, że Jamie
Hughes „ukradła osobowość” Tree Gelbman. Czołową
przewodniczkę po świecie przedstawionym w „Zatrzymać morderstwo”
Nahnatchki Kahn, też można uznać za podręcznikową
przedstawicielkę pokolenia Z, ewentualnie przejaskrawiony „produkt
swoich czasów”. Zderzenie kulturowe – ogromne zmiany jakie
zaszły w Stanach Zjednoczonych (i nie tylko) w niedługim czasie. Z
perspektywy Jamie jej rodzice dorastali jakby w egzotycznej krainie,
kompletnie obcym dla niej kraju. Państwie lekkoduchów,
niezważających na uczucia innych. Tak zwana mowa nienawiści w
soczyście kolorowym roku 1987 „jeszcze nie została
zdiagnozowana”, trudno więc oczekiwać, że rasistowskie,
homofobiczne i ksenofobiczne teksty spotkają się tutaj z
potępieniem godnym epoki Jamie. Podróżniczka w czasie niby była
na to przygotowana, ale w obliczu tak rażących odstępstw od
etykiety, jaką jej od najmłodszych lat wpajano... Nie, nie potrafi
przechodzić obojętnie obok takiej niepoprawności politycznej.
Wyprawa do przeszłości to jedno, ale tak naprawdę świat Jamie
porządnie przekrzywia się dopiero przy bliższym poznaniu
tutejszych - ówczesnych - zwyczajów.
|
Plakat filmu. „Totally
Killer” 2023, Blumhouse Television, Divide/Conquer |
W
niewielkiej amerykańskiej miejscowości North Vernon przed
trzydziestoma sześcioma laty doszło do rzezi szesnastek. W ciągu
zaledwie paru dni życie straciły trzy uczennice miejscowego liceum,
członkinie tak zwanej Bandy Molly: Tiffany Clark (przykuwająca
uwagę Liana Liberato, między innymi z „Anatomii strachu” Joela
Schumachera, „Haunt” Maca Cartera, „Domu na plaży” Jeffreya
A. Browna i „Krzyku VI” Matta Bettinelliego-Olpina i Tylera
Gilletta), Marisa Song (niecharakterna postać Stephi Chin-Salvo)
oraz Heather Hernandez (też niczym niewyróżniająca się rola Anny
Diaz). W ekipie „Totally Killer” panowało przekonanie, że
jednym z najważniejszych elementów slashera jest maska
zabójcy, rzecz została więc należycie przedyskutowana, a
powszechną akceptację zdobył wizerunek przystojnego blondyna –
swoiste skrzyżowanie Maxa Headrooma z Billym Idolem. Jamie po raz
pierwszy spotykamy w halloweenowy wieczór roku 2023 i poznajemy jako
jedyne dziecko Pam i Blake'a Hughesów (przyzwoite kreacje Julie
Bowen oraz, że się tak wyrażę, starego znajomego” długoletnich
fanów gatunku Lochlyna Munro), zmęczone paranoją matki. Tak
naprawdę to uzasadnioną wzmożoną ostrożnością,
zapobiegliwością final girl. Bo Pam najprawdopodobniej też
miała zginąć w 1987 roku, a w każdym razie ona przez wszystkie te
lata trwała w przekonaniu, że została wciągnięta na listę
śmierci Zabójcy Słodkich Szesnastek, który z jakiegoś sobie
tylko znanego powodu nie dokończył dzieła zniszczenia. Matka
Jamie, podobnie jak Jamie Lee Curtis w „Halloween” Davida Gordona
Greena, poczyniła odpowiednie przygotowania na wypadek powrotu
mordercy jej przyjaciółek. Co ważniejsze, przygotowała też swoją
córkę, najlepszą przyjaciółkę Amelii Creston (bezbłędne
wykonanie Kelcey Mawemy), równolatki kontynuującej młodzieńczy
projekt swojej genialnej rodzicielki. Szesnastoletnia Lauren Creston
(trzymająca poziom filmowej córki, Troy Leigh-Anne Johnson),
naturalną koleją rzeczy, wyrośnie na największą sojuszniczkę
Jamie, nie tyle w walce z cudnie zagadkowym mordercą, ile w
zrozumiałym pragnieniu powrotu do swojej epoki. Ale to potem,
charyzmatyczna protagonistka „Zatrzymać morderstwo” Nahnatchki
Kahn ani myśli wsiąść do wehikułu Lauren przed powstrzymaniem
największej atrakcji Vernon, w którym się wychowała. Typowa
gwiazda w Stanach Zjednoczonych – seryjny morderca, któremu
smaczku dodaje tajemna tożsamość. W każdym razie w czasach Jamie
odrażająca działalność Zabójcy Słodkich Szesnastek to intratny
biznes, zwłaszcza dla miejscowego influencera, twórcy popularnego
podcastu i organizatora wycieczek krwawym szlakiem z 1987 roku. Syna
lokalnego dziennikarza, w odróżnieniu od organów ścigania,
nieustającego w wysiłkach, by odkryć tożsamość autentycznego
mordercy i zarazem antybohatera urban legends. Pewnie nie
zaszkodziłoby odważniej wystylizować większą część tego
dziełka, zadbać o bardziej retro oprawę dla tej rozczulająco
swobodnej, nienapuszonej opowieści o Zetce w karygodnych latach 80.
Gdzie chyba nikt nie słyszał o ochronie danych, urzędniczej
weryfikacji i w ogóle całej tej biurokratycznej machinie z
nieodległej przyszłości. Jak można być aż tak nieostrożnym?
Jamie w głowie się to nie może pomieścić, większy szok przeżywa
jednak na pierwszych zajęciach w Vernon High School 1987. Gra w dwa
ognie? Wolne żarty; przecież to bezczelna przemoc fizyczna w
amerykańskiej oświacie. I jeszcze to bezceremonialne podejście do
uczniów w żałobie. Gdzie wsparcie psychologiczne? Gdzie nauka
samoobrony? Taka tragedia, a grono pedagogiczne okazuje takie
lekceważenie dla uczuć nieletnich? Skandal! Niektórzy mogą jednak
uznać, że to my żyjemy w absurdalnych czasach. Wbrew pozorom
gorzej przygotowanych na przeróżne zagrożenia tego świata, mniej
odpornych na wszelkie wstrząsy, jakie niesie życie. Epoka
wydelikacona kontra epoka znieczulona. Bo zdaniem Jamie ludziom
żyjącym w tych dla niej oburzająco nienormalnych czasach,
stanowczo brakowało empatii. Brak połączenia z emocjami, które
Jamie nadludzkim wysiłkiem spróbuje przywrócić. W idealnej
scenerii dla slasherowego rzeźnika. To ten moment, w którym
według mnie najmocniej powiało „The Final Girls” Todda
Straussa-Schulsona. Jakbym z umownej rzeczywistości przeniosła się
do niskobudżetowej produkcji o grupie przyjaciół na odludziu. Film
w filmie – pasjonujące odklejenie od tutejszych lat 80. i
przyklejenie do standardowego slasherka z tamtego okresu. Z
dziewczyną wybornie niedopasowaną. Znającą przyszłość i mającą
wątpliwą przyjemność na nowo poznać ludzi, którzy dopiero
sprowadzą ją na ten świat. O ile za bardzo nie namiesza „ten
żeński odpowiednik” Marty'ego McFlya, fałszywa medium.
Nastoletni Pam Miller i Blake Hughes (doskonała Olivia Holt i taki
sobie Charlie Gillespie) nieświadomie pokazują swojej córce
brzydsze oblicza. Wiadomo, hormony szalały i tak dalej, ale żeby aż
tak różnili się od ludzi, którzy wychowali tę odważną młodą
damę? Damę, która w przeciwieństwie do nich najpierw myśli, a
potem mówi i przede wszystkim ma jakieś uczucia. Toż to jacyś
sadyści! A w najlepszym razie ludzie obdarzeni specyficznym, dla
Jamie nieakceptowalnym, poczuciem humoru. W swoim mniemaniu
uczniowska elita, jakże by inaczej, chadzająca na obciachowe
domówki i nieprzepuszczająca żadnej okazji by dokopać bliźniemu.
Szarże nieupiornie zamaskowanego zabójcy robią wrażenie (a
przynajmniej scena z łóżkiem wodnym – nie chcę tego nazywać
czystym artyzmem, ale prawdę mówiąc tak mi to wyglądało),
najmocniej jednak wkręciłam się w te niezwykłe relacje
międzypokoleniowe. Spektakularne zderzenie mentalności.
Zabawny
meta slasher w rytmie disco. Mocne drinki, żenująco słabe
zioło, przygodny seks niesmaczne żarty, porażająca głupota i
uderzająca paranoja. Ekstremalna niefrasobliwość Pokolenia X i Y
oraz ekstremalna przezorność Pokolenia Z. Mieszanka rozrywkowa:)
Powrót do przeszłości Nahnatchki Khan, reżyserki pracującej na
solidnym scenariuszu Davida Matalona, Sashy Perl-Raver i Jen
D'Angelo. „Zatrzymać morderstwo” w „zbzikowanym Woodsboro”.
Oszukać przeznaczenie w stylistyce „Śmierć nadejdzie dziś”
Christophera Landona i „The Final Girls” Todda
Straussa-Schulsona. Pyszny pastisz kina (pod)gatunkowego. Wehikułem
czasu w niezbyt krwistą i nietwardą, fantazyjnie płynną konwencję
slash. Było nad wyraz miło.
Obowiązkowa lektura do przeczytania. Muszę się w nią zaopatrzyć na Krakowskich Targach Książki w tym roku.
OdpowiedzUsuń