Stronki na blogu

czwartek, 24 października 2024

„Nie oddalaj się” (2024)

 
June mieszka w drewnianej chacie w głębi lasu ze swoimi synami, Nolanem i Samuelem, których wychowuje w przekonaniu, że świat został opanowany przez Zło, a oni najprawdopodobniej są ostatnimi ludźmi na Ziemi. Najbezpieczniejsi są w domu, muszą jednak zdobywać pożywienie, a mama jest pewna, że Zło nie dosięgnie ich na zewnątrz, dopóki są przywiązani liną do magicznie zabezpieczonej chaty. Chłopcy śmiertelnego wroga ich rodziny znają wyłącznie z opowieści rodzicielki, której Zło ukazuje się pod różnymi postaciami. Wierzyli, że mama robi wszystko, co w jej mocy, by ochronić ich przed nadnaturalną siłą panoszącą się po świecie, ale po wypadku na polowaniu Nolana ogarnia zwątpienie. Dopuszcza do siebie możliwość, że wraz z bratem został wciągnięty w szaleństwo matki. Samuel nadal jest bezwzględnie posłusznym synem, ale June traci autorytet w oczach drugiego syna. Gotowego zaryzykować wszystko, by udowodnić mamie, że Zło istnieje tylko w jej głowie.

Plakat filmu. „Never Let Go” 2024, 21 Laps Entertainment, Canadian Film or Video Production Tax Credit (CPTC), France Films Tv

Alexandre Aja (właściwie Alexandre Jouan-Arcady), francuski reżyser, scenarzysta i producent, któremu międzynarodową sławę przyniósł kontrowersyjny (domniemany częściowy plagiat powieści „Intensywność” Deana Koontza) slasher z 2003 roku pt. „Haute Tension” aka „Switchblade Romance” (pol. „Blady strach”), a swoją pozycję ugruntował udanym remakiem kultowego survival horroru „Wzgórza mają oczy” w reżyserii Wesa Cravena (zrimejkował też południowokoreański horror nadprzyrodzony, „Lustro” Sunga-Ho Kima i słynny animal attack Joe Dantego, „Piranię” z 1978 roku, przeniósł na ekran „Rogi” Joe Hilla i „Dziewiąte życie Louisa Draksa” Liz Jensen, wrócił do nurtu animal attack „Pełzającą śmiercią” uwolnioną w 2019 roku, a następnie pochwalił się thrillerem science fiction pt. „Tlen”), w maju 2022 roku został oficjalnie przedstawiony jako reżyser horroru napisanego przez KC Coughlina i Ryana Grassby'ego, scenarzystów między innymi „Królewskiego przypływu” Christiana Sparkesa i realizowanego pod szyldem 21 Laps Entertainment. Aja zastąpił zdobywcę trzech nagród Grammy Marka Romaneka, którego udział (później wycofany) w rzeczonym projekcie wstępnie zatytułowanym „Mother Land” ujawniono już w kwietniu 2021 roku. Film kręcono od 17 kwietnia do 2 czerwca 2023 roku w Vancouver w kanadyjskiej prowincji Kolumbia Brytyjska, w tym samym lesie, w którym powstało część zdjęć do „Rogów” Alexandre'a Aja. Budżet produkcji oszacowano na dwadzieścia milionów dolarów. Tytuł zmieniono na „Never Let Go” (pol. „Nie oddalaj się”), a przedtem (już w 2022 roku) główny dystrybutor filmu, Lionsgate Films, prawa do jego rozpowszechniania na arenie międzynarodowej sprzedał wielu firmom na Festiwalu Filmowym w Cannes. Światowa premiera „Never Let Go” odbyła się 16 września 2024 w kinie Regal Times Square w Nowym Jorku, a trzy dni później obraz zaprezentowano na Fantastic Fest w Austin w stanie Teksas; dystrybucja kinowa między innymi w rodzimych krajach produkcji (Stany Zjednoczone, Kanada i Francja) ruszyła następnego dnia. Polskim dystrybutorem filmu jest Monolith Films.

Do fikcyjnej historii rodziny uwięzionej w lesie, do scenariusza KC Coughlina i Ryana Grassby'ego, twórcę „Bladego strachu” przyciągnęły nieoczywiste związki (niepokój zostaje na dłużej) z takimi uwielbianymi przez niego dziełami, jak „Kobieta-diabeł” Kaneto Shindô, „Lśnienie” Stanleya Kubricka i „Inni” Alejandro Amenábary. Już podczas pierwszego czytania dostrzegł w tym idealny materiał na mroczną baśń – może nawet zwietrzył okazję do udania się w sentymentalną podróż: szlakiem „Rogów” (2013) – i choć nie umknęły mu spore podobieństwa do „Cichego miejsca” Johna Krasinskiego i „Nie otwieraj oczu” Susanne Bier, ekranizacji debiutanckiej powieści Josha Malermana, wierzył, że to będzie coś wyjątkowego, jedynego w swoim rodzaju. W tej wierze umocniło go pierwsze spotkanie z doświadczoną aktorką, która miała wcielić się w postać June. Zdobywczyni Oscara za pierwszoplanową rolę żeńską w dramacie „Czekając na wyrok” Marca Forstera, którą fani kina grozy mogą bardziej kojarzyć z „Gothiką” Mathieu Kassovitza, „Ktoś całkiem obcy” Jamesa Foleya i „Połączenie” Brada Andersona, Halle Berry, przedstawiła warunek współpracy, który uradował reżysera. Życzenie o zachowaniu złożoności jej postaci, nieuczynieniu jej sympatyczniejszą, a wręcz pozwoleniu aktorce na pójście krok dalej w uwypuklaniu kontrastów matki święcie przekonanej, że żyje w postapokaliptycznym świecie. Alexandre Aja identycznie zapatrywał się na tę wątpliwą bohaterkę (antybohaterka?), a jak wiadomo wspólna wizja to już połowa sukcesu:) Tak czy inaczej, reżyser „Nie oddalaj się” z podziwem przyglądał się pracy Halle Berry w kanadyjskim lesie, w którym specjalnie na potrzeby produkcji postawiono prawdziwą (nie atrapę) drewnianą chatkę. Mały, lichy domek u mnie wzmagający skojarzenia z „Martwym złem” Sama Raimiego, zrodzone na widok upiornej istoty w pierwszym rozdziale „Nie oddalaj się” (wyraźny podział; z planszami tytułowymi) przypuszczającej atak na synów apodyktycznej matki. Mam jednak powód przypuszczać (trochę ryzykowna lektura na dobranoc), że autorom chodziła raczej po głowie moja ulubiona baśń braci Grimm o rodzeństwie porzuconym w lesie, w którym grasuje kanibalistyczna czarownica. Wcześniej chata była własnością dziadków June, która przed apokalipsą, naturalnie, bardzo niechętnie spędzała czas w tych klaustrofobicznych i dość obskurnych, jak na współczesne standardy hollywoodzkie, wnętrzach, ale swoich synów wychowuje w przeświadczeniu, że to jedyne bezpieczne schronienie w Nowym Świecie. Tajemniczy wróg nazywany po prostu „The Evil” - zwykle ukazujący się jej pod różnymi, boleśnie znajomymi postaciami (nieżyjący bliscy), z których najatrakcyjniej (przynajmniej dla przeciętnego fana horrorów) prezentuje się staruszka „plująca” krwią – z jakiegoś magicznego powodu nie może wejść na skromną posesję podobno ostatnich przedstawicieli gatunku ludzkiego. A niezawodnym zabezpieczeniem przed Złem poza domem są grube liny symbolizujące więzi rodzinne.

Plakat filmu. „Never Let Go” 2024, 21 Laps Entertainment, Canadian Film or Video Production Tax Credit (CPTC), France Films Tv

Nie oddalaj się” Alexandre'a Aja otwiera oniryczna scenka z pomysłowym wykorzystaniem (montaż) techniki jolt scare, niemniej nie uznałam tego za dobrą wróżbę, bo nie jestem miłośniczką „zabawy w buu!”. Poza tym trochę przejadły mi się postapokaliptyczne historie à la „Ciche miejsce” Johna Krasinskiego (tj. w wielu przypadkach powstałe na fali popularności tego slow burn horror sf), przed czym ostrzegały mnie już szczątkowe opisy fabuły „Nie oddalaj się” krążące w Sieci. Podchodziłam więc do tej pozycji jak do przysłowiowego jeża... i to się opłaciło. Pozytywnie zaskoczyła mnie ta propozycja Alexandre'a Aja – nie wbiła w fotel ani nic w tym rodzaju, ale mocno zaangażowałam się w losy małej rodziny z wielkiego lasu. Perfekcyjnie odegranych bliźniaków Nolana i Samuela (odpowiednio Percy Daggs IV i Anthony B. Jenkins, który w tym samym roku pokazał się w jeszcze jednej „opowieści z dreszczykiem”: „Wybawieniu” Lee Danielsa) i budzącej ambiwalentne uczucia June (zjawiskowa kreacja Halle Berry). Ekstremalny wymiar macierzyńskiej miłości. Naturalna potrzeba chronienia własnego potomstwa wypaczona przez chorobę? Rozbuchany instynkt samozachowawczy, chorobliwa troskliwość. Matka despotyczna jak Margaret White (zamykanie chłopców w ciemnicy przypomniało mi ciasne pomieszczenie, w którym fanatyczka religijna z „Carrie” Stephena Kinga na długie godziny zamykała „swoją skalaną grzechem” córkę), niemniej w przeciwieństwie do tamtej, niewątpliwie kochająca. June wszystko, co robi, robi z myślą o synach. Trzyma w niewoli dla ich własnego dobra. Zmusza do recytowania magicznej formułki, żeby upewnić się, że nie opanowało ich Zło. Zamyka pod podłogą - swoją drogą, tylko czekałam na wrzucenie tam jakiegoś demona z „Martwego zła” Sama Raimiego:) - żeby na bieżąco wyganiali Ciemność ze swoich nieśmiertelnych dusz. Bo Zło przyciągnęli właśnie ludzie nietroszczący się o własne dusze, mający w sercach nieskończenie więcej nienawiści niż miłości. W tym kontekście na znaczeniu nabiera gęsty mrok nawet za dnia zalegający w niewygodnym domu małoletniego narratora, wątpiącego Nolana i przyjaźniejsza aura panująca w lesie. Wymowny kontrast światła i cienia, podprogowe sugestie, wskazówki ukryte przez Maxime'a Alexandre'a, kierownika zdjęć z dość długą historią współpracy z Alexandre'em Aja, a poza tym kojarzonego choćby z „Katakumbami” Tomma Cokera i Davida Elliota, „Poziomem -2” i „Maniakiem” Francka Khalfouna, „Zakonnicą” Corina Hardy'ego i „Come Play” Jacoba Chase'a. Wypada też wspomnieć, że muzykę do „Nie oddalaj się” skomponował Robin 'Rob' Coudert, kolejny sprawdzony „człowiek pana Aja”, też nie nowicjusz w królestwie horroru/thrillera (znowu „Maniac” i „Amityville: Przebudzenie” Francka Khalfouna, „Zemsta” Coralie Fargeat, „Małgosia i Jaś” Osgooda Perkinsa, a to tylko wybrane przykłady), ale zaryzykuję twierdzenie, że solidniejszy (efektywniejszy) wkład w to przedsięwzięcie filmowe włożył odpowiadający za montaż Elliot Greenberg (m.in. „The Poughkeepsie Tapes”, „Kwarantanna”, „Diabeł”, „Jako w piekle, tak i na Ziemi” Johna Erica Dowdle'a, „Udręczeni 2” Toma Elkinsa, „Uśmiechnij się” i „Uśmiechnij się 2” Parkera Finna). Najbardziej dramatycznym momentem (popłakałam się jak niemowlę) dla mnie okazała się sena z czworonożnym przyjacielem Nolana, który na jakiś czas miał zaradzić największemu (nie licząc wszechobecnego Zła) problemowi niepełnej rodziny, rozbitej w tragicznych okolicznościach potęgujących nieufność wobec June. À propos, jedno z ostatnich ujęć UWAGA SPOILER (Koda biegnący za śmigłowcem z jego ukochanym człowiekiem) KONIEC SPOILERA pewnie jeszcze długo będzie mnie prześladowało. Akcja nie jest tak przewidywalna, jak mogłoby się wydawać – nie obfituje w niespodzianki, ale jeden gwałtowny zwrot przewidziano (styl hitchcockowski) – ani tak efekciarska. Sporo się dzieje (z tak zwanych upiornych scenek szczególnie wpadł mi w oko kreatywny występ z drzewem, sfinalizowany niezgorszym akcentem cielesnym: zapachniało body horrorem), ale według mnie filmowców poniosło dopiero w decydującej rozgrywce. Niekoniecznie ostatecznej konfrontacji, bo w planach są sequele i prequel „Nie oddalaj się” Alexandre'a Aja.

Baśniowy horror o dwóch chłopcach i kobiecie widzącej Zło. Rodzinie głodującej w środku lasu z powodu faktycznego bądź wyimaginowanego zagrożenia, czegoś w rodzaju biblijnego Antychrysta. „Nie oddalaj się” w reżyserii Alexandre Aja wysublimowanym gustom raczej nie sprosta, ale zwykłym „zjadaczom” kina gatunkowego ośmielę się polecić to nieświęcące triumfów dziełko. Temat może oklepany, ale film potrafi wzbudzić emocje, zaciekawić rozwojem wydarzeń. Wiem po sobie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz