Ignatius Martin Perrish rankiem, po suto zakrapianej alkoholem nocy, odkrywa,
że wyrosły mu rogi. Przerażony szuka pomocy, ale ku swojemu ubolewaniu zauważa,
że ludzi w ogóle nie dziwi jego stan. Co więcej w obecności Iga chętnie
opowiadają o swoich grzechach, mając nadzieję, że chłopak zezwoli im na
popełnianie kolejnych. Po początkowym szoku Perrish dochodzi do wniosku, że
niezwykłe właściwości rogów mogą mu dopomóc w wymierzeniu sprawiedliwości oprawcy
jego zamordowanej przed rokiem dziewczyny, Merrin Williams. Po odnalezieniu jej
zwłok Ig był jedynym podejrzanym i choć z braku dowodów nie przedstawiono mu
zarzutów mieszkańcy miasteczka Gideon są przekonani o jego winie. Teraz, dzięki
rogom Perrish odkrywa tożsamość mordercy, ale żeby móc wyrównać rachunki musi dopuścić
do głosu swojego wewnętrznego demona.
Najpopularniejsza powieść syna Stephena Kinga, Joe’go Hilla, w 2010 roku nominowana
do Bram Stoker Award, a w 2013 przeniesiona na ekran przez Alexandre Aja. W
adaptacji nieco zmodyfikowano fabułę - sporo wątków opuszczono, kilka dodano, a
parę przeinaczono – ale twórcom filmu udało się w przystępny sposób oddać
główne myśli Hilla. Poza finałem, który w adaptacji stawia na większe
niedopowiedzenie. Niemniej, choć książka jest zdecydowanie lepsza Aja poważnie
podszedł do jej filmowej wersji, która owszem ekranizacją na pewno nie jest,
ale przenoszenie prozy na ekran nie zawsze musi zdawać egzamin tylko i
wyłącznie z poszanowaniem najdrobniejszych szczegółów.
„Obsikał
chwasty, swoje stopy, twarz plastikowej Madonny […] Nienawidził tej debilnie
uśmiechniętej figurki, symbolu nic nieznaczącej historii, służki Boga, który
nikomu się na nic nie przydawał. Nie wątpił, że gwałcona i zabijana Merrin
wzywała Boga, jeśli nie głosem, to w sercu. A Bóg jej odpowiedział, że w
związku z dużą ilością interesantów jej zgłoszenie zostało umieszczone na
liście oczekujących.”
Po swoim pierwszym spotkaniem z prozą Joe’go Hilla, zbiorem opowiadań „Upiory
XX wieku”, na długo zniechęciłam się do jego twórczości. A teraz, po zapoznaniu
się z jego dłuższą formą będę musiała nadrobić zaległości, bo to co pokazał w „Rogach”
nie pozostawia najmniejszych wątpliwości, co do jego talentu. Powieść jest
klasyczną dark fantasy, utrzymaną w
iście przygnębiającym klimacie. Choć dialogi są przesycone czarnym humorem
(szczególnie w chwilach uzewnętrzniania się poszczególnych bohaterów w
obecności Iga), dowcip już raczej podkreśla ciemną stronę rasy ludzkiej oraz
tragedię Perrisha, aniżeli bawi. Żyjąc przez ostatni rok na marginesie
społeczeństwa, w towarzystwie oskarżycielskich spojrzeń mieszkańców Gideon po
początkowym przerażeniu Ig konstatuje, że diabelski atrybut, który pewnej nocy
wyrósł z jego głowy jest dla niego wybawieniem, a nie przekleństwem. Choć
jeszcze przez chwilę stara się żyć w zgodzie z samym sobą jego ciemna strona
coraz bardziej bierze górę nad jego poczynaniami. I nic w tym dziwnego, bowiem
ilekroć Ig wejdzie w interakcję z człowiekiem, ten bez oporów wyjawia mu swoje
najwstydliwsze grzechy, nie zdając sobie sprawy, że wypowiada je na głos,
czując się, jakby prowadził wewnętrzny dialog, o którym po oddaleniu się
chłopaka natychmiast zapomina. Co więcej Perrish posiadł możliwość wejrzenia w
przeszłość ludzi za pośrednictwem dotyku. Owe moce roztaczają przed nim między
innymi obraz jego bogatych rodziców i babci, którzy na pozór zawsze go
wspierali nie dając wiary oskarżeniom o zamordowanie Merrin, ale w duchu życząc
sobie uwolnienia od jego osoby. Ig szybko dochodzi do wniosku, że oprócz jego
brata, znanego showmana Terry’ego, w Gideon nie ostał się nikt, kto żywiłby do
niego jakieś głębsze uczucia i kto w duchu nie podejrzewałby go o zgwałcenie i
zamordowanie jedynej dziewczyny, jaką miał w życiu. Te relacje międzyludzkie,
na których Hill skupił się ze szczególną pieczołowitością mają szczególne
znaczenia dla przemiany wewnętrznej Iga. Jego głęboką wiarę w boską dobroć zakwestionowała
okrutna śmierć Merrin – znienawidził wszystko, co święte, a jego bunt dodatkowo
pogłębiła odkryta dzięki rogom obłuda księdza, z którym przyjaźnił się od
dzieciństwa. Ignatiusowi dane było skonfrontować się z prawdziwym obliczem
ludzkości i boskości, w których nie ma miejsca na dobro. Cały świat przeżarty
jest grzechem, a Bóg w swojej mądrości nie robi nic, żeby temu przeciwdziałać –
więcej: w mniemaniu Iga ogranicza się jedynie do karania tych nielicznych niewinnych
jednostek. W obliczu takich prawd raczej nie dziwi, że do chłopaka zaczyna
silniej przemawiać szatańska logika, której w swoim przekonaniu stał się
prorokiem. Apostołem, mającym misję ukarania mordercy Merrin i przekazywania
ewangelii Szatana jego wyznawcom: wężom. Ale pomimo tego nowego diabelskiego image’u
(demona szkalującego imię Boga ku uciesze węży, mściciela spychającego babcię
ze wzgórza i prowokatora pragnących grzeszyć mieszkańców Gideon) gdzieś w
środku ostała się odrobina człowieczeństwa Iga. Pytanie tylko, czy będzie o nią
walczył, czy raczej wybierze łatwiejszą drogę ku zgubie.
„Wspiął
się na szczyty swoich szatańskich możliwości, żeby popełnić ładne, proste
morderstwo, a tu wszystko się rozwiało jak popiół na wietrze. Może zawsze tak
jest. Może wszystkie diabelskie intrygi są niczym w porównaniu z tym, co
potrafi wymyślić człowiek.”
Wydźwięk teologiczny jest w „Rogach” aż nazbyt podkreślany, ale choć wewnętrzna
walka głównego bohatera jest jednym z najważniejszych wątków książki sporą rolę
w uwiarygodnieniu całej historii mają liczne retrospekcje. Dzieciństwo Iga,
przedstawione w sielskim małomiasteczkowym klimacie, przywodzącym na myśl
estetykę niektórych powieści Stephena Kinga, ma za zadanie przede wszystkim
nakreślić początek tej tragicznej historii. Relacje Iga z nowopoznaną
dziewczyną, Merrin, z którą szybko połączy go długoletnie uczucie, z bratem
Terry’m i łobuzerskim Lee. Ta trójka przez długi czas będzie stanowić centrum
świata Iga. A ponieważ Hill szybko zdradza tożsamość osoby, która odebrała
Perrishowi wszystko, co w jego mniemaniu czyniło go dobrym człowiekiem, dzięki
retrospekcjom czytelnik będzie miał również szansę skonfrontować się z
narodzinami zła, procesami myślowymi zdegenerowanej jednostki, kierowanej przede
wszystkim niezdrowym popędem płciowym. Powiedzieć, że Joe Hill stworzył kilka znakomitych
postaci, od losów których wprost nie można się oderwać, to mało. Obcując z
przygnębiającymi losami kluczowych bohaterów, z tragedią, która zabrała im
radość życia i pozostawiła puste skorupy napiętnowane śmiercią Merrin nie można
oprzeć się wrażeniu, że stoi się tuż obok nich, tak jakby nie wykreowano ich na
kartach powieści, jakby mieszkali tuż obok nas. Szczerze mówiąc dawno już nie utożsamiałam
się tak silnie z bohaterami książki, nawet podczas czytania najnowszych dzieł
Stephena Kinga. Cóż, wygląda na to, że syn w charakteryzacji postaci przebił
współczesne oblicze swojego ojca, a to nie lada wyczyn. Kolejnym elementem mającym
kluczowe znaczenie dla fabuły książki jest „wymyślony” domek na drzewie, w
którym młodzi Ig i Merrin spędzają upojne chwile. Wewnątrz przybytek przypomina
obiekt jakiegoś kultu z księgą spisaną po hebrajsku, pełny wotywnych świecy i
figurek świętych, diabła oraz kosmity. Po szybkim seksie w domku na drzewie
Igowi i Merrin nie uda się ponownie dotrzeć w to miejsce, a więc zrzucą jego
obecność na karb zbiorowej halucynacji. Ale lata później widmowy domek na drzewie
odegra ważną rolę w przemianie Iga. Hill pomysłowo zapętli czas teraźniejszy z
przeszłym, przy okazji wyjaśniając niezwykły stan Iga (w przeciwieństwie do
adaptacji, która zostawiła większe pole do interpretacji).
„Rogi” to jedna z najlepszych dark fantasy,
z jaką dotychczas dane mi było obcować. W tej powieści zawarto właściwie
wszystko, co w moim mniemaniu składa się na dobrą lekturę – gęsty klimat grozy
i tajemniczości, dojrzale scharakteryzowane postacie, logiczna i przede
wszystkim przygnębiająca historia, od której wprost nie można się oderwać oraz
klasyczna wewnętrzna walka dobra i zła, czerpiąca z teologii. Hill udowodnił mi
tą powieścią, że ma talent, kto wie może nawet równy swojemu ojcu i sprawił, że
poczułam się zobligowana, aby nadrobić jego pozostałą twórczość. Mam nadzieję,
że każdy czytelnik, nawet jeśli nie jest fanem horroru i fantasy da szansę tej
książce, bo zasługuje na to, jak mało która.
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Bardzo dużym zainteresowaniem cieszy się sam film, a Twoja recenzja jest jedną z niewielu jakie przeczytałam jeżeli chodzi o książkę. Zostałam przez Ciebie zaintrygowana i będę się miała na baczności :)
OdpowiedzUsuńJuż od dłuższego czasu mam ochotę zarówno na książkę i film :) więc prędzej czy później sięgnę. Historia bardzo mnie intryguje :)
OdpowiedzUsuńOgromnie się cieszę, że posiadam tę książkę. Nie ukrywam, że mam co do niej duże oczekiwania.
OdpowiedzUsuńDługo się zastanawiałam czy sięgnąć po tą książkę, ale czytając twoją opinię z chęcią to zrobię :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podobało ;)
OdpowiedzUsuń"Powieść jest klasyczną dark fantasy"
Zgodzę się, że najbliżej jej do dark fantasy, ale też widać w niej miks gatunkowy. Stąd też nie nazwałbym jej klasycznym df ;) W przypadku tej ksiązki nie ma to jednak takiego znaczenia. Ostatnio znajoma wylatywała do US and A i chciała kryminał, thriller lub coś bardziej osadzonego w rzeczywistości. Udało mi się jednak siłą wepchać jej Rogi... I póki co jest bardzo zadowolona ;) [chociaż jeśli poniszczy tą książkę to nie ma po co wracać do kraju i bezpieczniejsza będzie tam, nawet jeśli będzie musiała uciekać przed ICE 3:) nowe wydanie z filmową i lakierowaną okładką nie podoba mi się]
"A teraz, po zapoznaniu się z jego dłuższą formą będę musiała nadrobić zaległości"
Przy NOS4A2 się nie zawiedziesz, przy Pudełku... Mi się czytało miło, ale książki dzieli przepaść. Oczywiście warto samemu sprawdzić, jednak nie polecam jej czytania, gdy jest się świeżo po lekturze innej książki Hilla.
Nie będę się sprzeczać, że "Rogi" czerpią również z innych gatunków, bo możliwe, że to przeoczyłam. Hill jeśli miksuje gatunki to robi to subtelniej od Aja w adaptacji - no, wiesz, w książce nawet pozornie dowcipne dialogi mnie nie bawiły tylko przygnębiały.
Usuń"[chociaż jeśli poniszczy tą książkę to nie ma po co wracać do kraju i bezpieczniejsza będzie tam, nawet jeśli będzie musiała uciekać przed ICE 3:)"
Widzę, że masz taką schizę na punkcie dbania o książki, jak ja;)
"Przy NOS4A2 się nie zawiedziesz"
I znowu dobrze wyczułeś mój gust (jak przy "Rogach"). "NOS4A2" właśnie czytam, jestem mniej więcej w połowie i jak na razie książka jest lepsza od "Rogów", chociaż dałabym sobie rękę obciąć, że nie da się jej przebić.
Ps. Dzięki za polecenie "Rogów" (Tobie i Piotrkowi Wysockiemu), bo gdybym w końcu nie dała się skusić proza Hilla przeszłaby mi koło nosa, a to byłaby duża strata.
Nie wiem czy było to subtelniej, Aja dodał jedną bardzo dosłowną scenę (dziennikarze), a do całości podszedł luźniej, u Hilla też taki humor się pojawia, robi to jednak po swojemu, bardziej kąśliwie. Przy czym i jedno i drugie podejście mnie do siebie przekonało. A tą multigatunkowość zauważyłem już gdy czytałem książkę, a wiec znacznie wcześniej niż udostępniony został chociaż trailer filmu.
UsuńI nie ma za co ;) Gdyby nie film, i tak bylibyśmy bezsilni w przekonywaniu ;) A NOS4A2 jest dla mnie, podobnie jak Rogi, książką dla każdego, niezależnie od preferowanego gatunku. Hill nie daje się szufladkować, co z jednej strony, może przynieść mu należną sławę, z drugiej, obawiam się, że w naszym kraju to się nie przyjmie. Pozostaje mieć nadzieję, że na tłumaczenie Firemana nie trzeba będzie czekać zbyt długo.
Myślę, że proza Hilla przyjmie się w Polsce. Już na forach trwają debaty porównujące Kinga do Hilla na korzyść tego drugiego. Moim zdaniem do wczesnej twórczości ojca jeszcze sporo mu brakuje, ale tą nową przebił. Jeśli nie obniży poziomu moim zdaniem w przekonaniu polskich czytelników zdeklasuje ojca. Mam taką nadzieję, pomimo mojego uwielbienia do Kinga, bo rynek literacki potrzebuje nowego mistrza grozy.
Usuń