Rok 1945, wyspa Jersey. Grace Stewart mieszka wraz z dwójką swoich
uczulonych na światło słoneczne dzieci, Anne i Nicholasem, w dużym,
odizolowanym od społeczeństwa domostwie. Od kiedy jej mąż dołączył do wojsk
francuskich w II wojnie światowej kobieta sama utrzymuje dom i wychowuje dzieci
w surowej doktrynie chrześcijańskiej. Do czasu pojawienia się Berthy Mills,
Edmunda Tuttle’a i niemej Lydii, proszących o zatrudnienie w charakterze
służby. Tuż po ich przybyciu w domu Grace zaczynają mieć miejsce niepokojące
zjawiska. Anne utrzymuje, że kontaktuje się z duchem małego chłopca, Victorem,
jego rodzicami i podstarzałą kobietą. Jej matka początkowo zrzuca to na karb
wybujałej wyobraźni dziewczynki, ale kiedy sama zaczyna świadkować
irracjonalnym wydarzeniom musi zaakceptować fakt, że jej dom jest nawiedzony.
Koprodukcja Francji, Hiszpanii, Stanów Zjednoczonych i Włoch,
wyreżyserowana przez Alejandro Amenabarę. Na początku XXI wieku żaden
powstały w zbliżonym czasie horror nie cieszył się takim uznaniem, jak „Inni”.
Zachwalany przez krytyków, obsypany licznymi nagrodami (trzema Saturnami i
ośmioma Goya Awards) oraz nominacjami osiągnął niemały sukces kasowy, a jego
twórcę wzniósł na wyżyny popularności. Dzisiaj, pomimo upływu lat, nadal się o
nim mówi, choć coraz więcej osób zauważa, że jego szeroko niegdyś komentowana
innowacyjność jest mocno przesadzona.
„Inni” to minimalistyczna ghost story,
podana w iście gotyckim klimacie, szczególny nacisk kładąca na niepokojąca
scenerię. Oprawa graficzna zachwyca nawet dzisiejsze wychowane na efektach
komputerowych młode pokolenie. Stare, wielkie domostwo, stojące w odizolowanym
zakątku wyspy, spowite gęstą mgłą, przez którą nie przebija się nawet promień
światła słonecznego. Skąpane w gęstym mroku wnętrza, tłumaczone chorobą dzieci
głównej bohaterki (najpewniej którymś ze schorzeń z grupy fotodermatozy), w którym
mają miejsce niepoddające się racjonalnym tłumaczeniom zjawiska. Miejsce akcji
sprawia wrażenie, jakby zastygło w czasie, co w znacznej mierze determinuje
powolny rozwój fabuły.
Amenabar zastosował w swoim opus
magnum znany wielbicielom kina grozy, prosty acz skuteczny chwyt. Skupił
się na sygnalizowaniu nadnaturalnej obecności, unikając dosłownego straszenia,
w myśl zasady „boimy się tego, czego nie widzimy”. W niektórych scenach taki
zabieg całkowicie spełnił swoje zadanie. Wsłuchująca się w głosy rozlegające
się w „graciarni” Grace, która w kulminacji w panice zdejmuje prześcieradła z
mebli. Anne przybierająca postać starej, niewidomej kobiety, której rozmazaną
twarz widzimy pod woalem komunijnej sukienki dziewczynki. I wreszcie moja
ulubiona, poddająca się dwojakiej interpretacji scena w sypialni dzieci, kiedy
to do końca nie wiemy, czy zgodnie z zapewnieniami Anne za zasłoną skrywa się
widmowy Victor nagle dotykający twarzy jej brata, czy to tylko dziewczynka
stara się go nastraszyć. Ingerencja bytów z zaświatów w egzystencję głównych
bohaterów jest więc zaznaczona bardzo delikatnie, bez posiłkowania się jump scenami, czy przerażającymi
charakteryzacjami, co znakomicie buduje dramaturgię i mroczny, niezdefiniowany
klimat grozy. Gorzej ze straszeniem w ścisłym rozumieniu tego słowa – oczywiście
osoby wzdragające się przed rzeczami, których nie są w stanie dostrzec zapewne
będą ukontentowani, ale tacy odbiorcy jak ja, łaknący przerażających wizualizacji
duchów mogą poczuć lekki niedosyt. Oprócz elementów tożsamych dla ghost stories scenariusz „Innych”
porusza również wątki stricte dramatyczne. Popadająca w coraz większe
szaleństwo, surowa dla swoich pociech Grace (obłędna kreacja Nicole Kidman)
maniaczka religijna, starająca się wpoić im swoje pojmowanie Pisma Świętego.
Przygotowując Anne i Nicholasa (młodociani odtwórcy tych ról Alakina Mann i
James Bentley w mojej ocenie dużo nie ustępują mistrzowskiej Kidman) do
pierwszej komunii świętej organizuje im czas na czytaniu Biblii i tłumaczeniu
we właściwy sobie sposób wszystkich niejasności. Kobieta bez oporów odmalowuje
w ich wyobraźni koszmarne wizje ognia piekielnego, na który skazane są
niewierne dzieci. Dualistyczną charakterologię Grace znakomicie obrazuje jej
pogląd na fantastyczne historie Anne, utrzymującej, że ich dom jest nawiedzony.
Kobieta bezkrytycznie daje wiarę wszystkiemu, co wyczyta w Piśmie Świętym, ale
równocześnie nie jest w stanie zaakceptować życia duchowego przenikającego do
jej świata dopóki nie ujrzy go na własne oczy. Amenabar za pomocą tych licznych
wynurzeń teologicznych (miejscami za bardzo rozwleczonych) gdzieś w podtekście
pokazuje sprzeczności jej wyznawczyni. W pewnym momencie dochodzi nawet do
tego, że mówi wprost, iż nieznający jeszcze życia, nieustannie przebywający w
zamknięciu dzieci umiejętnie oddzielają sferę duchową od cielesnej, że są w
stanie przefiltrować tezy zawarte w Biblii, aby całkowicie nie wyzbyć się
racjonalizmu, podczas gdy ich matka tego nie potrafi.
Scenariusz Amenabary z całą pewnością zmierzał do zaskakującej kulminacji,
poprzedzonej powolnym budowaniem dramaturgii i szybko gęstniejącą atmosferą
grozy. Owe elementy generuje głównie za pomocą scenerii i nastrojowej ścieżki
dźwiękowej, którą sam skomponował, ale również zagadkową fabułą. Aurę
zagrożenia zaznacza dzięki widmowemu Victorowi i towarzyszących mu dorosłych,
przenikających do świata Stewartów, ale sporo uwagi poświęca również ich nowej
służbie. Posunięta w latach Mills oraz partnerujący jej Tuttle i niema,
młodziutka Lydia w domu Grace pojawiają się znikąd, a na zadawane pytania
odpowiadają ogólnikami. Wiemy, że niegdyś pracowali w tym miejscu, że
wyemigrowali w trakcie epidemii gruźlicy, ale szczegóły z ich przeszłości są
skrzętnie przez nich tajone. Amenabar bardzo się stara rozbudzić podejrzenia
widzów, co do służby UWAGA SPOILER
jak się okazuje, aż za bardzo. Pierwszy raz oglądałam „Innych” w okresie
nastoletnim i już wówczas przedwcześnie udało mi się przewidzieć finał. Mylące
tropy są aż nazbyt uwypuklane, co automatycznie każe je odrzucać. Natomiast drobne,
wygłaszane naprędce monologi wbrew zamiarom Amenabary łatwo sobie właściwie
zinterpretować. Anne upierająca się, że jej matka postradała zmysły i krzycząca,
że chce ich pozabijać. Milczący wręcz odrealniony pan Stewart powracający z
wojny, żeby po jakimś czasie bez słowa na powrót zniknąć we mgle. I wreszcie
niewidoma staruszka zadająca mnóstwo pytań Anne, która już na jej rysunku
wygląda, jak stereotypowe medium. Wszystko to łatwo połączyć sobie w jedną
całość – tym bardziej, jak oglądało się „Nawiedzonego” z 1995 roku lub czytało jego
pierwowzór pióra Jamesa Herberta. Jestem przekonana, że Amenabar inspirował się
tą książką bądź jej adaptacją. Chociaż krytycy wolą doszukiwać się w „Innych”
nawiązań do „W kleszczach lęku” Henry’ego Jamesa KONIEC SPOILERA. Tak więc, na mnie finał nie zrobił oczekiwanego,
zaskakującego wrażenia, ale nie wykluczam, że znajdą się widzowie, których uda
się twórcom zwieść.
Obejrzałam ten film, gdy byłam bardzo małą dziewczynką, bowiem u mnie już od najmłodszych moich lat rodzice faszerowali mnie i mojego brata horrorami. Dlatego też mam do "Innych" sentyment. Pamietam, że jakoś dziwnie wtedy dla mnie sie zakończył ten film, ale wiesz co? po Twojej recenzji nabrałam ochoty na ponowne zapoznanie się z nim.
OdpowiedzUsuńHehe to mamy coś wspólnego tyle, że mnie horrorami faszerowała babcia;) Za dzieciaka "Innych" nie oglądałam (szkoda, bo sentyment zawsze zawyża ocenę). Chyba do gimnazjum chodziłam, jak pierwszy raz w TV się na ten film natknęłam i wówczas nie zrobił na mnie większego wrażenia. Dopiero po odświeżeniu, po latach, zmieniłam zdanie - widać musiałam do niego dorosnąć;)
Usuńkochamy ten film i kochamy Nicole
OdpowiedzUsuńzapraszamy do nas:
blotodlazuchwalych.blogspot.com
Podobał mi się ten film i rola Kidman...
OdpowiedzUsuńhttp://goldenfaire.com/w/
OdpowiedzUsuńPodobał mi się ten film. Jak dla mnie ma dobry klimat i ciekawe postacie. Fabuła też intryguje. Dobry film o duchach :)
OdpowiedzUsuńBardzo sprawnie zrealizowany thriller. Ciekawy i niepowtarzalny klimat. Dobra gra aktorów i klimatyczna muzyka. Film do którego chętnie się wraca.
OdpowiedzUsuńMi się ten film bardzo podobał. Oglądałam go dawno, dawno temu i akurat mnie końcówka zaskoczyła. Siedziałam z otwarta gębą przez dobre pół godziny po seansie. :)
OdpowiedzUsuńMam ten film na DVD i co jakiś czas do niego wracam :) Jak zobaczyłam go pierwszy raz, to zrobił na mnie ogromne wrażenie - jeden z niewielu filmów o duchach, który lubię ;)
OdpowiedzUsuńGeneralnie słaby, nic sie nie dzieje tylko chodzą jak na scenie i głoszą monologi, a podpbmo to tylko w Polskim filmie nuda i nuda. No i ta zbotoksowana kidman .... Żenada !!
OdpowiedzUsuń