
W przypadku tego filmu pierwsze, co rzuca się w oczy to niski budżet, który o dziwo działa na plus tej produkcji. Uwielbiam, kiedy twórcom brakuje pieniędzy na efekty specjalne, ponieważ w takim wypadku prawie zawsze stawiają na klimat, co jest odczuwalne, jeśli chodzi o "13Hrs". Atmosfera jest największym atutem tej pozycji - przekonała mnie, a co jest chyba najważniejsze przyciągnęła moją uwagę na czas trwania seansu. Film trzyma się sekwencji: klimat-akcja, klimat-akcja. I tak, aż do napisów końcowych. Na dodatek fabuła rozgrywa się w nocy, co dodaje dodatkowego smaczku atmosferze.
Na wstępie muszę koniecznie zaznaczyć, że nie jest to produkcja szczególnie skomplikowana fabularnie, nie wymaga myślenia, więc spokojnie może służyć czystej rozrywce - wystarczy tylko usiąść i patrzeć, reżyser niczego innego od nas nie wymaga. Zresztą dowodem na to są przede wszystkim młodzi bohaterowie z jakże głębokimi problemami, które to jak to często bywa w filmach tego typu znacznie komplikują ich kiepską sytuację. Nie należy również zapominać o okresowej głupocie naszych postaci, która objawia się na przykład w trakcie poszukiwania strzelby przez pewną parę. W obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa ze strony tajemniczej bestii oni... całują się. Dodam jeszcze, że chłopak ma ochotę na coś więcej:)
Reżyser od początku stara się zachować pewną dozę tajemniczości, nie pokazując nam wprost, co poluje na naszych bohaterów. Ale na tym polu chyba mu się nie powiodło, gdyż bardzo łatwo jest się tego domyślić. Za to niezmiernie interesujący jest sposób, w jaki ukazano wydarzenia z punktu widzenia bestii, a mianowicie przez pryzmat czerwieni, a muszę przyznać, że taka barwa dodała akcji nieco smaczku, a na pewno pozytywnie wpłynęła na klimat.


Obsadę dobrano w trochę nieprzemyślany sposób. Weźmy za przykład główną bohaterkę odgrywaną przez mało znaną Isabellę Calthorpe, której mimika twarzy ogranicza się do kamiennego oblicza - żadnych uczuć, żadnej dynamiki, po prostu nic. Niezmiernie mnie ona irytowała, dlatego tym bardziej zastanawiam się, co ona robiła w roli głównej. W filmie zagrał także między innymi Tom Felton, kojarzony głównie z serią Harry'ego Pottera. Ale niestety nie miał okazji wydostać się z szufladki, w której tkwi, jako sławny Draco Malfoy, z tego względu, że jego rola nie trwa tutaj zbyt długo. A szkoda, bo osobiście darzę go wielkim sentymentem i chciałabym go zobaczyć w filmie, w którym nie jest tlenionym czarodziejem.

