Jesús
i María przybywają do sklepu meblowego wraz ze swoim nowo
narodzonym synem Cayetano 'Cayetanínem'. Mężczyzna jest
zdecydowany na zakup stolika kawowego, a sprzedawca zachwala
nieprzyzwoicie drogi okaz z blatem podobno wykonanym z
niezniszczalnego szkła. María nie ukrywa, że nie chce widzieć w
swoim mieszkaniu takiego szkaradzieństwa i choć w ich małżeństwie
zwykle dzieje się wola jej, w sprawie kawowego stolika Jesús jest
nieugięty. Kupuje tandetny mebel, a po samodzielnym zataszczeniu go
do mieszkania na wyższym piętrze budynku wielorodzinnego z ciasną
klatką schodową, niezwłocznie przystępuje do montażu. Zagniewana
María rozpoczyna przygotowania do wizyty brata Jesúsa i jego
oburzająco młodej partnerki. Kobieta rusza na zakupy, zostawiając
dziecko pod opieką zaaferowanego przeklętym stolikiem kawowym
małżonka. Kiedy chłopcy zostają sami cała uwaga starszego skupia
się na młodszym, aż tu nagle niezniszczalne szkło pęka...
|
Plakat filmu. „La mesita del comedor” 2022, Alhena Production, Apocalipsis Producciones, S.L, La Charito Films
|
Jeden
z najczęściej nagradzanych filmów gatunkowych w 2023 roku
(przeszło czterdziestokrotny laureat na festiwalach). Hiszpańska
makabreska gorąco rekomendowana przez Stephena Kinga, któremu z
kolei tę pozycję polecił wielokrotny adaptator filmowy jego
literackich utworów Mick Garris (m.in. „Jazda na kuli” 2004 i
„Desperacja” 2006 oraz miniseriale „Bastion” 1994, „Lśnienie”
1997, „Worek kości” 2011). Bezlitosna propozycja współreżysera
„Zabójczego Boga” (2017), Caye Casasa, zdeklarowanego miłośnika
kina gatunkowego – a wśród jego ulubieńców kultowe „Czy zabiłbyś dziecko?” Narciso Ibáñeza Serradora, pierwsze
przeniesienie na ekran powieści „El juego de los niños” Juana
José Plansa – który po prostu chciał pokazać jak drastycznie
jedna sekunda może zmienić życie każdego z nas. Scenariusz
„Stolika kawowego” (oryg. „La mesita del comedor”,
międzynarodowy: „The Coffee Table”) napisał z Cristiną
Borobią, z którą niejednokrotnie pracował już wcześniej (choćby
przy wspomnianym „Zabójczym Bogu”, shortach „Nada S.A.” z
2014 roku i wypuszczonym trzy lata później „RIP”, potem
wcielonego do antologii filmowej „Asylum: Twisted Horror and
Fantasy Tales” 2020), a na główną lokalizację produkcji wybrał
mieszkanie przyjaciela w mieście Terrassa w środkowo-wschodniej
Katalonii. Zdjęcia główne trwały tylko dziesięć dni. Światowa
premiera szokującej opowieści Caye Casasa o kruchości życia, o
przerażająco realnym doświadczeniu piekła, odbyła się w
listopadzie 2022 roku na Tallinn Black Nights Film Festival 2022, a
polska w październiku 2023: w ramach Splat!FilmFest –
International Fantastic Film Festival.
„Co
mnie najbardziej przeraża?”
- takie pytanie zadał sobie hiszpański filmowiec, szukający
pomysłu na wyróżniającą się historię. Caye Casas kocha kino
gatunkowe, ale jako widz nader rzadko doświadcza najczystszego
strachu. Może dlatego, że nie boi się zombie, duchów i innych
potworów, tylko ślepego losu. Gęsto zaminowanej ścieżki życia
każdego człowieka. Jeden krok może zmienić wszystko – w
mgnieniu oka przenieść nawet najszczęśliwszego wędrowca do
rzeczywistości prawdopodobnie gorszej od królestwa Lucyfera. Piekło
jest na ziemi. Nie licząc prologu, centralne postacie celowo
niewinnie zatytułowanego, wstrząsającego thrillera
psychologicznego fana legendarnego „Czy zabiłbyś dziecko?”
Narciso Ibáñeza Serradora, kojarzonego między innymi z „Głową
do wycierania” Davida Lyncha, miażdżącego „Stolika kawowego,
Maríę i Jesúsa (perfekcyjne kreacje Estefaníi de los Santos oraz
Davida Pareji, który wystąpił też w „Zabójczym Bogu” Caye
Casasa i Alberta Pintó) najpierw znajdujemy w opustoszałym sklepie
meblowym, gdzie właśnie odbywa się tradycyjne kuszenie klienta.
Albo bardzo podatnego na manipulację, albo tak zdeterminowanego, aby
wreszcie postawić na swoim, choć raz wykazać się asertywnością
w związku małżeńskim, lub tak bardzo oczarowanego wychwalanym
przez sprzedawcę produktem, że niesłyszącego tego, co my i jego
oburzona małżonka. Krzykliwe nabijanie w butelkę świeżo
upieczonego ojca nieszczęsnego Cayetanína, skrzywdzonego przez
Maríę imieniem, które zdaniem Jesúsa idealnie pasuje do
faszystowskiego torreadora. Ech, te jego niestosowne, niepoprawne
politycznie komentarze... Wracając do paskudnego stolika (bez żalu
podarowanego reżyserowi przez znajomego kolekcjonera antyków, który
nawet nie próbował go sprzedać, bo kto by chciał płacić za
takiego brzydala?) w okazyjnej cenie, znacznie przekraczającej
możliwości finansowe samego naganiacza, zarzekającego się, że to
szwedzki produkt z najwyższej półki. Wymyślne nogi – dwie
bliźniacze figury kobiet z kręgosłupami wygiętymi do tyłu – i
rzekomo nietłukący się szklany blat. Ekskluzywny towar dla
naiwnych. Wierutne bzdury bezkrytycznie przyjmowane przez dojrzałego
mężczyznę, który przecież nie wychował się w buszu. Już María
powie do słuchu temu bajkopisarzowi wciskającemu im jakąś chińską
tandetę, którą musiała wyceniać osoba niewidoma. W każdym razie
to rozbój w biały dzień, a ten kretyn, jej mąż, widać nie może
się doczekać, aż oszust ogołoci go ze wszystkich oszczędności.
María ma dość – wychodzi i zabiera ze sobą numer jeden na jej
liście ukochanych osób, wyjątkowo długo spokojnego Cayetanínka.
Pierwsze zderzenie z irracjonalnym światem dorosłych? Gdyby był
nieco starszy, pewnie miałby niezły ubaw z tatusia, ale niestety
całe to zamieszanie ze stolikiem kawowym, ta kompromitująca akcja w
miejskiej dżungli, odbyła się w najgorszym z możliwych okresów
życia słodkiego dzieciątka Jesúsa i Maríi . Krwawa klęska męża,
który zdobył się na drobny akt nieposłuszeństwa w długoletnim
pożyciu małżeńskim. Fatalne wyjście spod pantofla. Druzgocące!
|
Materiał promocyjny. „La mesita del comedor” 2022, Alhena Production, Apocalipsis Producciones, S.L, La Charito Films |
Czarnej
komedii ciąg dalszy na klaustrofobicznej klatce schodowej wysokiego
budynku mieszkalnego gdzieś w Katalonii. Antybohater domu i jego
ośmiotysięcznik. Heroiczna wspinaczka z nieporęcznym bagażem,
pocenie się wielce zadowolonego konsumenta. Straceńcza wyprawa z
jedną nieprzewidzianą przeszkodą. Zauroczona trzynastolatka z
sąsiedztwa. Zmyślony romans młodej szantażystki, zupełnie
nieporuszonej najnowszą ekscytującą nowiną na osiedlu, czyli
długo wyczekiwaną wieścią o narodzinach pierwszego dziecka
czołowych obywateli ciasnego świata przedstawionego w „Stoliku
kawowym” Caye Casasa. Ostatnia partia humorystyczna –
premedytacja reżysera i współscenarzysty, przemyślane
przygotowywanie odpowiedniego podłoża pod nokautujące uderzenie w
zwyczajnym rodzinnym gniazdku; usypianie czujności widza,
rozluźnienie wzmacniające eksplozję skrajnie nieprzyjemnych
(strułam się) emocji – rozegra się w w jednym z dwóch
wykończonych pomieszczeń w niedawno odziedziczonym mieszkaniu. W
saloniku w całości urządzonym przez Maríę, niemającą
wątpliwości, że nowy zakup Jesúsa okrutnie oszpeci jej gustowną
robotę. I proszę, pasuje jak pięść do nosa! Mężczyzna wie, że
żona tylko czeka na jakąś żenującą wpadkę w związku ze
znienawidzonym od pierwszej wejrzenia stolikiem kawowym, na
najmniejszy pretekst do rozkosznego wbijania szpilek – aż do
grobowej deski – w niezłomnego konsumenta. No to patrz wiedźmo,
jak prawdziwy mężczyzna zdobywa brakującą śrubkę! Apodyktyczna
gospodyni zaszachowana i w popłochu ucieka z pola bitwy. Pewnie
myślała, że zetrze mu z twarzy uśmiech samozadowolenia, po raz
pierwszy zostawiając go samego z Cayetano. Matka podejrzewa, że
ojciec nie chciał tego maleństwa, ale grubo się myli, czy tam
niepotrzebnie zamartwia niedostatecznym zaangażowaniem męża w to
wielkie przedsięwzięcie zwane rodzicielstwem. W końcu tylko płacz
syna jest w stanie odciągnąć Jesúsa od tego cholernego stolika.
Bezapelacyjnie najgorszego zakupu w całym jego życiu. Jesteśmy w
przedpokoju, gdy zapada mrożąca krew w żyłach cisza. Dławiący
strach zatrzymany w kadrze i przysięgam że w tym momencie ostatnią
rzeczą, na jaką miałam ochotę to powrót do pomieszczania z
koszmarnym stolikiem kawowym. Wędrówka kamery, której z pewnością
nigdy nie zapomnę. Niemiłosiernie, albo miłosiernie (nie jestem
pewna), dłużąca się przeprawa przez krótki korytarz - na
autentycznie roztrzęsionych nogach prosto do piekła. Mount Everest
suspensu. Myślałam, że przygotowałam się na najgorsze, ale to...
Chore. Szkarłatna proza życia. Z niegrzecznej marriage
comedy w „Funny Games”
Michaela Hanekego. Inna tematyka, podobny standard domu (ekstremalny
dyskomfort), niebezpiecznie zbliżony stan emocjonalny. Konflikt
imperatywów: wewnętrzny nakaz ucieczki zderza się z przymusem
zostania w tym szalenie depresyjnym świecie. Okropnie prawdziwym
świecie. Rozpacz doprowadzająca do obłędu przy wesołym
akompaniamencie. Porażające kontrasty – ścieżka dźwiękowa
jakby kpiąca sobie z udręki jednostki, sadystyczne melodie w
splamionym krwią mieszkaniu. Rozszczebiotane towarzystwo nieświadome
koszmaru czekającego za drzwiami. Salwy śmiechu, błahe rozmówki i
poważne wyznania. Gratulują, chwalą, podziwiają w błogiej
nieznajomości stanu faktycznego. Myślę, że można to też
odczytywać metaforycznie - życie toczące się jak gdyby nigdy nic,
gdy czyiś świat właśnie się rozpadł. Depersonalizacja widza,
poczucie odrealnienia niezaangażowanego „biesiadnika”,
podzielane przez „niewidzialnych obserwatorów” rodzinnej
kolacji. A przynajmniej przeze mnie, wstrząśniętą i zmieszaną
odkrywczynię największego sekretu w małżeństwie Maríi i Jesúsa.
Jedni nazwą to słabością charakteru, inni po prostu tchórzostwem,
a jeszcze inni szaleństwem. Postradanie rozumu przez człowieka z
zabandażowaną dłonią. Dziwnie zachowującego się męża, brata i
szwagra. Ugłaskana Maria, „pedofil” Carlos i jego
osiemnastoletnia partnerka Cristina niezdrowy wygląd i nietypowe
milczenie Jesúsa początkowo przypisują głównie wypadkowi z
„kuloodporną” szybą (nieukradkowe pozbywanie się odłamka
szkła, mięsiste ujęcie w realistycznie pobrudzonym pokoju, tj.
przekonująca imitacja krwi). Carlos co prawda podejrzewa, że kryje
się za tym coś więcej, ale tylko dlatego, że swego czasu został
wtajemniczony w sprawę młodocianej femme
fatale, do niedawna
największy problem jego niezaradnego braciszka. Teraz Jesús oddałby
niemal wszystko (z wyjątkiem jego numeru jeden na liście ukochanych
osób) – w pierwszej kolejności tej wstrętny stolik kawowy! - za
odzyskanie tamtych zmartwień. Wkrótce zabójcza prawda wyjdzie na
jaw, w końcu ktoś zajrzy pod fotel... Pozostaje czekać.
Nikczemna
produkcja hiszpańska solidnie oparta na suspensie. Kasandryczna
opowieść artysty bezkompromisowego. Satyryczny thriller
psychologiczny, który rozsmarował mnie po podłodze. Łajdacki
„Stolik kawowy” Caye Casasa, obsypany nagrodami gwałciciel
umysłów, który zostawił sobie asa w rękawie (autor wymyślił
mocniejsze zakończenie, ale zabrakło pieniędzy na jego realizację,
pozostaje więc z nadzieją na stworzenie bogatszego remake'u).
Przerażająco prawdopodobna tragedia rodzinna, emocjonalna
wyżymaczka, bestia niebiorąca jeńców, więc zastanówcie się
porządnie, czy jesteście na nią gotowi. Sponiewiera i zostawi.
Sztos!
Cześć. A czy ten film jest gdzieś osiągalny do obejrzenia, bo jak szukam to pusto? Podobnie jak z francuskim Vermines który też zaliczył pełno festiwali i cisza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Konrad
Odezwij się mailowo: buffy1977@wp.pl
Usuń