piątek, 14 marca 2025

„Blackwater Lane” (2024)

 
W deszczowy wieczór wracająca do swojej odizolowanej rezydencji nauczycielka Cassandra Anderson wybiera krótszą i mniej bezpieczną trasę, nieruchliwą Blackwater Lane. Zwalnia, gdy zauważa samochód stojący przy drodze. W środku widzi kobietę, której nie jest w stanie rozpoznać przez warunki pogodowe. Zatrzymuje się i próbuje ustalić, czy nieznajoma, która nie zwraca na nią uwagi, potrzebuje pomocy. Rano maż Matthew przekazuje Cass przerażającą wiadomość o odnalezieniu ludzkich zwłok na Blackwater Lane. Policja wszczęła śledztwo w sprawie zabójstwa i prosi ewentualnych świadków o niezwłoczny kontakt. Cass nie przyznaje się mężowi, że przejeżdżała obok ofiary i nie odpowiada na apel organów ścigania. Milczy także po ujawnieniu znanego jej nazwiska zamordowanej kobiety. Powoli traci poczucie bezpieczeństwa... i zaufanie do własnej pamięci. Ma powody przypuszczać, że stała się calem zabójcy i ma twarde podstawy do kwestionowania świadectwa własnych zmysłów.

Plakat filmu. „Blackwater Lane” 2024, Lionsgate, Grindstone Entertainment Group,13 Films

Filmowa adaptacja drugiej powieści B.A. Paris (właściwie Bernadette Anne MacDougall), francusko-brytyjskiej pisarki specjalizującej się w thrillerze psychologicznym, pierwotnie wydanej w 2017 roku „The Breakdown” (pol. „Na skraju załamania”). Zainspirowała ją historia przekazana przez przyjaciela, syna kobiety cierpiącej na demencję, która po powrocie ze szpitala z przerażaniem odkryła, że nie potrafi już obsługiwać kuchenki mikrofalowej. Założyła, że to przez chorobę, ale okazało się, że partner kupił nową; bardziej skomplikowany model. Projekt „Blackwater Lane” ujawniono w drugiej połowie 2022 roku – reżyser Jeff Celentano (w kinie grozy bardziej znany jako aktor Jeff Weston; pod tym nazwiskiem wystąpił chociażby we „Władcy lalek 2” Davida Allena i w „Szatańskich zabawkach” Petera Manoogiana) zapowiadał „inteligentny, wielowarstwowy thriller z nowoczesnym akcentem, którego akcja rozgrywa się na brytyjskiej wsi”. W tym samym miesiącu ogłoszono, że zdjęcia główne ruszyły w hrabstwie Suffolk we wschodniej Anglii. Autorką scenariusza jest debiutująca w tej roli Elizabeth Fowler, współproducentka między innymi „Diabelskiej przełęczy” Atoma Egoyana i „Brudnej gry” Gavina Hooda. Światowa premiera „Blackwater Lane” odbyła się w czerwcu 2024 roku (VOD, wybrane kina w Stanach Zjednoczonych i na Tajwanie).

Amerykańsko-brytyjski thriller psychologiczny z elementami horroru nadprzyrodzonego ze stajni Lionsgate i Grindstone Entertainment Group. W roli głównej gwiazda „Współlokatorki” Christiana E. Christiansena, Minka Kelly, a partneruje jej Dermot Mulroney (m.in. „Psychopata” Jona Amiela, „Zodiak” Davida Finchera, „Stoker” Parka Chan-wooka, „Naznaczony: rozdział 3” Leigh Whannella, „Lavender” Eda Gassa-Donnelly'ego, „Umma” Iris K. Shim, „Mroczny lokator” Jerrena Laudera, „Krzyk VI” Matta Bettinelliego-Olpina i Tylera Gilletta, „Zabijasz mnie” Beth Hanny i Jerrena Laudera). Kryminalna i psychologiczna zagadka w „iście” gotyckiej scenerii. Prawdę mówiąc mocno przewidywalna intryga, ale miejsce akcji faktycznie pachnie gotycyzmem. Stara rezydencja na angielskiej prowincji powszechnie znana jako The Crawford House (w rzeczywistości średniowieczny dwór - zbudowany około 1470 roku - Elsing Hall Gardens w Dereham w hrabstwie Norfolk), położona przy splamionej krwią przyleśnej drodze; nowocześnie urządzone (nie do końca wyremontowane) wiekowe domostwo w intymnym zakątku, malownicza posiadłość, o której krążą różne dziwne historie, zamieszkana przez małżeństwo planujące powiększenie rodziny, Cassandrę i Matthew Andersonów. Kobietę pokrótce poznajemy w jej miejscu pracy, robiącej wrażenie szkole (w rzeczywistości Culford School niedaleko Bury St Edmunds w hrabstwie Suffolk), w której właśnie kończą się zajęcia. Pupilkiem pani Anderson najwyraźniej jest piętnastoletni Andrew (Judah Cousin), zauroczony chłopak, który podobnie jak przedstawiony w tej scenie przyjaciel Cass, odegra jakąś rolę w zamieszaniu wokół Blackwater Lane. I głównej bohaterki filmu, „narratorki niewiarygodnej”, która najmocniej trzymała mnie przed ekranem – intensywna kreacja Minki Kelly, która w moich oczach przyćmiła resztę obsady. Nie dała szans nawet dużo bardziej doświadczonemu aktorowi Dermotowi Mulroneyowi:) W drodze do domu Cass odbiera telefon od czekającego na nią męża, który chce wiedzieć kiedy wróci i czy nie będzie mu miała za złe, jeśli wskoczy już do łóżka, bo jest strasznie zmęczony. Będę za jakieś czterdzieści minut, ale mogłabym skorzystać ze skrótu. O nie, nie, trzymaj się głównej drogi, bo tamta jest niebezpieczna (tym bardziej w taką pogodę). Dobrze, pojadę naokoło. Obiecaj mi to! I Cass składa uroczystą przysięgę, którą łamie zaraz po zakończeniu ostatniej tego dnia rozmowy z mężem. Popełnia klasyczny błąd (widać nie oglądała „Drogi bez powrotu” Roba Schmidta) i pozornie wychodzi z tego cało. Męczą ją wyrzuty sumienia, wstyd jej za swoje zachowanie, bo choć postąpiła rozsądnie nie opuszczając samochodu w feralny wieczór na Blackwater Lane, powinna była zadzwonić pod numer alarmowy po odzyskaniu zasięgu. Posłuchać intuicji, która przecież nigdy jej nie zawiodła. Ulewny deszcz rozmazał jej obraz, nie wiedziała, że ma przed sobą trupa – widziała tylko zamazaną twarz człowieka nieruchomo siedzącego na miejscu kierowcy w samochodzie krzywo zaparkowanym na błotnistym poboczu wąskiej drogi pod lasem – ale czuła, że coś jest nie tak. A przede wszystkim powinna była trzymać się z dala od tej przeklętej drogi. Zrobić to, co obiecała swojemu troskliwemu małżonkowi. Cass wstrzymuje się ze zreferowaniem swej nieprzyjemnej przygody na Blackwater Lane policji, bo nie chce zostać przyłapana na kłamstwie przez Matthew? Boi się jego reakcji – nie spodziewa się wybuchu wściekłości ani niczego w tym rodzaju, po prostu nie chce go zranić – więc minimalizuje ryzyko udawaniem, że nic nie wie o tragedii na tytułowej uliczce.

Plakat filmu. „Blackwater Lane” 2024, Lionsgate, Grindstone Entertainment Group,13 Films

Blackwater Lane” Jeffa Celentano to dreszczowiec uszyty z wyświechtanych tkanin; zbyt wielu tradycyjnych motywów, których nawet nie próbowano przedstawić po swojemu. Jakby po prostu przekopiowano wybrane sceny i ujęcia (najpospolitsze pomysły) z niezliczonych filmów gatunkowych. Upiorny szept w nocnych ciemnościach, intruz „rozpływający się w powietrzu”, uczeń z domniemaną obsesją na punkcie zamężnej nauczycielki, odziedziczona nieruchomość odstraszająca niektórych mieszkańców (ludzie gadają, że to miejsce nawiedzone przez najprawdziwsze duchy), potencjalne halucynacje i problemy z pamięcią, ewentualne zabójcze sekrety rodzinne (przemocowy mąż Jane Walters, ofiary zabójstwa przy zdradzieckiej drodze?), kolega z pracy „ze złym spojrzeniem” (beznadziejnie zakochany w głównej bohaterce filmu?) oraz takie „oryginalne” detale jak zakrwawiony nóż leżący na kuchennym blacie, ludzka sylwetka za plastikową folią ochronną, podtapianie w wannie przez niewidzialną postać (poltergeist?), samoczynnie otwierające się drzwi (i okno w kuchni?), migające żarówki (do tego trzaski i syki), alarmujący płacz dziecka (zainteresowanych tym motywem odsyłam do „Przepraszam, Charlie” Coltona Trana), martwe zwierzęta odnajdywane przed domem i dobrze znana biżuteria zupełnym przypadkiem odkryta na/w pobliżu miejsca zbrodni (dowód przegapiony przez zespół detektyw Lawson - w tej roli Natalie Simpson – który oczywiście nie mógł umknąć „przypadkowej spacerowiczce”) i wreszcie twarz na śnieżącym ekranie telewizora („They're Here!”). W tym piekle, na skraju załamania nerwowego, przewodnia postać „Blackwater Lane” najbardziej polega na swojej przyjaciółce Rachel (przyzwoite wcielenie Maggie Grace; m.in. „Mgła” Ruperta Wainwrighta, „Uprowadzona” Pierre'a Morela), która w odróżnieniu od najbliższej jej osoby, czyli Matthew, w dalszym ciągu deklaruje zaufanie do jej oceny sytuacji. UWAGA SPOILER Nie zwala wszystkiego na demencję rzekomo odziedziczoną po matce i skutki uboczne leków wybiórczo zażywanych przez Cass od wspominanego poprzedniego kryzysu psychicznego spowodowanego śmiercią rodzicielki; jakiś czas spędziła w szpitalu psychiatrycznym KONIEC SPOILERA. Rachel nigdy nie ukrywała przed Cass swojej niechęci do jej życiowego wybranka, niby spodziewała się po nim wszystkiego najgorszego, ale nie kryje oburzenia na wieść o postawie Matthew w stosunku do przerażonej żony. I nie jest to irracjonalny strach, bo cała lokalna społeczność wie - a Matt nie jest tu żadnym wyjątkiem - że człowiek, który zabił jedną z nich pozostaje na wolności. Co więcej Jane Walters została zamordowana rzut beretem od imponującej posiadłości Andersonów, a Cass mogła niechcący sprawić, że sprawca poczuł się zagrożony. Założenie najnowocześniejszego systemu alarmowego nie wystarczy – w zaistniałych okolicznościach Matt powinien zrobić więcej dla zapewnienia bezpieczeństwa „swojej kobiecie”. A już na pewno nie powinien „robić z niej wariatki”. Przeżyła traumę, ale żeby od razu faszerować ją lekami psychotropowymi i zamykać w domu? W zasadzie mąż próbuje nakłonić ją do „wyjścia z bezpiecznego kokonu” (nie możesz reszty życia spędzić na kanapie!), stosowania się do zaleceń lekarza o regularnym śnie i prowadzeniu takiego życia, jak przed poznaniem wstępnej diagnozy. Wypadałoby jednak nie zostawiać żony samej w „strasznym dworze” - wziąć urlop albo chociaż poprosić szefa o dzienne zmiany. A on co? Wybiera się w podróż służbową, czy co to tam jest i nawet nie zawraca sobie głowy zorganizowaniem jakiejś solidnej opiekunki. Bo chyba nie liczył na Rachel? Żona zapewniła go, że przyjaciółka dotrzyma jej towarzystwa, nie można więc winić go za... Noc duchów? Podążanie za „tajemniczym” szeptem („Cass”, „Cass”, „Cass”, i tak w kółko), nudnawy spacer po mrocznym domostwie. Typowe zachowanie bohaterki horroru - najpierw uparcie chodzi za głosem, szuka nieproszonego gościa (nieżyjącej matki?), a gdy coś tam/kogoś tam wreszcie znajduje, wskakuje do łóżka (ups, o czymś zapomniała, wszak każde dziecko wie, że najbezpieczniej pod kołderką) i bezsennie wyczekuje świtu, bo jak wiadomo w świetle dziennym poltergeisty nie harcują. Pewnie bardziej by się to przeżywało, gdyby intryga nie była aż tak przejrzysta (nie czytałam „Na skraju załamania” B.A. Paris) UWAGA SPOILER – nie wyłączając fortelu w ostatnim „rozdziale” (jest jeszcze epilog z „motywującą/pocieszającą sentencją”), zasadzki na głupiutką parkę, gotowych na wszystko łowców posagów - KONIEC SPOILERA, bo nie da się ukryć, że składnik mystery w tej filmowej potrawce jest kluczowy. „Blackwater Lane” w ogromnym stopniu polega na zagadkowości, niemal całkowicie się na nią zdaje, jest od niej silnie uzależniony, więc jeśli nie udaje się zwieść odbiorcy, ukryć prawdy, to co zostaje? Sugestywny krajobraz i rewelacyjny warsztat Minki Kelly.

Flaki z olejem, ale zjadalne. Pierwszy pełnometrażowy film oparty na twórczości bestsellerowej powieściopisarki podpisującej się jako B.A. Paris, w którym drzemał niemały potencjał. Według mnie nie udało się go obudzić, wygenerować jakichś szalenie emocjonujących sytuacji w chwytliwym świecie przedstawionym. „Blackwater Lane” Jeffa Celentano to dowód na to, że wielowątkowość też może szkodzić - jeśli nie ma się pomysłu na przetworzenie sprawdzonych motywów? Mnie wystarczyłoby starannie wyważone przedstawienie wyeksploatowanych tematów – tak żeby trzymało w napięciu, a nie nużyło. Da się wytrzymać... i to by było na tyle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz