Stronki na blogu

niedziela, 5 grudnia 2010

"Istota" (2009)

Dwoje naukowców zajmuje się badaniami genetycznymi. Kiedy wpadają na pomysł, aby połączyć gatunki różnych stworzeń w tym człowieka, szefostwo nie wyraża na to zgody, z uwagi na problem natury etycznej. Jednak naukowcy nie rezygnują. Tłumacząc sobie ten czyn wynalezieniem leku na choroby genetyczne, nielegalnie stwarzają istotę, która niedługo potem staje się dla nich bardzo bliska. Jednak przywiązując się do dziwnego stworzenia, zapominają, że nie jest ono tak do końca człowiekiem...

Film gorąco polecany przez mistrza gatunku Stephena Kinga. Szczerze mówiąc, nawet ten fakt nie przekonał mnie, aby szybko sięgnąć po tę pozycję. Powodem tego było niwątpliwie połączenie horroru z fantastyką naukową, a jak nie bardzo skłaniam się ku takiej mieszance. I chyba znów trafiłam kulą w płot, ponieważ "Istota" jest całkiem przyzwoitą produkcją, której największą siłą jest niewątpliwie fabuła. No właśnie, tutaj nadmienię, że współczesne kino grozy na ogół oferuje nam "odgrzewane kotlety", nie dając niczego oryginalnego, interesującego, czy chociażby odrobinę godnego uwagi. A tutaj małe zaskoczenie. Ten film pokazuje nam coś zupełnie nowego. Fabuła wciąga, nie nudzi i na pewno oferuje wiele niespodzianek. Jedynym jej felerem jest to, że więcej w niej fantastyki, niż horroru. I uwaga - ten film miejscami autentycznie mnie wzruszył... A chyba nie bardzo o to chodzi w horrorze, więc ten fakt oceniam zdecydowanie na minus. Akcja toczy się bardzo powoli, ale to wcale nie oznacza, że jest nużąca. Jednak muszę nadmienić, że nie wyczułam tutaj atmosfery grozy - a szkoda, bo można było, choć na chwilę wprowadzić ten element i od razu zrobiłoby się bardziej horrorowo:)

Wygląd tytułowej istoty najbardziej podobał mi się w najwcześniejszej fazie rozwoju, kiedy jeszcze była malutkim szkrabem bez rąk - naprawdę pocieszne stworzonko:) Później było już tylko gorzej. Nie wiem, co spece od efektów specjalnyh chcieli osiągnąć, ale moim skromnym zdaniem dorosła Dren nie budziła we mnie żadnych emocji - ani współczucia, ani obrzydzenia, ani tym bardziej przerażenia.

W roli głównej zobaczymy taką gwiazdę, jak Adrien Brody, a partneruje mu Sarah Polley. Tutaj nie mogę się do niczego przyczepić, gdyż oboje spisali się na medal. Rzuciło mi się w oczy przede wszystkim to, że aktorzy zauważalnie wczuli się w odgrywane przez siebie postaci, dzięki czemu wypadli naprawdę przekonująco.

Nadmienię jeszcze, że film porusza istotny problem natury etycznej, jakim są badania z ludzkim DNA. Poza tym później reżyser pokaże nam coś, co wielu widzów może uznać za sporą przesadę - sama miałam dziwne, niezbyt przyjemne odczucia oglądając ową scenę. Nie chcę pisać, że była chora, ale do najzdrowszy także nie należała:) Nie będę zdradzać, o co mi chodzi, ponieważ mam nadzieję, że każdy wielbiciel gatunku zapozna się z tą pozycją i oceni ją sam. Dodam tylko, że zakończenie jest nad wyraz udane, co także pozytywnie mnie zaskoczyło, gdyż nie owijając w bawełnę można tutaj było zepsuć wiele rzeczy, a finał przede wszystkim.

"Istota" nie jest horrorem, jakichś wysokich lotów, nie poraża niczym szczególnym, ale na pewno stanowi nielada rozywkę dla wszystkich wielbicieli science fiction. Osobiście nie żałuję czasu poświęconego na tę pozycję, a nawet powiem więcej - cieszę się, że miałam okazję się z nią zapoznać.