Opowieściożerne
monstrum przemierza Poznań w poszukiwaniu najsmakowitszego
pożywienia, chowanego w obskurnych zakątkach ludzkich umysłów.
Pełzający podglądacz przewodnikiem po fascynującej wyobraźni
Rafała Nawrockiego, autora wydanej w 2011 roku przez Gdański Klub
Fantastyki (w cyklu „Anatomia Fantastyki”) monografii twórczości
Adama-Wiśniewskiego Snerga, ze wskazaniem na jego debiutancką
powieść pt. „Robot” oraz jednego z tłumaczy poezji Roberta
Burnsa. Gościnnie występującego (opowiadania i artykuły) na
łamach „Fantastyki”, „eleWatora”, „Polityki”,
„Barbarzyńcy” i „Czasu Fantastyki”, rozmiłowanego w klasyce
weird fiction badacza kultury grozy, a natchnienie do swojego
pierwszego zbioru opowiadań czerpał głównie z nocnych przechadzek
po stolicy województwa wielkopolskiego, wielopokoleniowej przystani
rodu Nawrockich. Osiem mrocznych historii - gdzie pierwsza i ostatnia
pełnią rolę spinacza (kompozycja klamrowa, wzmocniona
postfinałowymi wycieczkami) - z ukochanego miasta utalentowanego
Rafała. Publikacja wydawnictwa Vesper z 2023 roku w twardej oprawie
zagospodarowanej przez Krzysztofa Wrońskiego, który ponadto zadbał
o graficzne „podsumowanie” wszystkich opowiadań prezentowanych w
„Omnifagusie”. Pozostałe dodatki: stosownie nieszczegółowa
mapka miejskiego żerowiska tytułowego stworzenia i objaśnienia
autora dla osób niezaznajomionych z topografią Poznania.
|
Okładka książki. „Omnifagus”, Vesper 2023
|
Subiektywny
przegląd wyżerki egzotycznego stwora ze świata przedstawionego w
„Omnifagusie” Rafała Nawrockiego.
Historie
niebo w gębie
1.
„Omnifagus. Otwarcie”, czyli wspominki żula. Niegdyś mieszkał
z żoną w przytulnym domku w malowniczej dzielnicy Poznania,
początkowo cierpiąc głównie na chroniczny brak czasu, a potem
dopadła go przeszłość. Dom z Cegieł na Moczarach, podobno
nawiedzony dom, w dzieciństwie pokazany mu przez enigmatycznego
chłopca. Nękany przez złowróżbny głos, niechętnie wracający
myślą do pewnej nieszczęsnej dziewczynki, bezimienny narrator gubi
się w obmierzłych korytarzach prywatnego banku pamięci, uciekając
przed potworem z podziemnych tuneli. Opowiadanie-schody. Stopień po
stopniu w otchłań szaleństwa albo slalomem przez utwór
szkatułkowy. Zabójczo ostre zakręty, niebezpieczne przechyły,
niewiarygodne spotkania we frapująco niedopowiedzianych,
zasłyszanych przez niewiarygodnego narratora splątanego, legendach
miejskich. Przerażające sekrety poniemieckich podziemnych tuneli,
przeklęty dom... i rąsia Wednesday:) Piekielny zawrót głowy.
Piekielnie dobry.
2.
„Szczurza historia”, czyli neowiktoriańska ghost story.
Nastoletnia narratorka przeprowadza się wraz z rodzicami do starego
domu z żalem sprzedanego przez starszą kobiecinę doskonale
pamiętającą niegdyś nadzwyczaj popularną legendę o
Podarciuszku. Małoletnia ma podejrzenie graniczące z pewnością,
że od przeprowadzki widuje tego smutnego chłopca, że niegdysiejsze
straszydło niesfornych dzieciaków z okolicy nie tylko istnieje, ale
z jakiegoś powodu zwróciło uwagę właśnie na nią, poukładaną
młodą damę, którą chyba bardziej niepokoi sąsiedni dom. Posępne
lokum stroniącego od ludzi starszego małżeństwa i ich
zbuntowanego syna. Upiorna historia krnąbrnego chłopca i
niedopasowanej nastolatki. Zastanawiający związek ofiar
przynależących do różnych światów. Mroczna atmosfera
nieubłaganie zacieśniająca się wokół dziewczyny rozdartej
między lękiem przed dzielnicowym upiorem a współczuciem do tej
porozdzieranej istoty, z którą w jakimś stopniu na pewno się
utożsamia. Bo dobrze zna smak samotności. Kreatywny horror
nadnaturalny, miażdżąca urban legend i niszczący
„konkurencję” klimat tajemniczości.
3.
„Szczęt”, czyli martwa dziewczyna w rodzinnym gniazdku.
Mężczyzna ukrywa w piwnicy swego niczym niewyróżniającego się
domu żywego trupa córki. Dziewczyna zaginęła, a jego żona i syn
powoli szykują się na najgorsze. Niemal stracili nadzieję na
odzyskanie drogiej Kamy, ale jej rodziciel mentalnie przygotowuje się
do ujawnienia nieumarłej współlokatorki, zbiera się na odwagę,
by wtajemniczyć bliskich w niewiarygodny powrót dziewczyny. Karmi
ją surowym mięsem i przygotowuje aromatyczne kąpiele, nie wierząc
już, że to na dłużej zneutralizuje odór rozkładu. Rozpacz,
desperacja, nadzieja. Niesłabnąca nadzieja ojca, która wykazuje
się iście makabrycznym poczuciem humoru. Niszczący, obmierzły
sekret – trucizna w krwiobiegu człowieka łapczywie chwytającego
się marnej namiastki bestialsko skradzionego dziecka. Czasami lepsza
jest śmierć... Krótko o niezwyczajnej męce (nie)istnienia.
Depresyjna rzecz o niewyobrażalnie sponiewieranej jednostce.
Dławiąca bestia.
Historie
smaczne
1.
„Łojciec”, czyli zniszczone dzieciństwo. Mieszkaniec starej
kamienicy, pod wpływem alarmujących dźwięków tudzież okrutnych
szeptów, rozdrapuje stare rany. Szkolne łobuzy, wiecznie zabiegana
matka, nadużywający alkoholu łojciec i wreszcie Tamta Straszna
Jesień. O chłopcu, który wstydził się ojca i zbierał cięgi od
tak zwanych szkolnych kolegów. Nieznośnie cuchnące gazy tego
świata. W niewysychającej kałuży wymiotów, pod ciężkimi
buciorami silniejszych. Niewyidealizowane, wręcz szokująco
autentyczne życie w rynsztoku, gdzie dociera karząca ręka
(nie?)sprawiedliwości. Oprawcy stają się ofiarami w bagiennej
rzeczywistości jedynego dziecka tytułowej postaci. Brud, smród i
ubóstwo. Przykre, bo prawdziwe – no może z wyjątkiem mściciela.
2.
„Omnifagus – zamknięcie”, czyli namolny staruszek. Chłopca
imieniem Jakub nachodzi zmarły dziadek. Zmiennokształtny doradca
życiowy, w którego pozornie nie wierzą dorośli mieszkańcy
„ponurego zamczyska” w Poznaniu. Wodzony na pokuszenie Kubuś
podejrzewa jednak, że rodzice go okłamują, że wiedzą o
diabolicznym lokatorze i być może z premedytacją zasiewają w nim
zwątpienie we własne zdrowie psychiczne. Sekrety piwnicy, pająki i
mordercze pędy. Schyłek wieku niewinności, wewnętrzna bitwa
ciemnej i jasnej strony mocy oraz nieszablonowe nawiedzenie.
Zwariowany horror nadprzyrodzony w psychopatologicznym sosie. Nieco
rozwleczony, ale dostatecznie efektywny.
Historie
zjadliwe
1.
„Spleśniała noga Klary Mundek”, czyli specyficzna opowieść
romantyczna. Tytułowa bohaterka wtajemnicza zaufane towarzystwo spod
sklepu monopolowego we wstydliwy problem natury cielesnej. Zaczęło
się od białej plamki na nodze, którą bez trudu udało się
zetrzeć, ale paskuda wróciła w większym wydaniu. Wygląda i
pachnie jak pleśń, a najgorsze, że ciągle się rozrasta, kobieta
z zainfekowaną kończyną z trwogą więc patrzy w najbliższą
przyszłość. Z drugiej strony dokumentne spleśnienie może być
sposobem na odzyskanie utraconej miłości. Zakodowana w opowiadaniu
pod wdzięcznym tytułem wiadomość z zaświatów, egzotyczne
zaobrączkowanie, czy po prostu rzadka choroba kobiety pracującej i
zadającej się z niepopularną bandą. Sympatycznymi
przedstawicielami tak zwanego marginesu społecznego, tutaj
nazywanymi menelami. Wieloletnia tęsknota za ukochanym i zaskakująca
szansa na odbudowanie więzi. Genialna w swojej prostocie „zaraza”,
w moim odbiorze rozczarowująco okiełznana nieśmiertelnym uczuciem.
Posłodzona miłością.
2.
„Asylum”, czyli spółdzielnia ogrodów działkowych. W
mieszkaniu nieprzedstawiającego się mężczyzny, zaniepokojonego
przedłużającą się nieobecnością dwunastoletniego syna Tymona,
zjawia się spanikowany kolega bezcennej zguby, by opowiedzieć o
cichym miejscu. Wedle jego słów Tymek i jeszcze jeden chłopiec
przepadli gdzieś na terenie starych ogródków działkowych, jak
wkrótce przekona się nieustępliwy ojciec, obstawionych przez
uzbrojonych funkcjonariuszy straży miejskiej. Niebezwzględny zakaz
wstępu na zieloną wyspę bynajmniej bezludną. Noc żywych starców.
Dynamiczna przeprawa przez najprawdziwszą dżunglę, która jakimś
cudem uchowała się w epoce betonozy. Survival pachnący zombiakami
i „Władcą much” Williama Goldinga. Postawiona na sprawdzonym
fundamencie – na ratunek dziecku – sensacyjna przygoda, którą
zapewne bardziej docenią zwolennicy slangu miejskiego i innych tego
typu atrakcji w dziełach beletrystycznych. Jak dla mnie za dużo
tych „łamańców językowych”, nie mogę jednak nie docenić
wyczucia dramaturgii autora i niebanalnego wisielczego humoru.
3.
„Suka”, czyli stalkerka z ogonem. Kundzia prześladuje widmowy
pies. Atakuje znienacka, zatapia ostre zębiska w ciele zaskoczonej
ofiary, po czym praktycznie rozpływa się w powietrzu. Przyjaciele
zaszczutego młodzieńca skłaniają się ku jakiejś
nieprzepracowanej traumie, natrętnym wspomnieniu lub wyparciu
koszmarnego wydarzenia z dzieciństwa. Nieznanej im przeszłości
Kundzia. Ale narrator, najlepszy kumpel nietuzinkowego bohatera
tragicznego, adresata tej opowieści (narracja drugoosobowa), ma
coraz większe wątpliwości. Może do naszego Kundzia faktycznie
przyczepiło się jakieś wyjątkowo zawzięte zwierzę? Wbijające w
fotel zakończenie, ale wcześniej wkradł się lekki chaos, głównie
za sprawą „wymądrzającej się” dziewczyny osaczonego
protagonisty. Intelektualnych wywodów pilnej studentki, wprawdzie
miłosiernie niedługich, ale i niepożądanie odwracających uwagę
od intrygującego przypadku niekoniecznie klinicznego. Towarzystwem
widmowego psa też się nie nacieszyłam – niezupełnie przewija
się w tle, bo na pierwszy plan ta klasyczna zmora gdzieniegdzie się
wysunie, ale reżyser nie pozwoli jej się wyszaleć.
Jeśli
jesteśmy tym, co jemy, to konsumując opowieści sami stajemy się
opowieścią. Niebezpiecznie zatem pchać się do szwedzkiego stołu
Rafała Nawrockiego:) Spleśniałe mięso, robaczywe desery i
sfermentowane soki na lepkim od brudu blacie. Rarytasy „Omnifagusa”.
Obleśna wieczerza z legendarną bestią z poznańskich kanałów,
wyimaginowanym potworem bezwstydnie śliniącym się na opowiadania
szkaradne swego stwórcy. Przez żołądek dziwotwora do serca
czytelnika. Apetyczna fantastyka dziwaczna.
Za
książkę bardzo dziękuję wydawnictwu