Michael Kovak, uczeń seminarium duchownego, wyjeżdża do Rzymu i przystępuje do kursu dla egzorcystów. Mike jest sceptycznie nastawiony do wiary oraz neguje teorię opętania przez diabła. W Watykanie spotyka ojca Lucasa, który od dawna dokonuje egzorcyzmów. Nowy znajomy będzie próbował udowodnić Michaelowi skuteczność i prawdziwość tych rytuałów.
Głośny horror religijny, reklamowany jako oparty na prawdziwych wydarzeniach - prawdziwość tej teorii pozostawiam każdemu do indywidualnej oceny. Osobiście bardzo lubię filmy religijne, a te o opętaniu i egzorcyzmach w szczególności. Takie horrory zawsze wzbudzały mój niepokój, często mnie przerażały, choć sama nie wiem dlaczego. "Rytuał" nie jest tutaj wyjątkiem od reguły - ten film naprawdę chwilami przyprawiał mnie o mocniejsze bicie serca. Ale to nie koniec pozytywów. Fabularnie, oprócz paru niedociągnięć i nielogiczności, przykuwa uwagę. Historia jest zgrabnie i intrygująco opowiedziana oraz rzecz jasna idealnie zrealizowana. Na szczególną uwagę zasługuje tu przede wszystkim muzyka - główny soundtrack filmu wpadł mi w ucho i ciekawie potęgował atmosferę grozy, bo o klimat reżyser na pewno się postarał. W tym obrazie nie zabrakło także paru oryginalnych scen, których nie uświadczymy w innych produkcjach o tej tematyce, jak na przykład sławetna scena z wypluwaniem gwoździ, czy egzorcyzmy ciężarnej dziewczyny - dodam, że są to chyba najmocniejsze momenty w filmie.
Oczywiście, jak każdy film grozy tak też i ten spotkał się ze sporą krytyką wśród widzów. Ludzie zarzucają mu przydługi, nudny wstęp, który mnie osobiście wkręcił we właściwą akcję widoczną w drugiej połowie - przypadł mi do gustu taki powolny sposób narracji. No i rzecz jasna wiele osób twierdzi, że same egzorcyzmy jak i zachowania osób opętanych są mocno podkoloryzowane, że w rzeczywistości tak to nie wygląda. Cóż, nie wiem, jak to wygląda naprawdę, bo nigdy tego nie widziałam, ale od tego typu filmów oczekuję jedynie mocnej rozrywki zaprawionej szczyptą strachu i właśnie to dostałam. Więc ja jestem jak najbardziej usatysfakcjonowana.
W głównej roli wystąpił Colin O'Donoghue, który choć zagrał przyzwoicie nie mógł się równać z niezastąpionym, zjawiskowym wręcz Anthony Hopkinsem, który prawdziwe przedstawienie pokazał szczególnie z końcówce filmu i za to należą mu się największe brawa. "Rytuał" w skrócie opowiada przede wszystkim o nawróceniu. Zdawać by się mogło, że jest tutaj zawarta mała dygresja skierowana do ateistów, których w dzisiejszych czasach jest coraz więcej, ale zapewniam, że film może spodobać się zarówno osobom wierzącym, jak i racjonalistom. Trzeba tylko dać mu szansę i nie nastawiać się sceptycznie już na starcie.
Jak na efekciarski, rozreklamowany horror "Rytuał" wypada nadzwyczaj przyzwoicie na tle innych współczesnych filmów grozy, więc mogę go szczerze polecić fanom tematyki egzorcyzmów i opętania przez demony. Ja, choć nie miałam zbyt wygórowanych oczekiwań względem tej produkcji, zostałam pozytywnie zaskoczona. Mam nadzieję, że nie jestem jedyna.