Stronki na blogu

niedziela, 30 czerwca 2013

Top 15 slasher

!!! SPOILERY !!!
Slasher to jeden z najpopularniejszych nurtów horroru, którego rozkwit datuje się na lata 70-te i 80-te (co nie znaczy, że później nie powstawały pojedyncze godne uwagi perełki). Zdanie, co do pierwszego w historii kina slashera jest podzielone: jedni uważają, że prekursorem tego podgatunku jest „Psychoza” Alfreda Hitchcocka z 1960 roku, która sama w sobie horrorem nie jest, aczkolwiek posiada charakterystyczne dla filmów slash tło fabularne; natomiast druga grupa widzów za pierwowzór omawianego nurtu podaje „Krwawy obóz” Mario Bavy z 1971 roku. Przez te wszystkie lata slasher wykształcił sobie ścisłe ramy konwencjonalne, które oczywiście bywały nieco modyfikowane, przez co odważniejszych twórców, jednakże główny zamysł pozostał taki sam: grupa ludzi będąca pożywką dla (najczęściej zamaskowanego) mordercy, którego profil psychologiczny przegrywa w starciu z oryginalnym modus operandi (odwrotnie niż w thrillerze). Ważną częścią typowego slashera stała się również tzw. final girl, czyli cnotliwa kobieta, która uchodzi cało z masakry bądź umiera jako ostatnia, aczkolwiek twórcy coraz częściej odstępują od tego procederu – w niektórych przypadkach z domniemanej final girl robiąc morderczynię („Wszyscy kochają Mandy Lane”, „Blady strach”) bądź decydując się na parkę szczęśliwców, najczęściej w sobie zakochanych („Koszmar minionego lata”). Nie eksperymentuje się jedynie z ofiarami, biorąc pod lupę także główne postacie filmów slash, czyli morderców. Sean S. Cunningham w pierwszym „Piątku trzynastego”, wbrew przewidywaniom widzów, antagonistką uczynił Pamelę Voorhees, zamiast (jak wynikałoby z osi fabularnej) jej niedorozwiniętego syna, Jasona, który pojawi się dopiero w kolejnych częściach serii. Drugim przykładowym odstępstwem od typowej slasherowej charakterystyki oprawcy jest pastiszowa seria Wesa Cravena, zatytułowana „Krzyk”, gdzie zabójców zawsze jest dwóch, aczkolwiek noszą oni wspólne miano: Ghostface.
Chociaż, obiektywnie rzecz biorąc, slasher nigdy nie charakteryzował się jakąś większą ambicją, stanowiąc raczej doskonałą, acz niewymagającą myślenia rozrywkę na nudny wieczór (najlepiej w gronie przyjaciół) paradoksalnie najsilniej ze wszystkich podgatunków horroru trafił w mój gust. Nic, więc dziwnego, że w zalewie tych wszystkich obejrzanych przeze mnie slasherów wyodrębniłam żelazną piętnastkę, do której mam szczególny sentyment. Wszystkie poniższe filmy uszeregowałam w porządku chronologicznym, ponieważ nie potrafiłabym jednoznacznie przypisać ich do danego miejsca. Jednakże należy pamiętać, że w niniejszym subiektywnym zestawieniu całkowicie pominęłam młodszych braci slasherów, tj. survivale (m.in. „Droga bez powrotu”, „Wzgórza mają oczy”) i torture porn (m.in. „Hostel”, „Piła”).

1. „Halloween” (1978)
Reżyseria: John Carpenter
Morderca: Michael Myers (Tony Moran)
Final girl: Laurie Strode (Jamie Lee Curtis)

Legendarne dzieło Johna Carpentera, które zapoczątkowało modę na "niekończące się” serie slasherów, połączonych jedną charakterystyczną postacią seryjnego mordercy, przy okazji będące przepustką dla mało wówczas znanej Jamie Lee Curtis do świata filmowego horroru, w którym nieodmiennie dostawała role final girl. Zabójca w białej masce, Michael Myers, wychodzący na żer w każde święto Halloween stał się ikoną popkultury i głównym sprawcą niesłabnącej popularności, obecnej legendy kina grozy, Johna Carpentera. W 2007 roku Rob Zombie pokusił się o remake tej kultowej produkcji, w moim mniemaniu wygrywając z oryginałem pod kątem fabuły, którą znacznie rozbudował i scen mordów, ale pozostając daleko w tyle z klimatem wszechobecnego zagrożenia, uosabianego przez nieśmiertelną sylwetkę Myersa.

2. „Piątek trzynastego” (1980)
Reżyseria: Sean S. Cunningham
Morderczyni: Pamela Voorhees (Betsy Palmer)
Final girl: Alice Hardy (Adrienne King)

Zrealizowany na fali popularności “Halloween” kultowy camp slasher, będący zaczątkiem jednej z najpopularniejszych serii horrorów o feralnym obozie nad jeziorem Crystal i lansującym kolejną ikonę światowej popkultury: Jasona Voorheesa – rosłego mordercę w masce hokejowej, dzierżącego w ręku maczetę. Paradoksalnie w pierwszej i w moim mniemaniu najlepszej części serii (pomimo braku jednego z moich ulubionych horrorowych antagonistów) rola psychopatki przypadła matce Jasona, tym samym w czasach swojej świetności niezmiernie zaskakując widzów niespodziewanym finałem. Postać Jasona po raz pierwszy pojawi się dopiero w sequelu (nie licząc zagadkowej końcówki pierwowzoru), ale będzie trzeba poczekać, aż do trójki, aby przywdział on swoją legendarną hokejową maskę.

3. „Upiorne urodziny” (1981)
Recenzja: tutaj
Reżyseria: J. Lee Thompson
Morderczyni: Ann Thomerson (Tracey E. Bregman)
Final girl: Virginia Wainwright (Melissa Sue Anderson)

Głośny slasher J. Lee Thompsona, którego na tle tych wszystkich niskobudżetowych krwawych horrorów zapychających filmowy rynek w latach 80-tych, wyróżnia szereg pomysłowych, mocno oryginalnych scen mordów i niebanalna, nieprzewidywalna fabuła, zwieńczona kultową sceną urodzinowej kolacji w towarzystwie trupów. Obecnie „Upiorne urodziny” zostały już prawie całkowicie zapomniane, co biorąc pod uwagę ich niepowtarzalny klimat i problematykę wydaje się być, aż nadto niesprawiedliwe.

4. „Uśpiony obóz” (1983)
Recenzja: tutaj
Reżyseria: Robert Hiltzik
Morderczyni: Angela Baker (Felissa Rose)
Final girl: brak

Powstały na fali popularności “Piątku trzynastego” camp slasher, rozgrywający się w obozie Arawak. Choć Hiltzik całą oś fabularną swojego filmu zamknął w ciasnych ramach kampowej konwencji (ubarwiając ją jakże widowiskowymi scenami mordów) to znacznie się z niej wyłamał w finale, który na tyle sparaliżował ówczesną publiczność, że niedługo po premierze wpisał się w poczet najlepszych horrorowych scen w historii kina.

5. „Koszmar z ulicy Wiązów” (1984)
Recenzja: tutaj
Reżyseria: Wes Craven
Morderca: Freddy Krueger (Robert Englund)
Final girl: Nancy Thompson (Heather Langenkamp)

Ponadczasowa produkcja Wesa Cravena, która doczekała się, aż sześciu sequeli, crossovera i remake’u, a w planach są już kontynuacje odświeżonej wersji z 2010 roku. „Koszmar z ulicy Wiązów” wywindował Cravena do pozycji jednego z czołowych twórców horrorów, a antagonista serii, Freddy Krueger, w szybkim czasie stał się ikoną światowej kinematografii – jednym z najbardziej rozpoznawalnych filmowych seryjnych morderców.

6. „Prima aprilis” (1986)
Recenzja: tutaj
Reżyseria: Fred Walton
Morderca: brak
Final girl: brak

Slasherów bez final girl powstało całkiem sporo, ale do czasu “Prima aprilis” chyba nikt nie pokusił się o zrezygnowanie także z mordercy, czyli integralnej postaci tego podgatunku, co bez wątpienia znacznie wybija produkcję pana Waltona ponad przeciętność. Podczas, gdy wszystkie wydarzenia poprzedzające finał są typowym przykładem mało odkrywczego slashera, opartego na systematycznej eliminacji grupy młodych ludzi to już samo zakończenie dobitnie mówi, że cały czas mieliśmy do czynienia bardziej z czarną komedią, aniżeli czystym horrorem. Innymi słowy: istny przewrotny geniusz!

7. „Laleczka Chucky” (1988)
Reżyseria: Tom Holland
Morderca: Charles Lee Ray / Chucky (Brad Dourif)
Final girl: brak

Pierwsza część kultowej serii slasherów o seryjnym mordercy, którego dusza ugrzęzła we wnętrzu plastikowej lalki. Do niezwykłej popularności niniejszego obrazu znacznie przyczynił się czarny humor, będący domeną Chucky’ego (być może zainspirowany postacią Freddy’ego Kruegera) bestialsko mordującego każdego, kto stanie mu na drodze do celu, czyli przejęcia ciała małego Andy’ego Barclay’a, którego sylwetka jest pewnym odstępstwem twórców od powtarzania fenomenu final girl. Dotychczas ukazało się pięć filmów o Chucky’m, ale ku mojemu ubolewaniu każda kolejna odsłona coraz dalej odchodzi od horroru w stronę czystej komedii.

8. „Candyman” (1992)
Recenzja: tutaj
Reżyseria: Bernard Rose
Morderca: Daniel Robitaille / Candyman (Tony Todd)
Final girl: brak

Adaptacja opowiadania Clive’a Barkera, która doczekała się dwóch sequeli, nawiązująca do tzw. urban legend o człowieku z hakiem, mordującym każdego, kto wypowie pięć razy jego przydomek, patrząc w lustro. „Candyman” poraża przede wszystkim duszącym klimatem grozy i z pewnością nie należy do szerokiego grona maksymalnie schematycznych slasherów – głównie za sprawą finału, odbierającego widzom domniemaną final girl, celem wzmocnienia antagonistycznego pierwiastka.

9. „Nowy koszmar Wesa Cravena” (1994)
Reżyseria: Wes Craven
Morderca: Freddy Krueger (Robert Englund)
Final girl: Heather Langenkamp (Heather Langenkamp)

Po dziesięciu latach od premiery swojego kultowego dzieła o mordercy z nożami zamiast palców, Wes Craven powraca w siódmej, finalnej części starej serii, aby po raz kolejny przyłożyć rękę do umocnienia nieśmiertelności Kruegera. Choć wielu widzów zawiódł zmodyfikowany wygląd Freddy’ego, fabularnie film natchnął niebywałą świeżością ten skostniały nurt horroru – imitując rzeczywistość, dzięki rzekomemu obrazowaniu prywatnego życia gwiazd, które wystąpiły w pierwowzorze „Koszmaru z ulicy Wiązów”. Podobny zabieg Craven zastosował w trzeciej osłonie „Krzyku”, ale w porównaniu z „Nowym koszmarem” to kopiowanie własnych pomysłów nie zdało egzaminu.

10. „Krzyk” (1996)
Recenzja: tutaj
Reżyseria: Wes Craven
Mordercy: Billy Loomis (Skeet Ulrich), Stuart (Matthew Lillard) / Ghostface
Final girl: Sidney Prescott (Neve Campbell)

Pierwsza część znanej pastiszowej serii Cravena, która stała się prekursorem modnego, aż po dziś dzień odłamu slasherów z przedrostkiem “teen”, mającym sugerować nie tylko uczestnictwo młodych ludzi w rolach głównych, ale również kopiowanie tzw. „zasad Randy’ego”, głoszonych w „Krzyku” i będących swego rodzaju poradnikiem dla pragnących przeżyć protagonistów slasherów. Choć pierwszą część niniejszej serii cenię sobie na równi z jej kontynuacją uznałam, że miejsce w tym zestawieniu należy jej się bardziej, choćby przez wzgląd na jej udział w kształtowaniu się historii horroru, jaka by ona w rezultacie nie była.

11. „Koszmar minionego lata” (1997)
Recenzja: tutaj
Reżyseria: Jim Gillespie
Morderca: Benjamin Willis (Muse Watson)
Final girl: Julie James (Jennifer Love Hewitt)

Pierwsza część znanej trylogii teen-slasherów, powstałej na kanwie “Krzyku” Wesa Cravena. Konwencjonalna fabuła, oparta na systematycznej eliminacji grupki młodych ludzi przez rybaka, dzierżącego w dłoni hak, ewidentnie nawiązująca do znanej w Stanach Zjednoczonych miejskiej legendy, zyskała tak dużą rzeszę fanów, że przyczyniła się do wzrostu popularności czwórki, wówczas mało znanych, aktorów: Jennifer Love Hewitt, Sarah Michelle Gellar, Freddie’go Prinze Jr. i Ryana Phillippe’a.

12. „Blady strach” (2003)
Recenzja: tutaj
Reżyseria: Alexandre Aja
Morderczyni: Marie (Cecile De France)
Final girl: Alex (Maiwenn)

Debiutancki horror Alexandre Aja, który w późniejszych latach zasłynął kręceniem remake’ów (“Wzgórza mają oczy”, “Pirania 3D”), będący niekonwencjonalnym podejściem do schematu slasherów i równocześnie (co nie jest zbyt częste w tym podgatunku) zmuszający widza do drobiazgowego przeanalizowania fabuły już po skończonym seansie.

13. „Teksańska masakra piłą mechaniczną” (2003)
Recenzja: tutaj
Reżyseria: Marcus Nispel
Morderca: Thomas Hewitt / Leatherface (Andrew Bryniarski)
Final girl: Erin (Jessica Biel)

Głośny remake kultowego dzieła Tobe’a Hoopera z 1974 roku, który doczekał się czterech kontynuacji (biorąc pod uwagę alternatywną dwójkę z 2013 roku). Nowa wersja jak dotychczas zainspirowała jedynie Jonathana Liebesmana do nakręcenia prequela w 2006 roku, wyjaśniającego niektóre wątki poruszone w remake’u. Antagonista serii – rosły, zdeformowany Leatherface w masce uszytej ze skóry twarzy swoich ofiar, dzierżący w ręku piłę łańcuchową, obok Kruegera, Voorheesa i Myersa jest najpopularniejszym slasherowym mordercą w historii filmowego horroru.

14. „Kłamstwo” (2005)
Recenzja: tutaj
Reżyseria: Jeff Wadlow
Morderczyni: Dodger Allen (Lindy Booth)
Final girl: brak

Zauważalnie zainspirowany scenariuszem “Prima aprilis” z 1986 roku teen-slasher, który podobnie, jak swój prekursor slasherem nie jest – przynajmniej biorąc pod uwagę zakończenie, ponieważ wydarzenia go poprzedzające ewidentnie twardo trzymają się schematu tego nurtu. Podobnie, jak „Koszmar minionego lata” „Kłamstwo” kontynuuje modę na młodzieżowe „rąbanki”, zapoczątkowaną „Krzykiem” Wesa Cravena i jego zasadami, radzącymi jak przeżyć w filmie grozy.

15. „Wszyscy kochają Mandy Lane” (2006)
Recenzja: tutaj
Reżyseria: Jonathan Levine
Mordercy: Emmet (Michael Welch), Mandy Lane (Amber Heard)
Final girl: brak

Utrzymany w klimacie horrorów lat 80-tych, głównie za sprawą oldschool’owych szlagierów w ścieżce dźwiękowej oraz eksperymentujący z pastelowymi barwami i nasyceniem światła, konwencjonalny teen-slasher, zaskakujący finałem, ewidentnie odchodzącym od utartego schematu tego nurtu dzięki uczynieniu z potencjalnej final girl morderczyni.