czwartek, 14 października 2010

„Prima Aprilis” (1986)

Grupka młodzieży wybiera się na wyspę na imprezę organizowaną przez ich przyjaciółkę. Już w drodze jedno z nich ulega wypadkowi. Jednak to dopiero preludium ich koszmaru, gdyż na miejscu czeka na nich tylko śmierć.

Absolutny klasyk podgatunku slasher! Fabuła jest przemyślana w najdrobniejszym szczególe od początku do końca i choć oczywiście nie brak w niej głupich sytuacji to jakoś w tym przypadku można przymknąć na nie oko. No dobra, skoro mowa o głupocie to myślę, że głównie zawiniły tutaj bohaterowie naszego widowiska. Ich zachowania z pewnością nie można uznać za logiczne. UWAGA SPOILER Pomyślmy: najpierw ginie jeden z nich na oczach reszty, a oni jakby nigdy nic docierają do domu koleżanki i świetnie się bawią przy kolacji. Potem mamy akcję przy studni, kiedy to wiadro wpada do środka, a dwoje „mózgowców” zamiast wrócić do domu po nowe postanawia na własną rękę zdobyć wodę, czyli… wleźć do studni! KONIEC SPOILERA. Aktorstwo, rzecz jasna, nie odbiega od standardów, jakie panowały w latach 80-tych – drewniane, sztuczne i miejscami mocno przesadzone dramatycznie. Jeden z aktorów niesamowicie kojarzył mi się z Łukaszem Zagrobelnym i nie wątpię, że nie byłam odosobniona w tym odczuciu:)

Niewątpliwą zaletą tej produkcji jest miejsce akcji. Uwielbiam slashery, które rozgrywają się na kompletnym odludziu, na dodatek okraszonym malowniczymi widoczkami. Jako ciekawostkę dodam, że zdjęcia kręcono w Kolumbii Brytyjskiej w stanie Kanada. Krwawych scen jest tutaj jak na lekarstwo, ale za to atmosfera trzyma wysoki poziom, aż do napisów końcowych. Poza tym film jest wprost naszpikowany czarnym humorem, który o dziwo zamiast wszystko zepsuć tylko podnosi mu poziom, ponieważ jak ogólnie wiadomo wisielcze żarty w połączeniu z bestialskimi zabójstwami mogą wywołać piorunujące wrażenie.

Pomysł na fabułę jest ciekawy, to fakt, ale zakończenie spalono na całej linii. Wiem, że wielu uważa je za niezwykle oryginalne, ale ja zorientowałam się już na początku filmu, jak będzie wyglądał finał. Skoro mnie nie zaskoczył to wątpię, żeby jakiegokolwiek innego uważnego widza wprawił w zdumienie. Poza tym, jeśli spojrzeć na to z innej strony, to zakończenie eliminuje ten film z gatunku. Po takim finale „Prima Aprilis” po prostu nie może być brany pod uwagę, jako slasher. Czyli powstaje pytanie, czy ten obraz rzeczywiście lokuje się w tym podgatunku? Odpowiem, że całością i owszem, ale zakończeniem zasiewa ziarno wątpliwości.

Moim zdaniem film ten zasługuje na uwagę z trzech powodów: po pierwsze to klasyk tego podgatunku, więc wypada go znać; po drugie takiego klimatu nie odczujemy na żadnym innym slasherze lat 80-tych (no może za wyjątkiem „Koszmaru z ulicy Wiązów); a po trzecie „Prima Aprilis” dość umiejętnie odcina się od konwencji tego podgatunku i bezkrytycznie nie powiela utartych schematów.

8 komentarzy:

  1. Polecam wszystkim film "The Balir Witch Project" - super film, z mrocznym klimatem oraz dosłownie ekstra zabawą. polecam ! Fankaa;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam April fool's day!
    Po Hellraiserze to mój drugi ulubiony horror.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć Gosiu! Dawno Cię nie było:( Tak, mi też podobał się ten film. Za "Hellraiserem" nie przepadam, ale slashery z lat 80-tych to moja słabość:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem, powróciłam :)
    Musze ponadrabiać zaległości na Twoim jak i na swoim blogu.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się:) Jesteś u mnie jak najbardziej mile widziana, więc zapraszam. Ja u Ciebie też jestem i będę stałym gościem:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Oglądałem remake i podobał mi się:) może kiedyś obejrzę pierwowzór:P

    OdpowiedzUsuń
  7. Naprawdę niesamowity slasher. Z początku wydał mi się jakiś bardzo przewidywalny, ale na końcu byłam bardzo zaskoczona pomysłem twórców. Tak naprawdę, to sama chciałabym zamieszkać na takiej wyspie. To byłoby idealne miejsce do napisania książki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny horror. W czasie seansu sam już nie wiedziałem czy to wszystko ustawka czy prawda. Ale morderstwa i "trupy" były tak realistycznie przedstawione, że jednak dałem się nabrać i zakończenie mnie zaskoczyło.

    Jarek KG

    OdpowiedzUsuń