Rok 2082. Ziemię otoczyły satelity należące do obcej cywilizacji. Ludzie
wysyłają w przestrzeń kosmiczną statek, zwany „Tezeuszem”, którym dowodzi
wampir. Celem jest dotarcie do zbliżającego się w kierunku naszej planety
pojazdu Obcych – „Rorschacha”. Załoga „Tezeusza” musi zebrać jak najwięcej
informacji o pozaziemskiej inteligencji i powstrzymać ją w razie, gdyby była
wrogo nastawiona do rasy ludzkiej.
Najpopularniejsza w Polsce książka kanadyjskiego pisarza, Petera Wattsa, której wysoka sprzedaż jak dotąd wymusiła na wydawnictwie Mag, aż trzy polskojęzyczne wydania. To ostatnie, w twardej oprawie, przyozdobione czarno-białymi grafikami, posiadające wszelkie znamiona edycji kolekcjonerskiej prezentuje sobą dokładnie taką formę, na jaką „Ślepowidzenie” zasługuje, co zapewne potwierdzą poważni wielbiciele science fiction.
„Cały świat przyłapany in flagranti na panoramicznej, kombinowanej stop-klatce. Zostaliśmy obmierzeni – a czy był to wstęp do formalnego powitania, czy otwartej inwazji, pozostawało w sferze domysłów.”
„Ślepowidzenie” to klasyczna opowieść o Pierwszym Kontakcie, która pod kątem kluczowych wydarzeń niczym szczególnym się nie wyróżnia, na tle innych tego typu książek, czy filmów science fiction. Mamy grupkę śmiałków, która w odległym Kosmosie staje do walki z pozaziemskim bytem, zaczynając od podjazdowych wybiegów, mających na celu zebranie jak największej liczby danych o przeciwniku – schwytanie tzw. wężydeł, stworów pełnych macek, badanie ich fizjonomii i umysłów. Pewnym novum są ekspedycje załogi „Tezeusza” na pokład „Rorschacha”, którego promieniowanie nie tylko wywołuje poważne szkody w ich organizmach, ale również generuje w ich głowach tytułowe ślepowidzenie – oparte na konkretnych badaniach naukowych (obecnych już dziś) wywoływanie obrazów, których nie ma oraz ukrywanie przed oczami ludzi wybranych elementów. Właśnie to wiarygodne umiejscowienie poszczególnych wątków powieści w istniejących już odkryciach naukowych sprawia, że dzieło Wattsa nabiera prawdopodobnego, iście przerażającego wymiaru. Oczywiście, nie zabrakło tutaj również czystej fikcji, nieznajdującej żadnego potwierdzenia we współczesnych odkryciach przede wszystkim technologicznych, ale to wcale nie znaczy, że fantazje autora nie mają szansy się ziścić w 2082 roku – w końcu aż tak nieprawdopodobne nie są. Kto wie, czy w przyszłości nie będziemy komunikować się przez tzw. ConSensus, który pozwoli nam na wzmożoną egzystencję wirtualną kosztem tej rzeczywistej (w końcu już po części to robimy, za pośrednictwem Internetu) oraz będziemy mieli możność badania najdalszych krańców Kosmosu, na pokładzie „myślącego” statku.
„Mózg to maszyna do przetrwania, nie wykrywacz prawdy. Jeśli do przetrwania trzeba się samooszukiwać, mózg kłamie. Przestaje zauważać… nieistotne rzeczy. Prawda się nie liczy. Tylko przeżycie. I teraz już w ogóle nie doświadczacie świata takim, jaki jest. Żyjecie z symulacji zbudowanej z założeń. Uproszczeń. Kłamstw. Cały gatunek standardowo cierpi na agnozję. Rorschach nie robi wam nic, czego byście sobie sami nie robili.”

„Przypisujecie jej ogromne znaczenie, prawda? To właśnie ona wynosi was ponad bydlęta, ona czyni kimś szczególnym. Homo sapiens, mówicie o sobie. Człowiek Rozumny. Ale czy wy w ogóle wiecie, co to jest, ta świadomość, na którą się w tak egzaltowany sposób powołujecie? Wiecie w ogóle, do czego ona służy?”
„Ślepowidzenie” nie jest tylko powieścią o oklepanym Pierwszym Kontakcie, ponieważ Watts
próbuje wznieść się ponad to, wejrzeć w głąb ludzkiej i obcej świadomości, aby odkryć przerażające, acz jakże prawdziwe treści, które z pewnością spędzą sen z powiek niejednemu czytelnikowi. Pod przykrywką tej całej walki z pozaziemską cywilizacją autor w pełni obiektywnie prześwietla ludzkość, nie wystawiając jej pozytywnej recenzji, bo niby czemu ma na to zasługiwać? Sprawdźcie sami, czym dla Wattsa jest nasza tożsamość i inteligencja, ale pamiętajcie, że jego tezy opierają się na rzeczywistych badaniach uczonych, bo ten fakt z pewnością dodatkowo wykreuje w waszych głowach niepokojące obrazy nas samych, wywracając waszą percepcję do góry nogami. To prawdziwe odkrycie literatury science fiction – coś, czego nigdy się nie zapomina!
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu