poniedziałek, 4 listopada 2024

„Amber Alert” (2024)

 
W parku miejskim w Louisville w stanie Kentucky dochodzi do porwania siedmioletniej Charlotte Bryce, spędzającej popołudnie z mamą, babcią i młodszymi braćmi. Zdarzenie przypadkowo nagrywa się na telefonie starszej kobiety, a wynika z niego, że dziewczynka została porwana przez kierowcę Toyoty Camry. Po niesatysfakcjonującej rozmowie z operatorką numeru alarmowego, spanikowana matka osobiście udaje się do jej przełożonego, aby przekonać go do uruchomienia Amber Alert. Tymczasem w innej części miasta śpiesząca się na spotkanie i spóźniona na zamówionego Ubera, kobieta imieniem Jacqueline proponuje wysoki napiwek innemu kierowcy z tej samej firmy za zrobienie kursu po godzinach. Mężczyzna śpieszy się na przyjęcie urodzinowe pięcioletniego syna, ale kieruje się w tę samą stronę, co niezwykle hojna nieznajoma, która na dodatek sprawia bardzo sympatyczne wrażenie, uznaje więc, że niemądrze byłoby odrzucić tak dogodną ofertę. W drodze oboje otrzymują wiadomość MMS Amber Alert dotyczącą porwania siedmioletniej Charlotte Bryce, a Jacqueline zwraca uwagę na jadący przed nimi samochód, który wygląda dokładnie tak, jak na właśnie otrzymanym zdjęciu. Kierowca zwraca jej uwagę, że to jeszcze o niczym nie świadczy, bo takich pojazdów w mieście jest mnóstwo, ale pasażerka jest nieugięta – upiera się przy śledzeniu podejrzanie zachowującego się uczestnika ruchu drogowego w rzucającej się w oczy Toyocie Camry.

Plakat filmu. „Amber Alert” 2024, Hungry Bull Productions, Bluefields Entertainment, Three Point Capital (TPC)

W styczniu 2010 roku małżeństwo Kerry i Summer Bellessa wybrali się w podróż z Los Angeles do Arizony, której celem były odwiedziny matki tej drugiej. W którymś momencie dotarło do nich, że aktywowano system alarmowy, służący do udostępniania informacji na temat zaginionych dzieci, a w materiałach rozpowszechnianych przez organy ścigania był opis poszukiwanego pojazdu. Kerry mocniej ścisnął kierownicę i powiedział „Summer, znajdziemy ten samochodów”, a gdy to się stanie „zepchniemy go z drogi, uratujemy dzieciaka i zostaniemy bohaterami”. Kobieta natychmiast ostudziła jego zapał przypomnieniem, że w hipotetycznym śledzonym przez nich samochodzie mogłoby być dziecko, realizacja jego planu naraziłaby więc zdrowie i życie domniemanej ofiary porwania. Stwierdziła, że w takiej sytuacji najrozsądniej byłoby zawiadomić policję i obserwować rozwój wypadków z bezpiecznej odległości. Półtorej godziny wymieniali się pomysłami na odpowiednią reakcję w przypadku wypatrzenia pojazdu pilnie poszukiwanego przez organy ścigania, a pierwszą rzeczą, którą Kerry zrobił po powrocie do domu było upewnienie się, że pomysł, na który wpadł z żoną nie został wykorzystany w żadnym filmie. Po satysfakcjonującym (tj. z zerowym wynikiem) przeszukaniu internetu zadzwonił do kolegi Joshuy Oramy z propozycją współpracy nad scenariuszem filmu o osobach mocno angażujących się w sprawę porwania nieznanego im dziecka.

W 2012 roku ukazał się debiutancki obraz Kerry'ego Bellessy, zrealizowany za zaledwie pięć tysięcy dolarów thriller found footage, scenariusz którego napisał z przyjacielem Joshuą Oramą, wykorzystując koncepcję wstępnie opracowaną z żoną Summer Bellessą, współproducentką pełnometrażowego filmu fabularnego zatytułowanego „Ambert Alert”. Następny owoc współpracy tej trójki pojawił się w roku 2022: niskobudżetowy supernatural horror pt. „Immanence”, a potem przyszła kolej na przeróbkę „Amber Alert” – tym razem tradycyjnie zrealizowany dreszczowiec pod tym samym tytułem i z większym budżetem. Z jednym wyjątkiem zostali przy sprawdzonym układzie – Kerry Bellessa reżyserem, współscenarzystą i współproducentem, Joshua Oram współscenarzystą (wspomniany wyjątek: w pierwszym „Amber Alert” pełnił też rolę producenta wykonawczego, której już nie objął w drugim „Amber Alert”), a Summer Bellessa współproducentką. Film kręcono w tym samym mieście (i okolicach), w którym osadzono akcję filmu - Louisville w stanie Kentucky – pod szyldem Hungry Bull Productions. Głównym dystrybutorem nowej wersji „Amber Alert” Kerry'ego Bellessy została firma Lionsgate, która uwolniła to emocjonujące dziełko w drugiej połowie września 2024 roku (wybrane amerykańskie kina i platformy streamingowe; start w tym samym dniu). Kameralny thriller ku przestrodze. W miasteczku, w którym mieszkam jedno miejsce cieszy się szczególnym powodzeniem wśród dzieci, a mianowicie największy park w tej miejscowości (najwyżej średni, licząc miarą dużego miasta), kuszący wypasionym (tj. największy w tej pipidówce) placem zabaw, nieopodal którego jest nieogrodzony staw. W najgłębszym miejscu ma trzy, najwyżej cztery metry, ilekroć więc widzę nawet czteroletnie dzieci biegające dookoła niego, dosłownie oblewam się zimnym potem. Takie maleństwa pozostawione bez opieki? Niezupełnie. Nawet dwa razy starsze dzieci zazwyczaj przychodzą z osobami dorosłymi, ale nie wszyscy są tak przewrażliwieni jak ja. Niektórzy wolą wpatrywać się w telefony niż w swoich podopiecznych. „Ciociu, dlaczego w parku cały czas się na mnie patrzysz” - pewnego razu zapytała moja kilkuletnia bratanica. „Żeby nikt cię nie porwał” - odpowiedziałam, wiedząc, że argument o wpadnięciu do przerażającego (bo odpowiednio niezabezpieczonego!) stawu do niej trafi, ponieważ już wcześniej tłumaczyła mi, żebym nigdy nie zbliżała się do rzeki (w tamtym czasie tak nazywała też stawy, jeziora, morza etc.) bez rodziców, bo umrę i pójdę do aniołków. Nie miałam wątpliwości, że taka odpowiedź pociągnie za sobą inne pytania, ale nie spodziewałam się takiego odzewu: „patrzysz na mnie, bo boisz się złych ludzi z tych twoich strasznych filmów?”. Hmm, no chyba... No tak, rzeczywiście tak jest. „To dobrze, że to oglądasz, bo nikt mnie nie porwie” i płynne przejścia do ulubionego tematu tej bystrej małej „dlaczego rodzice nie pozwalają mi oglądać tych twoich filmów, jak one pokazują przed kim mam uciekać?”. To już była trudniejsza rozmowa, ale czas najwyższy zakończyć ten przydługi wstęp do bynajmniej eksperckiego omówienia drugiej edycji „Amber Alert” w reżyserii Kerry'ego Bellessy. Wielce prawdopodobnej wizji porwania dziecka w biały dzień dosłownie za plecami rodzica i już mniej prawdopodobnego, ale nie niemożliwego, całkowitego zaangażowania się w sprawę osób postronnych. Cywili podążających za niepewnym porywaczem siedmioletniej dziewczynki.

Źródło, zwiastun filmu: https://www.youtube.com/watch?v=Dt8t0wxnHNM

Praca na planie przeróbki „Amber Alert” z 2012 roku przerosła oczekiwania Kerry'ego Bellessy, w czym największa zasługa odtwórców głównych ról, Hayden Panettiere (m.in. „Oskarżona Amanda Knox” Roberta Dornhelma, „Krzyk 4” Wesa Cravena, „Krzyk VI” Matta Bettinelliego-Olpina i Tylera Gilletta) i Tylera Jamesa Williamsa. Reżyser ani przez chwilę nie wątpił, że pracuje z prawdziwymi profesjonalistami, którzy poza wszystkim innym wprowadzili trochę fortunnych zmian w postacie wymyślone przez mających mniejsze doświadczenie w branży filmowej scenarzystów. Jakiś wkład w tekst mogła też wnieść Summer Bellessa, kreatywne wsparcie też całkiem pomysłowego partnera zawodowego i życiowego. Tak czy inaczej, po straszliwie cichym porwaniu siedmioletniej Charlotte Bryce w parku w Louisville w stanie Kentucky (ewentualnie przedmieście) i natychmiastowej interwencji jej matki Moniki (rozdzierający serce występ Katie McClellan) przenosimy się w inny rejon miasta, bliżej centrum, gdzie najwyraźniej pracuje główna bohaterka filmu, „uparta jak wół” Jacqueline 'Jaq', która przyczepia się do biednego Shane'a, kierowcy Ubera, który właśnie zakończył zmianę i kieruje się do domu byłej żony, gdzie czeka na niego mały solenizant. Nie chce znowu zawieść swojego jedynego syna, ale jak ma odmówić kobiecie w potrzebie, która na dodatek macha mu przed nosem plikiem banknotów? Tym bardziej, że upierdliwa nieznajoma zapewnia, że nie będzie musiał nadkładać drogi. Gdyby tylko wiedział... Właśnie, jak zachowałby się Shane, gdyby dopadła go wizja à la „Oszukać przeznaczenie” (oryg. „Final Destination”)? Czy świadomie skazałby swojego ukochanego syna na kolejne rozczarowanie, poprzez wpuszczenie do samochodu tej szalonej kobiety? Szalonej, bo nieobojętnej na krzywdę bliźnich?! Właśnie dlatego Jeśli szaleństwo to postępowanie wykraczające poza przyjęte normy, zwyczaje (za słownikiem PWN), to altruistyczna postawa Jacqueline w moim przekonaniu idealnie tutaj pasuje. Akcja „Amber Alert” Kerry'ego Bellessy rozgrywa się w czasach nam współczesnych, w których nawet apelowanie o karmienie głodujących w niektórych przypadkach wymaga sporej odwagi. Epoka znieczulicy społecznej, czas bogów Egoizmu i Mamony. I w tej epoce tak zafiksować się na punkcie pierwszej z brzegu czarnej Toyoty Camry? To prawda, że wygląda jak na alert zdjęciu, ale przecież to nie jest jedyny taki model w mieście nawiedzonym przez wstrętnego porywacza. Shane nie musi jej o tym przypominać - Jacqueline zdaje sobie sprawę z karkołomności swego założenia, a wręcz bardzo nisko ocenia szanse na trafne wytypowanie sprawcy. Przyciemniane szyby i zdarzenie na światłach (nerwowa reakcja na Amber Alert, a przynajmniej tak to wyglądało) też nie uzasadniają tej nagłej obsesji Jacqueline na punkcie pierwszej przezeń wypatrzonej ciemnej Toyoty Camry. A przynajmniej Shane nie może oprzeć się wrażeniu, że ta fiksacja jest zakorzeniona głębiej, że jego problematyczną pasażerkę do działania pcha coś innego, w gruncie rzeczy niezwiązanego ze sprawą porwania małoletniej Charlotte Bryce. Zwierzenia protagonistki to jeden z najbardziej poruszających momentów „Amber Alert” 2024 – namacalne cierpienie niepowstrzymanie wlewające się do samochodu osobowego. Sprytny sposób na znaczne spotęgowanie poczucia klaustrofobii. Bezlitosne duszenie widza mistrzowsko odegraną udręką. Wydaje mi się, że twórcy duże nadzieje wiązali z pierwszą rozmową telefoniczną ze ściganym osobnikiem, UWAGA SPOILER ewidentnie chcieli zaszokować odbiorców, obawiam się jednak, że wielu zapamięta szmacianą lalkę z prologu. Przejrzysta sztuczka KONIEC SPOILERA. Najmroczniejsza, ale niekoniecznie zaskakująca jest ostatnia partia „Amber Alert”. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że robi się lekko obskurnie.

Trzymający w napięciu, mimo przewidywalności, pysznie skromny film drogi Kerry'ego Bellessy, powiązany z jego debiutanckim osiągnięciem reżyserskim też wydanym pod nazwą „Amber Alert”. Zaskakująco skuteczny wysiłek, jak na współczesne amerykańskie kino gatunkowe. Angażujący pojedynek na szosie i w innych ciekawych miejscach. Sprawa porwania dziecka z perspektywy jego rodzica, przedstawicieli organów ścigania i przede wszystkim przypadkowych podróżnych (efektywne rozproszenie narracji). Przykuwający uwagę thriller nienachalnie ostrzegający, przypominający, że najciemniej jest pod latarnią.

3 komentarze:

  1. Też mi się bardzo podobał. Niby proste i przewidywalne, ale siedziałam na krawędzi krzesła. Natomiast Terrifier 3 mnie tak zawiódł...... to nawet nie o te flaki chodzi, bo przecież mocne sceny już były w cz.2 , ale to było guuffffno bez pomysłu ;/ i z całą masą zapychaczy. Nie dałam razy obejrzeć całego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mnie dość mocno zaskoczył "Amber Alert" - zasiadłam z nastawieniem na typowy, schematyczny, lekki thriller i niby taki był, ale... tak jak piszesz, siedzi się na krawędzi krzesła:)
      W "Terrifier 3" moim zdaniem zaniedbano fabułę. Efekty specjalne świetne, ale gdy treść uboga (nawet jak na standardy slashera), to łatwo się tym znudzić, zmęczyć. W każdym razie wolałabym, żeby w kolejnych częściach bardziej skupiono się na opowiadaniu jakiejś historii, na pozytywnych postaciach, a przynajmniej rozwoju głównej bohaterki.

      Usuń