Stronki na blogu

niedziela, 27 marca 2011

"The Collector" (2009)

Arkin, chcąc spłacić dług zaciągnięty u byłej żony postanawia obrabować dom swojego pracodawcy. Jednakże po wejściu, w jego mniemaniu, do pustego domu szybko odkrywa, że rodzina, u której pracuje Arkin stała się zakładnikami mordercy, zwanego Kolekcjonerem. Cały dom okazuje się być jedną wielką pułapką naszpikowaną śmiercionośnymi konstrukcjami. Arkin będzie musiał uratować nie tylko siebie, ale również pojmaną rodzinę.

Kolejna produkcja nacechowana scenami torture-porn. Fabuła, prosta jak konstrukcja cepa, w tym przypadku schodzi na drugi plan. Najważniejsze są jakże efektowne sceny tortur i mordów. Nie sposób nie uniknąć porównywania tej pozycji do serii "Saw" - w końcu mamy tutaj skonstruowane przez tytułowego mordercę pułapki. Jednakże niewątpliwym atutem tego filmu jest również klimat, którego późniejszym "Piłom" niewątpliwie brakowało. Narastającą atmosferę grozy, podkreśloną przez elektryzująca muzykę najłatwiej jest wyczuć podczas wędrówek głównego bohatera po domu. Myślę, że zarówno jakże realistyczne sceny modów, jak i te nacechowane wyczuwalną klimatycznością zasługują na uwagę widza. Poza tym postać mordercy, która wyróżnia się przede wszystkim oryginalną maską naciągniętą na twarz także jest niczego sobie.

Niewątpliwym minusem filmu jest odtwórca głównej roli - Josh Stewart, który zaprezentował widzom taką amatorkę, żeby nie rzec parodię gry aktorskiej, że aż płakać się chciało. Obsadzenie tego pana w roli głównej było największym błędem reżysera. Pozostali aktorzy utrzymują przyzwoity poziom, a na szczególną uwagę zasługuje Andrea Roth, która chyba jako jedyna z całej obsady filmu zachowała najwyższy poziom realizmu w kreacji swojej postaci.

"The Collector" nie należy do produkcji, posiadającej jakieś przesłanie, czy też drugie dno. Jest to prosta, niewymagająca myślenia rąbanka. Poza tym twórcom nie udało się uniknąć kilku nielogiczności, które choć nie wpływają zbytnio na jakość filmu to niestety, aż rażą po oczach - jestem pewna, że żaden uważny widz nie przegapi tych momentów. Więc, czy mimo tylu wad jest to film, na którego warto marnować czas? Myślę, że powstał on głównie z myślą o wielbicielach krwawego kina grozy i przede wszystkim im może przypaść do gustu. W końcu jest tutaj wszystko, co takie osoby cenią w horrorach. Ale zwolennikom cięższego intelektualnie kina szczerze odradzam. W końcu jest to film, którym można się cieszyć tylko podczas seansu i na pewno nie zostanie na długo w pamięci widza.