
Ostatnio cierpię na dziwną przypadłość: ilekroć wychodzi jakiś nowy horror wampiryczny wręcz boję się go oglądać. Winnym takiego stanu rzeczy jest zapewne niesławny "Zmierzch", który to jasno sugeruje widzom, jak zapewne będą wyglądać wampiry w nowoczesnych filmach grozy. Dlatego właśnie tak późno zdecydowałam się na zapoznanie z tytułem "Ukąszeni". Poza tym jest to horror komediowy, których osobiście nie trawię. Jednak w tym przypadku, co odkryłam z niemałym zdziwieniem, nie jest tak źle. Film na tle innych współczesnych produkcji wampirycznych wypada nad wyraz przyzwoicie, oczywiście oglądany z przymrużeniem oka.
Zacznijmy od bilansu horroru i komedii. Reżyser, Harvey Glazer, zręcznie balansuje między tymi dwoma gatunkami. Żarty są absolutnie adekwatne do właściwej akcji, nie przesadzone i przede wszystkim nie wpychano ich nigdzie na siłę - są niejako naturalne, przez co jak najbardziej śmieszą zamiast irytować. Tymczasem jeśli chodzi o sceny grozy to możemy liczyć na parę efektywnych scen gore z domieszką odrobiny klimatu. Na plus trzeba zaliczyć reżyserowi przedstawienie postaci wampira. Po licznych eksperymentach kinowych z tym konkretnym upiorem, aż miło było popatrzeć na prawdziwego wampira z krwi i kości - z jego słabościami i mocnymi stronami. Powiem krótko: zarówno wygląd jak i zachowanie wampirzycy w tym konkretnym obrazie są jak najbardziej zgodne z prawdziwym wizerunkiem krwiopijcy. Aż kamień spadł mi z serca:)
W roli głównej zobaczymy Jasona Mewesa, znanego głównie z komedii, który tutaj udowodnił, ze w kinie grozy też nieźle sobie radzi - w końcu nie każdy aktor tak przekonująco oddałby rolę postaci tragicznej. Co się tyczy samej wampirzycy to niestety Erica Cox nie spisała się najlepiej. Zbyt dużo sztuczności zarówno w dykcji, jak i mimice twarzy. Brak odpowiedniej dawki realizmu niestety znacznie zaniżyła poziom jej gry aktorskiej.
"Ukąszeni" jest filmem mało znanym w Polsce - pewnie między innymi dlatego, że nie trafił do kin tylko od razu na DVD. Ale jego niska popularność nie świadczy o tym, ze jest zły. Wręcz przeciwnie - zarówno fabuła jak i realizacja nie zasługują na żadne słowa potępienia. Oryginalność i naturalna tendencja do przyciągania uwagi widza już od pierwszych scen filmu zasługuje na poświęcenie naszego czasu na tę produkcję. Wszystko zostało tutaj idealnie obmyślone, łącznie z dialogami. Akcja może chwilami odrobinę kuleje, ale reżyser wynagradza nam to rzucanymi od czasu do czasu krwawymi morderstwami. Jeśli ktoś potrafi docenić czarny humor wespół z grozą to jest to pozycja przeznaczona właśnie dla niego. Ten film udowodnił mi, że nie każdy horror komediowy jest z definicji zły i takim produkcjom także należy dać szansę. Mam również nadzieję, że jeśli chodzi o wizerunek wampira twórcy pójdą raczej w stronę "Ukąszonych", a nie "Zmierzchu".