Dziennikarze i kochankowie, Naomi Seberg i Nathan Math, podróżują po
świecie w poszukiwaniu kontrowersyjnych tematów. Oprócz pasji do zawodu łączy
ich zamiłowanie do nowoczesnej technologii, która bardzo przydaje się w ich
pracy oraz pomaga im urozmaicić życie seksualne. Najnowszym tematem Naomi jest
szanowane we Francji małżeństwo filozofów, Celestine i Aristide Arosteguy'owie.
Kiedy odnaleziono okaleczone, na wpół skonsumowane szczątki kobiety jej zbiegły
z kraju mąż stał się głównym podejrzanym. Podczas, gdy Naomi na potrzeby
wywiadu stara się odnaleźć Aristide’a, Nathan zgłębia tajniki eksperymentalnej,
kontrowersyjnej medycyny. Poznaje węgierskiego chirurga, Zoltana Molnara, który
w przeszłości naraził się wymiarowi sprawiedliwości handlując organami
ludzkimi, a teraz interesuje się leczeniem raka i spełnianiem wynaturzonych
życzeń pacjentów. Relacja z jego pacjentką sprowadza na Nathana chorobę
weneryczną, którą wyleczyć może jedynie mieszkający w Toronto jej odkrywca,
Roiphe. Ekscentryczny staruszek zgadza się mu pomóc pod warunkiem, że napisze
książkę o jego nowym przedsięwzięciu – terapii jego mocno zaburzonej córki
Chase. Tymczasem Naomi dociera do kochanka Arosteguy’ów, Herve’a Blomqvista,
dzięki któremu jej śledztwo zaczyna dawać pożądane efekty. Nie wie jeszcze, że
na mecie czeka ją zatracenie własnego ja i szeroko zakrojony spisek, którego
może zdekonspirować jedynie łącząc siły z Nathanem, mimowolnie poznającym coraz
to nowe rewelacje o Arosteguy’ach.
„Musimy
w pełni zrozumieć fenomen Internetu, ponieważ konsumpcjonizm i Internet się ze
sobą zlały. Stały się jednością, mimo że na pewnym poziomie Internet stał się
dla nas anatemą, szkodliwą dla dziwnej, introwertycznej, i tak uparcie
snobistycznej osobistej kultury.”
Debiutancka powieść moim zdaniem najlepszego żyjącego reżysera, Davida Cronenberga, który zasłynął szokującymi body
horrorami, kręconymi w latach 70-tych i 80-tych XX wieku. Obecnie
koncentruje się na hollywoodzkich dramatach, w których jednak można odnaleźć
echa jego wczesnych zainteresowań. W wywiadach Cronenberg podkreślał, że
„Skonsumowana” bardziej przystaje do jego współczesnej twórczości, z czym
zamierzam polemizować. Po zapoznaniu się z XX-wieczną kinematografią Davida
Cronenberga doszłam do przekonania, że poświęcił się dramatom głównie dlatego,
iż całkowicie wyeksploatował już nurt body
horroru. Pokazał już wszystko, co tylko w tym temacie można było pokazać i
obawiając się autoplagiatów obrał inny kierunek. Lektura „Skonsumowanej”
udowodniła mi, że byłam w błędzie, że Cronenberg ma jeszcze w zanadrzu kilka
prawdziwie bulwersujących pomysłów, które co zaskakujące potrafi idealnie oddać
nie tylko na ekranie, ale również na kartach powieści.
„Cążkami
do paznokci wycinała sobie kawałki ciała i kładła na małe plastikowe talerzyki
dla lalek, a następnie je zjadała używając małych zabawkowych sztućców.”
Jak na debiutanta Cronenberg operuje bardzo dojrzałym słownictwem, a
konstrukcja długich, złożonych zdań opisowych nie nastręcza mu najmniejszych
problemów. Jeśli weźmie się pod uwagę szokującą tematykę „Skonsumowanej”, która
jest pełnokrwistym body horrorem (nie
dramatem) takie wręcz pornograficzne wgłębianie się w makabryczne szczegóły
może okazać się swego rodzaju uosobieniem wygranej na loterii dla wielbicieli gore. A czytelnikom o słabszych
żołądkach zagwarantować kilka nieprzyjemnych godzin w toalecie… Paleta
kontrowersyjnych wątków, które porusza tutaj Cronenberg jest doprawdy szeroka.
Głównie skupia się na perwersjach seksualnych – zarówno tych nieszkodliwych,
jak i niemożliwych do zaakceptowania. Fotografowanie narządów płciowych
partnera, przepuszczanie ich przez drukarkę 3D, wojeryzm i orgie staruszków z
ich studentami to przykłady tych delikatniejszych fetyszy. Prawdziwa jazda
zaczyna się dopiero, gdy Cronenberg wkracza w obszary, w których czuł się
najlepiej w latach 70-tych i 80-tych. Najpierw delikatnie sugeruje nam, że
żaden z jego bohaterów nie jest normalny w ogólnym rozumieniu tego słowa.
Nathan odczuwa podniecenie na widok spoczywającej na stole operacyjnym,
zniszczonej przez nowotwory kobiety, z którą nie waha się odbyć stosunku
seksualnego, aby na własnej skórze odczuć, jak to jest pieścić partnerkę z
wieloma piersiami (bo właśnie tak postrzega trawiące ją nowotwory). Natomiast
zakochana w nowoczesnej technologii, Naomi, egzystująca bardziej w Sieci
aniżeli w rzeczywistości z czasem odkrywa w sobie zamiłowanie do masochizmu i
mentalnego wcielania się w bardziej wyzwolone od siebie kobiety. Skoro główni
bohaterowie jawią się, jako poszukiwacze mocnych wrażeń, którzy dla
zaspokojenia doraźnych pragnień są gotowi wyrzec się normalności i zerwać
kajdany moralności to nietrudno zgadnąć, jak autor wykreował klasycznych
burzycieli. Czołowym antagonistą zdaje się być podejrzany o zamordowanie i
skonsumowanie żony, zajmujący się filozofią konsumpcjonizmu szanowany obywatel
Francji, Aristide Arosteguy. Skrótową historię jego życia poznamy dopiero pod
koniec, w długim monologu, wygłoszonym na potrzeby Naomi. Wówczas to Cronenberg
przekracza wszelkie granice perwersji, delikatnie nawiązując do swojego „Videodrome” (wątek z oddziaływaniem filmu na ludzką psychikę i pastwienie się
nad własną piersią), ale wkraczając również w nowe obszary autodestrukcyjnej
ludzkiej psychiki. Apotemnofilia, czyli obsesyjne pragnienie amputacji części
własnego ciała w nieco zmodyfikowanej postaci. Przekonanie kobiety, że jej
pierś nie należy już do niej, że została zawłaszczona przez kłębiące się w jej
wnętrzu owady, których niezwłocznie należy się pozbyć. Autokanibalizm w stanie
fugi – odkrajanie i konsumowanie własnego ciała podczas osobliwego,
parodystyczno-infantylnego podwieczorku. Drukowanie w 3D części kobiecego ciała
i tworzenie z nich obscenicznej ekspozycji z penisami sterczącymi z różnych
otworów zakrwawionego rekwizytu. Autor oddaje rozpad ludzkiego ciała i
destrukcję psychiki człowieka również z wykorzystaniem bardziej delikatnych,
acz dających do myślenia metafor. Na przykład chłodno, wręcz klinicznie
przygląda się procesowi starzenia, podkreślając, że nie tylko nasze ciała z
dnia na dzień poddają się transformacji, ale również zmienia się nasze
pojmowanie estetyki – przestajemy podniecać się tym, co piękne i młode, a zaczynamy
pragnąć starczego, zniszczonego przez wieloletnie bytowanie ciała.
„Piękno
naturalne stawało się atawistyczne, przepełnione nostalgią. Rzeczywistymi
przedmiotami wrodzonego pożądania były teraz towary, produkty przemysłowe.”
„Skonsumowana” to nie tylko odstręczający body horror. Cronenberg wątki gore
wtłoczył w prawdziwie elektryzującą (choć miejscami odrobinę naciąganą)
konwencję literatury szpiegowskiej, której korzenie sięgają Korei Północnej. Częste zbaczanie z aktualnie omawianego tematu w stronę
rozległych opisów nowinek technologicznych, mających uosabiać destrukcyjne
pragnienia ludzkości posiadania wszystkiego, co tylko można kupić (filozofia
konsumpcjonizmu Arosteguy’ów) przez większą część lektury obok epatowania
makabrą skutecznie odwracają uwagę od istoty całego spisku. Zresztą i bez tych
wtrąceń pewnie nie udałoby mi się przedwcześnie rozszyfrować sensu fabuły, a bo
wyjaśnienie wątku szpiegowskiego jest aż nadto nieprawdopodobne. Gdyby autor ograniczył się
jedynie do niego, rezygnując z gore
„Skonsumowana” pewnie przeobraziłaby się w lekko fantastyczną rozrywkę, która
mogłaby się podobać jedynie z przymrużeniem oka. Ale na szczęście Cronenberg
postanowił natchnąć tę powieść swoją osobowością, zimnym spojrzeniem na mroczne
oblicze świata, które przelał na karty powieści w stylu tożsamym dla jego
filmów – w chłodnej, klinicznej atmosferze wszechobecnej degeneracji
cywilizacyjnej, której ocenę pozostawił czytelnikom, rezygnując z wyciągania
własnych wniosków.
Pomijając nierówny wątek szpiegowski „Skonsumowana” to XX-wieczny David
Cronenberg w całej swej hipnotyzująco-makabrycznej okazałości. Powieść
podobnie, jak jego wczesne filmy udowadnia, że w nurcie body horroru Kanadyjczyk nie ma sobie równych, i że jego przeznaczeniem
jest nie tylko kinematografia, ale również pisarstwo, w którym może wybiegać
poza ograniczenia realizacyjne. Wielbicielom kina grozy Cronenberga szczerze
polecam to łamiące wszelkie tematy tabu dziełko, ale z zastrzeżeniem, żeby nie
przykładali większej wagi do wątków szpiegowskich. Lepiej skupiać się na
aspektach, w których ten wirtuoz kina (a wkrótce może również literatury) czuje
się najlepiej.
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Zainteresowała mnie ta pozycja. Z ciekawości po nią sięgnę, jak tylko "uporam" się z książkami, które czekają na przeczytanie na mojej półce :) Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuń"Jak na debiutanta Cronenberg operuje bardzo dojrzałym słownictwem, a konstrukcja długich, złożonych zdań opisowych nie nastręcza mu najmniejszych problemów."
OdpowiedzUsuńNo napisał w końcu parę scenariuszy, a na uniwerku studiował literaturę z zamiarem zostania pisarzem. W wywiadach twierdzi, że poszedł w kino bo jego pisarstwo było wtórne i nieoryginalne, że za bardzo kopiował swoich literackich bohaterów (głównie Burroughsa).
Czyli wychodzi na to, że w jesieni życia spełnia swoje młodzieńcze marzenia;) Szkoda tylko, że tak późno. Burroughsa nic jeszcze nie czytałam, ale nawet jeśli Cronenberg się nim inspiruje to nie byłoby to nic dziwnego w literaturze - nawet Lovecraft miał swoich inspiratorów.
UsuńCronenberg scenariusze pisze świetne i właśnie przez to jego długoletnie doświadczenie w kinematografii bałam się, że w powieści narracja będzie kulała, że będzie to za bardzo przypominało scenariusz filmowy. Ale nie wiedziałam o jego studiach i młodzieńczych ambicjach - moim zdaniem książka pokazuje, że nie zapomniał o odebranej nauce.