Grupa
nastolatków z Point Mettier, małej miejscowości na Alasce, do
której samochodem można się dostać jedynie przez ciasny tunel, w
Ukrytej Zatoce znajduje ludzkie szczątki, o czym niezwłocznie
powiadamia miejscową policję, szeryfa Sipleya i Joego Barkowskiego.
Sprawę przejmuje zespół dochodzeniowo-śledczy z Anchorage, który
po zbadaniu dowodów i przesłuchaniu świadków uznaje, że doszło
do wypadku z udziałem niezidentyfikowanego turysty. Tuż przed burzą
śnieżną do Point Mettier przybywa detektyw z wydziału zabójstw w
Anchorage Cara Kennedy z zamiarem przeprowadzenia własnego śledztwa
w sprawie makabrycznego znaleziska w zatoce. Pomaga jej policjant
Barkowski, który po zablokowaniu tunelu przez lawinę pełni także
rolę przewodnika przymusowej lokatorki Davidson Condos,
trzeszczącego gmachu zapewniającego schronienie całej lokalnej
społeczności.
|
Okładka książki. „Miasto pod jednym dachem”, Czarna Owca 2024
|
Debiutancka
powieść Iris Yamashity, autorki nominowanego do Oscara (laureat za
montaż dźwięku) scenariusza dramatu wojennego „Listy z Iwo Jimy”
(oryg. „Letters from Iwo Jima”), filmu pełnometrażowego w
reżyserii Clinta Eastwooda wydanego w roku 2006. Urodzonej w stanie
Missouri absolwentki University of California, Berkeley i San Diego
oraz Uniwersytetu Tokijskiego japońsko-amerykańskiej pisarki,
której pomysł na „Miasto pod jednym dachem” (oryg. „City
Under One Roof”) podsunął film dokumentalny - po raz pierwszy
widziany jakieś dwadzieścia lat przed światową premierą
pierwszej odsłony planowanej serii z policyjną detektyw Carą
Kennedy, która przypadła na rok 2023 – o odizolowanym mieście
Whittier na Alasce, do którego samochodem można się dostać tylko
jednokierunkowym trochę ponad czterokilometrowym tunelem leżącym
pod masywem Maynard Mountain. Natchnienie Yamashita czerpała też z
takich seriali kryminalnych jak „Tajemnice Laketop” (oryg. „Top
of the Lake”) Jane Campion i Gerarda Lee oraz „Fargo” Noaha
Hawleya. Drugi tom mrocznych przygód Cary Kennedy zatytułowany
„Village in the Dark” został wypuszczony w lutym 2024, trzy
miesiące przed polską premierą części pierwszej zorganizowaną
przez oficynę Czarna Owca. Edycja w miękkiej oprawie
zaprojektowanej przez Krzysztofa Rychtera i tłumaczeniu Tomasza
Wyżyńskiego.
„Miasto
pod jednym dachem” miało być serialem streamingowym – Iris
Yamashita najpierw przygotowała scenariusz odcinka pilotażowego,
którym zainteresował się niejeden amerykański producent filmowy.
Znaleziono reżysera, Yamashita opracowała szkic całego sezonu
(wydarzenia i postacie)... i przystąpiła do, jak się okazało,
bezskutecznych prób sprzedaży koncepcji. Biorąc pod uwagę ogrom
pracy już włożony w opowieść o odciętym od świata miasteczku,
scenarzystka „Listów z Iwo Jimy” stwierdziła, że warto podjąć
jeszcze jedną próbę rozpowszechnienia jej kryminalnej historii.
Zmierzyć z inną forma, obcą dla niej materią zwaną
powieściopisarstwem. Iris Yamashita nigdy nie była zapaloną
czytelniczką utworów kryminalnych. Nie licząc przygód Nancy Drew,
pamiętanego z młodości amerykańskiego cyklu literackiego różnych
autorek i autorów „ukrywających się” pod pseudonimem Carolyn
Keene, Yamashita nie miała praktycznie żadnych kontaktów z tym
rodzajem beletrystyki. Co innego seriale kryminalne – największa
muza architektki świata Cary Kennedy, fikcyjnej detektyw z wydziału
zabójstwa w Anchorage, skonsolidowanego miasta-okręgu leżącego
nad Zatoką Cooka w stanie Alaska. Właściwie w przypadku „Miasta
pod jednym dachem” seriale to drugie co do wielkości źródełko
inspiracji Iris Yamashity – wymyślone przez nią miasteczko Point
Mettier to literacki odpowiednik autentycznego miasta Whittier w tym
samym amerykańskim stanie. Podobna topografia, zupełnie inna
populacja. Sezonowa atrakcja turystyczna z około dwustoma „stałymi”
mieszkańcami. Rotacja w Point Mettier jest bardzo wysoka – mało
kto zapuszcza tutaj korzenie, ale wystarczy wytrzymać najwyżej rok
w tych na pozór nieludzkich warunkach, by stać się częścią tego
maleńkiego społeczeństwa. Zintegrowanej wspólnoty wyrzutków. Tak
postrzega się Point Mettier w bardziej cywilizowanych rejonach
Alaski, a zwłaszcza w Anchorage, najbliższym miejskim sąsiedztwie
azylu dla uciekinierów. Obok detektyw Cary Kennedy najbardziej
wyeksponowanymi postaciami są siedemnastoletnia Amy Lin, wychowywana
przez samotną matkę, prowadzącą jeden z dwóch lokali
gastronomicznych w Point Mettier oraz osoba z niepełnosprawnością
intelektualną bądź psychiczną, opiekunka bohatersko uratowanego
łosia Denny'ego, była mieszkanka „tajemniczego” Instytutu,
Lonnie Mercer. Trzy przewodniczki po mroźnej krainie (nierównomierna
przeplatanka rozdziałów skoncentrowanych na tych w moim odbiorze
niedostatecznie rozwiniętych postaciach; narracja trzecioosobowa)
będącej największą – jeśli nie jedyną – wizytówką
debiutanckiej powieści Iris Yamashity. Zaczynamy od przesłuchania
dziewczyny, która w tak zwanej Ukrytej Zatoce znalazła części
ludzkiego ciała (dłoń i stopę). Niezupełnie szczerych (i nie
pierwszych) zeznań Amy Lin domykających śledztwo zespołu z
Anchorage. Werdykt: nieszczęśliwy wypadek turysty o nieustalonej
tożsamość. Ulga niefortunnej znalazczyni nie utrzyma się długo,
bo do miasteczka pod jednym dachem właśnie zmierza zdecydowanie
bardziej dociekliwa policjantka od niejakiego Newortha, prowadzącego
oficjalne dochodzenie w sprawie ludzkich szczątków odkrytych
nieopodal Port Mettier w czasie zwyczajowego relaksu tutejszej
młodzieży. Ukryta Zatoka to jedno z ulubionych miejsc Amy Lin, jej
chłopaka Spence'a Blackmona oraz ich najbliższych przyjaciół,
Celine Hoffler i Marco Salongi.
|
Okładka książki. „City
Under One Roof”, Berkley 2024
|
Śledztwo
napędzane osobistą tragedią głównej bohaterki. Czarna rozpacz
matki i żony, wytrwale szukającej odpowiedzi, lecz bez większej
nadziei na uśmierzenie bólu i odzyskanie dawnej równowagi
psychicznej. Detektyw Cara Kennedy podejrzewa, że jej rany nigdy się
nie zagoją, nie upora się z traumą, nie pogodzi z taką stratą.
Na innych takie myśli może i działałyby demobilizująco, ale
policjantka, która utknęła w Point Mettier wyglądała mi na osobę
funkcjonującą tyko dzięki misji niekoniecznie akceptowanej przez
jej przełożonych. Może też niebieskim tabletkom. Ryzykuje karierę
dla odpowiedzi, które tak naprawdę mogła już uzyskać.
Doszukująca się morderstw w zwykłych wypadkach? Zmagająca się z
klaustrofobią kobieta, która utknęła w ciasnym miejscu. Nie
zdążyła przed prognozowaną burzą śnieżną – jedyna droga,
którą samochodem można dostać się do Point Mettier, długi tunel
przykryty grubą warstwą śniegu, jak zawsze w takich wypadkach,
została zamknięta – wynajęła więc mieszkanie w Davidson Condos
(Dave-Co), jedynym budynku mieszkalnym w tym depresyjnym miasteczku.
Ponurym gmaszysku przypominającym Overlook Hotel – zamiast
chłopczyka na trójkołowym rowerku mamy dziewczynkę na hulajnodze
– podobno nawiedzoną przez duchy nieruchomość pośród
zaśnieżonych wzniesień. „Wrzeszcząca chata” zarządzana przez
opryskliwą obserwatorkę wielorybów. A przynajmniej niemiłą dla
najnowszej klientki, wścibskiej mieszkanki Anchorage, równie
szorstko przywitanej przez szeryfa Sipleya, bezpośredniego
przełożonego największego sojusznika detektyw Kennedy, Joego
Barkowskiego, marzącego o karierze w wydziale zabójstw i mającego
pełną świadomość, że swoją dobrowolną przeprowadzką z
Anchorage do Point Mettier znacznie oddalił się od tego celu. Młody
człowiek na nieprzymusowym wygnaniu. W zupełnie innej sytuacji są
pozostałe przewodniczki po świecie przedstawionych w „Mieście
pod jednym dachem” Iris Yamashity. Amy Lin dorastała w
przekonaniu, że jej surowa matka - jedyna kucharka i właścicielka
lokalnej restauracji o nazwie Star Asian Food, niezaciekle
konkurującej z jedynym pubem w Port Mettier, gdzie często występuje
niegdysiejsza gwiazda japońskiej sceny muzycznej – wyemigrowała z
Chin i nielegalnie przekroczyła granicę amerykańską. To punkt
wyjścia do dłuższej i nieco bardzo złożonej „dyskusji” o
systemie imigracyjnym w Stanach Zjednoczonych, a jeszcze więcej
uwagi Yamashita poświęciła rdzennym mieszkańcom części półwyspu
Alaska i Aleutów; ubogim wioskom, jakby żywcem wyjętym ze
średniowiecza (jeśli przymknąć oczy na takie „luksusy” jak
telewizory, plastikowe pojemniki czy zapadnięte kanapy). America
First! Została jeszcze Lonnie Mercer, osobowość paranoiczna mająca
słabość do jednokolorowych beretów, smażonego ryżu ze Star
Asian Food i przede wszystkich łosia Denny'ego. Jednostka z potężnym
bagażem doświadczeń, okrutnie poraniona dusza z fobią na punkcie
Instytutu. Młoda kobieta podejrzanie przestrzegana (warunkowana?)
przez szeryfa Sipleya, nieukrywającego swego niezadowolenia z
obecności detektyw Cary Kennedy, którą bardziej martwi jego
zachowanie przy potencjalnych świadkach i podejrzanych. Mataczenie
rzekomego stróża prawa? Osobiście zamieszany w zbrodnię lub
kryjący zabójcę niedługo niezidentyfikowanego mężczyzny
znalezionego w kawałkach? Hipotetyczne poćwiartowanie zwłok przez
tajemniczego osobnika, być może uważnie przyglądającego się
pracy upartej policjantki z Anchorage. Jednostka z Point Mettier?
Zorganizowana grupa przestępcza z okolicznej osady? Przyznaję, że
nie udało mi się rozwiązać tej niezbyt zajmującej zagadki
kryminalnej w tylko odrobinę klaustrofobicznej scenerii – niezbyt
plastyczne opisy niebanalnego krajobrazu zimowego i równie
powierzchowny portret oryginalnego miasteczka dosłownie pod jednym
dachem. Najbardziej zawiodła mnie jednak ludność tego świata
przedstawionego, frustrująco uproszczone portrety także postaci
pierwszoplanowych, suchy styl jak by nie patrzeć scenarzystki
(pierwsze kroki w powieściopisarstwie stawiane przez artystkę
bardziej wprawioną w konstruowanie historii filmowych i
serialowych). Papierowe towarzystwo w zimowej pułapce z ogromnym
potencjałem, uważam, w większości niewykorzystanym. W szponach
obojętności.
Przeciętny
kryminał od początkującej powieściopisarki najbardziej kojarzonej
z „Listami z Iwo Jimy” Clinta Eastwooda. Pożądanie i
niepożądanie niewygodne „Miasto pod jednym dachem” Iris
Yamashity, otwarcie planowanej literackiej serii kryminalnej z
fikcyjną detektyw z Alaski. Nietrzymająca w napięciu przeprawa
straumatyzowanej policjantki w „niegościnnym kurorcie”. Prosta
opowieść zimowa w genialnej scenerii - dobrze pomyślanej, gorzej
wykonanej - osadzona. Lekka propozycja czytelnicza dla entuzjastów
kryminalnych zagadek. Oferta niekoniecznie nie do odrzucenia.
Za
książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz