Okładka książki. „Nikt
nie może wiedzieć”, Czwarta Strona 2024
Gorąca oferta wydawnictwa Czwarta Strona dla miłośników powieściowych thrillerów psychologicznych i mrocznych sag rodzinnych. Perfekcyjnie przetłumaczona przez Elżbietę Pawlik frapująca historia przemocy w sennej amerykańskiej miejscowości w miękkiej okładce graficznie zaprojektowanej przez Juliję Matukę (Freepik). Kate Alice Marshall w „Nikt nie może wiedzieć” postawiła na sprawdzone rozwiązania, powiedziałabym nawet, że spłodziła swoistą bliźniaczkę „W gąszczu kłamstw” - zbrodnia sprzed lat i związane z nią sekrety trzech bliskich sobie osób. W poprzednim dreszczowcu pani Marshall mieliśmy potencjalny spisek/zmowę milczenia przyjaciółek z małego miasteczka, a w „Nikt nie nie może wiedzieć” takie podejrzenie dotyczy sióstr z niewielkiej mieściny też rozpamiętującej stare dzieje. Umowna teraźniejszość (narracja trzecioosobowa w czasie przeszłym) przeplata się z przeszłością (narracja trzecioosobowa w czasie teraźniejszym) – dominują rozdziały skoncentrowane na Emmie Palmer, a pozostałe reprezentują jej siostry: starsza Juliette 'JJ' i młodsza Daphne. Dziewczyny ze stereotypowego dobrego domu, które najwyraźniej mają coś wspólnego ze śmiercią własnych rodziców. Główną bohaterkę książki poznajmy jako właścicielkę ostatnio nieprosperującej jednoosobowej internetowej działalności gospodarczej, której jedynym przyjacielem jest pozornie bezproblemowy małżonek, prawdziwa dusza towarzystwa Nathan Gates. Łaknący atencji i nader twardo obstający przy pełnej transparentności w związku (doprawdy pokrętna strategia na rzecz budowy zaufania), ale dla Emmy liczy się tylko jego nadzwyczajna nieprzenikliwość. Nathan daje żonie poczucie bezpieczeństwa... bo nie próbuje jej poznać. Zdjąć niedopasowany kostium, noszony przez Emmę już od kilkunastu lat. Asertywna, nieprzejmująca się opinią innych, odważnie chodząca własnymi ścieżkami, uzdolniona artystycznie, bojowo nastawiona dziewczyna „przebrała się” za potulną, cichą, przesadnie koncyliacyjną, niewychylającą się kobietę ze skromnymi potrzebami. Przedkładającą rozwój zawodowy partnera nad własny i chorobliwie troszczącej się o utrzymanie zerowego wyniku w rubryce „kłótnie małżeńskie”. Emma wmawia sobie, że już sam ten fakt świadczy o ich idealnym dopasowaniu, ale w głębi ducha wie, że życie z Nathanem nie jest usłane różami. Ta druga Emma to wie – prawdziwa Emma Palmer, która dla własnego bezpieczeństwa musiała ustąpić miejsca swojemu dokładnemu przeciwieństwu. Kate Alice Marshall w „Nikt nie może wiedzieć” zwraca uwagę na zróżnicowane skutki traumatycznego doświadczenia dzielonego przez jednostki, które dorastały pod tym samym dachem, stosując różne formy obrony przed surowym modelem wychowania. Dyscypliną legalną w Stanach Zjednoczonych (prawnie zakazaną w Polsce), ofiary nie mogły więc liczyć na jakąkolwiek pomoc z zewnątrz. Autorka „Nikt nie może wiedzieć” bezlitośnie punktuje poważne, wręcz śmiertelnie niebezpieczne, wady amerykańskiego systemu prawnego, a konkretnie procedur ochrony nieletnich. Dziecko postrzegane jako własność rodzica – bezbronne żywe istoty traktowane przedmiotowo, zdane na własne siły w domowym piekle. Zapewne celowo urządzonym w posiadłości zamożnych ludzi, powszechnie szanowanych członków małomiasteczkowej społeczności – hipotetyczna walka z mitem (kojarzenie dysfunkcyjnej rodziny z ubóstwem materialnym) zdumiewająco mocno zakorzenionym w świadomości społecznej. I za to odkłamywanie rzeczywistości, obalanie szkodliwych stereotypów najbardziej szanuję Kate Alice Marshall.
Okładka książki. „No One Can Know”, Flatiron Books 2024
Nawiedzony dom w Arden Hills. Grube mury, w których zalęgło się przerażające w swojej prozaiczności zło. Wystawna rezydencja skażona wspomnieniami, naznaczona bezsensownym ludzkim okrucieństwem, splamiona niezmywalną krwią. Dziewczyna ryzykownie broniąca się przez atak, dziewczyna obsesyjnie zaspokajająca oczekiwania rodziców i dziewczyna ratująca się niewidzialnością, inaczej patrząc na świat, a przez to najbardziej narażona na gniew tak zwanej matki perfekcjonistki (alarmująco wysoki poziom dysfunkcjonalnego perfekcjonizmu). Juliette była złotym dzieckiem, Emma czarną owcą, a Daphne cichą wodą. Teraz Juliette jest niegryzącą się w język, wytatuowaną lesbijką z kartoteką policyjną, Emma tradycyjną panią domu spodziewającą się pierwszego dziecka i czerpiącą niewielkie korzyści materialne z projektowania stron internetowych, a Daphne pielęgniarką specjalizującą się w domowej opiece paliatywnej i dog walkerem z prywatnym domkiem letniskowym w Arden Hills. Wygląda na to, że najbardziej do ideału kobiety według ich straszliwie wymagającej rodzicielki zbliżyła się szczególnie problematyczna córka. Największe rozczarowanie Irene i jej zimnego małżonka, prezesa Palmer Transportation, wyśmienicie prosperującej firmy, którą niepotrafiący okazywać miłości albo niezdolny do jej odczuwania Randolph odziedziczył po ojcu. Podobieństwo Emmy do matki jest tym bardziej niepokojące, gdy weźmie się pod uwagę jej brzemienny stan. Mocne postanowienie o obraniu zupełnie innego (zdrowszego) stylu wychowania dziecka od modelu preferowanego przez jej własnych rodziców, może nie wystarczyć – wszystko zależy od tego, czy Emma zdążyła stopić się z rolą, jaką dla siebie napisała. Tak długo udaje kogoś innego, że może już nigdy nie odnaleźć siebie. I powtórzyć katastrofalne błędy ludzi, którzy sprowadzili ją na ten zakłamany świat. Wartości demokratyczne na ustach, a w czynach? Winna dopóki nie udowodni swojej niewinności – taki, jakże powszechny, wyrok zapadł w sprawie Emmy Palmer, oskarżonej przez nieomylne, praworządne, prawomyślne i oczywiście postępowe społeczeństwo o zamordowanie własnych rodziców. Miała motyw, środki i sposobność, a jej alibi szybko zostało podważone. Historyjka trzech osieroconych sióstr rozsypała się na pierwszym przesłuchaniach prowadzonych przez komendanta Craiga Ellisa i funkcjonariusza Ricka Hadleya, długoletniego przyjaciela jednej z ofiar, który obiecał sobie, że nie spocznie, dopóki nie przyskrzyni swojej przyszywanej bratanicy. Stróż prawa zadba o to, by kobieta w ciąży (po jednym poronieniu) żyła pod ciągłą presją. Nadużycia władzy czy regulaminowe postępowanie? Na pewno czynności akceptowane społecznie, bo gdy na sztandarach niesiesz Sprawiedliwość i Bezpieczeństwo wszystkie bezeceństwa będą ci darowane. Włącznie z podpaleniem domu czarownicy? Bo to nic innego jak polowanie na czarownicę, które niestety nie jest czystym wymysłem autorki - powszechna i najczęściej bezkarna praktyka w XXI wieku. Emma nie dyskutuje z oskarżycielami, nie wygłasza płomiennych mów obrończych, nie tłumaczy się nawet przed coraz bardziej zaniepokojonym mężem. Nathan twierdzi, że nie interesują go plotki ani subiektywne opinie obcych ludzi i może nawet w to wierzy, ale Emma zdążyła się już przekonać, że jej mąż bardzo przejmuje się zdaniem innych. Emma boi się, że jedyny człowiek, w którym ma jako takie oparcie pójdzie śladami jej sióstr, że niebawem znowu zostanie kompletnie sama na tym absolutnie nieprzychylnym jej świecie. Juliette i Daphne wbiły jej nóż w plecy, okrutnie zawiodły jej zaufanie, ale Nathana jeszcze byłaby w stanie zrozumieć. Uważa, że zasłużyła sobie na odrzucenie męża, ale niekoniecznie w takim samym stopniu, jak w przypadku Gabriela Mahoneya, opiekującego się rezydencją Palmerów przed szumnym powrotem zabójczyni, satanistki, narkomanki i wyrachowanej manipulantki, która nie tylko zmusiła swoje siostry do złożenia fałszywych zeznań w sprawie śmierci ich biologicznych rodziców, ale i dopilnowała (zapewne z pomocą Lucyfera), by przez czternaście lat prawda o tamtej pamiętnej nocy w Arden Hills nie wypłynęła na światło dzienne. Zastraszyła Juliette i Daphne czy działały razem? Zawiązały morderczy pakt przeciwko małżeństwu z nieposzlakowaną opinią, ludziom dokładającym starań, by dobrze wychować te niewdzięczne dziewuchy?
Małomiasteczkowy klimat owiany chłodną aurą tajemnicy, złożona intryga kryminalna i autentycznie upiorna, depresyjna kronika rodzinna (nieprzesadzona, nieepatująca drastycznością, w bardziej finezyjnym stylu przemawiająca do sfery emocjonalnej czytelnika), dogłębne portery psychologiczne, nieprzekłamany obraz współczesnej rzeczywistości oraz imponująco zręczna żonglerka kłamstwami, półprawdami i niedopowiedzeniami. Cała Kate Alice Marshall. „Nikt nie może wiedzieć” raczej nie zawiedzie sympatyków jej poprzedniego adult thrillera („W gąszczu kłamstw”), w którym moim zdaniem wysoko zawiesiła sobie poprzeczkę. I bez widocznego trudu dosięgła jej w kolejnym gąszczu niewygodnych sekretów. Świetna pisarka.
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz