Hollywood,
rok 1978. Od dłuższego czasu bezskutecznie starająca się o rolę
w filmie Cheryl Bradshaw dowiaduje się, że ma gościnnie wystąpić
w teleturnieju stacji ABC „The Dating Game”. Jej agentka
twierdzi, że to dobry sposób na autopromocję i Cheryl jest skłonna
się z nią zgodzić, nie jest jednak entuzjastycznie nastawiona do
tego przedsięwzięcia. Zaczęła już myśleć o porzuceniu marzenia
o aktorstwie, ale po rozmowie z jedynym przyjacielem, jakiego
znalazła w Los Angeles i gruntownym przemyśleniu sprawy, Bradshaw w
umówionym terminie zjawia się w studiu telewizyjnym, gdzie czeka
trzech kawalerów chętnych na randkę w ciemno. A jednym z nich jest
Rodney Alcala, doświadczony podrywacz, seryjny morderca i
gwałciciel, którego gospodarz programu, Ed Burke, przedstawia jako
wybitnego fotografa i pasjonata motoryzacji.
|
Plakat filmu. „Woman of the Hour” 2023, AGC Studios, Vertigo Entertainment, BondIt Media Capital |
W
grudniu 2017 roku na The Black List (najbardziej lubiane scenariusze
filmowe, które jeszcze nie zostały zrealizowane) trafił tekst Iana
McDonalda, twórcy komediodramatu młodzieżowego „Some Freaks”
(2016) – oparty na faktach scenariusz pod tytułem „Rodney &
Sheryl”. W maju 2021 roku ujawniono, że firma Netflix kupiła
dziełko McDonalda w pakiecie z reżyserką, Chloe Okuno i członkinią
obsady aktorskiej, Anną Kendrick (m.in. „Zwyczajna przysługa”
Paula Feiga, „Najdroższa Alice” Mary Nighy). W następnym
miesiącu opinia publiczna dowiedziała się, że Netflix nie jest
już zaangażowany w projekt, a film jest szykowany na Festiwal
Filmowy w Cannes i będzie to debiut reżyserski Anny Kendrick,
współproducentki filmu (ostatecznie producentka wykonawcza) i
odtwórczyni głównej roli żeńskiej. Zdjęcia główne ruszyły w
październiku 2022 roku w Vancouver w kanadyjskiej prowincji Kolumbia
Brytyjska, a zakończyły się w grudniu tego samego roku. Światowa
premiera obrazu, który w toku prac został przemianowany z „Rodney
& Sheryl” na „Woman of the Hour” (pol. „Randka w
ciemno”), odbyła się we wrześniu 2023 roku na Międzynarodowym
Festiwalu Filmowym w Toronto; Anna Kendrick i reszta ekipy
zrezygnowali z uczestnictwa w wydarzeniu z powodu strajku SAG-AFTRA.
W tym samym miesiącu do wiadomości publicznej podano informację o
ponownym zakupie przez Netflix prawa do dystrybucji skróconej
historii człowieka znanego jako Dating Game Killer (pod tym tytułem
w 2017 roku ukazał się mniej znany film, w reżyserii Petera
Medaka, o życiu i zbrodniach Alcali) - serial killer
thriller/true crime story reżyserki, którą warto obserwować,
według magazynu „Variety” - na arenie krajowej (Stany
Zjednoczone) i częściowo międzynarodowej za „jedyne”
jedenaście milionów dolarów. Dystrybucja kinowa i internetowa
ruszyła w październiku 2024 roku.
Rodney
James Alcala (urodzony jako Rodrigo Jacques Alcala), porównywany do
Teda Bundy'ego amerykański seryjny morderca i przestępca seksualny
działający w latach 70. XX wieku, który najbardziej upodobał
sobie wielokrotne duszenie ofiar do utraty przytomności, Annie
Kendrick, podobnie jak niemałej części amerykańskiego
społeczeństwa - był znany głównie z występu w programie
telewizyjnym wyprodukowanym przez Chucka Barrisa, emitowanym w latach
60. i 70. XX wieku „The Dating Game”. Programie, od którego
wziął się przydomek - (The) Dating Game Killer - tego skazanego za
siedem morderstw (przypisuje mu się minimum osiem, a maksimum... sto
trzydzieści) nieżyjącego już zabójczego podrywacza. Aktorka
zaszufladkowana jako „dziewczyna od komedii a cappella”
(jak sama się wyraziła w wywiadzie dla magazynu „Variety”), w
każdym razie od lat identyfikowana głównie z „Pitch Perfect”
Jasona Moore'a i jego dwoma sequelami, więcej szczegółów z
odrażającej biografii podobno przystojnego (kwestia gustu) i
charyzmatycznego kolekcjonera fotografii głównie pornograficznych i
pedofilskich, poznała dzięki Ianowi McDonaldowi, autorowi
scenariusza roboczo nazwanego „Rodney & Sheryl”, którego
pierwsza (i każda kolejna?) lektura była dla niej bardzo
emocjonalnym przeżyciem. Wprawdzie Kendrick od lat nosiła się z
zamiarem pokierowania pracami na planie, można powiedzieć
stworzenia czegoś swojego, ale na pokład poniekąd zaprojektowany
przez Iana McDonalda wskoczyła jako producentka i aktorka. Wtedy
jeszcze nie myślała o zajęciu krzesła reżyserskiego... bo nie
mogła przewidzieć, że w przedprodukcji na wszystko będzie patrzeć
okiem reżyserki. Po pozytywnym rozpatrzeniu „jej wniosku o
rozszerzenie zakresu obowiązków na statku, który wypłynął pod
banderami AGC Studios, Vertigo Entertainment i BondIt Media Capital”,
skontaktowała się z zaprzyjaźnionym reżyserem Paulem Feigiem, z
którym swego czasu pracowała przy filmowej adaptacji bestsellerowej
powieści Darcey Bell, w nadziei na otrzymanie paru przydatnych
wskazówek. W efekcie nowicjuszka dostała mnóstwo cennych rad od
doświadczonego reżysera, tak jak Anna Kendrick, kojarzonego głównie
z filmami komediowymi. A inspirację twórczyni „Randki w ciemno”
czerpała przede wszystkim z filmowego dorobku Ingmara Bergmana,
Sarah Polley i George'a Cukora. Kendrick wprowadziła trochę zmian
do scenariusza Iana McDonalda – na przykład skróciła rozmowę o
Romanie Polańskim, którego Rodney Alcala miał zaszczyt spotkać na
New York University (specjalne wykłady dla studentów
filmoznawstwa); wspomnienie dwóch arcydzieł kinematografii grozy
Polańskiego, „Wstrętu” (1965) i „Dziecka Rosemary” (1968)
zostało, ale wykreślono fragment o postawieniu słynnego filmowca w
stan oskarżenia (odurzenie i zgwałcenie osoby nieletniej) –
przemycając parę faktów ze swojego życia, nieprzyjemnych
doświadczeń (jaskrawy seksizm) w amerykańskiej branży
rozrywkowej. Seksualizacja kobiet posunięta do absurdu –
niedorzeczne komentarze pseudoeksperckie, tragikomiczny festiwal
głupoty, próżności, megalomanii.
|
Plakat filmu. „Woman of the Hour” 2023, AGC Studios, Vertigo Entertainment, BondIt Media Capital |
Nieliniowa
struktura narracji i deeskalacja przemocy (malejąca funkcja/skala
dosadności), przez Annę Kendrick podpatrzona w „To nie jest kraj
dla starych ludzi” Joela i Ethana Coenów, obsypanego nagrodami
filmu opartego na powieści Cormaca McCarthy'ego. Reżyserka „Randki
w ciemno” wolała skupić się na symbolicznym (krajobrazy
naturalne) przedstawieniu oszałamiającego piękna żyć
bezpardonowo odbieranych przez wygadanego mężczyznę z aparatem
fotograficznym, drastyczne detale pozostawiając wyobraźni odbiorców
– Kendrick wychodzi z założenia, że odpowiednio podkarmiona,
rozkręcona wyobraźnia zawsze przebije najupiorniejsze owoce pracy
filmowców. W pierwszej scenie „Randki w ciemno” datowanej na
1977 rok (pustynna sceneria) możemy przez chwilę popatrzeć przez
obiektyw aparatu seryjnego mordercy (w tej roli Daniel Zovatto,
którego miłośnicy kina grozy mogą pamiętać chociażby z „Coś za mną chodzi” Davida Roberta Mitchella, „Nie oddychaj” Fede
Alvareza i „Egzorcysty papieża” Juliusa Avery'ego; moim zdaniem
niedostatecznie intensywnej w swojej diaboliczności)... na koleżankę
reżyserki z planów wszystkich trzech odsłon „Pitch Perfect”.
Nieprofesjonalna sesja zdjęciowa, zwierzenia kobiety porzuconej po
zajściu w ciążę i ulubiona sadystyczna zabawa Rodneya Alcali w
większości rozgrywająca się poza wzrokiem widza. Następnie
przenosimy się do Hollywood, do głównej bohaterki „Randki w
ciemno”, Cheryl Bradshaw (filmowa odpowiedniczka postaci
autentycznej), w którą perfekcyjnie wcieliła się Anna Kendrick.
Kobieta od lat mieszka w Los Angeles, gdzie przywiodło ją marzenie
o zostaniu aktorką, ale powolutku się już z nim rozstaje. Myśli o
wyjeździe i poszukaniu innego zajęcia, bo jej ciężka praca w
światowej stolicy filmu żadnych efektów nie przyniosła. Nie dość,
że ledwo wiąże koniec z końcem, to z towarzyskiej dziewczyny
zamieniła się w odludka. W każdym razie nie ma czasu na
zawiązywanie nowych znajomości – przyjaźni się z jednym
sąsiadem, ale ta relacja raczej nie ma szans na przetrwanie, bo
mężczyzna liczy na więcej, niż Cheryl może mu dać
(nieodwzajemniona miłość) – ani większej ochoty na wypróbowanie
nowego pomysłu swojej agentki. Na udział w tandetnym programie
telewizyjnym, z antypatycznym prowadzącym niekoniecznie wzorowanym
na Jimie Lange'u, wyłącznym gospodarzu oryginalnego „The Dating
Game” w sieci ABC, który nieświadomie ugościł w studiu
seryjnego mordercę. Ed Burke (przyzwoity występ Tony'ego Hale'a)
tuż przed wyjściem na scenę z parawanem i czterema krzesłami (z
jednej strony kobieta, a z drugiej trzech kawalerów), poinstruuje
problematyczną, bo oczytaną, aspirującą aktorkę, jak zachować
się przed kamerami. Niby uprzejma prośba, ale w rzeczywistości
prowadzącemu zależy na postawieniu w jak najlepszym świetle
mężczyzn mających wziąć udział w tym, jak się okaże,
historycznym odcinku „The Dating Game” (częściej wspominany
nawet od przytaczanego w scenariuszu „Randki w ciemno” epizodu z
Sally Field). Ed Burke chce, aby Cheryl odegrała głupiutką dziunię
wprost niemogącą się doczekać gorącej randki zafundowanej przez
ABC, na którą najchętniej wybrałaby się ze wszystkimi
adoratorami zza parawanu. Kawaler numer jeden nigdy nie słyszał o
Albercie Einsteinie i jego teorii względności, o Immanuelu Kancie
już nie wspominając. Kawaler numer dwa myśli tylko o seksie.
Kawaler numer trzy dokładnie wie, co powiedzieć, ale został
rozpoznany przez osobę z widowni, przyjaciółkę jednej z jego
ofiar, Afroamerykankę Laurę, w przyzwoitym stylu odegraną przez
Nicolette Robinson, ten wątek wydawał mi się jednak wciśnięty na
siłę – wzmocnienie podtekstu społeczno-obyczajowego, część
manifestu feministycznego, może też antyrasistowskiego i nic
ponadto. Nawet nie miałam możliwości poznać Laury, haniebnie
ignorowanej kobiety, która niewiarygodnym zrządzeniem losu ponownie
natknęła się na włóczącego się z ukochanym aparatem po Stanach
Zjednoczonych Rodneya Alcalę, co pokazano w pozostałych wątkach
pobocznych. Krótkie ścieżki z przeszłości i przyszłości
niesławnego gościa „The Dating Game”, odchodzące od głównej
drogi UWAGA SPOILER donikąd KONIEC SPOILERA, czyli
rozgrywającego się w 1978 roku (przyjemny retro klimat; bez
stylizacji na dzieło powstałe w latach 70. XX wieku, jak chociażby
wypuszczona w tym samym roku - również w mocno ograniczonym, bo tylko
festiwalowym zakresie - według mnie nieporównywalnie ciekawsza
opowieść o amerykańskiej telewizji z rzeczonej dekady, „Późna noc z diabłem” Camerona i Colina Cairnesów), czyli wątku Cheryl
Bradshaw i wielkiego show ABC. Materiał bardziej na serial niż
standardowej długości (całkowity czas trwania: 135 minut) film
pełnometrażowy, a przynajmniej mnie uderzyła powierzchowność
tego nietypowo skonstruowanego scenariusza – nieczęsta praktyka w
kinie gatunkowym, ale w podcastach i literaturze true crime takie
narracje nie są niczym niezwykłym.
Swego
rodzaju zbiór opowiadań – wybrane fragmenty z życia prawdziwego
seryjnego mordercy i gwałciciela (biografia Rodneya 'Dating Game
Killer' Alcali z niewielkimi przeróbkami), które spodziewanych
emocji we mnie nie wzbudziły. Jak dla mnie za dużo skakania, za
mało skupienia na postaciach, także tych najbardziej
wyeksponowanych. Niestety, ale reżyserski debiut Anny Kendrick do
mnie niespecjalnie przemówił. Nie nazwałabym tej „Randki w
ciemno” kompletną porażką, ale nie ukrywam, że lekko się
rozczarowałam - niemocno, bo standardowo nie obiecywałam sobie zbyt
wiele. Absolutnie subiektywnie: nijaki średniak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz