niedziela, 20 października 2024

„Randka w ciemno” (2023)

 
Hollywood, rok 1978. Od dłuższego czasu bezskutecznie starająca się o rolę w filmie Cheryl Bradshaw dowiaduje się, że ma gościnnie wystąpić w teleturnieju stacji ABC „The Dating Game”. Jej agentka twierdzi, że to dobry sposób na autopromocję i Cheryl jest skłonna się z nią zgodzić, nie jest jednak entuzjastycznie nastawiona do tego przedsięwzięcia. Zaczęła już myśleć o porzuceniu marzenia o aktorstwie, ale po rozmowie z jedynym przyjacielem, jakiego znalazła w Los Angeles i gruntownym przemyśleniu sprawy, Bradshaw w umówionym terminie zjawia się w studiu telewizyjnym, gdzie czeka trzech kawalerów chętnych na randkę w ciemno. A jednym z nich jest Rodney Alcala, doświadczony podrywacz, seryjny morderca i gwałciciel, którego gospodarz programu, Ed Burke, przedstawia jako wybitnego fotografa i pasjonata motoryzacji.

Plakat filmu. „Woman of the Hour” 2023, AGC Studios, Vertigo Entertainment, BondIt Media Capital

W grudniu 2017 roku na The Black List (najbardziej lubiane scenariusze filmowe, które jeszcze nie zostały zrealizowane) trafił tekst Iana McDonalda, twórcy komediodramatu młodzieżowego „Some Freaks” (2016) – oparty na faktach scenariusz pod tytułem „Rodney & Sheryl”. W maju 2021 roku ujawniono, że firma Netflix kupiła dziełko McDonalda w pakiecie z reżyserką, Chloe Okuno i członkinią obsady aktorskiej, Anną Kendrick (m.in. „Zwyczajna przysługa” Paula Feiga, „Najdroższa Alice” Mary Nighy). W następnym miesiącu opinia publiczna dowiedziała się, że Netflix nie jest już zaangażowany w projekt, a film jest szykowany na Festiwal Filmowy w Cannes i będzie to debiut reżyserski Anny Kendrick, współproducentki filmu (ostatecznie producentka wykonawcza) i odtwórczyni głównej roli żeńskiej. Zdjęcia główne ruszyły w październiku 2022 roku w Vancouver w kanadyjskiej prowincji Kolumbia Brytyjska, a zakończyły się w grudniu tego samego roku. Światowa premiera obrazu, który w toku prac został przemianowany z „Rodney & Sheryl” na „Woman of the Hour” (pol. „Randka w ciemno”), odbyła się we wrześniu 2023 roku na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto; Anna Kendrick i reszta ekipy zrezygnowali z uczestnictwa w wydarzeniu z powodu strajku SAG-AFTRA. W tym samym miesiącu do wiadomości publicznej podano informację o ponownym zakupie przez Netflix prawa do dystrybucji skróconej historii człowieka znanego jako Dating Game Killer (pod tym tytułem w 2017 roku ukazał się mniej znany film, w reżyserii Petera Medaka, o życiu i zbrodniach Alcali) - serial killer thriller/true crime story reżyserki, którą warto obserwować, według magazynu „Variety” - na arenie krajowej (Stany Zjednoczone) i częściowo międzynarodowej za „jedyne” jedenaście milionów dolarów. Dystrybucja kinowa i internetowa ruszyła w październiku 2024 roku.

Rodney James Alcala (urodzony jako Rodrigo Jacques Alcala), porównywany do Teda Bundy'ego amerykański seryjny morderca i przestępca seksualny działający w latach 70. XX wieku, który najbardziej upodobał sobie wielokrotne duszenie ofiar do utraty przytomności, Annie Kendrick, podobnie jak niemałej części amerykańskiego społeczeństwa - był znany głównie z występu w programie telewizyjnym wyprodukowanym przez Chucka Barrisa, emitowanym w latach 60. i 70. XX wieku „The Dating Game”. Programie, od którego wziął się przydomek - (The) Dating Game Killer - tego skazanego za siedem morderstw (przypisuje mu się minimum osiem, a maksimum... sto trzydzieści) nieżyjącego już zabójczego podrywacza. Aktorka zaszufladkowana jako „dziewczyna od komedii a cappella” (jak sama się wyraziła w wywiadzie dla magazynu „Variety”), w każdym razie od lat identyfikowana głównie z „Pitch Perfect” Jasona Moore'a i jego dwoma sequelami, więcej szczegółów z odrażającej biografii podobno przystojnego (kwestia gustu) i charyzmatycznego kolekcjonera fotografii głównie pornograficznych i pedofilskich, poznała dzięki Ianowi McDonaldowi, autorowi scenariusza roboczo nazwanego „Rodney & Sheryl”, którego pierwsza (i każda kolejna?) lektura była dla niej bardzo emocjonalnym przeżyciem. Wprawdzie Kendrick od lat nosiła się z zamiarem pokierowania pracami na planie, można powiedzieć stworzenia czegoś swojego, ale na pokład poniekąd zaprojektowany przez Iana McDonalda wskoczyła jako producentka i aktorka. Wtedy jeszcze nie myślała o zajęciu krzesła reżyserskiego... bo nie mogła przewidzieć, że w przedprodukcji na wszystko będzie patrzeć okiem reżyserki. Po pozytywnym rozpatrzeniu „jej wniosku o rozszerzenie zakresu obowiązków na statku, który wypłynął pod banderami AGC Studios, Vertigo Entertainment i BondIt Media Capital”, skontaktowała się z zaprzyjaźnionym reżyserem Paulem Feigiem, z którym swego czasu pracowała przy filmowej adaptacji bestsellerowej powieści Darcey Bell, w nadziei na otrzymanie paru przydatnych wskazówek. W efekcie nowicjuszka dostała mnóstwo cennych rad od doświadczonego reżysera, tak jak Anna Kendrick, kojarzonego głównie z filmami komediowymi. A inspirację twórczyni „Randki w ciemno” czerpała przede wszystkim z filmowego dorobku Ingmara Bergmana, Sarah Polley i George'a Cukora. Kendrick wprowadziła trochę zmian do scenariusza Iana McDonalda – na przykład skróciła rozmowę o Romanie Polańskim, którego Rodney Alcala miał zaszczyt spotkać na New York University (specjalne wykłady dla studentów filmoznawstwa); wspomnienie dwóch arcydzieł kinematografii grozy Polańskiego, „Wstrętu” (1965) i „Dziecka Rosemary” (1968) zostało, ale wykreślono fragment o postawieniu słynnego filmowca w stan oskarżenia (odurzenie i zgwałcenie osoby nieletniej) – przemycając parę faktów ze swojego życia, nieprzyjemnych doświadczeń (jaskrawy seksizm) w amerykańskiej branży rozrywkowej. Seksualizacja kobiet posunięta do absurdu – niedorzeczne komentarze pseudoeksperckie, tragikomiczny festiwal głupoty, próżności, megalomanii.

Plakat filmu. „Woman of the Hour” 2023, AGC Studios, Vertigo Entertainment, BondIt Media Capital

Nieliniowa struktura narracji i deeskalacja przemocy (malejąca funkcja/skala dosadności), przez Annę Kendrick podpatrzona w „To nie jest kraj dla starych ludzi” Joela i Ethana Coenów, obsypanego nagrodami filmu opartego na powieści Cormaca McCarthy'ego. Reżyserka „Randki w ciemno” wolała skupić się na symbolicznym (krajobrazy naturalne) przedstawieniu oszałamiającego piękna żyć bezpardonowo odbieranych przez wygadanego mężczyznę z aparatem fotograficznym, drastyczne detale pozostawiając wyobraźni odbiorców – Kendrick wychodzi z założenia, że odpowiednio podkarmiona, rozkręcona wyobraźnia zawsze przebije najupiorniejsze owoce pracy filmowców. W pierwszej scenie „Randki w ciemno” datowanej na 1977 rok (pustynna sceneria) możemy przez chwilę popatrzeć przez obiektyw aparatu seryjnego mordercy (w tej roli Daniel Zovatto, którego miłośnicy kina grozy mogą pamiętać chociażby z „Coś za mną chodzi” Davida Roberta Mitchella, „Nie oddychaj” Fede Alvareza i „Egzorcysty papieża” Juliusa Avery'ego; moim zdaniem niedostatecznie intensywnej w swojej diaboliczności)... na koleżankę reżyserki z planów wszystkich trzech odsłon „Pitch Perfect”. Nieprofesjonalna sesja zdjęciowa, zwierzenia kobiety porzuconej po zajściu w ciążę i ulubiona sadystyczna zabawa Rodneya Alcali w większości rozgrywająca się poza wzrokiem widza. Następnie przenosimy się do Hollywood, do głównej bohaterki „Randki w ciemno”, Cheryl Bradshaw (filmowa odpowiedniczka postaci autentycznej), w którą perfekcyjnie wcieliła się Anna Kendrick. Kobieta od lat mieszka w Los Angeles, gdzie przywiodło ją marzenie o zostaniu aktorką, ale powolutku się już z nim rozstaje. Myśli o wyjeździe i poszukaniu innego zajęcia, bo jej ciężka praca w światowej stolicy filmu żadnych efektów nie przyniosła. Nie dość, że ledwo wiąże koniec z końcem, to z towarzyskiej dziewczyny zamieniła się w odludka. W każdym razie nie ma czasu na zawiązywanie nowych znajomości – przyjaźni się z jednym sąsiadem, ale ta relacja raczej nie ma szans na przetrwanie, bo mężczyzna liczy na więcej, niż Cheryl może mu dać (nieodwzajemniona miłość) – ani większej ochoty na wypróbowanie nowego pomysłu swojej agentki. Na udział w tandetnym programie telewizyjnym, z antypatycznym prowadzącym niekoniecznie wzorowanym na Jimie Lange'u, wyłącznym gospodarzu oryginalnego „The Dating Game” w sieci ABC, który nieświadomie ugościł w studiu seryjnego mordercę. Ed Burke (przyzwoity występ Tony'ego Hale'a) tuż przed wyjściem na scenę z parawanem i czterema krzesłami (z jednej strony kobieta, a z drugiej trzech kawalerów), poinstruuje problematyczną, bo oczytaną, aspirującą aktorkę, jak zachować się przed kamerami. Niby uprzejma prośba, ale w rzeczywistości prowadzącemu zależy na postawieniu w jak najlepszym świetle mężczyzn mających wziąć udział w tym, jak się okaże, historycznym odcinku „The Dating Game” (częściej wspominany nawet od przytaczanego w scenariuszu „Randki w ciemno” epizodu z Sally Field). Ed Burke chce, aby Cheryl odegrała głupiutką dziunię wprost niemogącą się doczekać gorącej randki zafundowanej przez ABC, na którą najchętniej wybrałaby się ze wszystkimi adoratorami zza parawanu. Kawaler numer jeden nigdy nie słyszał o Albercie Einsteinie i jego teorii względności, o Immanuelu Kancie już nie wspominając. Kawaler numer dwa myśli tylko o seksie. Kawaler numer trzy dokładnie wie, co powiedzieć, ale został rozpoznany przez osobę z widowni, przyjaciółkę jednej z jego ofiar, Afroamerykankę Laurę, w przyzwoitym stylu odegraną przez Nicolette Robinson, ten wątek wydawał mi się jednak wciśnięty na siłę – wzmocnienie podtekstu społeczno-obyczajowego, część manifestu feministycznego, może też antyrasistowskiego i nic ponadto. Nawet nie miałam możliwości poznać Laury, haniebnie ignorowanej kobiety, która niewiarygodnym zrządzeniem losu ponownie natknęła się na włóczącego się z ukochanym aparatem po Stanach Zjednoczonych Rodneya Alcalę, co pokazano w pozostałych wątkach pobocznych. Krótkie ścieżki z przeszłości i przyszłości niesławnego gościa „The Dating Game”, odchodzące od głównej drogi UWAGA SPOILER donikąd KONIEC SPOILERA, czyli rozgrywającego się w 1978 roku (przyjemny retro klimat; bez stylizacji na dzieło powstałe w latach 70. XX wieku, jak chociażby wypuszczona w tym samym roku - również w mocno ograniczonym, bo tylko festiwalowym zakresie - według mnie nieporównywalnie ciekawsza opowieść o amerykańskiej telewizji z rzeczonej dekady, „Późna noc z diabłem” Camerona i Colina Cairnesów), czyli wątku Cheryl Bradshaw i wielkiego show ABC. Materiał bardziej na serial niż standardowej długości (całkowity czas trwania: 135 minut) film pełnometrażowy, a przynajmniej mnie uderzyła powierzchowność tego nietypowo skonstruowanego scenariusza – nieczęsta praktyka w kinie gatunkowym, ale w podcastach i literaturze true crime takie narracje nie są niczym niezwykłym.

Swego rodzaju zbiór opowiadań – wybrane fragmenty z życia prawdziwego seryjnego mordercy i gwałciciela (biografia Rodneya 'Dating Game Killer' Alcali z niewielkimi przeróbkami), które spodziewanych emocji we mnie nie wzbudziły. Jak dla mnie za dużo skakania, za mało skupienia na postaciach, także tych najbardziej wyeksponowanych. Niestety, ale reżyserski debiut Anny Kendrick do mnie niespecjalnie przemówił. Nie nazwałabym tej „Randki w ciemno” kompletną porażką, ale nie ukrywam, że lekko się rozczarowałam - niemocno, bo standardowo nie obiecywałam sobie zbyt wiele. Absolutnie subiektywnie: nijaki średniak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz