Na pierwszy ogień pójdzie "Pułapka na turystów". Film opowiada o grupce nastoletnich przyjacół, którzy na kompletnym odludziu trafiają do dziwnego muzeum ruchomych kukiełek. Jak można się spodziewać wkrótce zaczynają ginąć w dosyć dziwnych okolicznościach. "Pułapka na turystów" to typowy slasher z minimalną dawką krwawych scen. Fabuła jak na standardy tego podgatunku posiada pewną dawkę oryginalności, ale niestety jest aż do bólu przewidywalna. Odniosłam wrażenie, że twórcy przez cały czas próbowali na różne sposoby wyprowadzić widza w pole, zmylić go, tak aby końcówka filmu choć trochę go zaskoczyła. Ale te wszystkie triki nie zdały niestety egzaminu, od początku można się domyślić kto jest mordercą. Może współcześni widzowie są już obeznani z podobnymi mylącymi wybiegami, dlatego dla nich film traci na elementach zaskoczenia. Nie wykluczam, że w czasach wydania tej produkcji mogła ona być dla tamtejszej publiki nielada gratką. Ale ja wprost uwielbiam stare slashery, więc w swojej recenzji absolutnie nie mam zamiaru czepiać się szczegółów:) Gra aktorska, tak jak zawsze w podobnych przypadkach raczej nie zwala z nóg profesjonalnością, ale też nie można narzekać. Aktorzy wywiązali się ze swoich ról całkiem przekonująco, choć nie zabrakło także pewnej dozy sztuczności, która mam wrażenie, jest nieodzowna w klasycznych slasherach. Bardzo przypadła mi do gustu sceneria - lasy, łąki, jeziorko, a to wszystko po zapadnięciu nocy spowiła złowroga mgła - która nawiasem mówiąc wywołała u mnie lekki uśmiech na twarzy, ze względu na to, że było widać jak na dłoni, iż ktoś spoza kadru uparcie wypuszcza ją wprost w zasięg mojego wzroku. Pomysł z ruchomymi kukiełkami poruszanymi za pomocą zdolności telekinetycznych mordercy bardzo przypadł mi do gustu, a dodam jeszcze, że niektóre z rzeczonych lalek sprawiały naprawdę dewmoniczne wrażenie.
"Egzorcysta 2" opowiada o księdzu Lamont, który zajmuje się sprawą śmierci ojca Merrina (znanego widzom z jedynki) oraz stara się dowiedzieć, czy Regan nie została ponownie opętana przez demona Pazuzu. Wkrótce musi stanąć do walki ze swoim wrogiem, korzystając z pomocy Regan oraz ducha ojca Merrina. Nie wiem, co mam napisać o tym filmie. Z jednej strony mam do niego ogromny sentyment - w końcu to sequel jedynego horroru, który mnie przeraża, ale powiedzmy sobie szczerze: ta produkcja pobiła wszelkie rekordy w "nic nie dzianiu się". Przez cały seans czekałam na coś, co mogłabym pochwalić, co choć trochę przypadłoby mi do gustu, ale oprócz zakończenia nie ma tutaj nic godnego uwagi. I nie twierdzę, oczywiście, że końcówka jest jakimś dziełem sztuki - po prostu dopiero wtedy zaczyna się jakaś akcja, która choć na chwilę jest w stanie przykuć moją uwagę. Fabuła, prawdę mówiąc, jest trochę rozproszona, chaotyczna, ale nikt raczej nie powinien mieć problemów z jej zrozumieniem, bo do najambitniejszych filmów grozy "Egzorcysta 2" na pewno nie należy. Bardzo podobała mi się gra aktorska Lindy Blair (Regan) - podobnie jak w jedynce włożyła w odegranie swojej postaci sporo pracy i jest to aż nazbyt widoczne podczas seansu. Nie ma co porównywać kontynuacji do pierwowzoru, bo w takim przypadku musiałabym zmieszać tę pozycję z błotem, a myślę, że każdy prawdziwy wielbiciel kina grozy powinien zapoznać się z tym obrazem. Tak dla zasady.
Oba wyżej opisane filmy można śmiało zobaczyć (jeśli ktoś ich jeszcze nie widział), ale radziłabym potraktować je z lekkim przymrużeniem oka, ze względu chociażby na rok ich wydania. Jeśli podejdzie się do nich niewymagająco to nie powinny nikogo zirytować, a kto wie, może nawet zapewnią komuś nielada rozrywkę.