środa, 10 listopada 2010

"Amityville 3: Demon" (1983)

Nawiedzony dom w Amityville zyskuje nowego lokatora. Tym razem "szczęśliwym nabywcą" będzie człowiek, który zawodowo zajmuje się poszukiwaniem tanich sensacji, a prywatnie nie wierzy w nic, twierdząc, że wszystko da się wyjaśnić naukowo. Ciekawe, jak wyjaśni to, co stanie się w jego nowym domu?

Hmmm, niby klasyk, niby trzeba go znać i cenić ze względu na to, że należy do sławnej już serii, ale ja naprawdę nie mogę (choć słowo daję, że bardzo się starałam znaleźć tutaj coś godnego uwagi). Cała historia bardzo przypomina poprzednie filmy z tej serii - na początku dom jest wystawiony na sprzedaż, dopóki nie znajdzie się, jakiś jeleń, który zdecyduje się na jego kupno. Następnie dom daje naszemu nowemu lokatorowi delikatne oznaki nawiedzenia, przy okazji od czasu do czasu kogoś zabijając, a w kulminacji przestaje się już bawić i postanawia zmanifestować ludziom ogrom swojej mocy. Jedyne godne uwagi odstępstwo od konwencji to motyw córki głównego bohatera, ale nie będę zdradzać więcej, żeby uniknąć spoilerów:)

Chyba największym mankamentem tego obrazu jest bardzo nieumiejętne stopniowanie atmosfery - element kluczowy w horrorach nastrojowych. Kiedy sprzedawca domu idzie schodami na górę, zwabiony dziwnym bzyczeniem, prawie modliłam się, aby gdzieś wreszcie doszedł - żeby zginął lub przeżył, nieważne - byle ta irytująca wędrówka wreszcie się skończyła. Kiedy jedna z bohaterek, Melanie, wchodzi do domu, a potem nie może się z niego wydostać zamiast nastroju grozy twórcy oferują nam... śmiech. A to głównie za sprawą skocznej muzyczki, która towarzyszy naszej bohaterce podczas spanikowanych prób ucieczki z domu.

Aktorstwo bez żadnych rewelacji. Chociaż warto tu nadmienić, że w jednej z ról zobaczymy młodziutką Meg Ryan, która jako jedyna w miarę znośnie udźwignęła swoje zadanie i przekonująco się z niego wywiązała - jak na początki swojej kariery pokazała nam klasę, którą mam wrażenie utrzymuje do dziś, sądząc po stopniu jej popularności, bo ja osobiście mam do niej ambiwalentny stosonek (w końcu głównie gra w komediach romantycznych, więc nie ma co się dziwić mojej ignorancji tej osoby).

"Amityville 3: Demon" jest horrorem z tak zwanej "niższej półki". Podczas seansu cały czas miałam wrażenie, że nakręcono go tylko i wyłącznie ze względów materialnych. Skoro dwie poprzednie części się sprzedały, to dlaczego by nie nagrać kolejnej, aby jeszcze trochę zarobić na znanym tytule? I co z tego, że nie obmyślono fabuły? Co z tego, że film nie wnosi nic nowego do gatunku, że nie straszy, a już na pewno nie przyciąga uwagi? Przecież tylko zysk ma znaczenie...

Nie polecam nikomu. Naprawdę nie warto psuć sobie smaku po dwóch poprzednich częściach i remaku. Ten film może tylko i wyłącznie zirytować widza, albo w ostateczności nieźle rozbawić. A chyba nie o to chodzi w horrorze nastrojowym?

2 komentarze:

  1. A mnie się podobał. Może nieco traci na tle swoich poprzedników i jest gorszą kontynuacją ale seans uważam za udany... W sumie nie było źle i końcówka nieco podźwignęła utracony klimat.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja nie mogę wybaczyć twórcom tego filmu tego, że pozbawili go nastroju grozy oraz stopniowania atmosfery. To horror nastrojowy, więc siłą rzeczy te dwa elementy powinien posiadać. Naprawdę starałam się wczuć w ten obraz, ale zwyczajnie mi nie wyszło:/ Nie moje klimaty, po prostu:)

    OdpowiedzUsuń