Od przeszło dekady polskie organy ścigania starają się schwytać seryjnego mordercę, którego media nazwały Rzeźnikiem znad Odry. Nowa naczelniczka Pierwszego Wydziału Śledczego w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, Karolina 'Siarka' Siarkowska, podejrzewa, że sprawa ma jakiś związek z jej największą obsesją, nietykalnym seryjnym zabójcą Piotrem Langerem. Kobieta wierzy, że rozpracowanie niebezpiecznego człowieka działającego na ścianie zachodniej, ustawiającego makabryczne instalacje wzdłuż drugiej największej rzeki w Polsce, doprowadzi także do szczęśliwego finału sprawę Sadysty z Mokotowa, że wreszcie zdobędzie dowody, które pogrążą aroganckiego Langera, wpływową osobowość psychopatyczną z Warszawy. W śledztwo Siarka angażuje swego długoletniego przyjaciela, teraz także podwładnego, Olgierda 'Padera' Paderborna, byłego męża rzekomej miłości Sadysty z Mokotowa, podkomisarz Centralnego Biura Śledczego Policji Niny Pokory, która według samozwańczego okazjonalnego sojusznika zgranego duetu prokuratorskiego, zuchwałego Piotra Langera, została porwana przez Rzeźnika znad Odry.
Okładka książki. „Paderborn”, Czwarta Strona 2024
Rok 2024, województwo lubuskie, komnata tortur Rzeźnika znad Odry. Podkomisarz Centralnego Biura Śledczego Policji, z Wydziału do Zwalczania Zorganizowanej Przestępczości Kryminalnej i Aktów Terroru, zmagająca się z traumą spowodowaną wyjątkowo wymagającą operacją wszczętą przez znajomą prokuratorkę, niesamowicie sponiewierana przez sadystycznego psychopatę z Mokotowa, Nina Pokora, wpadła z deszczu pod rynnę. Zdegradowana łowczyni. Samotna(?) wilczyca polująca na seryjnego mordercę poszukiwanego od ponad dziesięciu lat. Człowieka porywającego kobiety i mężczyzn w różnym wieku, po czym poddającego ich wymyślnym torturom niezmiennie kończącym się ich śmiercią. Zazwyczaj morduje nad Odrą i osobiście informuje policję o miejscu bynajmniej bezceremonialnego porzucenia kolejnych zwłok. Tworzy coś w rodzaju makabrycznej kolekcji pseudoartystycznej: nienaturalnie powyginane, potwornie okaleczone ludzkie ciała gliną potężnie zaburzonego rzeźbiarza. Dzieła sztuki w przekonaniu Rzeźnika znad Odry? Astrologicznego maniaka obecnie pastwiącego się nad moją ulubioną postacią najbrutalniejszego pisarskiego projektu Remigiusza Mroza. Podejrzaną eksżoną Olgierda Paderborna z Prokuratury Okręgowej w Warszawie, połowy specjalnego zespołu ds. Rzeźnika znad Odry powołanego przez nową naczelniczkę Pierwszego Wydziału Śledczego, jego starą znajomą Karolinę Siarkowską. Normalnie niezabiegającą o awanse, Pader jest więc nielicho zaskoczony najnowszą niespodzianką uszczypliwej przyjaciółki, która w przekonujący sposób wytłumaczy się z zabiegania o tę funkcję. Sposób Siarki na zakończenie haniebnej działalności Piotra Langera, ukryte motywy prokuratorki zafiksowanej na punkcie rzekomej ofiary systemu. Biznesmena i filantropa prześladowanego przez niegroźnych przedstawicieli organów ścigania. W każdym razie Sadysta z Mokotowa nie ma wątpliwości, że Siarkowska i Paderborn nie mają takiej mocy sprawczej jak on. Żadne zagrożenie dla człowieka z takimi koneksjami, jakimi zwykł chwalić się charyzmatyczny psychopata podpinający się pod upiorne dokonania pośledniejszych zbrodniarzy. Nierównych Sadyście z Mokotowa, zorganizowanemu sprawcy podobno zakochanemu w oficer śledczej przetrzymywanej przez osobnika, któremu najpewniej wydaje się, że jest sprytniejszy od narcystycznego Piotrka. Partnera Niny Pokory? Chwila szczerości patologicznego kłamcy? Szczere wyznanie zdesperowanego kochanka kobiety przezeń złamanej? Silna psychika pękła pod naporem okrucieństwa Piotra Langera? Efekt Lucyfera? Paderborn dokłada starań, by odsunąć od siebie najczarniejsze myśli na temat byłej małżonki, matki ich czternastoletniego syna Ludwika, nie może jednak ignorować dowodów, a te coraz głośniej przemawiają na niekorzyść Niny.
Materiał promocyjny. „Paderborn”, Czwarta Strona 2024
W przeciwieństwie do czytelników Olgierd Paderborn i Karolina Siarkowska podają w wątpliwość najnowszą gehennę Niny Pokory, a wręcz mocno sceptycznie podchodzą do opowieści Piotra Langera głównie dlatego, że zdążyli lepiej go poznać. Skłaniają się ku kolejnej mistyfikacji czarusia z Mokotowa, perwersyjnej gierce nadmiernie pewnego siebie dewianta, który albo wykorzystuje tradycyjną nieobecność Niny Pokory („poza radarem”, czyli sprawy służbowe/tajna misja CBŚP), albo sam porwał jedną z najbardziej zasłużonych członkiń specjalnej jednostki organizacyjnej Polskiej Policji. Ostatecznie stara się odwrócić uwagę zdeterminowanych prokuratorów od nielegalnego przedsięwzięcia polskiej Jennifer Hills:) Dać Ninie czas na odnalezienie Rzeźnika znad Odry i samodzielne wymierzenie sprawiedliwości. Takie zdrożne myśli krążą w głowie tytułowego protagonisty praktycznie nieustannie trzymającego w napięciu thrillera Remigiusza Mroza. W moim odbiorze powieści bardziej elektryzującej, choć mniej drastycznej od „Langera”. Co nie znaczy, że nielitościwy stwórca Niny Pokory odmówi nam dostępu do klaustrofobicznej sali tortur Rzeźnika znad Odry. Pan Mróz ewidentnie uwziął się na tę biedną kobietę:) trzeba mu jednak oddać, że nie ograniczył się do haniebnych badań tego obiektu: męka Pokory w umownej teraźniejszości i sprawozdania (akta Rzeźnika znad Odry) z zakończonej obserwacji paru innych ofiar. Wstępne wnioski na temat Niny też dołączą do przepastnego archiwum sadystycznego pseudonaukowca, adepta wiedzy tajemnej, niewydarzonego astrologa z niezachwianą wiarą w moc gwiazd i innych ciał niebieskich. Fascynujący dodatek do diabolicznej charakterystyki nie tak znowu zagadkowego mordercy. Rzekłabym znak szczególny „Paderborna” Remigiusza Mroza, charakterystyczny wątek śledztwa mających się ku sobie prokuratorów z Warszawy. Zabawny romans „myśliwych” niedyskretnie śledzonych przez drapieżnika. Siarka i Pader notorycznie nagabywani przez zabójcę otwarcie napawającego się bezkarnością. Czerwony mustang Piotra Langera bezczelnie sunący za hałaśliwą granatową pięknością – Plymouth Barracuda - Olgierda Paderborna. Zmotoryzowany stalker upierający się przy zbieżności interesów przeciwstawnych mocy z „Gwiezdnych wojen”. Niechciane wsparcie w poszukiwaniach osobnika nie bardziej niebezpiecznego od narzucającego się niegodnego zaufania sojusznika stąpających po coraz cieńszej linie intruzów z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Przybyszy ze wschodu, czy jak kto woli z centrum, którzy w stolicy Dolnego Śląska natrafią na zdumiewającą skarbnicę szerzej nieznanych informacji na temat poszukiwanego od przeszło dekady seryjnego mordercy. Prywatna inicjatywa podcasterki z agorafobią, nieoficjalne dochodzenie wrocławianki mającej jakieś rozeznanie w pseudonauce, której Rzeźnik znad Odry ma zawdzięczać swoją nieprzeciętnie długą aktywność. Nie tyle nadzwyczajny farciarz, ile osobnik wykorzystujący astrologię do swoich niecnych celów. Pilny uczeń szkoły wyklętej. Zmuszający bliźnich do łamania sobie kości, wyrywania paznokci i zębów, gaszenia pragnienia jego moczem i zaspokajania głodu ludzkim mięsem, niekiedy zarobaczywionym. Mamione fałszywymi obietnicami, przegrywające z instynktem samozachowawczym króliki doświadczalne skrajnie nieetycznego badacza zachowań człowieka w sytuacjach ekstremalnych. Ambitny barbarzyńca, osobowość makiaweliczna w swoim mniemaniu działająca w stanie wyższej konieczności. Zbrodnie traktowane jako środek prowadzący do wyższego celu - marzenie o dołączeniu do grona największych autorytetów w psychologii behawioralnej? - a przy okazji dostarczające rozrywki „niewidzialnemu władcy marionetek”. Połączenie przyjemnego z pożytecznym w umyśle bezapelacyjnie spaczonym. Totalne uprzedmiotowienie człowieka. Upadlanie kobiet i mężczyzn, diabelsko cierpliwe przesuwanie granic wytrzymałości, ohydne testowanie członków własnego gatunku, woli przetrwania ucywilizowanych istot biologicznych. Pasjonujący pojedynek umysłów w obskurnym „pudełku” ponoć pilnie poszukiwanym przez czarnego rycerza ze specyficznym poczuciem humoru, na swój pokręcony sposób, zabiegającego o uwagę skompromitowanych oskarżycieli. Niebezpieczne związki Remigiusza Mroza. Ekscytująca przejażdżka w lunaparku Sadysty z Mokotowa.
I tak w moim uznaniu Remigiusz Mróz bez widocznego trudu dosięgnął – jeśli nie przeskoczył – bardzo wysoko zawieszonej poprzeczki w pierwszej odsłonie cyklu wyrosłego z bestsellerowej serii z Joanną Chyłką, epizodyczną postacią „Paderborna”, uzależniającego thrillera z solidną płaszczyzną psychologiczną i przede wszystkim psychopatologiczną. Godną kontynuacją niepatyczkującego się „Langera”. Jak tak dalej pójdzie, to dopiszę tę mroczną sagę do moich ulubionych literackich serii kryminalnych. Pod warunkiem, że doczekam się tomu pod tytułem „Pokora”. Taki szantażyk;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz