W
rozległej posiadłości w Karolinie Północnej od pokoleń
należącej do dumnego rodu Usherów, właścicieli wielkiej firmy
zbrojeniowej, grasują nieuchwytny porywacz dzieci zwany Dyniowatym i
jego wierne zwierzę, Żarłoczny Bebech. Sprawę bada dziennikarka z
Asheville Raven Dunstan, a ostatnie upiorne wydarzenia prowadzą ją
do chaty na zboczu góry Briartop w Usherlandzie, zamieszkałej przez
Myrę Tharpe i jej obdarzonego niezwykłymi zdolnościami
piętnastoletniego syna Newlana Tharpe'a, którego przyzywa
przerażająca Twierdza, monumentalna budowla szaleńczo
rozbudowywana przez poprzedników Walena Ushera, obecnego patriarchy
rodu, umierającego na tajemniczą Chorobę, przekleństwo
najbogatszej rodziny w Karolinie Północnej. Jego następca nie
został jeszcze wybrany, ale gra toczy się między najstarszym i
najmłodszym dzieckiem Walena. Od siedmiu lat przebywający poza
Usherlandem jego środkowy potomek, autor powieści grozy Rix Usher,
nie jest zainteresowany pieniędzmi splamionymi krwią, wiadomość o
zbliżającej się śmierci znienawidzonego ojca skłania go jednak
do powrotu na rodzinną ziemię. Czarna owca dostrzega w tym szansę
na uratowanie swojej pisarskiej kariery, zamierza bowiem spisać i
puścić w świat dzieje Usherów, mając świadomość, że
publikacja takiej książki przez jego krewnych może zostać uznana
za niewybaczalną zdradę.
|
Okładka książki. „Dziedzictwo
Usherów”, Vesper 2023
|
„Pomnik
trwalszy niż ze spiżu” dla Edgara Allana Poego, ze wskazaniem
na jedno z jego najsłynniejszych opowiadań, „Zagładę domu
Usherów” aka „Upadek domu Usherów (oryg. „The Fall of the
House of Usher”) z 1839 roku. Autor między innymi „Magicznych lat”, „Zewu nocnego ptaka”, „Łabędziego śpiewu” i
„Słuchacza”, Robert Rick McCammon długo nosił się z zamiarem
spisania sagi upiornego rodu Usherów, długo obracał w głowie
różne pomysły, ale elementy tej gotyckiej układanki nie chciały
się połączyć, dopóki nie odnalazł swojej drugiej muzy (pierwszą
oczywiście była jedna z jego ulubionych opowieści Wielkiego
Amerykańskiego Literata): ogromnej posiadłości nieopodal Asheville
w Karolinie Północnej nazwanej Biltmore, po części udostępnianej
zwiedzającym imponującej budowli wzniesionej na przełomie XIX i XX
wieku przez rodzinę Vanderbiltów. To, w jego odczuciu,
„nierzeczywiste” miejsce wprowadziło Roberta McCammona w
odpowiedni nastrój do rozbudowania historii fikcyjnego rodu Usherów.
Światowa premiera „Usher's Passing” (pol. „Dziedzictwo
Usherów”), powieściowego horroru gotyckiego uhonorowanego Alabama
Library Association Award, przypadła na rok 1984, a pierwsze polskie
wydanie ukazało się dopiero w 2023 roku. Edycja w twardej oprawie
zagospodarowanej - z imponującą dbałością o detale
(zaprzyjaźniona sześciolatka powiedziała, że to prawdziwe dzieło
sztuki, z czym nie śmiałam polemizować) - przez niedościgłego
Macieja Kamudę. Edycja w niebiańskim tłumaczeniu Adama Roberta
Winnickiego.
„Czy
ośmielilibyśmy się zaprzestać produkcji pocisków rakietowych i
bomb? […] był taki czas, że pokładałem wiarę w ludzkość.
Lecz byłem wtedy znacznie młodszy i bardziej naiwny.”
Mroczna
saga rodzinna zakorzeniona w pisarskim dorobku Edgara Allana Poego.
Nieoficjalny sequel „Zagłady domu Usherów” z epizodyczną rolą
stwórcy udręczonego Roderyka i jego drogiej siostry, upiorzycy
Madeline. Edgara Allana Poego spotykamy na samym początku
„Dziedzictwa Usherów”, w jednej ze „starych fotografii”
(fragmenty retrospektywne) uwzględnionych przez Roberta McCammona.
Zdumiewająca konwersacja w 1847 roku człowieka, który oczernił
potężny amerykański ród, z potencjalnym ukłonem w stronę
„Beczki Amontillado”. Następnie przenosimy się do lat 80. XX
wieku – umowna teraźniejszość – i poznajemy przebywającego w
Nowym Jorku trzydziestojednoletniego Riksa Ushera, autora powieści
grozy publikującego pod pseudonimem Jonathan Strange. Zdesperowanego
pisarza, którego nadzieje na rychłe podreperowanie budżetu właśnie
zostają bezceremonialnie zdeptane. Manuskrypt, który wcześniej
przedłożył swojej agentce, nie uzyskał jej akceptacji, a on nie
ma planu awaryjnego. Nie miał przed pojawieniem się Boone'a,
złośliwego starszego brata, który podobno przybył do Nowego Jorku
na polecenie ich matki Margaret Usher, aby przekonać czarną owcę
do powrotu w rodzinne strony. Do Usherlandu: leżącej około
trzydzieści kilometrów na północ od miasta Asheville w Karolinie
Północnej, liczącej sobie jakieś trzydzieści tysięcy akrów
prywatnej posesji, ze zgniłym sercem zwanym Twierdzą. Nieużywaną
od dziesiątek lat monstrualną nieruchomością, która od
dzieciństwa prześladuje Riksa w koszmarach sennych. Podobnie jak
wstrząsający widok ukochanej w zakrwawionej łazience. Rix nie ma
powodu ufać swojemu sadystycznemu bratu, tym razem opowiadającemu o
wielkimi krokami zbliżającej się śmierci ich ojca, patriarchy
rodu Walena Ushera, po namyśle zwraca się więc do starego
przyjaciela Edwina Bodane'a, szefa służby uprzywilejowanego rodu z
Karoliny Północnej. On i jego żona Cass, szefowa kuchni w
Stróżówce - drugiej wystawnej siedzibie Usherów, aczkolwiek
niemogącej równać się rozmiarami z przerażającą Twierdzą –
w dzieciństwie niejako zastępowali Rixowi rodziców. Zdecydowanie
bliżsi od apodyktycznego ojca i niestabilnej emocjonalnie matki. Po
potwierdzeniu informacji przekazanej przez Boone'a, czarna owca wraca
na niemożliwie cuchnące łono rodziny. Do znienawidzonego królestwa
Walena Ushera, od jakiegoś czasu przykutego do łóżka w Cichym
Pokoju w ponurej Stróżówce; przesiąkniętej smrodem
rozkładających się zwłok - „aromat” choroby Usherów. Robert
McCammon w „Dziedzictwie Usherów” z oszałamiającą
drobiazgowością składa swoją gotycką budowlę ku chwale Edgara
Allana Poego, fabularną konstrukcję dosłownie skąpaną w klimacie
nadnaturalnej tajemniczości. Tam, gdzie diabeł naprawdę mówi
„dobranoc”. Gdzie okropna Choroba drąży ciało (nie)godnego
pożałowania „starca”, zachłannie ściskającego laskę
Usherów, symbol władzy, który już niebawem ma zostać przekazany
albo Boone'owi, albo Kattrinie. Na pewno nie porażce Walena,
najbardziej nieudanemu z nieudanych dzieci szalenie wymagającego
właściciela niezawodnej maszynki do robienie pieniędzy, firmy
zbrojeniowej bezlitośnie opluwanej przez niewdzięcznego Riksa.
Pacyfistę, który przybył po swój kawałek tortu. Po materiały do
niewybaczalnej książki. Gotów zapisać się w kronikach Usherów
jako największy zdrajca, byle mieć swój niekwestionowany
bestseller.
|
Okładka książki. „Usher's Passing”, Open Road Media 2011 |
Miejscowi
powiadają, że w Usherlandzie żeruje czarna pantera należąca do
niejakiego Dyniowatego. Ich ofiarami od wielu lat padają dzieci,
które zanadto oddaliły się od domów, ale Newlan Tharpe jest już
na tyle duży, by uznawać te opowieści za sposób dorosłych
mieszkańców góry Briartop na zdyscyplinowanie swoich
wszędobylskich pociech. Bajeczki górali. Tak myślał New, ale
zmienił zdanie po nocy spędzonej w cienistych krzewach, gdzie
odkrył jeden ze swoich niezwyczajnych talentów. Moc Carrie White.
Młodzian, którego pragnie Twierdza i bacznie obserwuje Król Góry,
jedyny mieszkaniec zrujnowanej osady na samiutkim szczycie Briartop.
Mordercze przyciąganie chorego budynku, zew Twierdzy, w zduszeniu
którego może pomóc nieustępliwa dziennikarka. Właścicielka
„Foxton Democrat”, najstarszej lokalnej gazety od zawsze
należącej do jej rodziny. Wcześniej do jej ojca, Wheelera
Dunstana, od paru lat pracującego nad książką o Usherach,
bynajmniej zaprzyjaźnionej rodzinie, która dobitnie udowodniła mu
– a właściwie zrobił to Walen Usher – że jest nietykalna. W
końcu dostarcza Pentagonowi niezawodnych narzędzi do siania
zniszczenia. A przynajmniej takie zdanie o rodzinnie firmie ma Rix,
idealista, który właśnie dowiaduje się, że majątek Usherów
szacuje się na dziesięć miliardów dolarów. Poglądy poglądami,
ale taka kasa... Kuszenie dobrego człowieka, którego historia chyba
nikomu nie pozostawi wątpliwości, że bogactwo jest
przereklamowane. Lepiej dorastać w lichej chacie u podnóża góry
Briartop niż w przeraźliwie zimnym pałacu Usherów. W depresyjnej
Stróżówce i tym bardziej Strefie Mroku zwanej Twierdzą. Głowa
rodziny Tharpe'ów przynajmniej na początku tej stylowej opowieści,
tej fascynującej, zmyślnie poplątanej, stosownie wyboistej drogi,
chętnie zamieniłaby się z Rixem. Panicz niedoceniający tego, co w
swojej łaskawości zesłał mu los. Knujący przeciwko własnej
rodzinie, przekopujący pod osłoną nocy bibliotekę w Stróżówce
- więcej informacji najpewniej znalazłby w Twierdzy, ale tam z
wiadomych powodów;) boi się zapuszczać - w poszukiwaniu materiałów
niekoniecznie do swojej książki. Magiczne podróże w czasie w
wehikule Roberta McCammona, stopniowe odkrywanie w większości
czarnych kart z przepastnej rodzinnej kroniki. Amerykański Kaligula,
szalony wynalazca, prawdziwy Romeo i wreszcie ten, który poznał
Wielkiego Edgara, zapijaczonego pisarzynę, który miał zagubić się
w mrokach dziejów. Nietrafione proroctwo aroganckiego Hudsona
Ushera, pierwszego właściciela - w tych „szacownych” kręgach
rodzinnych - jedynego w swoim rodzaju berła, symbolu władzy z
wygrawerowaną głową lwa: herbem Usherów. Niekończąca się
opowieść o zniewoleniu, deprawacji, degrengoladzie przekazywanej z
pokolenia na pokolenie, o życiu w złotek klatce, w szponach Choroby
i istnego wieloryba wśród budynków mieszkalnych. Najczystszego
Zła, które teraz najwyraźniej upatrzyło sobie młodego New
Tharpe'a, ostatniego oczka w głowie niegościnnej Myry. Twardej
kobiety, która nie wydaje się być szczególnie przejęta najnowszą
i zapewne nieodwracalną tragedią w paśmie nieszczęść, które
nazywa życiem. Dla jej syna to bardziej przetrwanie, którego nie ma
zamiaru ciągnąć do grobowej deski. Wbrew życzeniu swojej kochanej
rodzicielki, wyprowadzi się z tej lichej chaty, którą ona nazywa
domem, przy pierwszej okazji, jaka się nadarzy. Czyli teraz? Kiedy
Twierdza w kółko mówi „chodź do domu”? W „Dziedzictwie
Usherów” Roberta McCammona splatają się ścieżki coraz bardziej
pogubionego Riksa Ushera, regularnie hipnotyzowanego przez jakąś
Mroczną Siłę – aż ciarki przechodzą po plecach! - cudownego(?)
chłopca Newlana Tharpe'a i młodej dziennikarki Raven Dunstan,
usiłującej rozwiązać zagadkę znikających dzieci z Usherlandu.
Oczywiście, ta trójka nie porusza się w próżni – wokół nich
krążą zróżnicowane charakterologicznie postaci, różnorodna
ludność świata zamkniętego na kartach tej mistrzowskiej powieści
grozy. Zabójczej symfonii Usherów. Zabójczo pięknej brzydocie.
Czy Logan Bodane, śliski dziewiętnastolatek, będzie kontynuował
rodzinną tradycję służenia Usherom, czy raczej przyniesie wstyd
swojemu stryjowi? Jakiż niecny biznes rozkręcił brutalny mąż -
bez opamiętania trwoniący rodzinny majątek (pewnikiem
uzależnienie) Boone Usher - okropnej dziewuchy (przynajmniej według
jej teściowej) imieniem Puddin', która rzadko wyściubia nos z
sypialni? Jakie zmiany zaszły w Kattrinie Usher, rozchwytywanej
modelce, wbrew pozorom lepiej przygotowanej (czyżby?) do prowadzenia
rodzinnej firmy od pierworodnego dziecka powoli i w niewyobrażalnych
bólach zstępującego władcy? I wreszcie kim jest niesławny
Dyniowaty i co kryje się w Twierdzy? Riksa najbardziej jednak
interesuje najambitniejsza praca Wheelera Dunstana, wstępnie
zatytułowana „Historię tę opowie czas”. Życiowy projekt
poprzedniego właściciela „Foxton Democrat”, który zazdrośnie
strzeże swojego skarbu. Na marginesie: czyżby też mały hołd dla
„Studni i wahadła” Edgara Allana Poego?
„Dziedzictwo
Usherów” Roberta McCammona to prawdziwa gratka nie tylko dla
miłośników opowieści makabrycznych Edgara. Co więcej znajomość
„Zagłady domu Usherów”, która to wszystko zaczęła, nie jest
wymagana - mile widziana, ale nie niezbędna w naturalnym pragnieniu
odnalezienia się w tym epickim świecie - zapewne przyda się jednak
słabość do historii niesamowitych. Choć lekki pociąg do
opowieści o nawiedzonych zamczyskach, rodzinnych klątwach, trupach
poupychanych w nieprzyzwoicie drogich szafach i mrocznych
obecnościach w zatrutych zakątkach świata. Na mnie to dzieło
rzuciło najprawdziwszy urok. Dobry urok. Najlepszy!
Za
książkę bardzo dziękuję wydawnictwu