
Scen mordów jest całkiem sporo, co pozwala widzom uniknąć nudy, ale co chyba najważniejsze twórcom udało się całkiem umiejętnie stopniować atmosferę. W trakcie jakieś akcji z udziałem naszego mordercy napięcie niemalże sięgało zenitu, do czego na pewno przyczyniła się nastrojowa muzyka. Cała kryminalna intryga zbudowana jest na zasadzie zaskoczenia widzów w ostatnich scenach filmu. Nie spodziewałam się takiego finału, co oczywiście przypisuję na plus tej produkcji - nie można jej zarzucić przewidywalności.
Ale żeby nie było tak różowo pora na parę mankamentów. Przede wszystkim drażniła mnie psychologia postaci. O ile twórcy skupili się na głównej bohaterce, całkiem nieźle przybliżając nam jej życie naznaczone tęsknotą za zmarłą matką, o tyle zapomnieli chyba o pozostałych bohaterach, a w szczególności ojcu Fiony. Za przykład może tutaj posłużyć jego relacja z córką. Z jednej strony jest ona jego oczkiem w głowie, ale kiedy dowiaduje się, że stała się ona obiektem zainteresowania mordercy nic sobie z tego nie robi - można by rzec, że zbywa to ze wzruszeniem ramion. Moim zdaniem to czysty paradoks, albo zwyczajne niedopatrzenie twórców. Poza tym aktorstwo... Ehh, nie było tutaj absolutnie nikogo, kto odegrałby swoją rolę choćby w połowie dobrze. Główna bohaterka kreowana przez Katheryn Winnick chyba najbardziej działała mi na nerwy, aczkolwiek męska część widowni powinna być zadowolona przynajmniej z jej wyglądu zewnętrznego. Poza tym nie ma widzom nic nadzwyczajnego do zaoferowania.
Myślę, że film "Choose" jest idealną pozycją dla wielbicieli thrillerów o seryjnych mordercach. Może i nie jest to kino najwyższych lotów, ale całkiem przyjemnie się go ogląda. Jako tzw. "film na jeden raz" zdaje egzamin, aczkolwiek niejednokrotnie zmusza do przymknięcia oka na swoje mankamenty, które może i nie psują całkowicie seansu, ale wymagającego widza mogą odrobinę zirytować.
Mmmm seryjny morderca :-) Zapowiada się ciekawie. Świetna recenzja. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNie widziałam, ale po przeczytaniu recenzji chętnie obejrzę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
czy mnie się wydaje, czy zasada jest podobna do tej z "Piły"? Albo albo, albo kogoś zabijesz, albo zginiesz itd...
OdpowiedzUsuńBTW. świetne i wyczerpujące recenzje, gratulacje!
Babsztyl, sposób działania mordercy odrobinę przypomina ten z "Piły", ale poza tym podobieństwa się kończą.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa i pozdrawiam!