sobota, 9 kwietnia 2011

"Dziecko Rosemary" (1968)

Rosemary i jej mąż Guy wprowadzają się do nowego mieszkania na Manhattanie. Zaprzyjaźniają się ze starszym małżeństwem mieszkającym w sąsiedztwie - Minnie i Romanem Castevetami. Wkrótce Rosemary zachodzi w ciążę. Kobieta jest przekonana, że jej sąsiedzi chcą odebrać jej dziecko, a wkrótce potem zaczyna podejrzewać, że są oni wyznawcami Szatana.

Głośny film Romana Polańskiego na podstawie powieści Iry Levina. Miałam przyjemność przeczytać książkę, więc mogę śmiało zapewnić każdego, że jest to jedna z najwiernieszych ekranizacji hollywoodzkich jakie powstały - nawet niektóre dialogi są identyczne oraz rzecz dziwna kolory ubrań bohaterów. Powodem takiego stanu rzeczy jest fakt, że jest to pierwszy film Polańskiego na motywach powieści i nie wiedział on, że ma prawo wprowadzać do scenariusza jakieś zmiany, więc wolał twardo trzymać się książkowego pierwowzoru.

"Dziecko Rosemary" jest horrorem psychologicznym z elementami satanistycznymi. Produkcja ta stała się kamieniem milowym w tym gatunku, nigdy się nie zestarzała i słusznie zyskała status filmu kultowego. Fabuła, okraszona niepokojącą muzyką, posiada zarówno elementy grozy, jak i ironicznego poczucia humoru. Postacie są tak wyraźnie nakreślone i wspaniale zagrane, że widz siłą rzeczy sympatyzuje z jednymi równocześnie innych potępiając. Nasza główna bohaterka Rosemary Woodhouse może oddziaływać na widza w dwojaki sposób - ktoś może sądzić, że kobieta w miarę upływu czasu popada w coraz większe szaleństwo, natomiast ktoś inny spojrzy na nią pod zupełnie innym kątem - uwierzy, że Rosemary ma rację, że żyje w otoczeniu satanistów. Jeśli ktoś skłoni się ku drugiej wersji z biegiem czasu zacznie podejrzewać wszystkich bohaterów, poza samą Rosemary, o praktykowanie czarnej magii. W takim wypadku widz będzie czuł dokładnie to, do czego zmierzał Levin w swojej powieści - paranoję, manię prześladowczą oraz wszechobecne spiski. Ja na przykład wierzyłam, że każdy bohater, który pojawił się w życiu Rosemary jest zły - kupiłam wersję narzuconą przez Levina w powieści, iż mam do czynienia z szaleństwem całej aglomeracji miejskiej. To naprawdę niesamowity efekt - właśnie tak na umysł widza powinien oddziaływać horror psychologiczny. Jeszcze jedną bohaterką, o której warto jest wspomnieć jest Minnie Castevet. Jest to postać, aż do przesady groteskowa. Starsza kobieta nosząca stroje w krzykliwych kolorach, z przesadzonym makijażem. Minnie jest osobą, która z jednej strony wzbudza niepokój widza, a z drugiej go rozśmiesza.

Polański zadbał przede wszystkim o klimat swojego filmu. Nastrój z biegiem czasu staje się coraz gęstszy, coraz bardziej paranoiczny. Stopniowanie atmosfery początkowo tak subtelne, na końcu osiąga niejaką kulminację pozostawiając widza w lekkim oszołomieniu. No tak, bo zakończenie jest naprawdę sporym zaskoczeniem zarówno dla osób wierzących w spiskową teorię Rosemary, jak i tych, którzy skłaniali się ku jej szaleństwu. Myślę, że zaskoczenie bierze się z lekko ironicznej wymowy finału. UWAGA SPOILER Otóż Rosemary, która przez całą akcję filmu zapierała się rękami i nogami przed zaakceptowaniem satanistycznych skłonności swoich nowych znajomych oraz męża na końcu wybiera życie z nimi tylko po to, aby być blisko swojego syna Antychrysta. Macierzyńskie instynkty wygrywają u niej z duchowym sprzeciwem, który narzuca jej potępianie Szatana KONIEC SPOILERA.

Film "Dziecko Rosemary" zdobył wiele nagród i zapoczątkował nową falę horrorów satanistycznych, a przy okazji wybił Romana Polańskiego na wyżyny kunsztu reżyserskiego. Nie wyobrażam sobie, żeby jakikolwiek prawdziwy wielbiciel kina grozy nie widział tego filmu i go nie docenił, więc nie będę go reklamować. Bezapelacyjnie jest to pozycja obowiązkowa zarówno dla fanów horrorów, jak i filmów psychologicznych.

10 komentarzy:

  1. Nie będę się rozwodzić - film świetny. Czytałam gdzieś, że w trakcie zdjęć do filmu miały miejsce dziwne zdarzenia. Mia Farrow jadła na planie prawdziwe surowe mięso (wątrobę chyba), a sam Polański konsultował się z LaVey'em (założycielem Kościoła Szatana). Krzysztof Komeda (muzyka) zmarł tuż przed premierą, specjalista od efektów też zmarł po zrealizowaniu filmu. Czyżby chwyt marketingowy? :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz Cat, też słyszałam te plotki, ale sama nie wiem, co o tym sądzić. Nie bardzo chce mi się wierzyć w to, że Polański konsultował się z satanistą, a poza tym we wszystko jestem skłonna uwierzyć. Te zgony na pewno są zbiegiem okoliczności, a co do jedzenia surowego mięsa przez główną bohaterkę to o nie takich dziwactwach na planie już słyszałam, więc wszystko jest możliwe:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. "Dziecko Rosemary" to kawał dobrego kina. I pomyśleć, że stworzył go polak ;)Nie słyszałam o tych dziwnych zdarzeniach, ale na planie filmu "Duch" też takie były. - można nawet stwierdzić, że jeszcze bardziej wstrząsające. Np. Matka (nie pamiętam jej imienia i imienia aktorki również xD) kiedy biegła po pomoc dla swoich dzieci, wpadła do basenu a z niego wypłynęły kości. I okazało się, że scenarzyści po nagraniu tej sceny powiedzieli jej, że to były prawdziwe kości! Były też i inne równie dziwne zdarzenia...:) Buffy mam prośbę - opisałabyś na swoim świetnym blogu film "Eden Lake" ...? Nie wiem czy go obejrzeć ?;P Pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, masz rację legendy o dziwnych rzeczach na planie horroów krążą dosyć często - niektóre plotki pewnie są prawdą, ale moim zdaniem większość to wysmysły. "Eden Lake" widziałam i nawet mi się podobał i wiesz akurat o tym filmie można napisać cekawą recenzję, bo porusza ważną tematykę przemocy u dzieci. Więc postaram się w najbliższych dniach coś wysmażyć:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam. I znowu, niestety, muszę nadużyć Twojej gościnności i zmieszać z błotem jakiś film, który lubisz. Właściwie nie czepiam się samego filmu, a fabuły. Pierwsza połowa nawet w porządku, potem zaczeła mnie denerwować. Nienawidzę, kiedy ludzie robią coś takiego innym ludziom: kontrolują ich życie, i to tak podstępnie, że reszta świata uważa ofiarę za paranoika. Wiele jest takich par, gdzie mąż maltretuje żonę i opowiada sąsiadom, że to ona go prowokuje, a oni wierzą jemu, bo sprawia pozory dżentelmena, a ona, wyczerpana psychicznie, pozory wariatki...
    Druga sprawa: dr Sapirstein - jak lekarz może w tak ohydny sposób skrzywdzić pacjentkę? Zwłaszcza mając specjalizację wymagającą szczególnego szacunku dla kobiety? I jak można podnosić rękę na ciężarną? Dla mnie to jest chore, każdy z nas składał przysięgę na koniec studiów...
    Trzecia rzecz: nienawidzę przestępców seksualnych, a to, co zrobiono tej biednej dziewczynie, to zbiorowy gwałt - dosypali jej narkotyków, jeden gwałcił, a reszta mu pomagała.
    To trzy powody, dla których co i rusz trafiał mnie szlag podczas oglądania. Chyba z podobnych powodów nie mogę sie zebrać, żeby obejrzeć "Dziewczynę z sasiedztwa".
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. "I znowu, niestety, muszę nadużyć Twojej gościnności i zmieszać z błotem jakiś film, który lubisz."
    Nic nie szkodzi:) Po to jest ten blog, żeby pisać o filmach to, co się o nich myśli:)

    Widzę, że zdenerwowała Cię sama tematyka filmu. Otóż, horrory już tak mają - często pokazują nam tą ciemną stronę życia. Twoje zdenerwowanie tym faktem nie jest niczym złym, każdy człowiek posiadający choć trochę empatii będzie współczuł Rosemary, a potępiał satanistów w tym obrazie.
    Co do filmu to mieliśmy tutaj do czynienia z grupką wyznawców Szatana, dla których najważniejszą sprawą było poczęcie Antychrysta. Rosemary miała być dla nich tylko naczyniem, dzięki któremu przyjdzie on na świat. Dla nich najważniejsza była ich religia, a nie uczucia Rosemary. Ale z drugiej strony zależało im również na samej Rosemary - przede wszystkim dlatego, że była matką i według nich tylko ona mogła dobrze zająć się Antychrystem. Wszystkie inne kobiety należące do tej sekty były zwyczajnie za stare. Mnie osobiście nie wkurzyło tak zachowanie Sapirsteina i Castevetów jak Guya, który oddał swoją żonę w ręce tych potworów wzamian za rolę w teatrze. Ten motyw dobitnie pokazuje, czym dla niektórych mężczyzn są kobiety, zwykły handel wymienny:(
    Masz rację "Dziecko Rosemary" nie jest filmem łatwym w odbiorze, w pewnym sensie ma strasznie pesymistyczny przekaz, ale ja lubię takie horrory:) Ale nie dziwię się, że film mógł Cię wkurzyć, w końcu między innymi na tym zależało reżyserowi, a jeszcze bardziej Levinowi, który napisał książkę:) Jednakże, "Dziewczynę z sąsiedztwa" bym Ci odradzała. Skoro ten obraz Cię zdenerwował to tamten może być dla Ciebie prawdziwym koszmarem, którego szybko nie wyrzucisz z pamięci...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie również podobała się zarówno książka, jak i film. I muzyka... :)

    OdpowiedzUsuń
  8. wiesz co? :) nigdy nie udało mi się obejrzeć do końca :) a to dlatego, że zawsze go puszczają o późnej godzinie i na ostatnich reklamach zasypiam! :) więc w sumie do tej pory nie wiem jak się kończy i że dziecko jest diabłem! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakończenie moim zdaniem jest lepsze niż w książce - choć wszystko inne Polański zekranizował bardzo wiernie. Powiedziałabym nawet, że to najwierniejsze przeniesienie powieściowej historii na ekran, jakie widziałam.

      Usuń
  9. u mnie błąd taktyczny - najpierw film, potem książka. ale pewnie gdyby nie polański to po levina bym nawet nie sięgnął. sam starałem się coś(tam) o rosemary napisać: http://cinemuwi.blogspot.com/2012/04/nosic-w-onie-pomiot-szatana.html

    OdpowiedzUsuń