sobota, 15 czerwca 2024

„Stolik kawowy” (2022)

 
Jesús i María przybywają do sklepu meblowego wraz ze swoim nowo narodzonym synem Cayetano 'Cayetanínem'. Mężczyzna jest zdecydowany na zakup stolika kawowego, a sprzedawca zachwala nieprzyzwoicie drogi okaz z blatem podobno wykonanym z niezniszczalnego szkła. María nie ukrywa, że nie chce widzieć w swoim mieszkaniu takiego szkaradzieństwa i choć w ich małżeństwie zwykle dzieje się wola jej, w sprawie kawowego stolika Jesús jest nieugięty. Kupuje tandetny mebel, a po samodzielnym zataszczeniu go do mieszkania na wyższym piętrze budynku wielorodzinnego z ciasną klatką schodową, niezwłocznie przystępuje do montażu. Zagniewana María rozpoczyna przygotowania do wizyty brata Jesúsa i jego oburzająco młodej partnerki. Kobieta rusza na zakupy, zostawiając dziecko pod opieką zaaferowanego przeklętym stolikiem kawowym małżonka. Kiedy chłopcy zostają sami cała uwaga starszego skupia się na młodszym, aż tu nagle niezniszczalne szkło pęka...

Plakat filmu. „La mesita del comedor” 2022, Alhena Production, Apocalipsis Producciones, S.L, La Charito Films

Jeden z najczęściej nagradzanych filmów gatunkowych w 2023 roku (przeszło czterdziestokrotny laureat na festiwalach). Hiszpańska makabreska gorąco rekomendowana przez Stephena Kinga, któremu z kolei tę pozycję polecił wielokrotny adaptator filmowy jego literackich utworów Mick Garris (m.in. „Jazda na kuli” 2004 i „Desperacja” 2006 oraz miniseriale „Bastion” 1994, „Lśnienie” 1997, „Worek kości” 2011). Bezlitosna propozycja współreżysera „Zabójczego Boga” (2017), Caye Casasa, zdeklarowanego miłośnika kina gatunkowego – a wśród jego ulubieńców kultowe „Czy zabiłbyś dziecko?” Narciso Ibáñeza Serradora, pierwsze przeniesienie na ekran powieści „El juego de los niños” Juana José Plansa – który po prostu chciał pokazać jak drastycznie jedna sekunda może zmienić życie każdego z nas. Scenariusz „Stolika kawowego” (oryg. „La mesita del comedor”, międzynarodowy: „The Coffee Table”) napisał z Cristiną Borobią, z którą niejednokrotnie pracował już wcześniej (choćby przy wspomnianym „Zabójczym Bogu”, shortach „Nada S.A.” z 2014 roku i wypuszczonym trzy lata później „RIP”, potem wcielonego do antologii filmowej „Asylum: Twisted Horror and Fantasy Tales” 2020), a na główną lokalizację produkcji wybrał mieszkanie przyjaciela w mieście Terrassa w środkowo-wschodniej Katalonii. Zdjęcia główne trwały tylko dziesięć dni. Światowa premiera szokującej opowieści Caye Casasa o kruchości życia, o przerażająco realnym doświadczeniu piekła, odbyła się w listopadzie 2022 roku na Tallinn Black Nights Film Festival 2022, a polska w październiku 2023: w ramach Splat!FilmFest – International Fantastic Film Festival.

Co mnie najbardziej przeraża?” - takie pytanie zadał sobie hiszpański filmowiec, szukający pomysłu na wyróżniającą się historię. Caye Casas kocha kino gatunkowe, ale jako widz nader rzadko doświadcza najczystszego strachu. Może dlatego, że nie boi się zombie, duchów i innych potworów, tylko ślepego losu. Gęsto zaminowanej ścieżki życia każdego człowieka. Jeden krok może zmienić wszystko – w mgnieniu oka przenieść nawet najszczęśliwszego wędrowca do rzeczywistości prawdopodobnie gorszej od królestwa Lucyfera. Piekło jest na ziemi. Nie licząc prologu, centralne postacie celowo niewinnie zatytułowanego, wstrząsającego thrillera psychologicznego fana legendarnego „Czy zabiłbyś dziecko?” Narciso Ibáñeza Serradora, kojarzonego między innymi z „Głową do wycierania” Davida Lyncha, miażdżącego „Stolika kawowego, Maríę i Jesúsa (perfekcyjne kreacje Estefaníi de los Santos oraz Davida Pareji, który wystąpił też w „Zabójczym Bogu” Caye Casasa i Alberta Pintó) najpierw znajdujemy w opustoszałym sklepie meblowym, gdzie właśnie odbywa się tradycyjne kuszenie klienta. Albo bardzo podatnego na manipulację, albo tak zdeterminowanego, aby wreszcie postawić na swoim, choć raz wykazać się asertywnością w związku małżeńskim, lub tak bardzo oczarowanego wychwalanym przez sprzedawcę produktem, że niesłyszącego tego, co my i jego oburzona małżonka. Krzykliwe nabijanie w butelkę świeżo upieczonego ojca nieszczęsnego Cayetanína, skrzywdzonego przez Maríę imieniem, które zdaniem Jesúsa idealnie pasuje do faszystowskiego torreadora. Ech, te jego niestosowne, niepoprawne politycznie komentarze... Wracając do paskudnego stolika (bez żalu podarowanego reżyserowi przez znajomego kolekcjonera antyków, który nawet nie próbował go sprzedać, bo kto by chciał płacić za takiego brzydala?) w okazyjnej cenie, znacznie przekraczającej możliwości finansowe samego naganiacza, zarzekającego się, że to szwedzki produkt z najwyższej półki. Wymyślne nogi – dwie bliźniacze figury kobiet z kręgosłupami wygiętymi do tyłu – i rzekomo nietłukący się szklany blat. Ekskluzywny towar dla naiwnych. Wierutne bzdury bezkrytycznie przyjmowane przez dojrzałego mężczyznę, który przecież nie wychował się w buszu. Już María powie do słuchu temu bajkopisarzowi wciskającemu im jakąś chińską tandetę, którą musiała wyceniać osoba niewidoma. W każdym razie to rozbój w biały dzień, a ten kretyn, jej mąż, widać nie może się doczekać, aż oszust ogołoci go ze wszystkich oszczędności. María ma dość – wychodzi i zabiera ze sobą numer jeden na jej liście ukochanych osób, wyjątkowo długo spokojnego Cayetanínka. Pierwsze zderzenie z irracjonalnym światem dorosłych? Gdyby był nieco starszy, pewnie miałby niezły ubaw z tatusia, ale niestety całe to zamieszanie ze stolikiem kawowym, ta kompromitująca akcja w miejskiej dżungli, odbyła się w najgorszym z możliwych okresów życia słodkiego dzieciątka Jesúsa i Maríi . Krwawa klęska męża, który zdobył się na drobny akt nieposłuszeństwa w długoletnim pożyciu małżeńskim. Fatalne wyjście spod pantofla. Druzgocące!

Materiał promocyjny. „La mesita del comedor” 2022, Alhena Production, Apocalipsis Producciones, S.L, La Charito Films

Czarnej komedii ciąg dalszy na klaustrofobicznej klatce schodowej wysokiego budynku mieszkalnego gdzieś w Katalonii. Antybohater domu i jego ośmiotysięcznik. Heroiczna wspinaczka z nieporęcznym bagażem, pocenie się wielce zadowolonego konsumenta. Straceńcza wyprawa z jedną nieprzewidzianą przeszkodą. Zauroczona trzynastolatka z sąsiedztwa. Zmyślony romans młodej szantażystki, zupełnie nieporuszonej najnowszą ekscytującą nowiną na osiedlu, czyli długo wyczekiwaną wieścią o narodzinach pierwszego dziecka czołowych obywateli ciasnego świata przedstawionego w „Stoliku kawowym” Caye Casasa. Ostatnia partia humorystyczna – premedytacja reżysera i współscenarzysty, przemyślane przygotowywanie odpowiedniego podłoża pod nokautujące uderzenie w zwyczajnym rodzinnym gniazdku; usypianie czujności widza, rozluźnienie wzmacniające eksplozję skrajnie nieprzyjemnych (strułam się) emocji – rozegra się w w jednym z dwóch wykończonych pomieszczeń w niedawno odziedziczonym mieszkaniu. W saloniku w całości urządzonym przez Maríę, niemającą wątpliwości, że nowy zakup Jesúsa okrutnie oszpeci jej gustowną robotę. I proszę, pasuje jak pięść do nosa! Mężczyzna wie, że żona tylko czeka na jakąś żenującą wpadkę w związku ze znienawidzonym od pierwszej wejrzenia stolikiem kawowym, na najmniejszy pretekst do rozkosznego wbijania szpilek – aż do grobowej deski – w niezłomnego konsumenta. No to patrz wiedźmo, jak prawdziwy mężczyzna zdobywa brakującą śrubkę! Apodyktyczna gospodyni zaszachowana i w popłochu ucieka z pola bitwy. Pewnie myślała, że zetrze mu z twarzy uśmiech samozadowolenia, po raz pierwszy zostawiając go samego z Cayetano. Matka podejrzewa, że ojciec nie chciał tego maleństwa, ale grubo się myli, czy tam niepotrzebnie zamartwia niedostatecznym zaangażowaniem męża w to wielkie przedsięwzięcie zwane rodzicielstwem. W końcu tylko płacz syna jest w stanie odciągnąć Jesúsa od tego cholernego stolika. Bezapelacyjnie najgorszego zakupu w całym jego życiu. Jesteśmy w przedpokoju, gdy zapada mrożąca krew w żyłach cisza. Dławiący strach zatrzymany w kadrze i przysięgam że w tym momencie ostatnią rzeczą, na jaką miałam ochotę to powrót do pomieszczania z koszmarnym stolikiem kawowym. Wędrówka kamery, której z pewnością nigdy nie zapomnę. Niemiłosiernie, albo miłosiernie (nie jestem pewna), dłużąca się przeprawa przez krótki korytarz - na autentycznie roztrzęsionych nogach prosto do piekła. Mount Everest suspensu. Myślałam, że przygotowałam się na najgorsze, ale to... Chore. Szkarłatna proza życia. Z niegrzecznej marriage comedy w „Funny Games” Michaela Hanekego. Inna tematyka, podobny standard domu (ekstremalny dyskomfort), niebezpiecznie zbliżony stan emocjonalny. Konflikt imperatywów: wewnętrzny nakaz ucieczki zderza się z przymusem zostania w tym szalenie depresyjnym świecie. Okropnie prawdziwym świecie. Rozpacz doprowadzająca do obłędu przy wesołym akompaniamencie. Porażające kontrasty – ścieżka dźwiękowa jakby kpiąca sobie z udręki jednostki, sadystyczne melodie w splamionym krwią mieszkaniu. Rozszczebiotane towarzystwo nieświadome koszmaru czekającego za drzwiami. Salwy śmiechu, błahe rozmówki i poważne wyznania. Gratulują, chwalą, podziwiają w błogiej nieznajomości stanu faktycznego. Myślę, że można to też odczytywać metaforycznie - życie toczące się jak gdyby nigdy nic, gdy czyiś świat właśnie się rozpadł. Depersonalizacja widza, poczucie odrealnienia niezaangażowanego „biesiadnika”, podzielane przez „niewidzialnych obserwatorów” rodzinnej kolacji. A przynajmniej przeze mnie, wstrząśniętą i zmieszaną odkrywczynię największego sekretu w małżeństwie Maríi i Jesúsa. Jedni nazwą to słabością charakteru, inni po prostu tchórzostwem, a jeszcze inni szaleństwem. Postradanie rozumu przez człowieka z zabandażowaną dłonią. Dziwnie zachowującego się męża, brata i szwagra. Ugłaskana Maria, „pedofil” Carlos i jego osiemnastoletnia partnerka Cristina niezdrowy wygląd i nietypowe milczenie Jesúsa początkowo przypisują głównie wypadkowi z „kuloodporną” szybą (nieukradkowe pozbywanie się odłamka szkła, mięsiste ujęcie w realistycznie pobrudzonym pokoju, tj. przekonująca imitacja krwi). Carlos co prawda podejrzewa, że kryje się za tym coś więcej, ale tylko dlatego, że swego czasu został wtajemniczony w sprawę młodocianej femme fatale, do niedawna największy problem jego niezaradnego braciszka. Teraz Jesús oddałby niemal wszystko (z wyjątkiem jego numeru jeden na liście ukochanych osób) – w pierwszej kolejności tej wstrętny stolik kawowy! - za odzyskanie tamtych zmartwień. Wkrótce zabójcza prawda wyjdzie na jaw, w końcu ktoś zajrzy pod fotel... Pozostaje czekać.

Nikczemna produkcja hiszpańska solidnie oparta na suspensie. Kasandryczna opowieść artysty bezkompromisowego. Satyryczny thriller psychologiczny, który rozsmarował mnie po podłodze. Łajdacki „Stolik kawowy” Caye Casasa, obsypany nagrodami gwałciciel umysłów, który zostawił sobie asa w rękawie (autor wymyślił mocniejsze zakończenie, ale zabrakło pieniędzy na jego realizację, pozostaje więc z nadzieją na stworzenie bogatszego remake'u). Przerażająco prawdopodobna tragedia rodzinna, emocjonalna wyżymaczka, bestia niebiorąca jeńców, więc zastanówcie się porządnie, czy jesteście na nią gotowi. Sponiewiera i zostawi. Sztos!

2 komentarze:

  1. Cześć. A czy ten film jest gdzieś osiągalny do obejrzenia, bo jak szukam to pusto? Podobnie jak z francuskim Vermines który też zaliczył pełno festiwali i cisza.
    Pozdrawiam
    Konrad

    OdpowiedzUsuń