piątek, 31 grudnia 2010

"Open House" (2010)

Lila i David wprowadzają się do nowego domu. Mężczyzna zamyka w piwnicy starą właścicielkę, po czym oboje przystępują do mordowanie każdego, kto pojawi się w domu. Wkrótce Davida i więzioną kobietę zaczyna łączyć dziwna więź...

Thriller psychologiczny, który swoją fabułą ma wiele wspólnego ze sławnym "Funny Games", ale tylko powierzchownie. Gdyż tutaj zamysłem reżysera nie było wciąganie widza w okropieństwa rozgrywane na ekranie, iż tylko ukazanie prostej fabuły bez żadnego wydźwięku edukacyjnego. Tak więc mamy dwójkę antybohaterów, którzy z jakiegoś powodu zabijają ludzi. Co więcej z czasem zaczynamy nawet darzyć niejaką sympatią Davida, który daje nam jasno do zrozumienia, iż chce z tym skończyć, ale nie wie, jak wyrwać się spod złego wpływu Lili. Akurat ja bardzo polubiłam właśnie Lilę, ale myślę, że byłam jedyna, jeśli chodzi o ten aspekt, gdyż na ogół przepadam za kobiecymi negatywnymi postaciami w filmach:)

Akcja jest bardzo powolna, ale trupów na pewno tu nie zabraknie. Tyle, że odniosłam wrażenie, że nie morderstwa odgrywały tutaj największą rolę, ale postać Davida i jego rozterki moralne oraz uczucia, jakie żywił do więzionej w piwnicy kobiety. To może trochę nudzić, ale myślę, że widz zaznajomiony z thrillerami psychologicznymi powinien być usatysfakcjonowany. Natomiast ciekawym rozwiązaniem okazała się minimalizacja dźwiękowa - muzyka w tym obrazie jest bardzo oszczędna, a większość momentów oczekiwania i stopniowania atmosfery odgrywa się w całkowitej ciszy przeplatanej z zaczernianiem obrazu. Naprawdę piorunujący efekt, który zdecydowanie wyniósł klimat filmu na wyżyny.

Aktorstwo jest tutaj istnym mistrzostwem świata. I nie ma w tym twierdzeniu, ani odrobiny przesady. To, co pokazali aktorzy, którzy tak przekonująco kreowali swoje postacie to niewątpliwie kawał świetnej pracy lub znakomitego talentu. To właśnie dzięki nim można tak łatwo wczuć się w akcję i klimat filmu, a co za tym idzie uwierzyć, że wydarzenia ukazane na ekranie mogły przydarzyć się każdemu.

Najlepszym momentem filmu, moim skromnym zdaniem, jest chwila, w której więziona kobieta pyta Davida, dlaczego on i Lila mordują ludzi. Na co bohater nie ma żadnej odpowiedzi, gdyż zwyczajnie tego nie wie. To jest właśnie kwintesencją tej produkcji, w której reżyser daje nam jasno do zrozumienia, że nie zawsze istnieją jakieś motywy zbrodni, a jeśli nawet to nie są one żadnym usprawiedliwieniem takiego zachowania.

Oczywiście, jeśli ktoś jest sympatykiem krwawych scen mordów to tutaj także ich uświadczy, ale myślę, że ten obraz należy do bardziej ambitnych thrillerów, w którym przewodnią stroną jest raczej psychologia, więc tylko takim wytrwałym widzom, lubującym się w tego typu filmach grozy mogę polecić tę pozycję. Nie jest to czysta rozrywka, pomimo nieskomplikowanej fabuły - tutaj trzeba choćby na chwilę włączyć myślenie, zapomnieć o efektach specjalnych (nie uświadczymy ich w tym przypadku) i porywającej akcji. Wtedy dobra zabawa będzie gwarantowana.

4 komentarze:

  1. Plakat kojarzy się trochę z "ostatni dom po lewej" . Ja lubię bardzo funny games,więc na pewno zobaczę .
    A to prawda,że ma być w tym roku Halloween 3?

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, "Halloween 3" jest planowany na rok 2011:)

    OdpowiedzUsuń
  3. A zmienią znowu aktorów? ehh , zdecydowanie wolałam aktorów z 1 niż z 2

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mama pojęcia. Ale najprawdopodobniej znowu zobaczymy w głównej roli kobiecej Scout Taylor-Compton.

    OdpowiedzUsuń