niedziela, 12 maja 2024

„Dzieci Amelii” (2023)

 
Recenzja przedpremierowa

Wychowany w domu dziecka Edward Ipus z Nowego Jorku marzy o poznaniu swoich krewnych, a kiedy nie udaje mu się pozyskać pożądanych informacji oficjalnymi kanałami, od swojej dziewczyny Riley otrzymuje nietypowy prezent urodzinowy: test genetyczny do badania pochodzenia etnicznego i rodowodu, który wykrywa bliskie pokrewieństwo z Portugalczykiem Manuelem Castro. Tak Edward dowiaduje się, że ma brata bliźniaka, który mieszka z ich matką Amélią w starej willi położonej w górach w północnym regionie Portugalii i przez telefon zachęca porwanego w okresie niemowlęcym krewniaka do przyjazdu. W odludnej posiadłości rodzinnej Ed zjawia się w towarzystwie Riley, początkowo podzielającej jego entuzjazm, ale w odróżnieniu od niego niepotrafiącej długo bagatelizować osobliwego zachowania gospodarzy. Podczas gdy Riley coraz bardziej utwierdza się w przekonaniu, że mamusia i braciszek knują coś niedobrego, jej ukochany syn nabiera pewności, że wreszcie znalazł swoje miejsce na ziemi. Dom pełen wstrętnych sekretów...

Plakat filmu. „Amelia's Children” 2023, Artificial Humors

Nakręcona w portugalskim miasteczku Sintra położonym w pasmie górskim Serra de Sintra w Obszarze Metropolitalnym Lizbony mroczna opowieść urodzonego w Stanach Zjednoczonych filmowca Gabriela Abrantesa – jego drugie pełnometrażowe osiągnięcie reżyserskie (właściwie współpraca z Danielem Schmidtem), po mieszance komediodramatu i fantasy zatytułowanej „Diamantino”, uwolnionym w 2018 roku filmie z udziałem odtwórców głównych ról w wypuszczonych pięć lat później „Dzieciach Amelii” (oryg. „Amelia's Children” aka „A Semente do Mal”). Potencjalnie nadnaturalnym horrorze rodzinnym zainspirowanym magicznymi - lokalny folklor - wspomnieniami Abrantesa, dorastaniem w górzystym regionie północnej Portugalii. Mity celtyckie, greckie (bóg Kronos), folklor żydowski (Lilith), motywy szekspirowskie i inne klasyczne tragedie oraz legendy o tak zwanej Krwawej Hrabinie i Wampirzycy z Siedmiogrodu, domniemanej ofierze spisku, autentycznej węgierskiej arystokratce Elżbiecie Batory. A na planie ekipa techniczna pozostawała głównie pod wpływem „Lśnienia” Stanleya Kubricka i „Odgłosów” Dario Argento. W „rozpadającym się pałacu” fikcyjnego niesławnego rodu europejskiego. Premierowy pokaz „Amelia's Children” w reżyserii i na podstawie scenariusza Gabriela Abrantesa (też jeden z głównych producentów filmu i autor ścieżki dźwiękowej) odbył się we wrześniu 2023 roku, w ramach MOTELX - Lisbon International Horror Film Festival, a w szerszy obieg (kina, VOD) film wszedł w styczniu 2024. Prawa do dystrybucji na terenie Polski nabyła firma Velvet Spoon, organizator emisji kinowej „Dzieci Amelii” startującej w drugiej połowie maja 2024 roku.

W prologu pierwszego długometrażowego horroru Gabriela Abrantesa świadkujemy zuchwałemu porwaniu dziecka Amélii, piękności (Alba Baptista) z mrocznego lasu w Portugalii. Home invasion w wykonaniu pary nieznajomych, której nie udaje się zrealizować całego planu – młoda matka udaremnia kradzież jednego z bliźniąt, a drugie niemowlę „ląduje” na opustoszałym parkingu gdzieś w mieście. Właściwa akcja „Dzieci Amelii” zawiązuję się jakieś trzy dekady później w Nowym Jorku. Spotkanie po latach z porwanym chłopczykiem, który dostaje rozczarowującą odpowiedź na swój wniosek o udostępnienie informacji o jego biologicznych rodzicach. Okazuje się, że dom dziecka, w którym spędził przynajmniej część dzieciństwa (jeśli ma adopcyjną rodzinę, to w scenariuszu o niej nie wspomniano) nie posiada żadnych interesujących go danych. Nic poza wzrostem i wagą niemowlęcia dawno temu znalezionego na parkingu. Dokładna data urodzenia Edwarda Ipusa („drewniana” kreacja Carloto Cotty, równie nieprzekonującego jako Manuel Castro, a to nie koniec tutejszych wcieleń tego aktora - potrójna rola) także nie jest znana, wiadomo jednak, że w bieżącym roku (umowna teraźniejszość) skończy trzydzieści jeden lat. Tak się złożyło, że niepomyślną wiadomość z domu dziecka otrzymał w dniu, w którym zwykle obchodzi urodziny. Wieczorem ma świętować ze swoją dziewczyną Riley, artystyczną duszą pracującą w szpitalu (przeciętny występ Brigette Lundy-Paine), która przygotowała „małą” niespodziankę dla Eda. Nie spodziewała się, że jej podarek będzie aż tak trafiony – to miał być bardziej dowód jej wsparcia, deklaracja pełnego zaangażowania w prywatną misję Edwarda, niż realna próba spełnienia jego największego marzenia – że powszechnie dostępny miniaturowy sprzęt do analizy DNA doprowadzi do szczęśliwego końca akcję poszukiwawczą jej pechowego wybranka. Szczęśliwego? Tak się jej wydaje, ale zgodnie ze zwyczajami przyjętymi w królestwie horroru, radosny nastrój pary z Nowego Jorku długo się nie utrzyma. Rodzina Edwarda znacznie straci przy bliższym poznaniu. Głośny sygnał ostrzegawczy odezwie się już na ostatnim odcinku trasy do wiekowej rezydencji w portugalskich górach. Tradycyjna przestroga nie tyle dla podróżnych, ile niewidzialnych obserwatorów wydarzeń. Alarm zwyczajowo puszczony mimo uszu przez protagonistów „Dzieci Amelii” Gabriela Abrantesa – nieprzyjemne spotkanie przy asfaltowej drodze w malowniczym lesie z przypadkową reprezentacją lokalnej społeczności. Starsza para straganiarzy, która diametralnie zmienia swój stosunek do zbłąkanych turystów, gdy poznaje cel ich wyprawy. Przeklęte domostwo Amélii, niepięknej istoty (widowiskowa kreacja odpowiednio ucharakteryzowanej – nieprzedobrzony makijaż protetyczny - Anabeli Moreiry) podobno niemogącej doczekać się spotkania z niestrudzenie poszukiwanym potomkiem. Kobieta bestialsko okradziona i najwyraźniej będąca ulubionym obiektem podłych plotek krążących w tej odizolowanej okolicy. Soczyście zielonym kawałku portugalskiej ziemi. Antybohaterowie lokalnych legend: upiorzyca i jej bezgranicznie oddany syn. Pozbawiony ogłady towarzyskiej, żeby nie powiedzieć prymitywny Manuel Castro, którego od Edwarda Ipusa odróżnia wyłącznie długość włosów. Bliźnięta jednojajowe garbatej damy, która w ocenie gościa honorowego nazbyt zaangażowała się w „romans” z chirurgią plastyczną twarzy. Przesadziła z zabiegami rzekomo upiększającymi.

Plakat filmu. „Amelia's Children” 2023, Artificial Humors

Synku, powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy na świecie? / Ty mamusiu, tyś piękna, królowo najjaśniejsza. Baśń dla dorosłych „zilustrowana przez Francisco Goyę” - ulubiony malarz Amélii, wielce podejrzanej właścicielki „domku” w głębi lasu. Wzniesionej przed wiekami przepastnej rezydencji straszącej lokalną społeczność. (Nie)typowego nawiedzonego domu z urban legends. Odkrywanie brudnych tajemnic rodzinnych, wyciąganie cuchnących trupów z nieprzyzwoicie drogich szaf, zwiedzanie obskurnych korytarzy potencjalnie amoralnych umysłów. Wykopaliska genealogiczne w Pałacu Koszmarów. Makabryczne wizje Gabriela Abrantesa. Artystyczne kompozycje szkaradne, poezja turpistyczna w przystępnej formie. Sztuka klasyczna stopiona ze sztuką nowoczesną. Tragedia szekspirowska według Goi:) Bajki, baśnie, mity i legendy pod zwiewnym płaszczykiem oniryzmu. Domniemane przebłyski z przeszłości, rozgorączkowane zaburzenia linearności; drastyczne kadry zręcznie posklejane (montaż) przez Margaridę Lucas. Nerwowe kolaże infernalnych zdjęć powstałe pod profesjonalnym kierownictwem Vasco Viany – nad prozą życia codziennego uczestników tego między innymi współczesnego wydania tragedii antycznej operatorzy i oświetleniowcy mogliby jednak dłużej popracować, „wygładzić brzegi” co poniektórych (kanciastych) ujęć. Opętana Regan MacNeil (naprawdę nie mogłam oprzeć się skojarzeniom z tą kultową postacią) zaznająca rozkoszy porodu: orgiastyczne przeżycie „upiornej baletnicy bawiącej się lalkami”. Brudnobiałe płótno nieprzesadnie pochlapane czerwienią – uderzające kontrasty świata pozornie wyśnionego. Imaginacje człowieka brutalnie oderwanego od korzeni. Genetyczna choroba zakaźna? W każdym razie przypadłość Edwarda Ipusa, podczas zagranicznej wycieczki, dotyka także jego partnerkę Riley. Urlop w Portugalii zorganizowany naprędce w wyniku ekscytującego znaleziska. Rodzina nareszcie w komplecie. Serdeczne przyjęcie wniebowziętego, acz lekko onieśmielonego „brata Eda” i jego równie uradowanej dziewczyny w nieskromnych progach zabawnego (wstępna ocena Riley) Michaela Castro i schorowanej starszej pani, wielkiej nieobecnej. Chwilowo niedysponowanej, przykutej do łóżka do dnia następnego. Wczesnoporanna audiencja u zupełnie obcej rodzicielki. Bynajmniej wzruszająca scenka w dusznej sypialni niegdysiejszej piękności, niedoszłej modelki problematycznej przyszłej synowej. Amélia spróbuje nawiązać więź z ukochaną „najwspanialszego syna na świecie”, wykaże dobrą wolę w stosunku do wybranki Edwarda, ale niewdzięczna dziewucha i tak zacznie węszyć. Gumowe ucho niewątpliwie zagrażające dopiero budującej się relacji matki i dorosłego syna. Bezwstydnie grzebiąca w cudzych rzeczach... Trafił swój na swego, a przynajmniej takie podejrzenie zrodzi się w skołowanym umyśle Riley. Po wyjątkowo nieprzyjemnej nocy, nieregenerującym śnie o drapieżnej mamusi. Kontynuacja symfonii grozy (identyczna tonacja) z klaustrofobicznej łazienki w Nowym Jorku, widziadła Edwarda, nieproszonej towarzyszki przy porannych ablucjach, robiącego wrażenie widma w kącie. Nadnaturalny horror w tymczasowej sypialni sparaliżowanej ze strachu wścibskiej kobiety i słodko śpiącego chłopca grzebiącej w walizce Amélii. Biernego uczestnika coraz bardziej dramatycznych wydarzeń, pozostającego pod złym urokiem mieszkańców „czarodziejskiego lasu”. Lawina nieszybko spadająca, spodziewana - niedostatecznie zagadkowa - katastrofa rodzinna z wolna, jakby z namysłem, zbliżająca się przynajmniej do jedynych nieświadomych lokatorów trującego domu na wzgórzu. Siedliska białookich stworzeń (jak zawsze w takich sytuacjach przypomniało mi się wybitne „Martwe zło” Sama Raimiego) i istoty pełzającej w podziemnych tunelach (niezupełnie styl Kayako Saeki, ale skojarzenie i tak mnie naszło). Intensywności przekazu tej uroczej historii rodzinnej nie odmówię, wydaje mi się jednak, że spokojnie dałoby się to wzmocnić, choćby poprzez staranniejszą budowę sekwencji uprzedzających zwykle nieprymitywne uderzenie obrazem. Graficzne atrakcje, zdaje się, stworzone głównie (nie tylko) z myślą o nieprzepadających za zabawą w „buu!”. O zwolennikach tak zwanej starej szkoły straszenia, lęków podskórnych. Doceniam starania, ale najdobitniej przemówił do mnie nieasekurancki charakter „Dzieci Amelii” Gabriela Abrantesa. Scenariusz bez tabu.

Poszukiwanie tożsamości w oparciu o historię i doświadczenia rodziny, rozpaczliwa potrzeba połączenia z bliskimi, krzyk rozpaczy oderwanego od korzeni. Uciekająca młodość, nieznośna przemijalność, drakońskie prawa Czasu. Zdeformowane łono rodziny w lekko baśniowej aurze. Trawestacja mitów i legend, przemeblowanie w bajkowych światach, przetworzenie motywów szekspirowskich i antycznych w portugalskim horrorze o nawiedzonym domu. Śmiałych „Dzieciach Amelii” Gabriela Abrantesa. Niegrzecznej opowieści o więzach krwi.

Za seans bardzo dziękuję dystrybutorowi

Dzieci Amelii” w polskich kinach od 24 maja 2024

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz