Patrick Bateman na pozór jest najzwyklejszym biznesmanem, ale tylko na pierwszy rzut oka, gdyż ma on niezwykłe hobby. Otóż, Patrick w rzeczywistości jest szalonym seryjnym mordercą, który wypełnia swój wolny czas coraz to nowymi zbrodniami.
Ekranizacja powieści Breta Eastona Ellisa, która nie przeszła w Polsce bez echa. Któż dzisiaj nie wie, kim był Patrick Bateman? Stał się on swoistą ikoną współczesnej popkultury, a zasługą tego jest zapewne głośny film Mary Harron pt. "American Psycho".
"- Nienawidzisz tej pracy. Nie rozumiem, dlaczego jej nie rzucisz.
- Bo chcę się przystosować."
Patrick robi wszystko, żeby przystosować się do środowiska, w którym żyje. Do środowiska bogatych biznesmanów, należących do pokolenia youppies. Tak więc Patrick dba o siebie regularnie ćwicząc i używając wszelkiej maści kosmetyków do higieny osobistej. Ubiera się szykownie, w najdroższe garnitury, mieszka w drogim apartamencie i szpanuje swoją wysoką pozycją zawodową. Poza tym bierze czynny udział w rywalizacji ze swoimi kolegami po fachu. Kto zarezerwuje stolik w lepszym lokalu? Kto włoży lepszy krawat? Czy wreszcie, kto ma lepszą wizytówkę? To wszystko jest niczym innym, jak subtelną parodią pokolenia youppies - pokolenia, które nader wszystko ceni sobie pieniądze i prestiż. Ale Patrick jest inny, Patrick nie pasuje do środowiska, w którym się obraca...
"Maska normalności za chwilę opadnie."
Patrick Bateman, jak sam przyznaje, nie czuje nic za wyjątkiem żądzy i nienawiści. Tak więc robi wszystko, aby zaspokoić swoje negatywne emocje. Kiedy nastaje noc morduje każdego, na kogo przyjdzie mu ochota, a to wszystko przy dźwiękach klasycznej muzyki, której jest zapalonym fanatykiem. Poza tym dba także o swoje życie seksualne - wykorzystuje każdą kobietę, jaka przypadnie mu do gustu i to w najbardziej wynaturzony sposób. A kiedy znów nastaje dzień znów przeobraża się w biznesmana - uosobienie bogactwa i władzy.
Muszę przyznać, że "American Psycho" jest jednym z najlepszych thrillerów psychologicznych, jaki kiedykolwiek nakręcono. I nie chodzi tutaj tylko o znakomitą kreację głównego antybohatera (choć jest to zapewne największą siłą tego obrazu), ale także o lekceważący sposób przedstawienia tzw. klasy wyższej, oryginalne i krwawe sceny mordów oraz aktorstwo. Tak, obsada spisała się na medal. Christian Bale to perełka tej produkcji - to jak wczuł się w swojego bohatera, jak oddał jego szaleństwo i ogólną degenerację to nie jest zwykłe aktorstwo. On zwyczajnie stał się Patrickiem Batemanem! Brawa należą się także Reese Witherspoon - po "Legalnej Blondynce" wiemy, że nikt inny nie zagrałby równie dobrze pustej, rozpieszczonej blondyny, którą była w tym obrazie.
Twórcy na pewno nie pozwalają nam nudzić się w trakcie seansu tego dzieła. Powoli prowadzą nas przez szaleństwo Batemana poczynając od nieśmiałego zabójstwa włóczęgi na śmiałym rzucie piłą mechaniczną z klatki schodowej kończąc. Poza tym, nie muszę chyba wspominać, że zakończenie to wspaniałe zwieńczenie całości, które zapewne niejednego widza wprawi w zdumienie, żeby nie rzec głęboki szok. UWAGA SPOILER Po tym wszystkim, co zobaczyliśmy, po tych wszystkich zbrodniach i wynaturzeniach Batemana dowiadujemy się, że zwyczajnie nas oszukano. Że wszystko działo się wyłącznie w jego głowie, a my byliśmy jedynie świadkami jego fantazji powstałych w jego chorej głowie KONIEC SPOILERA.
Nie muszę chyba nikogo zachęcać do obejrzenia tego filmu, gdyż nie wierzę, że jakikolwiek fan produkcji grozy mógł go przegapić. Ale gdyby, jakimś cudem tak właśnie było to radzę każdemu nie zaznajomionemu z "American Psycho" szybko nadrobić zaległości, bo jest to pozycja obowiązkowa. Film genialny, szokujący i niezwykle wciągający - moim subiektywnym zdaniem nie ma żadnych wad, a to rzadko zdarza się w przypadku tego gatunku kinematografii.
Ech...no mi się nie bardzo podobał. Za surowy...a zwłaszcza zachowanie głównego bohatera strasznie surowe i pozbawione emocji. Jakoś tak nienaturalnie, a przede wszystkim nie przekonująco. Kilka krwawych scen przyciąga uwagę, ale dla mnie film był typu ''NJR'' (czyt: Na Jeden Raz). Choć duży plus za muzę Phila Collinsa (tudzież Genesis).
OdpowiedzUsuńTak, zachowanie mordercy było tak beznamiętne, że naprawdę można było uwierzyć, że nie ma żadnych uczuć. Ale ja to uważam za plus filmu. Produkcja trochę ciężka w odbiorze, ale lubię takie tym bardziej, jak występują w nich seryjni mordercy:)
OdpowiedzUsuń"osada" - zrecenzujesz ten film ? Błagam ......
OdpowiedzUsuńWidziałam go dosyć dawno w TV i nie mam go w swojej kolekcji filmów, ale zdobędę go, gdyż z przyjemnością go sobie odświeżę. A jak już obejrzę go ponownie to na pewno zrecenzuję. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńUwielbiam AP ^^ A moim zdaniem główny bohater był genialny , lepszy niż Hannibal
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam:)
OdpowiedzUsuńHey Paul! xDD - najlepsza scena
OdpowiedzUsuńZawsze jak jest w tv to go oglądam, ale złapałam się na tym, że oglądam głównie dla Christiana Bale'a, a scena w której zachwyca się swoim ciałem, jest rewelacyjna :D
OdpowiedzUsuńChristian w ogóle przeszedł samego siebie w tym filmie - jest po prostu rewelacyjny!
OdpowiedzUsuńA ja się nasłuchałem jakie to szokujące i skandaliczne dzieło,że spodziewałem się,że film urwie mi łeb i rzuci bezgłowym ciałem o podłogę.Owszem,trudno wobec tych obrazów i tego klimatu przejść obojętnie,ale liczyłem na dosadniejsze przeżycia.Zresztą,dziwna rzecz,nie myślę o tym filmie jako o historii zblazowanego kolesia ogarniętego zabójczymi tendencjami,tylko jako o przegiętym pastiszu na bezmyślną pogoń za kasą,statusem,"wyższą półką".
OdpowiedzUsuńP.s.A jedną z najbardziej poruszających scen i tak jest dla mnie ta kiedy w okienku bankomatu wyświetla się informacja "Feed me a stray cat"...
P.s.2.No i-nie budę oryginalny pewnie-polecam zmierzyć się z książką Breta Eastona Ellisa,choć nie jest to lektura przez którą przebrnąć łatwo.