
Remake filmu z 1988 roku pod tym samym tytułem. Oryginału jeszcze nie miałam okazji zobaczyć, ale po tym, co zaprezentowano w nowej wersji jakoś straciłam na to ochotę. Po pierwsze jest to horror zdecydowanie komediowy ze sporą ilością scen gore. Jednak zarówno śmieszne momenty, jak i krwawe sceny są w tak wielkim stopniu beznadziejne, że aż przykro było na to patrzeć. Komedią jest z pewnością nielogiczne zachowanie bohaterów, ich głupota zwyczajnie nie ma tutaj granic. A sceny gore? No cóż, jak wiadomo w tym aspekcie najważniejsza jest sztuczna krew, która musi być choć odrobinę przekonująca. Krew tutaj ani na chwilę nie przekonała mnie, że jest prawdziwa.

Zakończenie jest zarówno denerwujące, jak i przewidywalne. Że już nie wspomnę o krótkiej scenie po napisach końcowych - żenada i tyle. Równie źle prezentują się dialogi naszych bohaterów, które scenarzysta pisał chyba na kolanie, a w dodatku pod wpływem alkoholu. Pierwsza połowa filmu to monotonna paplanina o seksie, piciu i byłych chłopakach. Grupka nastolatków z ich mało znaczącymi problamami. Natomiast druga część oparta jest głównie na pokazywaniu jak największej liczby niedorzecznej obrzydliwości w nielogicznej oprawie fabularnej. Żenada, i tyle.
Szczerze mówiąc jestem kompletnie zawiedziona tą produkcją. Spodziewałam się całkiem przyzwoitego horroru, może nie jakiegoś mistrzostwa świata, ale chociaż przeciętnej pozycji. Ale dostałam marny film klasy C, który nie ma sobą absolutnie nic do zaoferowania. Poważnym widzom odradzam takiej męczarni. Natomiast jeśli ktoś jest w stanie przymknąć oko na liczne niedorzeczności to może śmiało poświęcić swój czas na tę beznadziejną produkcję.