Stronki na blogu

czwartek, 24 marca 2011

"Koszmar minionego lata" (1997)

Czwórka przyjaciół wraca z zabawy z okazji święta 4 lipca. Przez przypadek potrącają samochodem mężczyznę. Przekonani, że go zabili postanawiają pozbyć się zwłok - nawet wówczas, gdy ofiara daje oznaki życia. Rok później młodych ludzi zaczyna nękać ktoś, kto twierdzi, że wie, czego dopuścili się oni zeszłego lata. Na początku tajemniczy osobnik tylko się z nimi bawi, ale wkrótce zabawa zamienia się w walkę o życie.

Któż nie słyszał o jednym z najsłynniejszych slasherów w historii tego podgatunku? Jim Gillespie idąc śladami Wesa Cravena i jego "Krzyku" nakręcił teen-slasher, który mimo upływu lat nadal święci triumfy na scenie filmowego horroru. Co sprawia, że "Koszmar minionego lata" zyskał tak wielką popularność, spory sukces kasowy oraz doczekał się dwóch kontynuacji? Na pewno nie przyczyniła się do tego fabuła, ponieważ mimo, że wciągająca niestety nie grzeszy oryginalnością. Ot, kolejna wariacja na temat najbardziej znanej miejskiej legendy o mordercy z hakiem, który systematycznie wykańcza niezbyt bystre nastolatki. Jednakże nie można odmówić tej produkcji interesującego sposobu poprowadzenia narracji. Cała historia jest zgrabnie przedstawiona, a na szczególną uwagę zasługuje przede wszystkim psychologiczny aspekt nękania głównych bohaterów, bo choć morderstwa są pomysłowe to jak na typowy teen-slasher przystało niezbyt krwawe.

Bohaterowie to czwórka niezbyt rozgarniętych nastolatków. Chyba najmądrzejsza z nich wszystkich Julie James to dziewczyna, która mimo upływu czasu nadal zmaga się z wyrzutami sumienia po nieszczęśliwym wypadku sprzed roku. Postać odgrywana przez znaną i lubianą przeze mnie gwiazdeczkę Hollywoodu Jennfer Love Hewitt mimo swojej apatycznej osobowości da się lubić. Później mamy lokalną królową piękności Helen Shivers, tępą blondynkę, dbającą wyłącznie o swój własny wygląd. W tej roli Sarah Michelle Gellar, na jej temat nie będę się wypowiadać, bo to moja ulubiona aktorka, więc w tym aspekcie mogę być niesprawiedliwa. Jednakże na uwagę zasługuje fakt, że Gellar nie tylko w tym filmie odegrała wyjątkowo pustą blondynę - podobną rolę miała w "Krzyku 2" i moim skromnym zdaniem nie zasługuje na takie bezbarwne rólki. Bary Cox to mężczyzna z prawdziwego zdarzenia, napakowany macho, spędzający wolny czas w siłowni. Ryan Phillippe, przystojniaczek, spisał się całkiem nieźle, na pewno przyjemnie się na niego patrzyło:) No i na koniec Ray Bronson, biedny rybak o ciapowatym usposobieniu. Tę postać wykreował Freddie Prinze Jr., a do jego gry aktorskiej także nie mam żadnych zastrzeżeń, choć osobiście za nim nie przepadam. No i na koniec postać mordercy Bena Willisa - mężczyzna w stroju rybaka dzierżący w ręku hak, sprawiający niepokojące wrażenie tylko w przebraniu, gdyż kiedy tylko ukazuje widzom swoją twarz cały czar pryska. Nie widzimy już tajemniczego, żądnego krwi upiora tylko zwykłego faceta z krwi i kości, na dodatek niezbyt młodego:) Jak widać postacie stereotypowe, ale ten fakt w ogóle nie szkodzi filmowi. Szczerze mówiąc bardzo zżyłam się z bohaterami mimo ich ciągle widocznej głupoty.

Podobał mi się klimat tego filmu oraz sposób poprowadzenia akcji. Jak by na to nie patrzeć całość trzyma w napięciu aż do ostatnich minut seansu. Reżyser serwuje nam parę scen, na których podskoczymy raczej z zaskoczenia niż strachu (szczególnie w finale) oraz wystarczającą ilość mordów, co gwarantuje nam, że nudzić na pewno się nie będziemy. Mimo tego, że to typowy, schematyczny slasher nie uświadczymy tutaj znużenia - narracja nam na to nie pozwoli. Więc chyba raczej "Koszmar minionego lata" w pełni zasłużył sobie na popularność i niesłabnące zainteresowanie wśród widzów horrorów.

Myślę, że nie ma osoby, która by tego filmu nie widziała (sama oglądałam go kilkanaście razy), więc polecać chyba nie muszę go nikomu. Jest to jeden z niewielu teen-slasherów, który mimo upływu tylu lat od premiery nadal jest żywy w pamięci wielbicieli gatunku. Choć nie straszy to na pewno wciąga i stanowi miłą rozrywkę na nudny wieczór. Obok trylogii "Krzyku" jest to mój ulubiony, ponadczasowy horror młodzieżowy i na pewno wrócę do niego jeszcze nie raz.