piątek, 10 sierpnia 2012

Nicci French „Nie ufaj nikomu”

Bonnie Graham stoi w mieszkaniu przyjaciela, zastanawiając się, co powinna zrobić z jego ciałem, spoczywającym na podłodze w pokoju. W końcu dzwoni do przyjaciółki i prosi ją, o pomoc w pozbyciu się trupa. Obciążają go kamieniami i zatapiają w zbiorniku wodnym. Nazajutrz Bonnie stara się na powrót wpasować w życie, jakie dotychczas prowadziła. Jako nauczycielka muzyki, na czas wakacji dała się namówić przyjaciółce do założenia zespołu, który wystąpiłby na jej ślubie. Bonnie nie zamierza rezygnować z tego przedsięwzięcia, nawet teraz, po dokonaniu przestępstwa. Wkrótce odkrywa, że śmierć jej przyjaciela nie jest tak prosta, jak z początku jej się wydawało, a członkowie jej przygodnego zespołu skrywają mroczne tajemnice, mogące być kluczem do tajemniczego zabójstwa ich znajomego.
„Nie ufaj nikomu” jest drugą, po „Krainie życia”, powieścią małżeństwa, „ukrywającego się” pod pseudonimem Nicci French, z jaką miałam przyjemność się zapoznać. Jeśli miałabym orzec, która pozycja jest lepsza, zdecydowanie postawiłabym właśnie na tę, ponieważ posiada kilka jakże intrygujących, często wyróżniających się na tle innych współczesnych kryminałów elementów. Najciekawsza okazuje się zdecydowanie konstrukcja narracyjna. Śledzimy wydarzenia, mające miejsce po odnalezieniu przez Bonnie ciała przyjaciela oraz w licznych retrospekcjach zapoznajemy się z okolicznościami, które notabene doprowadziły do tego tragicznego finału. Zaczyna się od mocnego akcentu – mamy trupa w pokoju oraz kobietę, która najprawdopodobniej go zabiła, w przeciwnym razie, po co decydowałaby się na pozbycie jego ciała?  Z biegiem trwania lektury retrospekcje pomogą nam zrozumieć, kim jest ta kobieta oraz co tak naprawdę łączyło ją ze zmarłym jegomościem. Przy okazji dowiemy się o zespole muzycznym, który założyła, na potrzeby ślubu jej przyjaciółki. Z czasem czytelnik zacznie mieć poważne wątpliwości, co do winy Bonnie. Autorzy wprowadzą również innych protagonistów – członków jej nowego zespołu – którzy wydadzą się równie, jeśli nie bardziej odpowiedzialni za śmierć ich kolegi. Na dobrą sprawę każdy z nich miał powód, aby usunąć go z ich życia. Problem polega tylko na tym, że żadne z nich nie ma zamiaru być całkowicie szczerym z pozostałymi członkami zespołu, każdy zdaje się skrywać mroczne tajemnice przed wścibskim wzrokiem zarówno kolegów, jak i policji prowadzącej śledztwo.
Fabularnie „Nie ufaj nikomu” przypominało mi te stare kryminały, gdzie grupa przyjaciół zatrzymywała się w wielkim domostwie, w którym dochodziło do zbrodni. Przez resztę takiej książki, czy filmu wszyscy starali się rozwiązać zagadkę tajemniczego morderstwa. Różnica polega tylko na tym, że akcja „Nie ufaj nikomu” nie rozgrywa się w jednym zamkniętym pomieszczeniu i nie ma majordomusa, który w ostatecznym rozrachunku okazałby się winnym zbrodni:) Mamy za to grupkę znajomych, wśród których możemy szukać mordercy, a rozwiązanie tej intrygi dla niejednego czytelnika może okazać się, aż nadto zaskakujące – choć nie twierdzę, że wytrawnemu czytelnikowi kryminałów nie uda się nieco wcześniej odkryć tożsamości mordercy, czego nie można powiedzieć o jego motywach, które pozostaną tajemnicą, aż do finału powieści. Reasumując intryga kryminalna, jak najbardziej mnie zainteresowała, co nie znaczy, że książka nie ma również kilku słabszych momentów. Najbardziej irytują motywy miłosne, w których centrum tkwi oczywiście Bonnie oraz przebieg prób naszych domorosłych muzyków, które irytująco utrudniają czytelnikowi maksymalne zatopienie się w aspektach kryminalnych.
Myślę, że wielbiciele lekkich kryminałów powinni być jak najbardziej zadowoleni z lektury „Nie ufaj nikomu”. Nie jest to jakaś górnolotna proza, ale jako czysta rozrywka na nudny wieczór ma szansę całkowicie zdać egzamin. Ot, taka intrygująca opowieść na jeden raz.
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

1 komentarz:

  1. Brzmi bardzo ciekawie. Kryminały to nie do końca moja rzecz, ale od czasu do czasu lubię po jakiś sięgnąć. Chętnie przeczytam jeśli wpadnie mi w ręce :)

    OdpowiedzUsuń